Gwiazdy urodzone na spalonym. AlVARo Morata dołączył do zacnego grona
Alvaro Morata dokonał wczoraj rzadkiego wyczynu. Hiszpan zanotował hat-tricka przeciwko Barcelonie, a jego Juventus przegrał 0:2. Wszystkie gole Moraty zostały anulowane po analizie systemu VAR. Napastnik może śmiało o sobie mówić, że urodził się na spalonym. Nie on pierwszy.
Morata to tego typu zawodnik, który błąka się po boisku niczym cień, po czym - ni z gruchy, ni z pietruchy - potrafi załadować gola albo dwa. Wczoraj zanotował trzy bardzo charakterystyczne dla siebie trafienia. I, jak wykazała analiza VAR, wszystkie z pozycji spalonej, Można powiedzieć, że Hiszpan nie miał szczęścia. Można rzec, że anulowanie trzech goli to fatum ciążące na napastniku „Starej Damy”. Natomiast nie należy odbierać mu tego „sukcesu”, zwłaszcza gdy czyni to na poziomie Ligi Mistrzów.
Bądź co bądź, Alvaro Morata to nie jedyny piłkarz, który zaprzyjaźnił się ze spalonym. Futbol doskonale zna dwa inne, konkretne przypadki zawodników notorycznie łamiących przepisy, często znajdujących się za linią ustawienia defensywy rywali. Zasłynęli oni nie tylko liczbą trafień zanotowanych w karierze, ale równie często byli łapani na pułapki ofsajdowe przez oponentów.
Filippo Inzaghi
„Super Pippo” to legenda spalonego i nie ma nawet co dyskutować na ten temat. Statystykom trudno właściwie precyzyjnie określić liczbę ofsajdów, na które dał schwytać się Inzaghi. Gdyby aktualnemu trenerowi Benevento przyszło kopać futbolówkę w obecnej dobie wideoweryfikacji, musiałby zdecydowanie znacznie częściej przełykać gorzką pigułkę nieuznanego trafienia.
To właśnie o utytułowanym snajperze Juventusu oraz Milanu legendarny Sir Alex Ferguson powiedział, że jego zdaniem Inzaghi urodził się na spalonym. Trudno nie zgodzić się z byłym menedżerem Manchesteru United, choć inne zdanie miał sam Johan Cruyff: - Popatrzcie na niego, Inzaghi właściwie nie potrafi grać w piłkę. On tylko zawsze jest w odpowiednim miejscu.
Tak czy inaczej, Inzaghi był zawodnikiem, który - pomimo narodzin na spalonym - posiadał nieprawdopodobny instynkt strzelecki. W końcu szósta lokata na liście wszech czasów wśród najskuteczniejszych graczy „Rossonerich” nie wzięła się znikąd. Ofsajd wydaje się wyłącznie przykrywką albo wręcz kapitalnym kamuflażem dla talentu członka Galerii Sław Milanu.
Emmanuel Adebayor
Adebayor przed wieloma laty dawał się we znaki choćby Lechowi Poznań w meczach Ligi Europy, a ponadto sprawiał mnóstwo problemów zasiekom obronnym tworzonym przez zawodników Premier League. Na boiskach angielskiej ekstraklasy „Baby Kanu” zdobył aż 124 bramki oraz zaliczył 49 asyst, siejąc postrach wśród przeciwników. Te statystyki Adebayora to jednak “małe piwo” w porównaniu do klasyfikacji, którą przedstawia poniższa tabela. Togijczyk w uśrednionej statystyce spalonych w stosunku do rozegranych spotkań po prostu nie ma współzawodnictwa. Jego współczynnik pułapek ofsajdowych na mecz wynosi nieco ponad 1,3. Tak kosmicznych rezultatów próżno doszukiwać się wśród pozostałych piłkarzy, którzy znaleźli się na tej liście.
Były napastnik Arsenalu nie zdołał sięgnąć z drużyną „Kanonierów” po żaden puchar, więc palma pierwszeństwa w rankingu złapanych na pułapkę ofsajdową to pewnego rodzaju rekompensata za trud włożony w grę dla klubu z Emirates Stadium. Czy ktoś zdoła w przyszłości zbliżyć się do tego wspaniałego osiągnięcia? Szczerze wątpimy. Czy ta hierarchia wywołuje reakcję, przez którą Togijczyk pali się ze wstydu? Pewnie poniekąd tak.
Al-VAR-o Morata
Morata dołączył wczoraj do Inzaghiego i Adebayora. Potyczka z Barceloną zapewne długo będzie śniła się Moracie po nocach. Hiszpan jednak najzwyczajniej w świecie musi zacząć pracować nad kontrolowaniem linii formacji defensywnej rywali, bo w bieżącym sezonie podobna sytuacja nie zdarza się mu pierwszy raz. Crotone - gol anulowany, Hellas Verona - bramka cofnięta, Barcelona - trzy trafienia unieważnione.
Można usprawiedliwiać taki stan rzeczy tym, że naoglądał się meczów z udziałem Adebayora lub Inzaghiego. I zapragnął ponad wszelką miarę udowodnić, że też posiada we własnym wachlarzu zdolności umiejętność skłonienia sędziów do podniesienia chorągiewki sygnalizującej ofsajd. Warto wierzyć, że to ostatni spalony wybryk Moraty, choć również historyczny. Dosyć szyderstw. Przecież nie zamierzamy palić go na futbolowym stosie.