Futbol sprzedany za petrodolary. FIFA już się nawet nie kryje
Mamy dobre wiadomości dla fanów piłki młodzieżowej. Od następnej edycji mundial do lat 17 będzie się odbywał co roku, do tego za każdym razem na nowoczesnych arenach Kataru. Piękna gra nigdy nie miała się tak dobrze.
Zjednoczone Emiraty Arabskie 2013. Chile 2015. Indie 2017. Brazylia 2019. Indonezja 2023. To gospodarze ostatnich pięciu edycji mistrzostw świata do lat 17. Gospodarze kolejnych pięciu: Katar 2025, Katar 2026, Katar 2027, Katar 2028 i Katar 2029. Turniej, który do tej pory rozgrywany był co dwa lata, teraz ma odbywać się rokrocznie. Do tego liczbę finalistów zwiększono z 24 do 48. Takie decyzje zapadły na czwartkowym posiedzeniu Rady FIFA.
Szanowna Rada zdecydowała też, że najbliższe pięć edycji MŚ U17 kobiet zorganizuje Maroko, a liczba uczestników wzrosła z 16 do 24.
- Jestem pewien, że w ciągu najbliższych kilku lat te kraje pomogą FIFA w promowaniu kolejnych pokoleń gwiazd futbolu, zarówno dziewcząt, jak i chłopców - powiedział prezydent Gianni Infantino.
Ten sam Infantino, który nieco ponad rok temu w Dausze w grafomańskiej przemowie przekonywał, że "dziś jest imigrantem zarobkowym", bo przecież jego rodzice w Szwajcarii przeżywali dokładnie to, co w Katarze przeżywają traktowani niczym własność pracodawców robotnicy z Nepalu, Indii i Sri Lanki.
Koniec mistrzostw, do widzenia
Wobec oburzenia zachodnich mediów, organizacji broniących praw człowieka i niektórych kibiców, w trakcie mundialu 2022 FIFA zapowiedziała, że uważnie przyjrzy się niesławnemu systemowi kafala i łamaniu praw człowieka w kraju-gospodarzu. Miał powstać specjalny raport i rozliczenie niektórych wykonawców kontraktów. Oczywiście do niczego takiego nie doszło.
Rok po turnieju Amnesty International alarmowała, że sytuacja robotników w Katarze nie uległa poprawie. Nie powstał też żaden fundusz rekompensat dla poszkodowanych i zmarłych imigrantów, którego oczekiwali zachodni obserwatorzy i o którym powstaniu kilka razy przebąkiwali organizatorzy. Wróciliśmy do "business as usual". Chociaż to, co FIFA ostatnio wyczynia z międzynarodowymi turniejami zdecydowanie "usual" nie jest.
Ostatnio FIFA na swoich kanałach raczy nas kolejnymi szczegółami dotyczącymi Klubowych Mistrzostw Świata, które w 2025 roku odbędą się w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj europejskie kluby grają w europejskich pucharach już nie tylko o chwałę i nagrody finansowe, ale też o awans właśnie do KMŚ. Niezależnie, czy tego chcą czy nie. Zasady kwalifikacji są skomplikowane, ale bezlitosne. Dziękujemy FIFA!
Zwiększeniu KMŚ z ośmiu do 32 drużyn sprzeciwiały się FIFPro (organizacja reprezentująca zawodników) i World Leagues Forum (przedstawiciel lig). Piłkarze, którzy już są eksploatowani do granic możliwości, dotychczas w lata nieparzyste mogli liczyć na nieco dłuższe urlopy, bo nie było dużych międzynarodowych imprez. Teraz czeka ich pasjonująca rywalizacja w formacie identycznym dla mistrzostw świata.
To znaczy identycznym dla wszystkich poprzednich mundiali, bo kolejny będzie liczył już nie 32, a 48 uczestników. Skoro mistrzostwa Europy rosną, to FIFA nie może być gorsza od UEFA. Liczba meczów na MŚ wzrośnie z 64 do 104. Czyż nie piękna to wizja dla kibiców? Dziękujemy FIFA!
Dla całego świata
"FIFA istnieje, by kierować futbolem i rozwijać grę na całym świecie. Od 2016 roku organizacja szybko ewoluuje, by jeszcze bardziej efektywnie służyć grze z korzyścią dla całego świata" - czytamy na oficjalnej stronie organizacji.
"Nowa FIFA modernizuje futbol, by stał się globalny, dostępny i inkluzywny. Nie tylko na jednym, czy dwóch kontynentach, ale na całym świecie." Właśnie dlatego organizuje pięć edycji juniorskiego mundialu w jednym kraju, a de facto w jednym mieście. Czego nie rozumiecie?
W Zurychu tak mocno wzięli sobie do serca misję globalizacji (bo przecież bez ich wsparcia piłka nie była wcale najpopularniejszą i najbardziej dostępną dyscypliną na świecie), że mundial 2026 - ten nowy, większy - zorganizują w trzech największych państwach Ameryki Północnej. W rzeczywistości jednak mecze będą rozgrywane tylko na dwóch stadionach w Kanadzie, trzech w Meksyku, za to aż 11 w USA.
W kolejnej edycji poszli o krok dalej. Po raz pierwszy będziemy mieli mistrzostwa świata na trzech kontynentach. Gospodarzami mundialu 2030 zostały Hiszpania, Portugalia i Maroko, ale w ramach setnej rocznicy pierwszych mistrzostw globu, pierwszy mecz zostanie rozegrany w Urugwaju, drugi w Argentynie, a trzeci w Paragwaju. Przy czym, ceremonia otwarcia ma się odbyć jednak w Hiszpanii, Portugalii i Maroku.
Tworząc tego potworka Komitet Wykonawczy FIFA nie tylko zapewnił wspaniałą podróż przez Ocean kibicom drużyn, którym los przydzieli udział w jednym z trzech pierwszych meczów, ale przede wszystkim wykonał wyborny strategiczny ruch. Otóż zgodnie z zasadami jedna międzynarodowa konfederacja nie może ubiegać się o organizację mundialu przez dwie edycje z rzędu. A skoro w 2030 mundial "dostały" Europa (UEFA), Afryka (CAF) i Ameryka Południowa (CONMEBOL), to w 2034 roku mógł on trafić już tylko do Azji (AFC) albo Australii i Oceanii (OFC). Akurat tak się niespodziewanie złożyło, że już w 2030 roku gotowość organizacji MŚ wyrażała Arabia Saudyjska. I w 2034 je dostała, oczywiście w pojedynkę. Dziękujemy FIFA!
Jak zgrabnie napisał jeden z komentujących pod artykułem w The Athletic, "piłka jest stracona. Stracona, pogrzebana, a wcześniej poćwiartowana w lobby placówki dyplomatycznej". Jak Dżamal Chaszukdżi, saudyjski dziennikarz krytyczny wobec rządów Muhammada ibn Salmana, który w 2018 roku wszedł do konsulatu Arabii Saudyjskiej i nigdy z niego nie wyszedł w całości. Ale do tego nie warto wracać. Cieszmy się piłką.
Kata(r)strofa
Rodzina FIFA to coś pomiędzy rodziną Adamsów i rodziną Soprano. Czasem jest strasznie, często śmiesznie. Tylko aktorzy gorsi. Dotychczas pod przykrywką haseł o rozwoju i inkluzywności pięknej gry powiększali już istniejące turnieje, stwarzali nowe i przechylali piłkarski środek ciężkości tam, skąd lecą petrodolary.
Jednocześnie wypychając kalendarz do granic możliwości podcinali gałąź, na której siedzą. Liga Narodów, nowy format Ligi Mistrzów, większe Euro, większy mundial, Klubowe MŚ... Więcej i więcej meczów o coraz mniejszym prestiżu i znaczeniu. Zamęczą piłkarzy i zniechęcą widzów. Piłka nożna powtarza najgorsze błędy siatkówki. Ale nic to. Trzeba się nachapać dopóki siedzi się przy stoliku. "Po nas choćby potop".
Teraz jednak przestali nawet się kryć. Są tak bezkarni, że darowali sobie pozory. De facto przyznali na własność juniorskie MŚ najgrubszemu graczowi w Azji. Ich żeńską wersję przyznali najgrubszemu graczowi w Afryce. I nikt nic nie powie. Jeszcze raz, chórkiem: dziękujemy FIFA!