Graham Potter zmaże plamę? Już sprząta w nowym klubie, zaczął od szansy dla Polaka

Graham Potter zmaże plamę? Już sprząta w nowym klubie, zaczął od szansy dla Polaka
Gareth Evans / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław PrzybyszWczoraj · 09:56
Graham Potter ma już za sobą debiut w roli trenera West Hamu. Jakie możemy wyciągnąć z niego wnioski i co jest do naprawy w zawodzącym zespole "Młotów"?
Latem West Ham wydał na transfery ponad 144 mln euro. Pod względem wydatków był szósty w lidze - za Brighton, Chelsea, Manchesterem United, Aston Villą i Tottenhamem. Pod względem salda - różnicy wydatków i przychodów - już czwarty. Bardziej na minusie były tylko Brighton, Ipswich, MU i Spurs.
Dalsza część tekstu pod wideo
Właściciel David Sullivan i kibice marzyli, by przełożyło się to na zbliżoną pozycję w tabeli - strefa Ligi Mistrzów wydawała się poza zasięgiem, ale realnym celem wydawało się nawiązanie do lat 2021-22, gdy pod wodzą Davida Moyesa zespół zajmował szóste i siódme miejsce. Dwa kolejne sezony na krajowym podwórku już nie były tak dobre (14. i 9. miejsce), ale trzeba pamiętać, że zespół doszedł do półfinału Ligi Europy, a rok później wygrał Ligę Konferencji, zdobywając pierwsze trofeum od ponad 40 lat.

Krok w tył

Problemem Moyesa były nie tyle wyniki, co styl gry. Przestarzały, nieatrakcyjny, nieprzystający do obecnych trendów i wymagań. Julen Lopetegui miał to zmienić i dziś już wiadomo, że poległ. Jego West Ham miał być bardziej proaktywny, grać wysokim pressingiem i dążyć do kontroli. A był... nie wiadomo jaki. Zaraz po dymisji Baska, na którą zanosiło się od tygodni, w mediach wypłynęły zakulisowe informacje z jego krótkiej kadencji. "JLo", jak żartobliwie nazywali go kibice, w tygodniu miał przygotowywać drużynę do gry ofensywnej, a przed meczem zmieniać plan i nastawiać ją na kontry.
Pół biedy, gdyby to było skuteczne, ale West Ham - już w zeszłym sezonie tracący bardzo dużo goli - bronił się momentami wręcz komicznie. Lopetegui poleciał po 0:5 z Liverpoolem i 1:4 z Manchesterem City, ale już wcześniejsze mecze przesądziły o jego losie. Na 22 mecze jego kadencji, "The Irons" aż pięciokrotnie tracili co najmniej cztery gole. 39 bramek straconych po 20 kolejkach to ich najgorszy dorobek w erze Premier League. W tym sezonie gorzej bronią tylko Leicester i Southampton.

Wnioski po debiucie

Naprawa defensywy - od tego powinien więc zacząć Graham Potter. Przed debiutem - już w piątkowym meczu Pucharu Anglii z Aston Villą - nie miał wiele czasu, by coś zmienić. W porównaniu do ostatniego meczu Lopeteguiego dokonał trzech zmian w składzie: za Alphonse'a Areolę do bramki wrócił Łukasz Fabiański (mógł już po wymuszonej przerwie spowodowanej urazem głowy), na środek obrony za kontuzjowanego Jean-Claire'a Todibo wrócił Konstantinos Mavropanos, a na lewej obronie zagrał 19-letni Oliver Scarles.
Młody wychowanek był jednym z największych pozytywów tego dnia. West Ham szybko wyszedł na prowadzenie po ładnej akcji i golu Lucasa Paquety, ale równie szybko, bo po kwadransie stracił kolejnego piłkarza. Do kontuzjowanego na długo Jarroda Bowena i Michaila Antonio, którego przyszła kariera stoi pod znakiem zapytania po wypadku samochodowym, dołączył Nicklas Fuellkrug. Wszedł za niego Danny Ings.
Były piłkarz Aston Villi w samej końcówce miał na nodze piłkę na remis, ale skiksował, ku uciesze trybun na Villa Park. West Ham ma problem w ataku i nadal ma w obronie.
- Pierwsza połowa była bardzo dobra. Po golu byliśmy dobrze zorganizowani, mieliśmy dobre nastawienie, dobrze się komunikowaliśmy i rozumieliśmy, co chcemy robić. W drugiej połowie Aston Villa weszła na wyższy poziom i trzeba ich za to docenić - powiedział były trener Brighton i Chelsea na pomeczowej konferencji.
Po przerwie gole strzelili Amadou Onana, który wszedł na boisko jeszcze w pierwszej połowie za kontuzjowanego Rossa Barkleya, oraz Morgan Rogers i gospodarze, grający w okolicznościowych strojach z okazji 150. rocznicy powstania klubu, mieli powody do radości. A Potter zobaczył, jak wiele ma jeszcze do poprawy. West Ham dopuścił Villę do 16 strzałów, w tym pięciu celnych i jest to wynik dokładnie na poziomie średniej WHU z tego sezonu ligowego. Nie zmieniło się również to, że po pierwszym straconym golu szybko tracą kolejne.

Napięta atmosfera

Do poprawy jest też morale w drużynie. Po zwolnieniu Lopeteguiego na światło dzienne wyszły konflikty, w które popadł z kilkoma zawodnikami, między innymi z Areolą. Z Todibo pokłócił się do tego stopnia, że w przerwie meczu z Arsenalem musieli ich rozdzielać inni członkowie drużyny. Mieli się skarżyć na za długie i za ciężkie treningi. Dużo mieszał w składzie, dokonał najwięcej zmian w przerwie. Ale niewiele to dawało. Szczerze mówiąc tylko Fabiański prezentował się tak, jakby chaos w klubie w ogóle na niego nie wpływał. U wszystkich innych forma indywidualna pikowała, nowe nabytki można na razie określać jako niewypały.
W meczu z Aston Villą na pierwszego, który odżył, wyglądał Lucas Paqueta. Jeden z liderów zespołu kadencji Moyesa i jeden z najbardziej wszechstronnych pomocników w Premier League od początku sezonu ogromnie rozczarowuje. Potter musi sprawić, by Brazylijczyk ponownie grał z pełnym zaangażowaniem. Zwłaszcza w tak niezrównoważonej drużynie, w której pełno jest talentu na skrzydłach, za to wolny, defensywnie nastawiony i przestarzały środek pola zdaje się nie przystawać do wymagań Premier League.
Coraz mocniej kwestionowana jest też praca dyrektora sportowego. Tim Steidten miał wprowadzić do WHU europejskie standardy, ale na razie ściągnięci przez niego piłkarze nie spełniają oczekiwań, a skoro obaj ostatni trenerzy popadali w konflikt z Niemcem i zabraniali mu wstępu do ośrodka treningowego, to z nim też coś jest nie tak. Już dziś czytamy, że jeśli druga połowa sezonu będzie w Londynie tak słaba jak pierwsza, to on może być kolejnym, który straci posadę. Na razie ma pomóc w poszukiwaniu wzmocnień w styczniowym oknie transferowym. Po kraksie Antonio i przy ciągłych urazach Fullkruega priorytetem znowu będzie pozycja napastnika.

Czas na refleksję

Tymczasem Potter postara się udowodnić, że nieudany pobyt w Chelsea gorzej świadczy o ówczesnej sytuacji w klubie niż o jego warsztacie. W kilku ostatnich wywiadach przekonywał, że nie dostał wystarczająco dużo czasu, by wyprowadzić drużynę z kryzysu. Pracował na Stamford Bridge 206 dni - ledwie dwa tygodnie dłużej niż Lopetegui w West Hamie. Wcześniej, w Brighton, pokazał jednak, że obdarzony zaufaniem potrafi odmienić klub walczący o utrzymanie w solidnego średniaka z aspiracjami.
Trener z tytułem magistra na kierunku "przywództwo i inteligencja emocjonalna" ma za sobą 20 miesięcy bez pracy, podczas których mógł w praktyce wdrożyć założenia jednej ze swoich prac naukowych - jak samoświadomość może wpływać na samorozwój. W międzyczasie nie zdecydował się podjąć pracy między innymi w Ajaksie czy Leicester. Był też łączony z reprezentacjami Anglii i Szwecji. Teraz uznał, że to dobre miejsce i czas na powrót.
- Odświeżony, odmieniony, starszy i mądrzejszy Potter jest gotów na ponowną pracę w Premier League. Powodzenia - pisze Jonathan Northcroft w The Times. - Jeśli zdoła znowu być nietypowym, pełnym refleksji i odważnym menedżerem, którego poznałem w Brighton, to West Ham, po tylu błędach, w końcu zrobi coś dobrze.

Przeczytaj również