Francuski koń trojański. Real, Juventus, PSG? Żaden czołowy klub nie powinien się nabrać na Paula Pogbę

Francuski koń trojański. Real, Juventus, PSG? Żaden czołowy klub nie powinien się nabrać na Paula Pogbę
Silvi Photo / Shutterstock.com
Co dalej z Paulem Pogbą? Jego agent Mino Raiola ogłosił, że Francuz chce odejść z Manchesteru United. Zastanawiając się, dokąd trafi krnąbrny pomocnik, trzeba powiedzieć sobie jasno: żaden czołowy europejski zespół nie powinien się na niego nabrać.
- Paul jest nieszczęśliwy na Old Trafford. Nie może wyrażać siebie w taki sposób, w jaki oczekiwał. Najlepszym rozwiązaniem dla zawodnika i klubu będzie transfer w najbliższym okienku. Jeśli Manchester się nie zgodzi, Pogba odejdzie za darmo, gdy kontrakt wygaśnie za pół roku - wypalił Raiola w rozmowie z “Tuttosport”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Taka wypowiedź w środku rozgrywek i dzień przed spotkaniem z RB Lipsk była ciosem prosto w szczękę dla całego środowiska United. Zamiast więc przygotowywać się do decydującego, finalnie przegranego meczu z “Bykami”, Pogba wraz z agentem przygotowali grunt pod rychłe odejście z klubu. To postawa, która niestety, ale podsumowuje czteroletnią przygodę rosłego pomocnika w Anglii. Wejście z ławki i przypadkowy, w dodatku nieprawidłowo uznany gol we wczorajszym starciu w Niemczech nic nie zmienia. Ani nie wynagradza.

Kosztowne piekło

To nie tak miało wyglądać. W 2016 r. wychowanek “Czerwonych Diabłów" wracał do Manchesteru jako czołowy gracz młodego pokolenia. Ukształtowany i gotowy, by walczyć o najwyższe cele. Nie bez powodu zapłacono za niego rekordowe wtedy 105 milionów euro i wręczono ogromną pensję. Rok temu na łamach “Football Leaks” podano, że reprezentant “Les Bleus” inkasuje w Premier League 200 tysięcy tygodniowo. Ed Woodward i spółka rozbili bank, ale wówczas dało się zrozumieć te zawrotne sumy. Pogba z Juventusu rzeczywiście był warty właściwie każdych pieniędzy. Grał fantastycznie, co potwierdzają liczby osiągane jeszcze w barwach “Starej Damy”:
  • Sezon 2013/14 - 9 goli i 16 asyst
  • Sezon 2014/15 - 10 goli i 11 asyst
  • Sezon 2015/16 - 10 goli i 13 asyst
Strzelał, podawał, kreował, dryblował. W Serie A dał się poznać jako pomocnik kompletny. Mógł przebierać w ofertach, bo na liście potencjalnych nabywców znajdowały się także Real Madryt i FC Barcelona. Większość ekip z topu chciała mieć w swoich szeregach młodego wirtuoza. Jednak to już zamierzchła przeszłość. W ciągu kilku lat rozgrywający drastycznie obniżył sportowy poziom i przy okazji własną wartość. Dziś każdy powinien się dwa razy zastanowić, zanim zaoferuje mu choćby funta. A co dopiero kilkanaście milionów rocznie.

Niespełnione oczekiwania

Warto zastanowić się, ile razy tak naprawdę Paul udowodnił w Manchesterze, że był lub jest warty ponad 100 milionów. Gdy zdobył dublet w derbach przeciwko City? Kiedy zaliczył chwilową zwyżkę formy po zwolnieniu Jose Mourinho? Jak miewał różne przebłyski, które okazywały się ulotnymi momentami? To raczej mało jak na kilka lat gry. Pod względem cyferek tylko w sezonie 2018/19 Pogba nawiązał do dyspozycji z Juventusu. Ale nawet wtedy nie zaskarbił sobie sympatii fanów “Czerwonych Diabłów”. Irytował niekonsekwencją. Strzelał kilka goli, żeby w następnych tygodniach przywdziewać na murawie pelerynę-niewidkę. Na koniec sezonu wdał się wtedy w sprzeczkę ze sfrustrowanymi kibicami. Teatr Marzeń miał dość popisów Francuza.
W ostatnich latach Pogba najlepiej wypadł w trakcie mundialu w Rosji. Na mistrzostwach faktycznie walnie przyczynił się do zdobycia złota przez reprezentację “Trójkolorowych”. Problem w tym, że sympatyków United ten triumf nie mógł w żadnym stopniu zadowolić. Zaraz potem wróciła szara ligowa rzeczywistość - dąsanie się na murawie i pasmo przeciętnych spotkań. Atmosferę dodatkowo podgrzewał nieokiełznany Mino Raiola.
- Nie lubię jednego albo dwóch agentów piłkarskich. Jednym z nich jest Mino Raiola. Nie ufam mu od naszego pierwszego spotkania - mówił Sir Alex Ferguson.

Pułapka w złotym sreberku

Pogba to taki talent, że w optymalnej formie mógłby występować w dowolnym klubie na świecie. Problem polega na tym, że to piłkarski odpowiednik konia trojańskiego. Na zewnątrz widzimy jego udane akcje z przeszłości, niezwykle wysokie umiejętności i aspiracje na kilkanaście bramek oraz asyst w każdym sezonie. A w środku kryje się pułapka w postaci całkowitego braku profesjonalizmu.
Choćby w minionych tygodniach Pogba popełniał masę błędów. Na murawie brakowało mu koncentracji. Osobiście odpowiadał za niedawną porażkę z Arsenalem, kiedy to w idiotyczny sposób sprokurował rzut karny dla rywali. A gdy wyszedł mu jeden strzał z West Hamem, nagle zaczął rzucać górnolotnymi hasłami o mentalności zwycięzców i wyzwaniach. Temat zamknął Raiola, który wprost ogłosił, że w sumie to Paul siedzi na walizkach i czeka na otwarcie zimowego okienka. Kabaret. Brakuje jedynie słynnego podkładu z Benny’ego Hilla.
- Pozbądźcie się go. Mówię o tym od wielu miesięcy. Pogba to najbardziej przeceniany piłkarz, jakiego kiedykolwiek widziałem na własne oczy - apelował Jamie Carragher na antenie “Sky Sports”.
Nie da się znaleźć logicznego wytłumaczenia postępowania Francuza. Przecież nikt nie uwierzy, że Raiola zdecydowałby się na tak odważne deklaracje bez konsultacji z 27-latkiem. Panowie najwyraźniej doszli do wniosku, że nie ma lepszego momentu na skuszenie nowego pracodawcy, niż po zdobyciu efektownej bramki w Premier League. Następna taka okazja może nadarzyłaby się za miesiąc. Albo za rok
W 2016 r. po podpis Pogby ustawiały się długie kolejki. Dziś trudno wymienić potencjalne kierunki transferowe. I nie chodzi tu nawet o potrzeby kadrowe Realu, PSG czy Juventusu, ale obrzydliwy styl, w którym piłkarz opuszcza Old Trafford. Jak traktować poważnie piłkarza, który na dzień przed kluczowym spotkaniem w Lidze Mistrzów rozpoczyna prywatne gierki z klubem? Można powiedzieć, że Pogba i Raiola zamienili Teatr Marzeń w prywatne targowisko próżności. Kibice United mogą wziąć głęboki oddech. Kosztowna tragikomedia powoli dobiega końca. Pozostaje pytanie, kto jako następny ozłoci pomocnika i jego agenta, aby później zmagać się z podobnymi problemami co “Czerwone Diabły”. Chyba, że w Turynie Francuz znów zmieniłby się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. U niego nigdy nic nie wiadomo.

Przeczytaj również