Gigant nie docenił. Ta kariera pędzi jak szalona. A rok temu kopał w drugiej lidze!

Gigant nie docenił. Ta kariera pędzi jak szalona. A rok temu kopał w drugiej lidze!
Mateusz Porzucek / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski01 Jun · 11:51
Jeszcze rok temu kopał na poziomie Championship. Później nie dostał prawdziwej szansy od Chelsea. Zimą szukał wyjścia z tej sytuacji i trafił do Borussii Dortmund. Teraz wraz z nią zagra w finale Ligi Mistrzów. Kariera Iana Maatsena pędzi jak szalona. I zaraz wpadnie prawdopodobnie w kolejny wiraż.
12 miesięcy w futbolu to czasem wieczność. Mniej więcej w tym okresie poprzedniego roku Ian Maatsen odpoczywał po bardzo udanym sezonie w Burnley. Lewy obrońca znacząco przyczynił się wtedy do wygrania przez “The Clarets” Championship i tym samym awansu tej ekipy do Premier League. Po krótkim urlopie w planach miał natomiast wyjazd na EURO U-21, po którym liczył, że wreszcie uda mu się wywalczyć miejsce w kadrze Chelsea, skąd był już po raz kolejny wypożyczony.
Dalsza część tekstu pod wideo
Młodzieżowa reprezentacja “Oranje” tamtego czempionatu jednak nie pobiła i po trzech remisach wróciła do domu. Maatsen pojawił się na Stamford Bridge, gdzie jesienią starał się przekonać do siebie Mauricio Pochettino. Zaledwie 199 minut w Premier League nie było jednak tym, czego się spodziewał. W styczniowym okienku transferowym zdecydował się na kolejne wypożyczenie - tyle że już nie do innego angielskiego klubu z niższej ligi, a Borussii Dortmund. I ten ruch okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę - i dla niego, i dla BVB.

Debiut bez treningu

Nie minęło nawet kilkadziesiąt godzin od ogłoszenia wypożyczenia Maatsena, a ten zdołał już zadebiutować w zespole z Signal Iduna Park. Edin Terzić mocno uwierzył w holenderskiego obrońcę i z miejsca dał mu 90 minut z Darmstadt. Był to wówczas dopiero jego drugi mecz w pełnym wymiarze czasowym w obecnym sezonie, a pierwszy od sierpniowego pojedynku z AFC Wimbledon w Pucharze Ligi. Brak rytmu meczowego nie przeszkadzał jednak szkoleniowcowi “Die Borussen”.
- Maatsen przyszedł z Chelsea i niemal natychmiast osiągnął szczytową formę, dzięki czemu mógł zademonstrować swoją jakość. Musimy pamiętać o tym, że przed meczem z Darmstadt nie odbył praktycznie żadnego treningu z zespołem, a i tak od razu wywarł na nas ogromne wrażenie. Borussia zabiegała o Holendra już od dłuższego czasu, wykazała się sporą cierpliwością i zimą była w stanie wykorzystać okazję, która się nadarzyła. Maatsen od razu ożywił również postawę BVB w ataku - mówi w rozmowie z nami Jonas Ortman, dziennikarz Bilda zajmujący się Borussią Dortmund.
Udany debiut był tylko potwierdzeniem tego, że skauci Borussii się nie mylili. Holender widniał na ich radarach na długo zanim trafił do Chelsea w 2018 roku, jeszcze jako junior PSV Eindhoven. Wówczas Maatsen wybrał jednak przeprowadzkę na Stamford Bridge, która w ostatecznym rozrachunku chyba nie okazała się najlepszym wyborem. Obrońca zanotował trzy wypożyczenia do innych angielskich zespołów: Charltonu, Coventry i wspomnianego Burnley, w których bardzo szybko się odnajdywał i był w stanie odegrać znaczącą rolę. Nic więc dziwnego, że proces aklimatyzacji w ekipie z Zagłębia Ruhry przebiegł podobnie.
- To wszystko dzięki jego inteligencji i odpowiedniej mentalności. Maatsen jest bardzo sumiennym graczem, starannie wykonującym zadania defensywne - to akurat wyraźnie kontrastuje z np. Raphaelem Guerreiro. Sama ta pracowitość szybko zjednała mu serca i umysły zarówno trenerów, jak i fanów. Połączenie tego z jego wyjątkową umiejętnością rozprowadzania piłki w momencie budowania akcji ofensywnych, szczególnie pod presją i w ciasnych przestrzeniach, miało kluczowe znaczenie dla odwrócenia tego sezonu dla BVB - tłumaczy nam z kolei Stefan Buczko, dziennikarz współpracujący w przeszłości z ESPN FC, autor podcastu Yellowwallpod poświęconego BVB i współautor książki "Es gibt nur eine Borussia".

Terzić na niego czekał

Jesienią Borussia miała bowiem spory problem z obsadzeniem lewej strony defensywy. W teorii błyszczeć na tej pozycji miał sprowadzony latem Borussii Moenchengladbach Ramy Bensebaini. Algierczyk jesienią nie zaprezentował jednak niczego szczególnego, a zastępujący go w kilku spotkaniach Julian Ryerson to nominalny prawy obrońca. Dlatego w czasie zimowego okna transferowego dla BVB priorytetem było pozyskanie zawodnika właśnie o profilu Maatsena.
- Do największych zalet Holendra należą przede wszystkim jego technika, zrozumienie gry i szybkość. Potrafi dostarczyć zespołowi sporo energii i jest źródłem nowych pomysłów, zwłaszcza jeśli chodzi o grę do przodu. W międzyczasie trener Terzić skupił na nim całą grę w ataku i przesunął go bardziej do środka pola. W meczu z Atletico doprowadziło go to jednak do popełniania poważnego błądu. Wciąż brakuje mu trochę doświadczenia na najwyższym poziomie, ale ono jeszcze przyjdzie. W Borussii mieli wcześniej obawy, że może wykazywać braki w defensywie, ale wykonuje solidną robotę - zarysowuje jego sytuację Ortman.
22-latek od momentu przyjścia do Borussii na 18 meczów w Bundeslidze tylko trzy razy nie wyszedł w pierwszym składzie. Raz był zawieszony za kartki, innym razem kontuzjowany i jedynie niedawny mecz z Mainz rozpoczął na ławce rezerwowych, ale i tak wszedł na boisko wraz z początkiem drugiej połowy. Widać, że Terzić znalazł w Maatsenie tak wyczekiwanego bocznego defensora o ofensywnych inklinacjach. Wiosną Holender zanotował w lidze po dwa gole i asysty oraz dołożył jeszcze jedno trafienie w Lidze Mistrzów - w wygranym 4:2 rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym z Atletico Madryt.
- Maatsen szuka krótkich i szybkich podań po lewej stronie. Jego współpraca z pomocnikami BVB sprawiała kłopoty przeciwnikom zarówno w Bundeslidze, jak i Lidze Mistrzów. Jeśli jest jedna rzecz, nad którą musi jeszcze popracować, to momentami jego ustawienie w defensywie. Holender dał się tam zaskoczyć o kilka razy za dużo. Jego wyczucie czasu w pojedynkach również musi jeszcze ulec poprawie. Nic dziwnego, że brakuje mu doświadczenia w bronieniu na najwyższym poziomie, ale zdobywanie kolejnych minut na tak zaawansowanym etapie UCL na pewno pomaga - uważa Buczko.

W Anglii się nie poznali

O to doświadczenie wcześniej było trudno, bo jesienią Maatsen de facto odbił się od Chelsea. Mauricio Pochettino wystawiał go częściej na skrzydle, a to przecież jest lewy obrońca. Argentyńczyk uważał też, że Holender być może jeszcze nie jest gotowy do regularnego grania wśród najlepszych. Terzić miał jednak inne zdanie na ten temat. Niemiecki szkoleniowiec zimą wziął się za odbudowę dwóch utalentowanych zawodników. Dwa dni przed Maatsenem do Dortmundu powrócił bowiem - również w ramach wypożyczenia - Jadon Sancho, który w Manchesterze United skłócił się z trenerem Erikiem ten Hagiem.
- W przypadku Jadona Sancho, jego sytuacja w Manchesterze United była nieciekawa i nie udało się wykorzystać jego atutów. W Dortmundzie Anglik otrzymał niezbędne zaufanie, które pozwoliło mu rozkwitnąć - choć powrót do pełnej sprawności zajął mu trochę czasu. Ian Maatsen ledwo grał dla Chelsea, a już tym bardziej na pozycji lewego obrońcy pojawiał się tylko sporadycznie. Borussia ufa młodym gwiazdom i daje im więcej szans na potknięcia i tym samym rozwój. Zawsze jest jednak druga strona medalu. Alexander Isak, Leonardo Balerdi, Mikel Merino, Emre Mor i obecnie Youssoufa Moukoko, Gio Reyna - lista młodych talentów, które nie potrafiły wspiąć się na jeszcze wyższy poziom w BVB, również jest znacząca - zaznacza Buczko.
Można powiedzieć, że Terzić uczynił z duetu “spadochroniarzy” z Premier League swoich dwóch najważniejszych żołnierzy. Maatsen i Sancho odegrali istotną rolę w niespodziewanym awansie BVB do finału Ligi Mistrzów. Mimo że jesienią ani jeden, ani drugi nie występowali w europejskich pucharach, wiosną rozpoczęli każdy mecz Borussii w UCL w podstawowym składzie. Dortmundczycy pokonali po kolei PSV, Atletico i Paris Saint-Germain i już w sobotę 1 czerwca zmierzą się z Realem Madryt w wielkim finale na Wembley, co dla tej dwójki będzie symbolicznym powrotem do Anglii.
- W Borussii wszystko opiera się na rodzinnej atmosferze i zaufaniu. BVB jest wielkim klubem, ale ludzie wokół niego zgromadzeni są ze sobą naprawdę blisko. W przypadku Maatsena i Sancho, Terzić od samego początku uczynił ich silnymi i z tygodnia na tydzień coraz bardziej ich budował. Tacy gracze jak Moukoko czy Jamie Bynoe-Gittens nie rozwinęli się w tym czasie tak, jak wszyscy by tego chcieli. Tymczasem Maatsen i Sancho nabrali dużo pewności siebie i mogą pokazywać swoją nieprzeciętną jakość - zaznacza Ortman.

Trudna pigułka

Co ciekawe, dla obu występ w londyńskim finale może być ostatnim w barwach BVB. Anglik i Holender są przecież tylko wypożyczeni. Klub bardzo chciałby zatrzymać jednak Maatsena u siebie. Sam zawodnik też wyraził chęć do pozostania na Signal Iduna Park. Problemem mogą okazać się pieniądze, ponieważ w kontrakcie Maatsena z “The Blues” wpisana jest klauzula odstępnego wynosząca 35 milionów funtów. Dla “Die Borussen” może się to okazać zaporową kwotą.
- Wiem, że sam Holender chciałby pozostać w Borussii. Maatsen pragnie stabilizacji, szczególnie po tak wielu wypożyczeniach i spodobało mu się w Dortmundzie. Pewnie nawet sam nie sądził, że z miejsca dojdzie do finału Ligi Mistrzów. Jego klauzula jest jednak rzeczywiście wysoka i może być nieosiągalna dla BVB. Klub pracuje nad zmniejszeniem tej kwoty. Zawodnik wyraził swoje życzenie. Teraz wszystko zależy od Chelsea - uważa Ortman.
Jeśli Borussia ostatecznie zdecydowałaby się zapłacić klauzulę odstępnego, oznaczałoby to rekordowy transfer w historii klubu. Taki ruch może się jej jednak szybko opłacić. Maatsen jako ewentualny zwycięzca, a na pewno finalista Ligi Mistrzów, będzie łakomym kąskiem na rynku transferowym. Choć co prawda ostatecznie nie pojedzie na EURO 2024, bo nie znalazł się w ścisłej kadrze “Oranje”, oznaczać to będzie, że w nowy sezon wejdzie z jeszcze większą energią. I chęcią pokazania selekcjonerowi Ronaldowi Koemanowi, że zostawienie go w domu było błędną decyzją.
- Maatsen pokazał już w Borussii, że dobrze współpracuje z Donyellem Malenem. Lewy defensor BVB dobrze pasuje do holenderskiego systemu gry zorientowanego na piłkę. Jeśli chcesz grać pozytywny futbol, Maatsen dobrze się do tego nadaje. Ale okazuje się również przydatny, gdy trzeba zaparkować przysłowiowy autobus, co udowodnił w Lidze Mistrzów przeciwko Paris Saint-Germain. Borussia musi zrobić wszystko, by go zatrzymać, ale jeśli nie będzie w stanie sprostać cenie wywoławczej Chelsea, Holendra może przechwycić Bayern - szczególnie jeśli stolicę Bawarii opuści Alphonso Davies, a podatny na kontuzje Guerreiro wypadnie z łask nowego trenera. Maatsen sprawdził się natomiast w Bundeslidze. Byłaby to trudna pigułka do przełknięcia dla fanów BVB, ale taki scenariusz jest rzeczywiście możliwy - podsumowuje Buczko.

Przeczytaj również