Guardiola opowiada bajki, terminarz nie kłamie. "To byłaby spora niespodzianka"
To powinna być kapitalna końcówka sezonu Premier League. Bój w Anglii wkracza w decydującą fazę. Już niebawem poznamy mistrza, ale też te ekipy, które zagrają w Lidze Mistrzów i utrzymają się w elicie. Kto ma największe szanse? Oto analiza terminarza.
To już ostatni zakręt, ale w Premier League niewiele rzeczy jest pewnych. Chociaż większość zespołów rozegra jeszcze raptem trzy spotkania, to wciąż nie znamy mistrza, wszystkich pucharowiczów oraz kompletu spadkowiczów. Liga angielska udowodniła w tym sezonie, jak bardzo jest wyrównana.
Niemniej - w każdej kategorii znajdziemy wyraźnego faworyta do ostatecznego triumfu. Wielkie znaczenie będzie miał kalendarz.
Trzech, a właściwie dwóch
Arsenal - 80 punktów
- Bournemouth (D)
- Manchester United (W)
- Everton (D)
Arsenal wygrał każdy z małych finałów, który rozgrywał w ostatnim czasie. Ekipa Mikela Artety ograła Wolverhampton, przejechała się po Chelsea, dowiozła też bezcenne zwycięstwo nad Tottenhamem. A mimo tego "Kanonierzy" nie są faworytami do zdobycia mistrzostwa. Ich sytuacji nie zmienia nawet kalendarz, trudno w nim znaleźć oczywistego kandydata do zabrania punktów. Wszystko rozbija się o Manchester City, który nie musi nawet przekonywać, aby unosić się nad wszystkimi zespołami w stawce. W teorii ekipa z The Emirates jest w stanie zebrać aż 89 "oczek" - taki wynik dawał tytuł 20 razy w historii Premier League.
Manchester City - 79 punktów
- Wolverhampton (D)
- Fulham (W)
- Tottenham (W)
- West Ham United (D)
Pep Guardiola może opowiadać, że nie należy skreślać żadnego z zespołów, bo przecież każdemu, tak jak Liverpoolowi, mogą się przydarzyć dwie porażki z rzędu. To bajki. Służą jedynie utrzymaniu pod prądem zawodników Manchesteru City. Niedzielne zwycięstwo nad Nottingham Forest sprawiło, że "The Citizens" trzymają w garści losy tytułu, wszystko zależy od nich.
Ekipa z The Etihad miała już swój kryzys i trudno uwierzyć w to, aby taka sytuacja znów się powtórzyła. Przy okazji każdego z meczów zespół Guardioli będzie zdecydowanym faworytem. Najtrudniejszym rywalem wydaje się Tottenham, który w przedostatniej kolejce powinien jeszcze walczyć o miejsce w TOP4. Zespół w teorii mocny, ale jednak mniej groźny niż Aston Villa. Jeśli City nie zdobędzie tytułu, to czeka nas spora niespodzianka. Terminarz i wyniki nie kłamią. W tej grze Premier League stanowi poprzeczkę, zaś "The Citizens" to Armand Duplantis.
Liverpool - 75 punktów
- Tottenham (D)
- Aston Villa (W)
- Wolverhampton (D)
Gdyby Liverpool pokonał West Ham, marzenia miałyby jeszcze związek ze światem realnym. Teraz jednak wszystko jest tak skomplikowane, że "The Reds" muszą skupić się na potwierdzeniu awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów oraz godnym pożegnaniu Juergena Kloppa, co wobec ostatnich konfliktów wewnętrznych stało się niespodziewanie trudne. Sportowo każdy z rywali będzie dla Liverpoolu stanowił spore wyzwanie, mistrzostwo w takiej sytuacji jest ni mniej, ni więcej, ale cudem.
Beniaminkowie toną
Na trzy kolejki, które pozostały zespołom walczącym o utrzymanie, trzy ostatnie miejsca zajmują beniaminkowie trwającego sezonu. Jeden z nich, czyli Sheffield United, już się z elitą pożegnał. "The Blades" mogą nawet pobić jeden z niechlubnych rekordów Premier League. Wystarczy, że stracą jeszcze cztery bramki. Patrząc na ich formę - do zrobienia.
Wobec klęski Sheffiled i sukcesu Evertonu w grę o przetrwanie uwikłane są jeszcze Burnley, Luton Town i Nottingham Forest. Powinno być gorąco do samej mety.
Nottingham Forest - 26 punktów
- Sheffield United (W)
- Chelsea (D)
- Burnley (W)
Ujemne punkty okazały się dla Nottingham Forest znacznie bardziej bolesne niż miało to miejsce w przypadku Evertonu. Ekipa Nuno Espirito Santo okopała się jednak w okolicy przede wszystkim za sprawą fatalnych wyników. W całym 2024 roku uzbierała dziesięć punktów. Gdyby nie absolutnie beznadziejne Sheffield United, byłby to definitywnie najgorszy wynik.
Biorąc pod uwagę kalendarz trudno uwierzyć, że Nottingham się w elicie utrzyma. Forma w 2024 r., a przede wszystkim terminarz, zdają się premiować Luton Town.
Luton Town - 25 punktów
- Everton (D)
- West Ham United (W)
- Fulham (D)
Najbardziej ukochany z beniaminków nadal może myśleć o elicie w następnym sezonie. Sam jednak mocno skomplikował swoją sytuację, na punkty czeka od początku kwietnia. Od tamtej pory Luton Town zostało rozbite przez City i Brentford, do tego doszła porażka z Wolves. Niemniej, to właśnie "The Hatters" najbardziej sprzyja terminarz. Everton i Fulham nie walczą już o nic konkretnego, West Ham United zaś ma tylko iluzoryczne szanse na TOP6. Tym samym to właśnie ekipa Michaela Edwardsa, mimo problemów, wyrasta na głównego kandydata do utrzymania.
Burnley - 24 punkty
- Newcastle United (D)
- Tottenham (W)
- Nottingham Forest (D)
W ostatnich tygodniach Burnley zadbało o to, aby pożegnać się z Premier League w przynajmniej dobrym stylu. Pięć punktów w trzech meczach, w tym zatrzymanie Manchesteru United. Jednocześnie utrzymanie "The Clarets" pozostaje mocno życzeniowe. Newcastle United walczy o przeskoczenie "Czerwonych Diabłów", a Tottenham o Ligę Mistrzów. Nie wiadomo, czy z Nottingham ekipa Burnley będzie jeszcze walczyć o przetrwanie, ale Forest zapewne tak. Same trudne mecze, ale dwa domowe.
Wielka szansa Tottenhamu
Remisem z Burnley Manchester United wypisał się z walki o Ligę Mistrzów. Tym samym obecna rywalizacja ograniczona jest do dwóch zespołów (oraz, teoretycznie, Liverpoolu). Aston Villa mogła w meczu z Chelsea wysunąć się na znaczne prowadzenie, ale "The Villans" roztrwonili komfortowe 2:0, podłączyli tlen Tottenhamowi. Mijanka na miejscach czwartym i piątym będzie przypominała najlepsze wyścigi F1.
Aston Villa - 67 punktów
- Brighton (W)
- Liverpool (D)
- Crystal Palace (W)
Aston Villa musi żałować straty dwóch punktów z Chelsea, bo jej kalendarz jest mało sprzyjający. Dwa wyjazdy do zespołów nieprzyjemnych dla każdego, w dodatku domowe starcie z Liverpoolem. "The Reds" są ostatnio cieniem samych siebie, ale to wciąż drużyna, której nikt nie może skreślić. W wypadku "The Villans" trzeba też pamiętać o dalszej rywalizacji w Lidze Konferencji, gdzie klub ma szansę na pierwszy tytuł od 1996 roku. Priorytety nie będą łatwe do ustalenia.
Tottenham - 60 punktów
- Chelsea (W)
- Liverpool (W)
- Burnley (D)
- Manchester City (D)
- Sheffield United (W)
Tottenham bardzo mocno skomplikował swoją sytuację w derbach z Arsenalem. Tam nawet jeden punkt byłby dla "Spurs" niezwykle cenny, wszystko mieliby w swoich rękach. W obliczu bolesnej porażki podopieczni Ange'a Postecoglou będą musieli oglądać się na poczynania Aston Villi, a przecież sami nie mają łatwego terminarza. Chelsea i Liverpool na wyjazdach, marzące o utrzymaniu Burnley, City w teorii bez pewnego tytułu i wreszcie kwiatek do kożucha w postaci Sheffield. Chociaż londyńczycy rozegrają więcej spotkań niż "The Villans", to jednak ekipa z Villa Park wydaje się faworytem rywalizacji o Ligę Mistrzów.