W poprzednim sezonie hat-trick w Lidze Europy, teraz transfer do Polski. Piłkarz z ciekawym CV w Ekstraklasie
Nowym piłkarzem Wisły Kraków został wczoraj Elvis Manu. 28-latek z bogatą przeszłością w znanych klubach ma pomóc “Białej Gwieździe” w pozostaniu na powierzchni Ekstraklasy. Jak wyglądała do tej pory jego kariera? Sprawdzamy.
Manu, którego rodzice pochodzą z Ghany, urodził się w holenderskim mieście Dordrecht, jednak pierwsze piłkarskie kroki stawiał w jednym z czołowych klubów tamtejszego podwórka - Feyenoordzie Rotterdam. Jako 19-latek doczekał się debiutu w pierwszej drużynie, ale ze względu na dużą konkurencję w zespole szybko został wysłany na wypożyczenie do lokalnego rywala, Excelsioru.
W międzyczasie regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach Holandii, jednak w 2015 poinformował, że jako senior chce przywdziewać barwy Ghany. Póki co nie doczekał się natomiast żadnego występu w zespole z Afryki.
Udane wypożyczenia
Grający najczęściej jako lewy skrzydłowy, ale mogący pełnić też rolę prawego atakującego czy środkowego napastnika Manu, w sezonie 2012/13 występował w Excelsiorze na zapleczu holenderskiej Eredivisie i spisywał się tam naprawdę bardzo dobrze. W 21 meczach strzelił dziewięć goli i dorzucił dwie asysty. Błysnął zwłaszcza podczas starcia z FC Dordrecht. Ustrzelił wówczas hat-tricka.
W nowym sezonie Feyenoord postanowił dać mu kolejną szansę. Manu zagrał jednak w zaledwie kilku meczach i później znów nie mógł liczyć na regularne występy. Został więc ponownie wypożyczony. Tym razem na pół roku do SC Cambuur, zespołu grającego wówczas na najwyższym szczeblu w Holandii. Efekt? Przebojowy atakujący w 15 meczach zdobył pięć bramek i dorzucił dwie asysty. O jego możliwościach przekonały się m.in. PSV Eindhoven czy Heerenveen.
Ważne ogniwo Feyenoordu
Najpierw Manu ograł się na zapleczu elity, potem w barwach Cambuur zasmakował na poważnie Eredivisie, aż w końcu dostał solidny kredyt zaufania od klubu, który go wychował. W sezonie 2014/15 regularnie grał dla Feyenoordu. Uzbierał wówczas:
- 27 występów w Eredivisie - 7 goli i 4 asysty
- 7 występów w Lidze Europy - 4 gole
- 2 mecze w eliminacjach do Ligi Mistrzów - 1 gol, 1 asysta
- 1 mecz w Pucharze Holandii
Notował zatem całkiem solidne liczby. Strzelał gole m.in. w meczach z AS Romą, Standardem Liege, Zorią Ługańsk, Besiktasem, PSV Eindhoven czy AZ Alkmaar. Potrafił też w jednym meczu, przeciwko Go Ahead, zanotować trzy asysty.
Duże zainteresowanie Europy
Manu wpadł wówczas w oko wielu europejskim klubom. Wciąż był stosunkowo młody, bo na karku miał 22 lata, a już zdążył pokazać się przeciwko niezłym drużynom z bardzo dobrej strony. W dodatku kusił uniwersalnością, bo bez problemu mógł, i może, występować praktycznie na wszystkich pozycjach w ofensywie.
Latem 2015 roku media rozpisywały się o tym, że walkę o piłkarza stoczą Watford i Brighton & Hove Albion, ale nie brakowało wzmianek o zainteresowaniu innych klubów, choćby Sportingu CP czy Bayeru Leverkusen. Sam piłkarz wolał jednak postawić na kierunek angielski. Ostatecznie za 1,2 mln euro trafił do Brighton.
Trudne czasy w Anglii
“Mewy” nie występowały jeszcze wtedy w Premier League, tylko na jej zapleczu. Manu przez pierwsze pół roku walczył o miejsce w składzie, ale z przeciętnym skutkiem. Zagrał co prawda w dziewięciu meczach, natomiast pełnił jedynie rolę zmiennika. W poszukiwaniu regularnej gry odszedł na wypożyczenie do Huddersfield, jednak potrwało ono... dwa miesiące. W tym czasie Holender wystąpił w zaledwie pięciu spotkaniach. Nie spodobało się to włodarzom Brighton, którzy skrócili wypożyczenie swojego zawodnika.
W kolejnym sezonie Manu dostał więc swoją szansę w zespole z Falmer Stadium i strzelił nawet dwa gole. Oba w meczach Pucharu Ligi Angielskiej. Trudniej było mu o regularną grę na zapleczu Premier League, dlatego zimą Brighton ponownie wysłało go na wypożyczenie. Tym razem do ligi, którą znał już doskonale.
Drugą połowę kampanii 2016/17 Manu spędził zatem w holenderskim Go Ahead Eagles. Tym razem jednak wypożyczenie nie było dla niego równie udane, jak podobne pobyty w Excelsiorze czy Cambuur. Do końca rozgrywek Holender rozegrał 14 spotkań, strzelając dwa gole i notując dwie asysty. Ale jak już trafiał do siatki, to w imponujący sposób:
Koniec cierpliwości Brighton
Po dwóch niezbyt udanych wypożyczeniach Manu nie mógł liczyć na poważną szansę w Brighton. Musiał poszukać sobie nowego klubu. Padło na ligę turecką. Tam urodzony w Holandii piłkarz spędził ostatecznie dwa sezony. Pierwszy w Genclerbirligi, drugi w Akhisarsporze. Radził sobie ze zmiennym skutkiem, ale trochę postrzelał.
- sezon 2017/18 (Genclerbirligi) - 26 meczów, 6 goli, 2 asysty
- sezon 2018/19 (Akhisarspor) - 41 meczów, 10 goli, 4 asysty
Z tym drugim zespołem Manu spadł z ligi, ale wtedy pojawiła się oferta z Chin. Konkretnie z Beijing Renhe. Tam nowy piłkarz Wisły Kraków nie radził sobie najlepiej. Wystąpił w 14 meczach i strzelił zaledwie jednego gola. Co więcej, żadnego z tych meczów jego zespół nie był w stanie wygrać.
Przeprowadzka do Bułgarii
Kontynuacji współpracy nie było. Na moment Manu został wtedy bez klubu. Po niespełna dwóch miesiącach skusił się na niego jednak bułgarski hegemon, Łudogorec Razgrad.
Tam Manu spotkał m.in. Jakuba Świerczoka. Jak radził sobie w zespole, który od sezonu 2011/12 regularnie sięga po tytuł najlepszej drużyny w kraju? Przez półtora sezonu najczęściej pełnił rolę zmiennika, ale miał też swoje znakomite momenty, na które teraz z pewnością liczą kibice Wisły.
W lidze bułgarskiej Manu rozegrał łącznie 36 meczów. Strzelił w nich osiem goli i dorzucił sześć asyst. Najlepiej wspominać będzie jednak mecze w Lidze Europy. Tam upodobał sobie spotkania z austriackim LASK Linz. Najpierw na wyjeździe ustrzelił hat-tricka, potem dołożył jednego gola w domowym starciu.
Jeszcze podczas zimowego zgrupowania Łudogorca w Turcji 28-latek pokazał się na tle polskich zespołów. Zagrał m.in. właśnie przeciwko Wiśle Kraków, a w meczu z Wisłą Płock zdobył nawet bramkę. Pod koniec stycznia mistrz Bułgarii poinformował jednak o rozstaniu z wychowankiem Feyenoordu. Po miesiącu “bezrobocia” Manu wraca zatem do gry i staje przed niezwykle odpowiedzialnym zadaniem - pomóc Wiśle Kraków w utrzymaniu na poziomie Ekstraklasy.
“Niezły technicznie, wie gdzie się ustawić”
Co więcej można powiedzieć o nowym graczu "Białej Gwiazdy"?
- W Razgradzie był solidnym zmiennikiem. Mimo dość niezłego CV nie potrafił wywalczyć pewnego miejsca w składzie. Albo wchodził na ostatnie kwadranse meczów lub grał w pierwszej 11 jak inni pauzowali za kartki/kontuzje. Niezły technicznie, wie gdzie się ustawić - pisał na swoim Twitterze Sławomir Słowik, pasjonat bułgarskiej piłki i współtwórca profilu “Piłkarskie Bałkany”.
Według Słowika, Manu to piłkarz o dość trudnym charakterze.
- Łatwo może się zrazić, jeśli nie będzie grał w pierwszym składzie. Z poprzednim trenerem pokłócił się o to, że ten w ostatnim sezonie wystawiał go na szpicy zamiast na skrzydle + skarżył się, że nie dostaje tyle czasu na boisku, na ile jego zdaniem on sam zasługuje - wytłumaczył redaktor “Piłkarskich Bałkanów”.
W Wiśle nie powinien mieć jednak problemów z grą, bo skrzydłowi “Białej Gwiazdy” wyglądają w tym sezonie wyjątkowo słabo. Co ciekawe, jeszcze całkiem niedawno media informowały o tym, że 28-latek może trafić do ogranej w pucharach kazachskiej Astany.
***
W teorii wydaje się, że Ekstraklasa zyskała ciekawego piłkarza, który potrafił z niezłej strony pokazać się w dobrych klubach. Jak będzie w praktyce? Przekonamy się w najbliższym czasie. Manu podpisał z Wisłą umowę do końca trwającego sezonu, choć zawiera ona opcję przedłużenia.