Gigantyczny błąd Juventusu. Ligowy rywal zaciera ręce. "Działania pozbawione sensu"
Paulo Dybala od przyszłego sezonu nie będzie już piłkarzem Juventusu. Wszystko wskazuje na to, że decyzja o pozwoleniu Argentyńczykowi na odejście odbije się w stolicy Piemontu czkawką. Klub za darmo straci klasowego zawodnika, wzmacniając prawdopodobnie przy okazji swojego rywala. Trudno wyobrazić sobie gorszy manewr na rynku transferowym.
- Wraz z przybyciem Vlahovicia pozycja Dybali nie była już w centrum naszego projektu. Dużo o tym myśleliśmy, ale chcę podkreślić jedną rzecz: zarząd Juventusu zawsze podejmuje decyzje, które są na korzyść klubu, a nie przeciwko klubowi - argumentował na antenie “Sky Sports Italia” Maurizio Arrivabene, dyrektor generalny “Bianconerich”.
Z powyższych słów można by wysnuć wniosek, że Paulo Dybala tak naprawdę jest zawalidrogą w prężnie rozwijającym się projekcie. Argentyńczyk odpowiedział jednak na te wymysły Arrivabene już przy najbliższej okazji. Tuż po tym, jak włodarze Juventusu ogłosili, że kontrakt napastnika nie zostanie przedłużony, ten strzelił gola i wymownie spojrzał w kierunku sektora, na którym siedzieli klubowi możnowładcy. Pavel Nedved, Arrivabene i reszta świty mogli jedynie patrzeć, jak właśnie popełniają jeden z większych błędów w trakcie swojej kadencji.
Odchodzi legenda
Juventus lekką ręką wypuszcza zawodnika, który odcisnął piętno na historii klubu. Oczywiście, można patrzeć na karierę Dybali w Turynie przez pryzmat wielu kontuzji czy momentów zniżek formy. Jednak mimo pewnych niedoskonałości 28-latek był kluczowym elementem przy okazji osiągnięcia wielu sukcesów. Pięć krajowych mistrzostw i cztery trofea Coppa Italia piechotą nie chodzą. O wkładzie Dybali w kolejne triumfy najwięcej mówią liczby. “La Joya” już znajduje się w czołowej dziesiątce najlepszych strzelców w dziejach klubu. Traci jedynie dwa gole do legendarnego Roberto Baggio, który przecież zyskał miano włoskiego boga futbolu. Tymczasem osiągnięcia Paulo jakby zawsze przechodziły nieco bez echa.
Dybala zdobył w Juventusie furę trofeów i nie obniżył poziomu, kiedy drużyna jako całość znacznie obniżyła loty. W tym sezonie podopieczni Massimiano Allegriego nie mają już szans na Scudetto, chociaż sam Argentyńczyk wielokrotnie prezentował mistrzowską formę. Spośród wszystkich zawodników “Starej Damy” ma on w bieżących rozgrywkach najwięcej bramek, asyst, wykreowanych szans i udanych dryblingów. Piłkarzom o takim wpływie na drużynę prędzej przychyla się nieba niż wskazuje drzwi wyjściowe.
Reprezentant “Albicelestes” wciela się w rolę lidera ofensywy, a z zachowania włodarzy “Juve” wynika jakby był głównym winowajcą niezadowalających wyników. Przypomina się sezon 2019/20, kiedy również wypychano Dybalę poza klub. Wiele mówiło się wtedy o tym, że trafi on do Tottenhamu. Cały proces znajdował się na tak zaawansowanym etapie, że piłkarz nagrał nawet pożegnalny film. Według włoskiej prasy sam napastnik był poruszony koniecznością odejścia i w rzeczonym wideo po prostu się rozkleił. Materiał jednak nigdy nie ujrzał światła dziennego, bowiem transfer wysypał się na ostatniej prostej. Paulo zakończył tamte rozgrywki jako MVP ligi włoskiej. Z kolei Juventus po dwóch latach dopiął swego poprzez pozbycie się gracza uznawanego za problem, który w rzeczywistości stanowił o sile zespołu.
Klub z Excela
- Byłoby świetnie, gdyby Paulo zdecydował się przedłużyć kontrakt. Gdybym nadal był w Juve, czułbym się podekscytowany na myśl o duecie Dybala - Vlahović - stwierdził niedawno Gianluigi Buffon na łamach “La Gazzetta dello Sport”.
Zarząd Juventusu tłumaczył, że odejście Dybali wiąże się z pozyskaniem Vlahovicia namaszczonego na nową twarz turyńskiego projektu. Ostatnie tygodnie pokazują jednak dwie rzeczy. Po pierwsze serbski snajper na razie nie potrafi w pełni przełożyć poziomu prezentowanego w Fiorentinie na występy w czarno-białym trykocie. Po drugie “Vlaho” najlepiej wygląda, kiedy w ofensywie ma Dybalę u swego boku. Jeden asystował drugiemu przy okazji starć z Hellasem i Salernitaną. W grze tej dwójki czuć boiskową chemię, szybko splecioną nić porozumienia.
Argentyńsko-serbski duet znakomicie funkcjonuje na boisku, żeby później przed kamerami dyrektor sportowy twierdził, że skoro jednego sprowadzono, to ten drugi może odejść. Działania Juventusu są pozbawione sensu, zwłaszcza jeśli weźmie się również pod uwagę główny aspekt, który spowodował to zamieszanie. Wiadomo przecież, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
- Nikt nie kwestionuje jakości Paulo, ale są inne ważne czynniki, jak długość kontraktu czy warunki ekonomiczne. Decyzja została podjęta - podkreślił niedawno Arrivabene.
Według medialnych doniesień Dybala domagał się pensji na poziomie 10 mln euro rocznie. Juventus najpierw zaproponował mu przedłużenie bez podwyżki i pozostanie na wynagrodzeniu wynoszącym około 7,5-8 mln euro za sezon. Później oferta została kompletnie wycofana. “Bianconeri” słyną z oglądania każdego eurocenta po dwa razy, jednak klub jakby przestał dostrzegać różnicę między oszczędnością, a patologicznym skąpstwem. Różnica w negocjacjach wynosząca ledwie dwa miliony euro powoduje, że lekką ręką żegna się najlepszego strzelca i asystenta, który w dodatku doskonale współgra z pozostałymi trybikami turyńskiej maszyny. A dobrze wiemy, że drużyny piłkarskiej nie można sprowadzić do tabelki w Excelu.
Cóż pocznie Juventus ze zdrową drabinką płacową, kiedy na boisku nikt nie wynagrodzi utraty gracza tej klasy. Zwłaszcza, że znalezienie następcy wiąże się z wydatkami, prawdopodobnie jeszcze większymi niż finansowe oczekiwania Paulo. Dotychczas media łączyły “Juve” z Nicolo Zaniolo, za którego AS Roma z pewnością krzyknęłaby kilkadziesiąt milionów. Pominąć można fakt, że pomocnik “Giallorossich” to gracz o zupełnie innej charakterystyce, który częściej niż do siatki trafia do notesu sędziów, łapiąc kolejne kartki. Drugim kandydatem do wzmocnienia Juventusu jest Giacomo Raspadori - napastnik z niewątpliwym potencjałem, ale i dotychczas skromnym CV. Snajper Sassuolo na seniorskim poziomie strzelił siedemnaście goli. Dybala zapewne wyrówna albo i przekroczy ten wynik tylko w tym sezonie.
Poza Zaniolo i Raspadorim media głośno huczą o dołączeniu do Juventusu Angela Di Marii. Jeśli ta transakcja dojdzie do skutku, będzie ona podsumowaniem absolutnie zgubnej polityki transferowej “Starej Damy”. Włodarze zaoszczędzą rocznie milion euro, aby pozyskać zawodnika starszego, równie podatnego na kontuzje i prawdopodobnie znajdującego się już po drugiej stronie piłkarskiej rzeki. Wysoka pensja dla 34-latka z dorobkiem trzech bramek w sezonie nie brzmi jak najlepszy deal w historii.
Pomocna dłoń rywalowi
Gdyby Dybala po sezonie opuścił Półwysep Apeniński, można byłoby mówić jedynie o błędzie Juventusu. Wiele jednak wskazuje na to, że 28-latek zasili szeregi jednego z głównych rywali turyńczyków. Jeśli medialnie doniesienia się potwierdzą i napastnik trafi do Interu, to nie będzie ze strony “Juve” strzał w stopę, ale własnoręcznie wystrzelona kula między oczy. Sportowa egzekucja z najbliższej odległości.
- To naturalne, że jeśli zawodnikowi o klasie Dybali wygasa umowa, to łączy się go z wielkimi klubami. Mamy już w Interze kilku jakościowych napastników, ale zarząd musi być ambitny, jeśli chodzi o poszukiwanie wzmocnień składu - przyznał w rozmowie z “La Gazzetta dello Sport” Giuseppe Marotta, dyrektor sportowy Interu.
Z perspektywy mediolańczyków byłby to tzw. no brainer. Inter przed rokiem zdobył mistrzostwo, teraz znów zażarcie walczy o Scudetto, dysponując kapitalną kadrą, być może najlepszą we Włoszech. I po tak tłustych sezonach do drużyny ma dołączyć jeszcze filar jednego z kontrkandydatów do walki o czołowe miejsca w Serie A. Włodarze na Giuseppe Meazza powinni jedynie zapytać: gdzie podpisać? A Marotta z pewnością wie, jak sprawić, by cała transakcja doszła do skutku. Przypomnijmy, że to obecny dyrektor “Nerazzurrich” przed laty odpowiadał za sprowadzenie Dybali do Juventusu. Już wtedy między tą dwójką nawiązała się przyjaźń. W 2015 roku, kiedy transfer z Palermo jeszcze nie był w pełni dopięty, Marotta osobiście zaprosił Paulo na finał Ligi Mistrzów. Teraz może wysłać mu zaproszenie do wzmocnienia szeregów mistrzów Włoch.
Dybala zasłużył na to, aby dołączyć do drużyny, gdzie zostanie należycie doceniony. I to zarówno pod względem finansowym, jak i sportowym. Czas pokaże, jak Juventus wyjdzie na oddaniu najlepszego piłkarza za cenę innego odcienia zieleni w tabelce w Excelu. Argentyńczyk w ostatnich latach dorobił się przydomku “La Joya”. Jego prawdopodobnym następcą w Turynie zostanie smutek po stracie takiego zawodnika.