Grał w ciemnościach, bo na wsi brakowało prądu. Teraz strzela na potęgę. "To najbardziej irytujący napastnik"
Ma już 29 lat, ale dopiero w ubiegłym sezonie zaczął pokazywać pełnię swojego potencjału. By to zrobić, musiał założyć koszulkę klubu, któremu z kolei przez lata brakowało klasowego snajpera. Teraz Duvan Zapata i Atalanta tworzą związek idealny. Kolumbijczyk odnalazł w Lombardii szczęście, a Josip Ilicić, Papu Gomez i spółka w końcu zyskali adresata swoich znakomitych podań.
Pierwsze piłkarskie kroki stawiał - jakżeby inaczej - na podwórku. Wychował się w małej kolumbijskiej wiosce El Tamboral, a jego najlepszym przyjacielem był Cristian Zapata, dziś piłkarz Genoi, a w przeszłości choćby Milanu. Zbieżność nazwisk nie jest tu przypadkowa. To kuzyni. Chociaż dorastali w miejscu, gdzie wieczorami brakowało nawet prądu, potrafili z biedy wyrwać się do wielkiego świata futbolu.
Szybkie dorastanie
W końcu wiejskie boisko Duvan zamienił na obiekty America de Cali, klubu z trzeciego pod względem wielkości miasta w Kolumbii. Jego rodzice wyjechali tam w pogoni za pracą, a marzący o piłkarskiej karierze chłopak mógł od tej pory szlifować swój talent pod okiem trenerów. Już w wieku 16 lat cechował się znakomitymi warunkami fizycznymi. Mierzył 186 cm, a gra ze starszymi nie sprawiała mu żadnych problemów. W pierwszej drużynie zadebiutował mając zaledwie 17 lat. Od razu zdobył bramkę.
Szybko trafił też do juniorskich reprezentacji. W 2011 roku Kolumbia organizowała Mistrzostwa Świata do lat 20. “Los Cafeteros” mieli wtedy w swoich szeregach nie tylko Zapatę, ale też choćby Jamesa Rodrigueza czy Luisa Muriela. Uchodzili za jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu. W trakcie przygotowań do turnieju Duvana spotkała prawdziwa tragedia. Dowiedział się o śmierci swojej mamy. Nie zrezygnował jednak z gry. Chciał pomóc swoim kolegom. Kolumbia dotarła ostatecznie do ćwierćfinału, gdzie uległa Meksykowi (1:3), a jedyne trafienie zanotował właśnie Zapata.
Bramka Duvana od 1.26.
Mundial okazał się dla Kolumbijczyka przepustką do transferu. Chwilę później argentyńskie Estudiantes zapłaciło za niego 90 tysięcy euro, robiąc jak się okazało interes życia, bo dwa lata później na klubowe konto wpłynęło prawie 7.5 mln euro. Nadawcą przelewu było Napoli.
Życie na walizkach
Napastnik rodem z Kolumbii przeniósł się na Półwysep Apeniński już prawie siedem lat temu. Wciąż był więc stosunkowo młody. Do Europy mógł trafić nawet wcześniej. Chciał go West Ham, ale włodarze “Młotów” nie byli w stanie załatwić Zapacie pozwolenia na pracę.
Pod Wezuwiuszem nigdy jednak nie wskoczył na stałe do podstawowej jedenastki. Przegrywał rywalizację z Gonzalo Higuainem i Goranem Pandevem. Minuty zbierał głównie wchodząc z ławki, ale wiele meczów przesiedział też na trybunach. Biorąc pod uwagę w dużej mierze granie ogonów, jego bilans 15 strzelonych bramek przez dwa sezony i tak wyglądał przyzwoicie.
Czas jednak leciał, a perspektywy regularnego grania wobec świetnej dyspozycji Higuaina szczególnie nie rosły. Zapata odszedł więc na dwuletnie wypożyczenie do Udinese Calcio. Tam zaczął naprawdę nieźle. Po trzech kolejkach z rzędu ze strzelonym golem przydarzyła mu się jednak poważna kontuzja uda. Kolumbijczyk wypadł z gry na trzy miesiące, a po powrocie nie nawiązywał już do wcześniejszej dyspozycji. Co jakiś czas wpisywał się co prawda na listę strzelców, ale nie robił tego odpowiednio często. Sezon zakończył z bilansem ośmiu goli i trzech asyst.
Dużo lepiej było w kampanii 2016/2017, bo Zapata w końcu grał regularnie. 38 kolejek Serie A - 38 występów od pierwszej minuty. I choć dawał drużynie dużo jakości, jego liczby dalej były dość przeciętne. 10 bramek i pięć asyst to może nie powód do wstydu, ale od snajpera grającego prawie 40 spotkań w sezonie można oczekiwać lepszych rezultatów.
Nic dziwnego, że dyspozycja Zapaty nie zrobiła szczególnego wrażenia na Napoli, które nie miało zamiaru ściągać go znowu do siebie. Zdecydowano więc o kolejnym wypożyczeniu. Tym razem na rok do Sampdorii. Tam Kolumbijczyk minimalnie poprawił swój dorobek względem poprzedniego sezonu. Strzelił 11 goli, a klub wykupił go z Napoli za 18.5 mln euro, by po chwili wysłać na wypożyczenie do Atalanty. Zapacie powoli mogło zakręcić się w głowie od kolejnych “chwilowych” transakcji z jego udziałem.
Do czterech razy sztuka
Los mu się jednak za to odpłacił. Czwarty klub w Italii okazał się w końcu strzałem w dziesiątkę. Duvan znalazł wspólny język z Gian Piero Gasperinim i kolegami z zespołu, a ofensywny styl gry drużyny pozwolił mu rozwinąć skrzydła, choć na pierwsze ligowe trafienie czekał aż do 11. kolejki. Wobec tego trudno uwierzyć, że po ostatnim spotkaniu sezonu Serie A miał tych trafień 23. Tytuł króla strzelców przegrał z doświadczonym Fabio Quagliarellą o trzy gole.
Nie trzeba chyba podkreślać, że był to jego zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Pierwszy raz przekroczona dwudziestka. Do tego pięć bramek w Pucharze Włoch i Lidze Europy.
Wypożyczenie miało trwać jeszcze przez rok, ale w Bergamo nie mieli wątpliwości, że chcą zatrzymać Zapatę na stałe. Do wcześniejszych 14 milionów za jego wypożyczenie, zimą dorzucili więc kolejne 12, wykupując Kolumbijczyka definitywnie.
Ofensywna A(ch)talanta
W bieżącej kampanii Atalanta zachwyca wszystkich. Gra przepięknie, ofensywnie, a przy tym wyjątkowo skutecznie. Jest już w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, walczy raczej o wicemistrzostwo Włoch, bo dystans do Juventusu wydaje się już zbyt duży, strzeliła w Serie A oszałamiające 93 gole. Dla porównania - liderująca ekipa z Turynu 70, Inter 72, Lazio 68.
Ile z tych 93 bramek zapisał na swoim koncie Zapata? 16. Do końca sezonu Atalanta zagra jeszcze pięć ligowych spotkań, zatem Kolumbijczyk może znowu dobić do 20 trafień. Nie jest to jakiś wynik z kosmosu, ale w zespole Gasperiniego ciężar zdobywania bramek rozkłada się niemal na cały zespół. 17 goli ma Luis Muriel, 15 Josip Ilicić, po 9 Robin Gosens i Mario Pasalić. Łącznie aż 14 zawodników dokładało do strzeleckiego bilansu swoją cegiełkę.
Czy warto szukać innych wrażeń?
Świetna dyspozycja Zapaty nie uszła uwadze innych europejskich klubów. Nawet tych największych. Już rok temu pojawiły się informacje, że Zinedine Zidane chętnie widziałby Kolumbijczyka w Realu Madryt. Taki kierunek jest akurat mało prawdopodobny, bo snajper Atalanty zbliża się powoli do 30. urodzin, a “Królewscy” raczej unikają kontraktowania piłkarzy w tym wieku. W swoich notesach mają go też inne zespoły, jednak tak naprawdę warto zadać sobie pytanie - czy Atalanta nie jest klubem idealnie skrojonym pod Zapatę? Podobnie mówi się zresztą o innych piłkarzach z Bergamo. Znakomici na ten zespół, dobrze pasujący do taktyki Gasperiniego, ale niekoniecznie muszą sprawdzić się gdzieś indziej.
Kolumbijczyk imponuje warunkami fizycznymi. Ma 189 cm wzrostu, jest potężnie zbudowany, ale nie traci przy tym umiejętności czysto piłkarskich. Dobrze gra głową, ma potężny strzał, jest całkiem szybki, a przy tym - co istotne - futbolówka mu po prostu nie przeszkadza. Zdecydowanie nie należy do grupy napastników jednowymiarowych.
Leonardo Bonucci zapytany o najbardziej "irytującego" napastnika, przeciwko któremu grał, wskazał właśnie Kolumbijczyka. - Nie zdziwcie się, jeśli powiem, że to Duvan Zapata. Jest duży, silny i szybki. Nigdy nie możesz stracić go z oczu. Tacy gracze potrafią błyskawicznie cię ukarać, gdy stracisz koncentrację - stwierdził Włoch.
Zapata późno zaczął swój prime, ale wciąż ma wiele do wygrania. Zarówno z Atalantą, którą śmiało można uznać w tym momencie za czarnego konia Ligi Mistrzów, jak i reprezentacją Kolumbii. Chociaż rozegrał w barwach drużyny narodowej 16 spotkań, nigdy nie był na Mistrzostwach Świata. Do najbliższego czempionatu daleka droga, ale jeśli Zapata utrzyma tak dobrą dyspozycję, może być w Katarze istotną częścią kolumbijskiej kadry.
W dzieciństwie grał w ciemnościach, później przez długie lata jego kariera też nie rysowała się w jasnych barwach. Teraz jednak gwiazda Duvana zaczyna świecić mocnym blaskiem.