Gracz klasy światowej czy przereklamowana gwiazda? Częściej przeszkadza niż pomaga. Jest coraz gorzej

Gracz klasy światowej czy przereklamowana gwiazda? Częściej przeszkadza niż pomaga. Jest coraz gorzej
Connor Molloy / PressFocus
Manchester City tylko zremisował z RB Lipsk 1:1 (1:0) w pierwszej odsłonie dwumeczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, a przy trafieniu dla ekipy z Niemiec nie popisał się bramkarz “Obywateli”, Ederson. Nie pierwszy raz w tym sezonie. Brazylijczyk jest daleko od wysokiej formy, co potwierdzają nie tylko wrażenia wizualne, ale i liczne statystyki.
Wiemy doskonale, że Pep Guardiola niezwykle ceni Edersona, przede wszystkim ze względu na jego grę nogami. Hiszpański szkoleniowiec zwraca na ten aspekt ogromną uwagę, a Brazylijczyk akurat pod tym względem należy do ścisłej czołówki na świecie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Myślę, że Ederson jest najlepszy jeśli chodzi o grę stopami. Manuel Neuer i Victor Valdés też byli niesamowici pod tym względem, ale jakość podania Edersona jest najlepsza - mówił jakiś czas temu.
Problem w tym, że bramkarz operuje nie tylko nogami, ale i rękami. Musi także, a może przede wszystkim, pomagać drużynie swoimi interwencjami. Z tym Ederson ma już zdecydowanie większy kłopot. Widać to szczególnie w ostatnim czasie.

Ile powinien tracić, ile traci?

Według współczynnika xCG (źródło: Wyscout), który wskazuje nam liczbę oczekiwanych straconych goli przez bramkarza, Ederson powinien stracić w obecnym sezonie 24,5 gola. W rzeczywistości natomiast dał się pokonać 29 razy.
Dla porównania, tak wygląda to u kilku innych bramkarzy angielskich klubów (Premier League + puchary):
  • Alisson (Liverpool) - xCG: 45, stracone gole: 43
  • Aaron Ramsdale (Arsenal) - xCG: 25, stracone gole: 25
  • David de Gea (Manchester United) - xCG: 40, stracone gole: 35
  • Nick Pope (Newcastle) - xCG: 22, stracone gole: 16
  • Kepa Arrizabalaga (Chelsea) - xCG: 27, stracone gole: 19
  • Hugo Lloris (Tottenham) - xCG: 30, stracone gole: 35
Biorąc więc pod uwagę powyższe grono, jedynie Ederson i kontuzjowany ostatnio Lloris są na minusie i tracili w rzeczywistości więcej bramek niż zakładał to współczynnik.
Tak z kolei wyglądało to u golkipera Manchesteru City w poszczególnych sezonach od momentu transferu z Benfiki:
  • 2022/23 (trwa) - xCG: 24,5, stracone gole: 29,
  • 2021/22 - xCG: 35, stracone gole: 40,
  • 2020/21 - xCG: 35, stracone gole: 33,
  • 2019/20 - xCG: 37, stracone gole: 37,
  • 2018/19 - xCG: 38,9, stracone gole: 38,
  • 2017/18 - xCG: 31, stracone gole: 36.
Zaczęło się zatem nie najlepiej, potem współczynnik ten mniej wiecej pokrywał się z rzeczywistą liczbą traconych goli, ale ostatnie dwa sezony znów są pod tym względem niepokojące.

Jak w Premier League?

Kilka ciekawych faktów i statystyk podsuwa nam ponadto angielska Premier League. Okazuje się bowiem, że Ederson w trwającym sezonie miał zdecydowanie najmniej interwencji z całej stawki (tylko 33). I można by pomyśleć - w sumie to dobrze, jego zespół nie dopuszcza przeciwników do wielu sytuacji. Problem w tym, że niekoniecznie przekłada się to na małą liczbę straconych bramek. Ederson w samej lidze dał się bowiem pokonać 24 razy. Rzadziej przeciwnicy trafiali do siatki Arsenalu (23), Newcastle (15) oraz Chelsea (23).
Ederson ma też kiepski procent obronionych strzałów w tym sezonie Premier League. Wynosi on 57,9 i plasuje go dopiero na 19. miejscu wśród bramkarzy z angielskiej elity. Gorszy w tej materii jest jedynie Gavin Bazunu z Southampton.
Ederson
Premier League

Pierwszy strzał = gol

Co musi być dla Edersona niezwykle irytujące? Fakt, że często pierwszy strzał na jego bramkę od razu kończy się golem. Brazylijczyk nie uwija się jak w ukropie. Zazwyczaj obserwuje na spokojnie poczynania swoich kolegów, a potem nagle musi wyjmować futbolówkę z siatki. Taka sytuacja miała miejsce w aż 10 meczach tego sezonu Premier League (w tym czterech ostatnich).
Niewiele wskazuje też na to, że Ederson wywalczy w tym sezonie Złotą Rękawicę dla bramkarza, który w danym sezonie zachował najwięcej czystych kont w Premier League. Brazylijczyk sięgał po tę nagrodę już trzy razy w swojej karierze, ale teraz raczej nie powiększy gabloty. Na zero z tyłu grał ośmiokrotnie, podobnie jak David Raya z Brentford. Lepsi są póki co Aaron Ramsdale (9), David De Gea (10) i Nick Pope (12).

Można oczekiwać więcej

Wczoraj Ederson zaliczył kilka niezłych interwencji, choćby przy strzałach Andre Silvy czy Dominika Szoboszlaia, ale nie były to też obrony z kategorii tych arcytrudnych. Brazylijczyk nie popisał się natomiast przy straconej bramce. Najpierw chciał chyba wyjść do dośrodkowania, potem z tego pomysłu zrezygnował, a efekt był fatalny. Obrońca RB Lipsk strzelał już praktycznie do pustej bramki.
Brazylijczyka rzadko można oskarżyć o wielkie błędy przy traconych golach, ale zdecydowanie częściej na usta ciśnie się zdanie “mógł zrobić więcej”. A to kilka razy wypluł futbolówkę wprost pod nogi rywala, który musiał tylko dobić ją do pustej bramki. A to zabrakło szybszej reakcji. A to piłka przeszła mu gdzieś po palcach. Zdarzały się też bramki, przy których trudno już szukać jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Jak w wygranym ostatecznie 4:2 starciu z Tottenhamem, gdzie praktycznie “asystował” przy pierwszym golu rywali, czy niedawno podczas hitu z Arsenalem, kiedy spowodował rzut karny.
Ederson nie jest dziś bramkarzem, który może uchodzić za ostoję Manchesteru City. Rzadko zawali na całej linii, ale jeszcze rzadziej uratuje drużynę w trudnej sytuacji. A tego można oczekiwać chyba od zawodnika wycenianego dziś na 45 mln euro. Reprezentanta kraju i gracza, który od kilku lat otrzymuje pełne zaufanie w czołowym klubie Europy.

Przeczytaj również