Koncert polskiego napastnika! Gra kosztem byłej gwiazdy i strzela hat-tricka [POLACY ZA GRANICĄ]
Przed nami ostatnia przerwa reprezentacyjna w tym roku. Wybrańcy Michała Probierza zdecydowanie nie próżnowali przed nadchodzącymi meczami z Portugalią i Szkocją.
Nasz przegląd tradycyjnie zaczynamy od bramek i asyst polskich piłkarzy.
WOKÓŁ GOLI
Falowanie i spadanie "Lewego"
A skoro mówimy o golach, to startujemy od popisów Roberta Lewandowskiego. W poprzednim tygodniu snajper Barcelony zaczął strzelanie od dobicia z bliskiej odległości strzału Raphinhi. Tradycyjnie już w tym sezonie był tam, gdzie zespół potrzebował tego najbardziej. Wyprowadził “Dumę Katalonii” na prowadzenie 2:1, zapewniając jej znacznie większy komfort w rywalizacji z Crveną Zvezdą.
Lewandowski rozpoczął drugą połowę w Belgradzie od zmarnowania dwóch sytuacji, najpierw po podaniu Pedriego, a później Raphinhi. Zespół jednak nadal go szukał, co zaowocowało trafieniem na 3:1 po dograniu Julesa Kounde z prawego skrzydła. Była to bramka numer 99 w historii występów Polaka w Lidze Mistrzów. Przez chwilę wydawało się, że już w tamtym meczu dobije do magicznej granicy 100 goli, czego wcześniej dokonali jedynie Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Hansi Flick miał jednak inne plany i w 78. minucie zdjął “dziewiątkę”. Kolejna okazja na zapisanie się w annałach nastąpi 26 listopada, kiedy “Blaugrana” podejmie Stade Brest w piątej kolejce Champions League.
- Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że Robertowi brakuje jednej bramki do setki w Lidze Mistrzów. Gdybym to wiedział, być może zostawiłbym go na boisku. Ale najważniejsze, że zagrał bardzo dobrze, a my musimy skupiać się na kolejnych spotkaniach - podkreślał Flick po triumfie w Belgradzie.
W niedzielę “Barca” zagrała znacznie gorzej, przegrywając 0:1 z Realem Sociedad. W 13. minucie Lewandowski pokonał Alexa Remiro, jednak bramkę anulowano. Sytuacja wzbudziła spore kontrowersje, ponieważ choćby według profilu Archivo VAR doszło do błędu systemu wytyczającego półautomatycznego spalonego. Stopę Nayefa Aguerda prawdopodobnie uznano za nogę “Lewego”.
Wyglądasz idealnie
Poza Lewandowskim w Lidze Mistrzów błysnął również Kamil Piątkowski. Salzburg zdobył pierwsze punkty w tej edycji, pokonując na wyjeździe Feyenoord 3:1. Polak dołożył ogromną cegiełkę do tego sukcesu. Przede wszystkim zanotował asystę przy drugim trafieniu Karima Konate. Do tego zapewnił bardzo solidną grę w defensywie. Zaliczył dziewięć skutecznych wybić, trzy przechwyty, miał skuteczność wygranych pojedynków na poziomie 100%. Nie bał się też wziąć odpowiedzialności za rozegranie piłki, posyłając dziewięć celnych przerzutów. Stoper zaimponował już podczas poprzedniego zgrupowania, kiedy awaryjnie zastąpił kontuzjowanego Pawła Dawidowicza i pokazał się na tle Chorwacji z bardzo dobrej strony. Liczymy na więcej w nadchodzących spotkaniach z Portugalią i Szkocją.
Sceny na Parken
Kolejną bramkę w europejskich pucharach zdobył Krzysztof Piątek. Napastnik Basaksehiru zanotował małe wejście smoka w rywalizacji z Kopenhagą. W 71. minucie zameldował się na murawie, a już w 80. trafił do siatki. Wykorzystał wówczas fatalne nieporozumienie między Gabrielem Pereirą i Nathanem Trottem. Finalnie Turcy wywieźli z Danii remis 2:2. W tabeli Ligi Konferencji zajmują dopiero 32. miejsce, tracąc dwa punkty do strefy gwarantującej udział w 1/16 finału. W następnych kolejkach “Pjona” i spółka zmierzą się z Petrocubem, Heidenheim i Cercle Brugge.
Gol Piątka sprawił, że Polska zbliżyła się do Danii w rankingu UEFA. A to wszystko za sprawą efektownych zwycięstw Legii nad Dynamem Mińsk i Jagiellonii nad Molde. 90 minut na terenie mistrzów Polski rozegrał Albert Posiadała. Golkiper nie miał większych szans przy trafieniach “Dumy Podlasia” na 2:0 i 3:0. Delikatne zarzuty można mieć jedynie przy pierwszej akcji bramkowej. Polak zachował się dość statycznie, co bezlitośnie wykorzystał Afimico Pululu.
Nieudanie na arenie europejskiej zaprezentowało się Fenerbahce Sebastiana Szymańskiego. Pomocnik rozegrał 34 minuty w przegranym 1:3 spotkaniu z AZ Alkmaar. W tym czasie zanotował tylko trzy celne podania przy pięciu stratach. Szymański i spółka zrehabilitowali się w lidze. “Fener” rozbiło Sivasspor 4:0, a Polak asystował przy trafieniu Allana Saint-Maximina, które ustaliło wynik.
Na wagę awansu
MLS Polakami stoi. W nocy z soboty na niedzielę Bartosz Slisz zdobył bramkę, która już przeszła do historii. Polak osobiście zniweczył mistrzowskie plany Interu Miami. Leo Messi, Sergio Busquets, Luis Suarez i Jordi Alba mieli podbić Stany Zjednoczone, ale odpadli już w ćwierćfinałach Konferencji Wschodniej. Atlanta United pokonała podopiecznych Gerardo Martino 3:2, a decydującą bramkę zdobył były zawodnik Legii Warszawa. Wejście z drugiej linii, zimna krew, pewny strzał głową. Tak się to robi.
Za oceanem Mateusz Bogusz również nie zwalnia tempa. 23-latek został bohaterem rywalizacji Los Angeles FC z Vancouver Whitecaps. W trzecim i decydującym meczu serii ekipa z Miasta Aniołów wygrała 1:0 i to właśnie za sprawą reprezentanta Polski. W 62. minucie ofensywny pomocnik przyjął piłkę prawą nogą, po czym lewą zaskoczył Yoheiego Takaokę. Następnie mógł utonąć w objęciach kolegów.
Dzięki Boguszowi ekipa LAFC awansowała do półfinału play-offów na Zachodzie, gdzie zmierzy się ze Seattle Sounders. Warto dodać, że było to 20. trafienie Polaka w tym roku. Do tego ma na koncie 10 asyst. Umówmy się, z takiego zawodnika nie można rezygnować w kontekście reprezentacji. Oczywiście, że 23-latek nie przekonał w debiucie przeciwko Chorwacji. Przypomnijmy jednak, że został wówczas rzucony na głęboką wodę, musiał rywalizować z Josko Gvardiolem, jednym z najlepszych i przy okazji najdroższych defensorów świata. Chrzest bojowy ma już za sobą i oby w kolejnych meczach kadry pokazał to, co regularnie robi w MLS.
Z play-offów w Stanach Zjednoczonych odpadło Charlotte FC. W decydującym meczu z Orlando City Karol Świderski wszedł z ławki w 61. minucie, po czym otworzył wynik. Rywale w 12. minucie doliczonego czasu gry doprowadzili jednak do remisu i serii rzutów karnych. “Świder” nie wykorzystał swojej jedenastki, a przeciwnicy byli bezbłędni.
Cypryjskie popisy
Pierwszą bramkę w seniorskiej karierze zdobył Mateusz Musiałowski. 21-latek rozegrał pierwszy mecz w Omonii Nikozja od sierpnia. Przeciwko Omonii Aradippou popisał się fantastycznym uderzeniem prawą nogą. W tym samym spotkaniu Mariusz Stępiński skompletował hat-tricka, wykorzystując doskonałe sytuacje wykreowane przez kolegów. Były to jego pierwsze trafienia od 1 września. Ekipa z dwoma Polakami wygrała 5:3. Co ciekawe, polski napastnik wygrywa walkę o miejsce w składzie z byłym gwiazdorem m.in. Manchesteru City czy Interu Mediolan - Stevanem Joveticiem. Ten wszedł na murawę dopiero w drugiej części gry.
Gole Stępińskiego od [1:40, 3:02 i 8:08], a trafienie Musiałowskiego od [4:35]:
Łowca bramek
Przemysław Frankowski po raz czwarty w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. Wahadłowy Lens z zimną krwią wykorzystał rzut karny w 20. minucie starcia z Nantes. Alban Lafont wyczuł kierunek, ale na nic się to zdało. Oby to trafienie sprawiło, że “Franek” przyjedzie na zgrupowanie z jeszcze większym poziomem pewności siebie. Kadra potrzebuje 29-latka w najwyższej możliwej formie, biorąc pod uwagę, że Matty Cash znów nie znalazł się w gronie powołanych.
Przełamanie w Niemczech
Pierwszą bramkę w tym sezonie zdobył Łukasz Poręba, były kolega Frankowskiego z Lens. I trzeba oddać, że było to trafienie naprawdę ładnej urody. W 73. minucie rywalizacji z Eintrachtem Brunszwik dopadł do piłki i oddał idealne uderzenie sprzed pola karnego. Po ostatnim gwizdku 24-latek nie miał jednak wielu powodów do zadowolenia. HSV przegrało 1:3, przez co aktualnie znajduje się poza podium na zapleczu Bundesligi.
Gol Poręby od [0:45]:
Zatrzymując się w Niemczech, po raz drugi z rzędu Tymoteusz Puchacz znalazł się w wyjściowym składzie Holstein Kiel. Przeciwko Werderowi zaliczył jedno kluczowe podanie, jeden celny strzał i jeden udany drybling. Do tego doszła celność zagrań na poziomie 93%. Polak opuścił murawę przy wyniku 1:1, jednak w 89. minucie Oliver Burke przesądził o zwycięstwie ekipy z Bremy. Tym samym drużyna “Puszki” zajmuje przedostatnią lokatę w Bundeslidze. Sam zainteresowany przyznał w niedawnej rozmowie z Tomaszem Urbanem, jak wymagająca jest gra w lidze niemieckiej.
- Nie chcę wyjść na osobę, która będzie umniejszała polskiej lidze, ale Niemcy to inna intensywność. Dyscyplina jest na innym poziomie. Jest tu trochę jak w fabryce. Na twoje miejsce jest dwóch innych, a wszystko jest bardzo zmechanizowane - powiedział Puchacz na antenie Viaplay.
Trzeci mecz w tym sezonie ligowym wygrał Wolfsburg z Kamilem Grabarą między słupkami. Zawodnik, który ponownie nie został powołany przez Probierza, zanotował kluczową interwencję w 89. minucie, zatrzymując Jana Schoppnera. Po chwili Tiago Tomas trafił do siatki, dzięki czemu “Wilki” wygrały 3:1. Jakub Kamiński nie pojawił się na boisku prawdopodobnie ze względu na złamany palec u dłoni.
INNE WYDARZENIA
Prawdziwy regista
Pod koniec października Piotr Zieliński skompletował dublet, zamieniając na gole dwa rzuty karne z Juventusem. Wykorzystał wówczas nieobecność kontuzjowanego Hakana Calhanoglu. Turek wrócił już do zdrowia i to właśnie on podszedł do jedenastki z Arsenalem. Pewnie pokonał Davida Rayę, a w ostatecznym rozrachunku jego bramka pozwoliła odnieść zwycięstwo 1:0. Po ostatnim gwizdku Polak został zapytany o to, czy istniała szansa na to, aby to on podszedł do piłki przeciwko “Kanonierom”.
- Jak jest Hakan na boisku, to nie ma podjazdu, nawet nie wiem, ile razy z rzędu trafiał z karnych, ale on jest pierwszym wykonawcą. Nawet mi nie przeszło przez myśl, żeby podejść do niego i zapytać, bo widziałem, że wziął piłkę i chciał strzelać. Gdybym widział u niego jakąś niepewność, to może wtedy jakiś cień szansy by był, ale ja też wiedziałem, że na pewno będzie gol, bo ma kapitalnie ułożoną stopę. Cały czas wykorzystuje te karne, więc niech to kontynuuje - powiedział "Zielu" na antenie Canal+ Sport.
30-latek nie trafił do siatki, ale generalnie rozegrał naprawdę solidne zawody na tle wicemistrzów Anglii. Wygrał pięć pojedynków, miał dwa kluczowe podania, dwa udane dryblingi. Przez nieco ponad godzinę gry czuł się bardzo swobodnie po obu stronach boiska.
- Zieliński był znakomitym wsparciem dla kolegów z drużyny. Wzbudzał strach w szeregach przeciwników, głównie u Bukayo Saki. Czyścił grę - opisał portal Tuttomercatoweb.com. - W pierwszej połowie był jednym z największych pozytywów pod względem kreatywności i przechwytów. To on podał Dumfriesowi, który trafił w poprzeczkę, wyróżnił się też piłką zaserwowaną Fratessiemu. Zmieniony ze względu na rotacje, wygląda na to, że przeznaczeniem Polaka jest coraz częstsza gra od samego początku - dodali dziennikarze Eurosportu, oceniając Polaka na 6,5.
Zieliński nie w porę pochwalił Calhanoglu, który dotychczas faktycznie był perfekcyjny przy wykonywaniu karnych. W niedzielę Turek zmarnował bowiem pierwszą jedenastkę w historii występów w Serie A. Przeciwko Napoli huknął w słupek, przez co Inter jedynie zremisował 1:1. “Zielu” tym razem pojawił się na murawie dopiero w 82. minucie.
Polski pojedynek w Lidze Mistrzów
W miniony wtorek AS Monaco pokonało Bolognę 1:0 w czwartej kolejce Champions League. Pierwsze czyste konto na poziomie LM zanotował Radosław Majecki. Nie został może głównym bohaterem tych zawodów, ale zrobił swoje.
- W pierwszej połowie rywale nie zmusili Majeckiego do wielu interwencji. Później zachował czujność, broniąc strzały Beukemy i Fabbiana. Nie musiał się napracować, aby zachować czyste konto - opisał portal Maxifoot.fr, wystawiając "szóstkę".
Pod kątem indywidualnym na więcej pochwał zasłużył Łukasz Skorupski, który opuszczał murawę jako pokonany. 32-latek uchronił “Rossoblu” przed wyższą porażką, zatrzymując m.in. Breela Embolo czy Maghnesa Akliouche’a. Przy trafieniu Thilo Kehrera nie popełnił żadnego błędu. Włoska prasa słusznie wybrała Polaka najjaśniejszym punktem ekipy Vincenzo Italiano. Kacper Urbański niestety przesiedział cały tamten mecz na ławce rezerwowych.
W weekend Bologna podbiła Stadio Olimpico, wygrywając 3:2. Urbański ponownie był tylko rezerwowym, a Nicola Zalewski nie zagrał z powodu przeziębienia. Z kolei Skorupski wpuścił dwie bramki Stephana El Shaarawy’ego, przy pierwszej miał piłkę na rękawicy, drugiej nie wyjąłby żaden bramkarz. Zwycięstwo “Rossoblu” przesądziło o losie Ivana Juricia, który tuż po meczu został oficjalnie zwolniony z funkcji trenera “Giallorossich”.
Z kolei Majecki nieco gorzej może wspominać sobotnie starcie ze Strasbourgiem. W pierwszej połowie dał się zaskoczyć Gueli Doue, wpuszczając jego strzał przy bliższym słupku. Takie sobie zachowanie Polaka na szczęście nie miał większego wpływu na wynik. W drugiej odsłonie Monaco zrobiło swoje, strzelając trzy gole na wagę awansu i pozycji wicelidera Ligue 1.
Długowieczni bramkarze
W Lidze Mistrzów rywalizowali Skorupski i Majecki, a w Lidze Europy doszło do pojedynku Marcin Bułka vs Przemysław Tytoń. O dziwo, to ten starszy z bramkarzy popisał się efektowniejszą interwencją. 37-latek wykazał się refleksem, zatrzymując Sofiane’a Dioa w pierwszej połowie rywalizacji z Niceą.
W pewnym momencie pachniało sensacją na Lazurowym Wybrzeżu. Twente prowadziło już 2:0 po trafieniach Daana Rotsa i Sama Lammersa. W drugiej połowie Nicea doprowadziła jednak do remisu. Tytoń nie mógł zrobić wiele przy takich trafieniach, jak to Jeremie’ego Bogi.
Coraz bliżej rekordu
Skoro jesteśmy przy doświadczonych golkiperach, nie możemy zapominać o Łukaszu Fabiańskim. 39-latek zanotował pierwsze czyste konto w tym sezonie ligowym, pomagając West Hamowi w osiągnięciu remisu 0:0 z Evertonem. Zawodnicy “The Toffees” oddali cztery celne strzały, wypracowali sobie 0,97 oczekiwanego gola, jednak “Fabian” był bezbłędny. Weteran stał się bramkarzem “Młotów” z drugą największą liczbą czystych kont (40) w meczach Premier League. Rekordzistą pozostaje Ludek Miklosko z dorobkiem 47 spotkań na zero z tyłu. Trzymamy kciuki, aby były już reprezentant Polski jeszcze w tym sezonie przebił ten wynik.
W Anglii tradycyjnie już Jan Bednarek zagrał od deski do deski w spotkaniu Southampton. Stoper stronił od błędów, jednak “Święci” i tak przegrali z Wolverhampton 0:2. Ekipa z St. Mary’s Stadium zamyka ligową stawkę z mizernym dorobkiem czterech punktów po 11 kolejkach. Podopieczni Martina Russella będą musieli zaprezentować znacznie więcej, jeśli chcą się utrzymać. Szczególnie, że po przerwie reprezentacyjnej Bednarek i spółka zmierzą się kolejno z Liverpoolem, Brighton, Chelsea, Aston Villą i Tottenhamem. Ścieżka zdrowia.
Talizmany
Po raz drugi w tym sezonie Premier League Jakub Moder zameldował się na murawie. Fabian Huerzeler wpuścił go w 90. minucie starcia z Manchesterem City, które Brighton wygrało 2:1. Mistrzowie Anglii ponieśli czwartą porażkę z rzędu. Różnica w tabeli między “Mewami” i “Obywatelami” stopniała do czterech punktów.
Szczęście swojej drużynie przyniósł też Mateusz Wieteska. Środkowy obrońca wrócił do gry po ponad dwumiesięcznej przerwie. Poprzednio z nim w składzie Cagliari ugrało punkt z Romą, teraz zremisowało 3:3 z Milanem. Polak spędził na murawie ostatni kwadrans, wyróżniając się 16 celnymi podaniami.
Pozostając na Półwyspie Apenińskim, Torino z Karolem Linettym i Sebastianem Walukiewiczem przegrało 0:2 z Juventusem. Podczas derbów polski stoper dał się zapamiętać jedynie złapaniem żółtej kartki na Kenanie Yildizie. W tej akcji Turek efektownie ograł naszego reprezentanta.
Na koniec wracamy jeszcze do tematu bramkarzy, których mamy od zatrzęsienia. Goztepe z Mateuszem Lisem w składzie pokonało 2:0 Konyaspor Jakuba Słowika. Pierwsze czyste konto w tym sezonie ligi portugalskiej zanotował zaś Cezary Miszta. Jego Rio Ave pokonało Boavistę 2:0. 23-latek obronił cztery strzały i został wybrany najlepszym graczem meczu. Brawo.