Gwiazdy Arsenalu odstawione. Arteta bez sentymentów. "Na coraz większym marginesie"

Gwiazdy Arsenalu odstawione. Arteta bez sentymentów. "Na coraz większym marginesie"
Spada/LaPresse / pressfocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak06 Nov · 08:30
Po trzech meczach bez zwycięstwa w Premier League Arsenal znalazł się na zakręcie. Do lidera, Liverpoolu, traci aż siedem punktów. Drużyna Mikela Artety gra przewidywalnie, mało ekscytująco, a dwaj zawodnicy, którzy dwa lata temu mieli sprawić, że zespół z północnego Londynu wejdzie na wyższy poziom, z każdym miesiącem tracą na znaczeniu.
Kiedy latem 2022 roku Arsenal przygotowywał się do rozgrywek 2022/23, miał za sobą aż sześć z rzędu sezonów, które kończył poza czołową czwórką. Na finiszu sezonu 2021/22 drużyna Artety wypadła z miejsc gwarantujących udział w Lidze Mistrzów, a hiszpański szkoleniowiec musiał zdawać sobie sprawę, że z ówczesnym składem sufit nie wisi wysoko. Stąd poszukiwanie nowych zawodników, którzy wznieśliby Arsenal na wyższy poziom.
Dalsza część tekstu pod wideo
Głównymi letnimi transferami w 2022 roku stali się zawodnicy Manchesteru City, z którymi Arteta pracował za czasów obecności w sztabie Pepa Guardioli - Gabriel Jesus i Oleksandr Zinczenko. Ten pierwszy kosztował blisko 45 milionów funtów, a za Ukraińca zapłacono około 20 milionów funtów mniej. Zastanawiano się wówczas, kto na tej transakcji wyjdzie lepiej - Manchester City, który zarobi krocie na zawodnikach, którzy nie odgrywali kluczowej roli? Czy może jednak Arsenal, bo Arteta, na bazie dobrego oka i wcześniejszej współpracy, wypatrzył piłkarzy, z których da się wycisnąć znacznie więcej?

Obiecujący początek

Pierwsze odpowiedzi przechylały szalę na korzyść klubu z Londynu. Rozgrywki 2022/23 to był pierwszy sezon od lat, w którym Arsenal realnie mógł myśleć o mistrzostwie Anglii. Jesus i Zinczenko z miejsca stali się kluczowymi zawodnikami. Po dziewięciu kolejkach Brazylijczyk miał pięć goli i trzy asysty. U Zinczenki konkretny wkład bramkowy był oczywiście znacznie skromniejszy, ale on przede wszystkim sprawił, iż Arsenal zaczął grać zupełnie inaczej. Arteta, inspirując się Guardiolą, też miał wreszcie postać, z której mógł korzystać nie tylko na boku obrony, ale w fazie rozgrywania piłki także w środkowej strefie.
Zinczenko notował średnio najwięcej podań w zespole, najwięcej podań progresywnych. Ponadto najczęściej wbiegał z futbolówką przy stopie w tercję ataku, a także najczęściej ją tam podawał. Jeśli tylko był zdrowy, z miejsca rozpoczynał spotkania w podstawowym zestawieniu. W samej lidze rozegrał 2118 minut, co do teraz jest jego najlepszym wynikiem w seniorskiej karierze.
Natomiast gdy Jesus doznał kontuzji na mundialu w Brazylii, na kibiców Arsenalu padł wielki strach. Przed mistrzostwami w Katarze drużyna była liderem Premier League, ale jak tu sobie poradzić bez zawodnika, który po 16. kolejce miał aż dziesięć udziałów przy bramkach? Ostatecznie udało się to zrobić, parę ważnych goli strzelił akurat Eddie Nketiah, ale wówczas Jesusa postrzegano jako absolutnie kluczową postać podstawowej jedenastki.
W drugiej części sezonu, gdy na początku marca wrócił do gry, dołożył kolejne sześć goli, ale już wtedy można było się zastanawiać, czy jest to wynik satysfakcjonujący? Na liście najlepszych strzelców Arsenalu aż trzech zawodników było przed atakującym, na którego wydano blisko 50 mln funtów. Kilka pudeł Brazylijczyka miało poważne konsekwencje w walce o tytuł. Sezon zakończył na wyraźnym minusie względem goli oczekiwanych (-3.1). Gorszy w Arsenalu był jedynie Nketiah.

Znaki zapytania

Poprzednie rozgrywki to powolny zjazd obu zawodników w hierarchii zespołu. Obaj zagrali wyraźnie mniej minut. Jesus mniej niż połowę meczów ligowych zaczął w podstawowym składzie, łącznie zagrał krócej o blisko 600 minut. Zinczenko z minutami zjechał nieco mniej, bo o niecałe 400, ale też odgrywał już znacznie mniejszą rolę.
U Brazylijczyka wymowny był fakt, iż od połowy stycznia, kiedy Arsenal co rusz pakował rywalom po kilka goli, on sam zdobył tylko jedną bramkę. Zresztą gol strzelony przeciwko Nottingham Forest 30 stycznia to ostatnia bramka zdobyta przez Jesusa w lidze dla zespołu Artety. Na koniec rozgrywek 2023/24 aż siedmiu zawodników miało lepszy dorobek strzelecki niż Jesus, który miał identyczny rezultat jak obrońcy - Gabriel i Ben White. Znów zakończył sezon na wyraźnym minusie względem xG (-2.3). Ukrainiec w drugiej, świetnej wynikowo części sezonu najpierw wypadł z powodu urazu, a później albo pojawiał się na krótko z ławki, albo spędzał na niej całe spotkania.

Odstawienie

I tak dochodzimy do obecnego sezonu, w którym obaj są na coraz większym marginesie. Brazylijczyk pod względem rozegranych minut jest 17., a Zinczenko pozycję niżej. W trzech ostatnich meczach, w których Arsenal w końcówce musiał szukać wyrównania bądź zdobycia zwycięskiej bramki, Jesus najdłużej zagrał z Newcastle i było to zawrotne 19 minut. Obaj tylko raz pojawili się w podstawowym składzie, obaj nie rozegrali tego spotkania w pełnym wymiarze.
Procent rozegranych minut w Premier League w sezonie 2024/25:
Gabriel Jesus - 13
Oleksandr Zinczenko - 12.1
Jesus jest w tym momencie w hierarchii za Kaiem Havertzem, Leandro Trossardem, pewnie też Gabrielem Martinellim, o Bukayo Sace nawet nie wspominając. W żadnym z trzech miejsc w ataku nie ma dla niego miejsca w wyjściowej jedenastce. Zinczenko natomiast przegrywa rywalizację z Jurrienem Timberem, Riccardo Calafiorim, pewnie też Jakubem Kiwiorem, a ostatnio z ławki pojawił się przed nim nawet 18-letni Myles Lewis-Skelly.
Wszystko wskazuje na to, że dwa drogie transfery letniego okna w 2022 roku pozwoliły Arsenalowi zrobić progres, dołączyć w wyścigu mistrzowskim do Manchesteru City. Teraz jednak Arteta uznał, iż do przegonienia swojego byłego pracodawcy potrzebuje już innych, lepszych zawodników.

Przeczytaj również