Gdzie dwóch się kłóci, tam Lazio korzysta. “Biancocelesti” mogą namieszać w walce o scudetto
Juventus! Inter! Juventus! Inter! Bieżący sezon Serie A w końcu przynosi trochę emocji na szczycie. “Stara Dama” przez ostatnie lata zdominowała włoskie rozgrywki, wygrywając aż osiem mistrzostw kraju z rzędu. Nuda. Teraz szyki próbuje jej pokrzyżować, idąc póki co łeb w łeb, Inter pod wodzą Antonio Conte. Wspomniana dwójka nie może jednak skupić się tylko na walce między sobą, bo końskim galopem dobija do niej rewelacyjne Lazio. Czyżby więc, gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci skorzysta?
Uwaga fanów calcio od początku sezonu skupia się raczej na ekipach z Turynu i Mediolanu. Dziennikarze i obserwatorzy zastanawiają się, czy Inter jest w stanie przerwać dominację Juventusu. Nikt nie mówi natomiast o Lazio, a przecież podopieczni Simone Inzaghiego depczą po piętach wspomnianej dwójce. I to oni w ostatnich miesiącach są zdecydowanie najlepsi, najbardziej regularni.
Początek sezonu mieli jeszcze przeciętny, ale z ostatnich dziesięciu ligowych spotkań wygrali aż dziewięć! Zdecydowanie pokonali w tym czasie Juventus i Torino, trzy oczka zdobyli też w rywalizacji z Milanem czy rewelacyjnym Cagliari. A nie można zapominać, że w międzyczasie “Starą Damę” odprawili z kwitkiem w meczu o Superpuchar Włoch. Ostatnia ligowa porażka? Końcówka września. Z Interem.
Ciro, prowadź!
Chociaż cała ekipa “Biancocelesti” jest w tym sezonie świetna, to oczywiście trudno byłoby o takie wyniki bez skutecznego snajpera, a Ciro Immobile od kilku miesięcy przechodzi samego siebie. Włoch to w tym momencie lider klasyfikacji Złotego Buta, ex aequo z Robertem Lewandowskim. Bilans? 19 goli, a przecież przed Lazio jeszcze ponad połowa sezonu ligowego!
Wynik Immobile mógłby być nawet lepszy, ale czasami były snajper Torino, Sevilli czy Borussii Dortmund woli obsłużyć partnerów. Stąd pięć asyst na koncie. Więcej ich w Serie A ma tylko czterech graczy. 24 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej. Nikt w poważnych ligach nie może się pochwalić tak kosmicznym wynikiem na tym etapie sezonu.
Król asyst i marzenie Legii
Świetny bilans Immobile to oczywiście w dużej mierze zasługa kolegów z drużyny, którzy potrafią obsługiwać go znakomitymi podaniami. Prym wiedzie w tym Luis Alberto. Niegdyś wypchnięty z Liverpoolu pomocnik ma już na swoim koncie 11 asyst, przodując pod tym względem w całej Serie A. Zresztą, w topowych ligach europejskich dorównuje mu jedynie Thomas Müller, a wyprzedza Kevin de Bruyne.
We wczorajszym spotkaniu przeciwko Brescii, Immobile zapewnił zwycięstwo swojej drużynie dopiero w doliczonym czasie gry. Decydujące podanie przy tym trafieniu zaliczył Felipe Caicedo, który w ostatnich tygodniach wyrasta na niezbędny element układanki Inzaghiego. To piłkarz, który dostaje chyba supermocy w doliczonym czasie gry. Zobaczcie sami.
A pomyśleć, że Ekwadorczyk zamiast grać pierwsze skrzypce w Lazio, mógłby teraz być… w Warszawie. No dobra, może szanse na jego transfer do Legii wynosiły zimą 2017 roku 50%, bo Legia chciała, Caicedo nie, ale jakiś temat się przewijał, o czym głośno informowały nawet hiszpańskie media. Ostatecznie w tamtym momencie napastnik wstrzymał się z jakimkolwiek transferem, ale kilka miesięcy później przeniósł się z Espanyolu właśnie do Lazio.
Liga Europy? A na co to komu?
Rzymianie wszystkie siły mogą teraz spożytkować na walkę w Serie A. Jesienią występowali co prawda w Lidze Europy, ale tam zdobyli zawrotne sześć punktów w sześciu meczach, ustępując w tabeli Celtikowi Glasgow i CFR Cluj.
Nie chce mi się wierzyć, że Szkoci i Rumuni byli dla Immobile i spółki nie do przebicia. Chyba zabrakło trochę mobilizacji, a może zwyczajnie Lazio widząc szansę na sukces na krajowym podwórku, nie chciało więcej mitycznego problemu grania co trzy dni.
Warto pamiętać, że przez kolejną wpadkę w Lidze Mistrzów, do Ligi Europy zesłany został Inter, który w 1/16 finału zmierzy się z Łudogorcem Razgrad. Bardzo ciekawe, jak podopieczni Antonio Conte potraktują te rozgrywki. Czy będzie to raczej szansa dla zmienników, czy może jednak “Nerazzurri” będą chcieli dołożyć coś do swojej gabloty.
Na wiosnę w pucharach zagra też Juventus, dla którego na pewno Liga Mistrzów jest teraz większym priorytetem niż Serie A. Może to być więc przewaga Lazio, które w pełni skupi się na rywalizacji w lidze.
***
Na tym etapie rozgrywek przewidywanie przyszłości to wciąż wróżenie z fusów. Zwłaszcza jeśli w czubie tabeli jest naprawdę ciasno. Trzeba jednak przyznać, że rywalizacja w Serie A w końcu zapowiada się naprawdę ciekawie, a bohaterowie tego tekstu mogą okazać się prawdziwym czarnym koniem, który zagra na nosie wielkim faworytom.
Dominik Budziński