Gorąco na meczu w Krakowie. Kibice Zagłębia nie wytrzymali i wyzywali prezesa klubu. Czarny okres w Lubinie
Podczas meczu z Wisłą Kraków kibice Zagłębia Lubin skandowali nazwisko prezesa klubu. Oczywiście towarzyszyły temu obelgi. Gdy taka dezaprobata jest wylewana publicznie już w pierwszej kolejce sezonu, to znak, że będzie nieciekawie. Że ludzie, którym zależy na klubie, powoli mają tego wszystkiego dość.
’’Ch** ci na imię, Jankowski ch** ci na imię”… tak śpiewali wyjazdowicze Zagłębia Lubin w Krakowie. A w social mediach nie wypowiadają się oni o obecnym prezesie klubu lepiej. Jest frustracja, jest i konstruktywna krytyka.
Zagłębie poprzedni sezon zakończyło porażką 0:4 z Wisłą Płock. Chociaż był to mecz o nic, niesmak pozostał. I po dzisiejszym meczu absolutnie nie został on spłukany, bo kolejne 3 gole dołożyła Wisła z Krakowa. Najbliższe 12 miesięcy będzie bardzo trudne. W tym roku łatwiej o spadek, bo znów z ligą pożegnają się 3 ekipy. A Zagłębie prędzej musi myśleć o utrzymaniu niż chociażby o awansie do pucharów.
Martin Sevela został wykupiony z klubu, a zespół przed sezonem pozostawiony sam sobie. Mówiło się o Marcinie Broszu, który byłby świetnym ruchem długofalowym, negocjowano z Aleksandarem Vukoviciem, a skończyło się na Dariuszu Żurawiu.
Tuż przed startem sezonu, wraz z prezentacją nowego trenera, prezes klubu przedstawił mediom wizję na lata 2021-2025. Zobaczymy czym poskutkuje, ale brzmi szumnie. Jest takie ładne zdanie „pracuj w ciszy, niech efekty robią hałas”, często lubi je powtarzać Czesław Michniewicz, czyli trener, który jako ostatni wygrał coś z Zagłębiem Lubin. A jak pamiętamy, było to mistrzostwo Polski w 2007 roku poparte wygranym Superpucharem. Tymczasem na żaden przełom się nie zanosi. Chyba że nowa strategia klubu przyniesie sukcesy, ale to zweryfikujemy za kilka lat.
Do tego popełniono faux pas z barwami klubowymi. Każdy w Polsce wie, że Zagłębie Lubin to ’’Miedziowi” i koniec, kropka. A z okazji 75-lecia władze klubu postanowiły, że domowe stroje będą… czarne. Wyszła z tego burza, po którym wyszło takie oto oświadczenie klubu:
"Z okazji 75-lecia naszego Klubu, przygotowaliśmy drugą, dedykowaną koszulkę meczową w czarno – złotych barwach. W nowym trykocie zawodnicy KGHM Zagłębia Lubin będą występować tylko do końca jubileuszowego roku.
Okolicznościowe koszulki, w których podopieczni Dariusza Żurawia będą rozgrywać spotkania domowe w rundzie jesiennej, czyli tylko do końca roku, posiadają złote oznaczenia oraz wyjątkowy herb, nawiązujący do trwającego 75 – lecia Klubu. Ponadto, drugi symbol znajduje się w okolicy karku, a czarno złote barwy są odwróceniem kolorów, którymi po raz pierwszy wchodziliśmy w ten wyjątkowy rok.
Miedziowy kolor zostaje i w tym komplecie zawodnicy KGHM Zagłębia będą rozgrywać mecze wyjazdowe, a wraz z końcem roku, także domowe. Tym samym czarny kolor strojów znowu stanie się kompletem alternatywnym. Dedykowana koszulka jest już w sprzedaży w naszym Fan Shopie."
Zagłębie Lubin ma problem, którego naprawdę trudno się pozbyć. Klub stał się nijaki, bezbarwny i coraz więcej osób staje się wobec niego absolutnie obojętnymi. I to właśnie największy zarzut do władz.
Zespół już dawno temu opuścili tak zżyci z Zagłębiem ludzie jak Adrian Błąd, Filip Jagiełło czy Arkadiusz Woźniak. Teraz kolejnym, który zniknął z kadry jest bramkarz Konrad Forenc. Absolutna dusza szatni ’’Miedziowych”. Oczywiście były to transfery także poprzednich władz, a wiele z nich ze względów sportowych lub finansowych była sensowna, natomiast drużyna straciła swoją tożsamość. I zaczyna brakować ludzi, którzy zadbają o nią od środka. Ze sztabu odszedł z kolei Grzegorz Szamotulski, ceniony przez drużynę trener bramkarzy.
Sam jeden Filip Starzyński tego nie udźwignie. Tyle wyróżniających się nazwisk było w Lubinie. Za dobre pieniądze odchodzili Jarosław Jach, Filip Jagiełło, Bartosz Slisz czy Bartosz Białek. To cztery największe transfery z klubu w całej jego historii. Łącznie zapłacono za nich ponad 10 milionów euro. I czemu te pieniądze nie były fundamentem do pokazania jakości na murawie?
Lokalny, odwieczny rywal Śląsk Wrocław próbuje swoich sił w europejskich pucharach, tymczasem Zagłębie blado wypada nawet w Pucharze Polski z rywalami z niższych lig. To też boli. Bo to nie tak, że Zagłębia nie stać na ambicje. W końcu jeszcze kilka lat zachwycaliśmy się, jak świetnie ’’Miedziowi” radzą sobie z Partizanem Belgrad w eliminacjach do Ligi Europy. Co po tym zostało? Niestety tylko wspomnienie.