Gwiazda "upokorzona" na igrzyskach. "Czułem się jak idiota"

Gwiazda "upokorzona" na igrzyskach. "Czułem się jak idiota"
Pedro Porru / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski03 Aug · 08:30
Koszykarze USA ruszyli po złoto olimpijskie. W amerykańskim dream teamie doszło już do pierwszego zgrzytu. Jedna z decyzji trenera Steve’a Kerra wzbudziła gigantyczne kontrowersje.
Nie ulega wątpliwości, że Stany Zjednoczone pozostają absolutnym hegemonem koszykówki. W tej dyscyplinie zdobyły 19 medali olimpijskich, z czego aż 16 złotych. Jeśli nie dojdzie do sensacji, Amerykanie przywiozą z Paryża kolejny krążek z najcenniejszego kruszcu. Tym razem USA wysłało bowiem bardzo silny skład, pełen mistrzów NBA i żywych legend basketu. Musiałby zdarzyć się prawdziwy kataklizm, aby LeBron James, Kevin Durant, Stephen Curry i spółka nie stanęli na najwyższym miejscu na podium. Pozostaje kwestia tego, w jakiej atmosferze zostanie osiągnięty ten sukces.
Dalsza część tekstu pod wideo

Gwiazda na bocznym torze

Amerykanie zaczęli zmagania w Paryżu od rozbicia Serbii 110:84. Na początku meczu pachniało sensacją, kiedy zespół dyrygowany przez Nikolę Jokicia objął ośmiopunktowe prowadzenie. W końcu obrońcy tytułu uporządkowali grę w defensywie, poprawili skuteczność zza łuku i nie dali mniej renomowanym rywalom żadnych szans. Wynik szybko zszedł jednak na drugi plan. Po ostatniej syrenie wiele mówiło się o decyzjach Steve’a Kerra. Ani przez minutę na parkiecie nie pojawił się bowiem Jayson Tatum, obecny mistrz NBA i jeden z najlepszych koszykarzy świata. Ktoś mógłby oczywiście przypuszczać, że trener porozumiał się z 26-latkiem, aby ten odpoczął, zachował siły na dalsze spotkania. Aczkolwiek filar Boston Celtics zupełnie nie wyglądał na zawodnika, który już wcześniej zaakceptował, że jego rola zostanie ograniczona do podawania ręczników kolegom.
- Czułem się jak idiota, nie grając Tatumem. Ale trudno jest wystawiać ponad 10 zawodników podczas 40 minut. Po wprowadzeniu Kevina Duranta po prostu zdecydowałem się na ustawienie, które wydawało mi się najbardziej sensowne. To mogło wydawać się szalone - powiedział Kerr w rozmowie z Brianem Windhorstem.
Można oczywiście zrozumieć argument dotyczący długości meczu. W NBA gra się 4x12 minut, a podczas igrzysk kwarty trwają tylko 10. Wciąż było jednak wystarczająco czasu, aby Tatum chociaż przez moment mógł poczuć atmosferę rywalizacji. Szczególnie, że w starciu z Serbią dość szybko nastąpił tzw. garbage time. Tak mówi się na ostatnie fragmenty meczów, w którym zwycięzca jest już znany z powodu gigantycznej przewagi punktowej. W takich okolicznościach trenerzy zwykle posyłają na parkiet rezerwowych, aby każdy członek drużyny miał odhaczony występ w wygranej rywalizacji. Tymczasem Kerr postąpił inaczej, co wywołało gigantyczne kontrowersje.
- Żaden z tych zawodników nie powinien przechodzić przez coś takiego. To przecież najlepsi koszykarze świata i niektórzy mają przesiedzieć cały mecz? Kompletnie nie rozumiem tego, co stało się z Tatumem. Uważam, że to brak szacunku dla zawodnika - podkreślił Tim Legler, analityk ESPN. - Przede wszystkim Tatum musi grać. Każdy zasługuje na przynajmniej 10 minut w spotkaniu. Nie możesz oczekiwać, że ktoś przyjedzie do Paryża, potrenuje, a potem nie zagra ani chwili na cholernych igrzyskach - wtórował legendarny Charles Barkley na antenie Sirius XM NBA Radio. - Trener dobrze wie, co Jayson może wnieść do drużyny. Nie okazuj mu braku szacunku i nie upokarzaj go w takim stylu - zaapelował w programie First Take Kendrick Perkins, mistrz NBA z 2008 roku. - Jayson Tatum, aktualny mistrz NBA nie może dostać nawet minuty w 26-punktowym zwycięstwie? To jakieś kompletne bzdury - dodał Stephen A Smith, znany koszykarski dziennikarz.
Po tamtym meczu z Serbią Gary Washburn zapytał Tatuma, czy zmaga się z jakimiś problemami zdrowotnymi. Nawet najmniejsza dolegliwość byłaby wystarczającym powodem, aby nie podejmować jakiegokolwiek ryzyka ewentualnego pogłębienia urazu. Skrzydłowy bez zastanowienia odpowiedział jednak, że był gotowy do rywalizacji. Wyłącznie decyzja trenera zadecydowała o braku gry.

Mistrzowskie doświadczenie

Pominięcie Tatuma może dziwić, biorąc pod uwagę moment kariery, w którym się znalazł. Do Paryża przyjechał po osiągnięciu szczytu, po raz pierwszy został mistrzem NBA. I trudno nie docenić jego gigantycznego wkładu w sukces Boston Celtics. W playoffach notował średnio w każdym meczu 25 punktów, 9,7 zbiórki, 6,3 asysty i 1,1 przechwytu. W ostatnim meczu finałów z Dallas Mavericks sieknął 31 punktów, osiem zbiórek i 11 asyst, ocierając się o spektakularne triple-double. Jego fantastyczna dyspozycja sprawiła, że 16-letnia posucha “Celtów” dobiegła końca. Mistrzostwo wróciło do TD Garden.
W minionym sezonie Tatum został szóstym zawodnikiem w historii NBA, który poprowadził zespół do mistrzostwa jako lider w liczbie punktów, zbiórek i asyst w playoffach. Wcześniej osiągnęli to jedynie Hakeem Olajuwon, Larry Bird, Tim Duncan, LeBron James i Nikola Jokić. Całkiem elitarne grono. Dla porównania, Devin Booker, który konkuruje z JT o miejsce w składzie USA, odpadł już w pierwszej rundzie playoffów. Jego Phoenix Suns zostali zdemolowani 0:4 w serii z Minnesotą Timberwolves. A jednak to zawodnik “Słoneczek” dostał kilkanaście minut z Serbią. Co więcej, w pierwszym meczu na igrzyskach Kerr posłał nawet w bój Derricka White’a, klubowego kolegę Tatuma. Warto jednocześnie podkreślić, że pierwotnie rozgrywający Celtics w ogóle nie został powołany. Dopiero przed startem igrzysk awaryjnie znalazł się w kadrze po kontuzji Kawhia Leonarda. Wystarczyło kilka treningów, aby przeskoczył Jaysona w hierarchii. Trudno to wytłumaczyć.
Dodajmy też, że mówimy o zawodniku, który już swoje zrobił dla drużyny narodowej. Na poprzednich igrzyskach Tatum był jedną z dwóch najjaśniejszych postaci złotej ekipy. W Tokio wykręcał 15,2 punktu, 3,3 zbiórki, 1,2 asysty i 1,2 bloku (najlepszy wynik w zespole). Trafiał na solidnej skuteczności wynoszącej 49%. W finale z Francją gracz Celtics rzucił 19 punktów, dołożył do tego siedem zbiórek i przechwyt. We wcześniejszym starciu z Czechami huknął 27 oczek. Zasłużenie poznał smak złota olimpijskiego.
Od momentu debiutu w NBA Tatum zdobył 2711 punktów w playoffach, najwięcej spośród wszystkich zawodników w tym okresie. W minionym sezonie był siódmym najlepiej punktującym zawodnikiem ligi. Celtics z nim na parkiecie zdobyli 608 punktów więcej od rywali. Przy czym potrafił on poświęcić się dla drużyny. Kiedy miał pewne problemy ze skutecznością, zaczął w większym stopniu kreować grę partnerom. W fazie zasadniczej notował 4,9 asysty na mecz, w playoffach ten wskaźnik podskoczył do 6,3. Naprawdę dał sporo argumentów czysto sportowych, aby po prostu dostać minuty na igrzyskach. Te pojawiły się, chociaż z delikatnym opóźnieniem.

Powrót

- Jayson zagra w środę. Nie odpowiem na wasze następne pytania w stylu: kto nie zagra, jeśli on zagra. Podkreślę jedynie, że będziemy go potrzebować, a częścią tej pracy jest utrzymanie najwyższego poziomu zaangażowania i gotowości u wszystkich zawodników - podkreślał Kerr na konferencji przed starciem z Sudanem Południowym.
Selekcjoner dotrzymał słowa. Tatum zagrał w drugim spotkaniu Stanów Zjednoczonych i to od razu będąc częścią wyjściowej piątki. Można było odnieść wrażenie, że Kerr chciał zdusić w zarodku kontrowersyjną sprawę, która i tak odbiła się bardzo szerokim echem. Rzadko zdarza się bowiem, aby zawodnik, który w jednym meczu nawet nie powąchał parkietu, w kolejnym zaczynał od pierwszej kwarty.
Niezależnie od okoliczności, najważniejszą kwestią był powrót mistrza NBA do gry. Z Sudanem Południowym nie zaliczył co prawda wybitnego występu, ale miał kilka udanych akcji. Rzucił cztery punkty, zaliczył też pięć zbiórek, dwie asysty i jeden efektowny blok. Dość nieoczekiwanie liderem USA w tym spotkaniu został Bam Adebayo, center Miami Heat. Tatum dołożył jednak cegiełkę do pewnego zwycięstwa w rozmiarach 103:86. I właśnie o to apelowali dziennikarze i eksperci. Nie chodzi o to, aby JT nagle dostał kierownicę i musiał prowadzić drużynę, w której znajdują się też LeBron, Durant czy Steph. Tak utytułowany zawodnik powinien jedynie dostać szansę, większą lub mniejszą, na pokazanie swoich umiejętności. Skoro już został powołany, to nie po to, aby zwiedzać ławki na Stade Pierre-Mauroy.
Po dwóch zwycięstwach Amerykanie mają już zagwarantowany awans do ćwierćfinału igrzysk. W ostatnim meczu grupowym powinni jeszcze odnieść kolejne bezproblemowe zwycięstwo, tym razem nad Portoryko. Tak naprawdę jedynym zagrożeniem dla USA powinna być Francja z kosmicznym Victorem Wembanyamą. Przy czym nawet fenomen z San Antonio Spurs i przewaga własnych ścian to może być za mało. Każda ewentualna porażka Stanów Zjednoczonych musiałaby być rozpatrywana w kategorii sensacji.
Pozostaje mieć nadzieję, że każdy z zawodników powołanych przez Kerra wniesie swój skład w prawdopodobny sukces. Selekcjoner wybrał 12 gigantów koszykówki i każdy z nich zasługuje na minuty. Oczywiście, że z perspektywy USA kluczowy jest cel w postaci złota olimpijskiego. Sposób przebycia drogi do medalu pozostaje jednak równie ważny. Tatum musi grać. Durant musi grać. Booker, Joel Embiid, Derrick White czy Jrue Holiday również. A do głównych zadań trenera należy pogodzenie interesów wszystkich gwiazd. Dla wspólnego dobra.

Przeczytaj również