Gwiazdozbiór z nożem na gardle. Sam atak wart setki milionów, a kompromitacja o krok

Gwiazdozbiór z nożem na gardle. Sam atak wart setki milionów, a kompromitacja o krok
Luigi Canu / PressFocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński20 Mar · 08:51
W ich składzie aż roi się od gwiazd z topowych lig Europy, tymczasem w walce o mundial póki co nie byli w stanie pokonać Beninu, Lesotho czy Zimbabwe. Nigeryjczycy mają nóź na gardle. Jeśli za moment nie zaczną wygrywać, mistrzostwa świata drugi raz z rzędu obejrzą jedynie w telewizji.
Victor Osimhen strzelił już w tym sezonie 26 goli dla Galatasaray, Ademola Lookman zachwyca w Atalancie Bergamo, Victor Boniface został wykupiony przez Bayer Leverkusen za ponad 20 mln euro, po czym w 38 meczach zdobył 21 bramek na boiskach Bundesligi, w Premier League z niezłym skutkiem regularnie występują Alex Iwobi (Fulham) czy Wilfred Ndidi (Leicester), a to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Powiedzieć, że Nigeria ma kim straszyć, to nie powiedzieć nic.
Dalsza część tekstu pod wideo

Atak wart setki milionów

Wydaje się, że żadna inna reprezentacja z Afryki nie może pochwalić się aż tak mocnym i szerokim gwiazdozbiorem. W ekipie “Super Orłów” roi się od piłkarzy wartych przynajmniej kilkanaście milionów euro, a konkurencja na niektórych pozycjach, zwłaszcza w ofensywie, jest tak duża, że wielu klasowych graczy nie może nawet liczyć na powołania.
Aby zobrazować ten komfort wyboru, rzućmy okiem na listę nigeryjskich napastników i skrzydłowych, którą śmiało moglibyśmy przedłużyć jeszcze o przynajmniej kilka nazwisk (nie ma na niej choćby uniwersalnego Nathana Telli z Bayeru Leverkusen czy wyjątkowo skutecznego w tym sezonie Cyriela Dessersa z Rangersów).
Nigeria napastnicy
Transfermarkt
Kilku zawodników z podanego grona nie doczekało się jeszcze nawet reprezentacyjnego debiutu, choć na europejskim rynku znaczą coraz więcej. Czeka Akor Adams z Sevilli, czeka Tolu Arokodare, który strzela mnóstwo goli dla Genk, czekają Gift Orban z Hoffenheim i George Ilenikhena z AS Monaco. Ostatni z wymienionych nie podjął zresztą ostatecznej decyzji, bo może grać także dla Francji. Pół żartem, pół serio warto chyba zastanowić się, czy w ataku “Trójkolorowych” nie miałby… mniejszej konkurencji.

Znane nazwiska

Na innych pozycjach nie jest aż tak tłoczno, natomiast w ekipie “Super Orłów” znajdziemy oczywiście także jakościowych pomocników czy obrońców. Środek pola tworzą często wspomniany już Ndidi z Leicester, Raphael Oneyedika z Club Brugge, Frank Onyeka z Augsburga czy przesunięty tam Iwobi. Za defensywę też nie odpowiadają goście z pierwszej lepszej łapanki. Calvin Bassey to przecież podstawowy stoper Fulham, Semi Ajayi gra dla West Bromwich, Igoh Ogbu dla Slavii Praga, a na bokach obrony/wahadłach można korzystać chociażby z Oli Ainy (Nottingham), Brighta Osayia-Samuela (Fenerbahce) i Bruno Onyemaechiego (Olympiakos).
Bramkarz? Tu najbardziej znaną postacią jest Maduka Okoye z Udinese, choć on w ostatnim czasie grał dla kadry rzadko. W listopadzie zaliczył pierwszy występ po prawie trzyletniej przerwie. Zdecydowanie częściej między słupkami stawał Stanley Nwabeli, czyli jeden z niewielu powoływanych, który na co dzień przywdziewa barwy klubu z Afryki. Konkretnie Chippa United z RPA.
No dobra, udało się chyba zarysować mniej więcej, o jak silnym piłkarsko narodzie mowa. Teraz ten potencjał trzeba natomiast zderzyć z wynikami, bo one - głównie w eliminacjach mistrzostw świata - są póki co słabe, by nie powiedzieć fatalne.

Wielki falstart

Za Nigerią cztery z dziesięciu eliminacyjnych kolejek. Dodajmy, że z każdej grupy bezpośredni awans zapewni sobie tylko pierwszy zespół. Ponadto cztery najlepsze ekipy z drugich miejsc (grup jest dziewięć) powalczą ze sobą w fazie play-off o to, kto zagra potem w barażu interkontynentalnym. “Super Orły” póki co są natomiast w swojej grupie na… piątej pozycji. Z dorobkiem trzech punktów.
Nigeria zawodziła w każdym z dotychczasowych spotkań. Zaczęła od remisu na własnym terenie z Lesotho, choć bukmacherski kurs na jej zwycięstwo wynosił wówczas 1,12, co mogło sugerować, że będzie to mecz absolutnie do jednej bramki. Nic bardziej mylnego. Dopiero w 67. minucie remis faworytowi uratował Ajayi. Kilka dni później identycznym wynikiem (1:1) zakończyło się też spotkanie “Super Orłów” z Zimbabwe, obecnie najgorszym zespołem w stawce. Tym bardziej zaskakujące, że kilka miesięcy później Nigeria dotarła aż do finału Pucharu Narodów Afryki, gdzie ostatecznie minimalnie uległa Wybrzeżu Kości Słoniowej
- Moim zdaniem kłopoty są spowodowane nieskutecznością i są przejściowe. Może też niektóre z gwiazd nie były w stanie grać na dużej motywacji w meczach, gdy ich rywalami byli gracze z Zimbabwe czy Lesotho, natomiast na Pucharze Narodów Afryki chciały się pokazać - tłumaczy Adam Musialik, ktory na X prowadzi profil Afrykański Futbol.
Dwa punkty w dwóch pierwszych meczach mogły martwić, ale na tamtym etapie wydawało się jeszcze, że to jedynie falstart, po którym Nigeria zrobi swoje i bez większego problemu wywalczy awans. Problem w tym, że kolejne zgrupowanie z meczami eliminacyjnymi przyniosło następne, nawet bardziej pokaźnych rozmiarów kłopoty.
W spotkaniu z najtrudniejszym na papierze przeciwnikiem “Super Orły” znów nie potrafiły wygrać. Trzeci mecz, tym razem przeciwko RPA, przyniósł trzeci remis w stosunku 1:1. A niedługo później okazało się, że może być nawet gorzej, bo wyjazd do Beninu był prawdziwą pułapką. Gospodarze na szybkie trafienie Onyediki odpowiedzieli dwukrotnie, zgarniając komplet punktów.
Na sześć kolejek przed końcem eliminacji Nigeria nie musi jeszcze panikować, ale margines błędu skurczył jej się w zasadzie całkowicie. Do Rwandy, RPA i Beninu traci po cztery punkty, a wyprzedza ją też Lesotho. Co istotne, zanim przyjdzie czas na rewanże, “Super Orły” zagrają jeszcze z aktualnym liderem grupy.
Rwanda, bo o niej mowa, radzi sobie w eliminacjach bardzo solidnie, a z Nigerią akurat grać potrafi. Niedawno ograła ją, i to na wyjeździe, w eliminacjach do Pucharu Narodów Afryki. Patrząc szerzej, nie przegrała żadnego z trzech ostatnich spotkań bezpośrednich. A teraz zagra u siebie. I nie jest bez szans.
Afrykańskie eliminacje do mundialu powrócą w najbliższych dniach po dość długiej, bo aż dziewięciomiesięcznej przerwie. W międzyczasie gra na Czarnym Lądzie toczyła się o awans na kolejny Puchar Narodów Afryki, a tam Nigeria spisała się już znacznie lepiej. Wygrała grupę, wywalczyła awans, natomiast też nie ustrzegła się wpadek. Przegrywała i zremisowała ze wspomnianą Rwandą, dzieliła się też punktami z Beninem.

Trenerska karuzela

Nigeria szuka więc formy i tożsamości, a teraz będzie robiła to pod okiem nowego selekcjonera. Co ciekawe, już czwartego od startu eliminacji. Zaczynał je jeszcze Jose Peseiro, pałeczkę po nim na kilka tygodni przejął Finidi George, a Augustine Eguavonen, który poprowadził zespół w kilku meczach eliminacji Pucharu Narodów Afryki, pożegnał się z drużyną na początku roku. Dziś za losy “Super Orłów” odpowiada już Eric Chele, były szkoleniowiec m.in. reprezentacji Mali.
- Nie ma on wielkiego doświadczenie w pracy z reprezentacjami, prowadził głównie kluby, a punkty "Super Orłom" potrzebne są na już. Sądzę, że ostatecznie Nigeria pójdzie w górę dzięki indywidualnościom, a niekoniecznie warsztatowi trenera. Od marca 2024 roku z kadrą pracowało już czterech szkoleniowców, więc nie ma jakiegoś przyszłościowego planu, a liczyć się będzie wynik na teraz i awans na mundial - dodaje Musialik.
Nowy sternik od razu napotyka na ogromną presję. Musi z miejsca sprawić, by jego podopieczni zaczęli wygrywać, bo inaczej drugi raz z rzędu, a trzeci w XXI wieku, nie zjawią się na mistrzostwach świata. W trakcie marcowego zgrupowania “Super Orły” zagrają dwukrotnie. Najpierw na wyjeździe z Rwandą, potem u siebie z Zimbabwe.
Kilka dni temu poznaliśmy pierwsze powołania nowego selekcjonera. Co zaskakujące, zaproszenia na zgrupowanie nie dostał bramkarz Udinese, wspomniany już Okoye. Pominięci zostali też m.in. Kelechi Iheanacho, Ahmed Musa, Paul Onuachu czy Frank Onyeka.
Jeśli Nigeria nie awansuje na mundial, który po reformach przywita aż dziewięć lub dziesięć afrykańskich reprezentacji, będzie można głośno mówić i pisać o sporego kalibru wpadce “Złotych Orłów”.

Przeczytaj również