Francuska piłka w tarapatach, kryzys może ją sporo kosztować. Coroczne wpadki nie uchodzą na sucho
Jeszcze niedawno miała dwa kluby w półfinale Ligi Mistrzów, teraz wpadła w poważny kryzys i może sporo stracić. Przed francuską piłką klubową kluczowy rok.
TOP5 lig europejskich. Standardowo: Anglia, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Francja - kluby z tych krajów od dekad nadawały ton rywalizacji na arenie międzynarodowej. Francuzi odpadli jednak w ostatnich latach od ścisłej czołówki. Teraz czują już na plecach oddech niżej notowanych Holandii i Portugalii. Ci pierwsi, aktualnie, spychają ich nawet na szóste miejsce w kontynentalnym rankingu, a to może oznaczać utratę szansy zyskania na planowanej reformie Ligi Mistrzów. Francuska piłka klubowa zmaga się już z kłopotami od kilku sezonów, a konsekwencje są coraz bardziej realne.
Pora patrzeć za plecy
- Już chyba nawet najzagorzalsi obrońcy Ligue 1 pogodzili się z faktem, że pojęcie “TOP5” wyraźnie się zdewaluowało - mówi nam Błażej Jachimski z serwisu “Le Ballon”. - Prawda jest taka, że obecnie trzeba mówić o “TOP4”, do którego Francja realnie może aspirować, ale aktualnie największą bolączką nie są ligi przez nią ścigane, a te, przed którymi należy uciekać - holenderska czy portugalska.
Przy aktualnych zasadach kwalifikacji do Champions League istotną granicę stanowi właśnie miejsce w czołowej czwórce rankingu ustalanego na podstawie wyników klubów w kontynentalnych rozgrywkach na przestrzeni pięciu poprzednich sezonów. To ono daje cztery (co istotne, gwarantowane) miejsca w turnieju. Już następnego lata taką liczbę przedstawicieli będzie mogło mieć każde z pięciu najwyżej notowanych państw. Sytuacja czołowego kwartetu się nie zmienia, ale kolejny kraj dostaje dodatkowe miejsce w fazie grupowej.
Aktualne miejsca gwarantowane w grupie Ligi Mistrzów zdobywane dzięki wynikom w lidze:
- miejsca 1. - 4. w rankingu: po cztery kluby w fazie grupowej
- miejsca 5. - 6. w rankingu: po dwa kluby w fazie grupowej, po jednym klubie w przedostatniej rundzie kwalifikacji
- miejsca 7. - 9. w rankingu: po jednym klubie w fazie grupowej, po jednym klubie w przedostatniej rundzie kwalifikacji
- miejsce 10. w rankingu: jeden klub w fazie grupowej, jeden klub w drugiej rundzie kwalifikacji
Podział od następnego sezonu tj. 2024/25:
- miejsca 1. - 4. w rankingu: po cztery kluby w fazie grupowej
- miejsce 5. w rankingu: trzy kluby w fazie grupowej, jeden w przedostatniej rundzie kwalifikacji
- miejsce 6. w rankingu: dwa kluby w fazie grupowej, jeden w przedostatniej rundzie kwalifikacji
- miejsca 7. - 9. w rankingu: po jednym klubie w fazie grupowej, po jednym klubie w przedostatniej rundzie kwalifikacji
- miejsce 10. w rankingu: jeden klub w fazie grupowej, jeden klub w drugiej rundzie kwalifikacji
- po jednym miejscu w fazie grupowej otrzymają też federacje z najlepszym współczynnikiem punktowym z poprzedzającego sezonu
Na pierwszy rzut oka nie jest to istotna zmiana. Może jednak ona mieć bardzo ważne konsekwencje. Dodatkowy zespół w Lidze Mistrzów, z uwagi na jej potencjał finansowy, otwiera szansę na odjechanie niżej notowanej konkurencji i ustabilizowanie sytuacji w rankingu na kolejne lata. Dlatego utrzymanie się w pierwszej piątce przed kolejnym sezonem to sprawa wysokiej wagi. Francuzi powinni więc czujnie oglądać się za plecy.
Kolejny rok z wpadką
Choć kwalifikacje do pucharów jeszcze nie zostały zakończone, to już wiemy, że przed nami trzeci kolejny rok Ligi Mistrzów z zaledwie dwoma zespołami z Francji. Jej przedstawiciel w eliminacjach kolejny raz z rzędu zaliczył bowiem dużą wpadkę. Olympique Marsylia odpadł ze zdecydowanie niżej notowanym Panathinaikosem. I to nie pierwsza taka historia. Jeśli szukać przyczyn tego, że czołowa czwórka odjeżdża, to można szukać ich głównie tutaj. W końcu w ostatnich latach lepsza konkurencja regularnie ma aż dwa razy więcej klubów w Champions League niż piąta europejska siła.
- Najlepszym podsumowaniem skali rokrocznych wpadek jest fakt, że ostatni francuski klub, który awansował przez kwalifikacje do fazy grupowej, to AS Monaco w sezonie 2016/17 - zwraca uwagę Jachimski. - Oczywiście od tego czasu Francja miewała trzy zespoły w grupie, lecz zarówno Olympique Lyon, jak i Rennes dostały się do niej, ponieważ zwycięzca Ligi Europy miał zagwarantowany udział w Lidze Mistrzów poprzez rozgrywki ligowe i zwalniało się miejsce, które ze względu na ranking przypadało właśnie trzeciej drużynie Ligue 1.
- W przypadku kwalifikacji do Ligi Mistrzów teoretycznie każdą przegraną w dwumeczu francuskiej drużyny można nazwać wpadką. Porażki Monaco ze wspomnianego okresu: z Szachtarem Donieck i, szczególnie bolesna ze względu na ranking, z PSV, chluby zdecydowanie nie przyniosły. Kompromitacja Marsylii z Panathinaikosem nie powinna się przytrafić, szczególnie że rewanż we Francji przebiegał całkowicie pod dyktando OM, aż do ostatniej minuty doliczonego czasu gry i zagraniu ręką Matteo Guendouziego.
Problem stanowią jednak nie tylko kłopoty w eliminacjach. Przedstawiciele Ligue 1 nie wypadają najlepiej również, gdy kwalifikują się do Ligi Mistrzów lub pucharów “niższej kategorii”. W Champions League presja spoczywa zawsze na barkach Paris Saint-Germain, tyle że w ostatnich pięciu sezonach paryżanie tylko dwukrotnie przeszli oni 1/8 finału. Jakakolwiek inna francuska ekipa zrobiła to tylko raz - Lyon, gdy doszedł aż do półfinału w 2020 roku. W pozostałych rozgrywkach kończy się na podobnym etapie, co w przypadku Holendrów i Portugalczyków - regularna faza pucharowa, dość często nawet 1/4 finału, zdarza się i 1/2. Niemniej, nie widać tutaj przewagi. To tylko pokazuje, że zespołom znad Sekwany bliżej do rankingowych miejsc 5. - 7. niż 1. - 4.
Wyniki w fazach pucharowych w ostatnich pięciu sezonach:
- Francja | LM: 5 x 1/8, 2 x 1/2, 1 x finał | LE: 2 x 1/16, 1 x 1/8, 2 x 1/4 | LKE: 1 x 1/8, 1 x 1/4, 1 x 1/2
- Holandia | LM: 1 x 1/8, 1 x 1/2 | LE: 5 x 1/16, 2 x 1/4 | LKE: 1 x 1/8, 1 x 1/4, 1 x 1/2, 1 x finał
- Portugalia | LM: 2 x 1/8, 3 x 1/4 | LE: 7 x 1/16, 1 x 1/8, 3 x 1/4 | LKE: 1 x 1/16
- Trzeba przyznać, że zbiór francuskich wpadek w ostatnich pięciu latach jest okazały. Trzy występy z rzędu z jednym punktem w grupie Ligi Mistrzów: najpierw Monaco (2018/19: Borussia Dortmund, Atletico Madryt, Club Brugge), Lille (2019/20: Valencia, Chelsea, Ajax), Rennes (2020/21: Chelsea, Sevilla, Krasnodar). Nie można zapomnieć też o porażce Stade Reims w dwumeczu trzeciej rundy kwalifikacyjnej LE z węgierskim FC Fehervar (2020/21), ostatnim miejscu Nicei w grupie LE (2020/21: Bayer Leverkusen, Sparta Praga, Hapoel Beer Szewa) czy jednym oczku Marsylii na tym samym etapie (2018/19: Eintracht, Lazio, Apollon Limassol) - podsumowuje nasz rozmówca. - Osobny rozdział to oczywiście kariera PSG w Lidze Mistrzów, jednak w Paryżu, nawet przy przedwczesnym odpadnięciu w 1/8 finału, zawsze zdążą zgromadzić trochę punktów do rankingu, więc ich wpadki pod kątem rankingu ligowego trzeba rozpatrywać trochę inaczej.
Problematyczna konkurencja
Problemem Francuzów, paradoksalnie, staje się to, jak wyrównała się ich liga. Jeszcze stosunkowo niedawno regularnie meldujące się w czołówce Marsylia czy Lyon gwarantowały stabilność, jeśli chodzi o reprezentantów kraju na międzynarodowej arenie. Teraz, poza PSG, nie ma właściwie pewniaków. OM i OL przechodzą bardzo turbulentny okres, Monaco dwa lata po mistrzostwie kraju otarło się o spadek, by szybko wrócić do czołówki. To powoduje dużą rotację wśród drużyn grających w pucharach - pięć sezonów przyniosło ich aż 13. Widać to zresztą w klubowym rankingu UEFA, gdzie drużyny z Ligue 1 wypadają mocno przeciętnie w porównaniu do konkurencji z Holandii czy Portugalii. Ta pierwsza ma w najlepszej 40 dwa razy mniej przedstawicieli od pozostałej dwójki.
Kluby w TOP 40 rankingu UEFA:
- Francja: PSG (6.), OL (32.)
- Holandia: Ajax (19.), Feyenoord (29.), AZ Alkmaar (31.), PSV (40.)
- Portugalia: Benfica (16.), Porto (21.), Sporting (36.), Braga (37.)
- Peleton walczący o drugą lokatę za plecami PSG znacznie się wydłużył - nowa, mocna Marsylia, od dawna groźne Monaco, mistrzowskie w 2020/21 Lille, posiadające solidne zaplecze finansowe Rennes czy zapierające dech w piersiach Lens. Ostatniego słowa nie powiedzieli też w Nicei i Lyonie, chociaż tam cel stanowi raczej Liga Europy. Wiele silnych drużyn z jednej strony sprzyja zwiększeniu konkurencyjności, z drugiej przeszkadza w budowaniu rankingu klubowego poszczególnych ekip, ponieważ Francja co rusz ma innych reprezentantów w rozgrywkach europejskich - potwierdza Jachimski.
- To z kolei oznacza niższy ranking klubowy i gorsze rozstawienie czy losowanie z niższych koszyków. W pierwszej trójce Ligue 1 w ostatnich pięciu latach było aż siedem różnych zespołów, w przypadku Eredivisie i Liga Portugal - zaledwie cztery. Obie te ligi mają bardzo solidne zespoły na czele stawki, które są w stanie co roku “nabijać” sobie ranking, pracując na wysokie rozstawienie - dodaje.
Piękna historia Lens może więc nieść pewne obawy z perspektywy fanów francuskiego futbolu. Jedyne “wsparcie” paryżan w Lidze Mistrzów to bowiem ekipa z właściwie zerowym doświadczeniem w pucharach, do tego losowana z ostatniego koszyka. To tylko utrudnia zadanie wyjścia z grupy i może skutkować kolejną problematycznie małą zdobyczą, jeśli chodzi o punkty rankingowe dla całego kraju. Paradoksalnie, dla śrubowania współczynnika korzystniejsze jest posiadanie kilku ekip o ugruntowanej pozycji, regularnie rywalizujących w Europie, jak Porto, Benfica, Sporting czy Ajax, Feyenoord lub PSV, nawet jeśli odjeżdżają one reszcie ligowej konkurencji.
Utrzymać pozycję
Jeżeli Francuzi chcą utrzymać lokatę w czołowej piątce, to muszą wykręcić wynik lepszy o 0,720 punktu od Holendrów. Punkty z poprzednich czterech lat - a więc te przechodzące razem z obecnymi rozgrywkami do przyszłorocznych rozstawień - dają bowiem przewagę Eredivisie. Czy to dużo? Zgodnie z systemem UEFA dla reprezentowanej przez sześć zespołów Francji wygrany mecz w fazie grupowej dowolnego pucharu europejskiego to 0,333 oczka. Niemniej, pokazuje to, jak wąski jest aktualnie margines błędu - zadecydować może pojedynczy wynik lub kolejna wpadka. Zresztą potknięcie Marsylii z Panathinaikosem już zabrało jej federacji szansę na dopisanie sobie 0,666 punktu za posiadanie kolejnego klubu w grupie Champions League.
Portugalia startowała ze stratą 5,265 oczka. To zapas w miarę bezpieczny, choć przy rewelacyjnej postawie jednej z ekip z Primeira Liga, może zostać znacznie skrócony. A za kolejne 12 miesięcy z “odpadnięciem” sezonu 2019/20, zyskają Portugalczycy, którzy mieli w nim najsłabszy rezultat z analizowanego przez nas grona. Odparcie ataku teraz to więc tylko połowa sukcesu. Co rok sytuacja będzie ulegać zmianie. Jedna udana pucharowa przygoda może stanowić duży plus w dość długiej perspektywie, ale wpadka również okaże się ciężarem. Francuzi, by spokojnie obronić i zabezpieczyć swoją pozycję, potrzebują więc długofalowej poprawy. Na razie jednak “wpada w szpony” grupy pościgowej.
- Niestety trudno przypuszczać, że aktualny niepokojący trend z ostatnich lat szybko się odwróci. Gdyby wpadki francuskich drużyn zdarzały się sporadycznie, to moglibyśmy je zrzucić na karb przypadku, ale scenariusz blamażu w europejskich rozgrywkach powtarza się dość konsekwentnie. Dwie drużyny w półfinale Ligi Mistrzów z 2020 roku to wręcz wyjątek od reguły - Lyon zagrał niesamowity turniej, lecz trzeba pamiętać, że był to sezon naznaczony pandemią i wyglądał trochę inaczej niż zwykle - ocenia Jachimski.
Nadchodzące lata to duży znak zapytania. PSG przechodzi aktualnie przebudowę, więc nie wiadomo, na ile można na nim polegać. Trudno też przewidywać, co pokaże reszta reprezentantów w pucharach, bo jak zwykle mamy spory misz-masz. Niemniej, nad Sekwaną mają powody, by wierzyć w lepszą przyszłość.
- Francja to ogromny rynek, siła marketingowa Ligue 1 nadal zdecydowanie przewyższa Holandię czy Portugalię. Nawet jeśli wyjmiemy z ligi PSG, to wartości rynkowe piłkarzy pozostałych ekip są nadal wyższe, niż w Holandii i Portugalii razem wziętych. Pozostałe dwie ligi słyną ze świetnych wychowanków, jednak i we Francji szkolenie stoi na absolutnie topowym poziomie. Więc nawet przy stałym drenażu najlepszych młodzików Ligue 1 przez najbogatsze zespoły Europy, jak grzyby po deszczu wyrastają następcy, którzy już za chwilę będą rozważani w kategorii nowych Hugo Llorisów, Raphaelów Varane’ów czy Antoine’ów Griezmannów. Wypadnięcie z TOP5 rankingu UEFA byłoby na pewno sporym ciosem dla Ligue 1, ale ma ona wszystkie zasoby, żeby natychmiastowo tam wrócić i ugruntować swoją pozycję - podsumowuje Błażej Jachimski.
Z jednej strony to przecież liga wicemistrzów świata. Z drugiej, tylko jedno kluczowe ogniwo ich kadry - Kylian Mbappe - występuje aktualnie w ojczyźnie, a jego przyszłość stoi pod niemałym znakiem zapytania. I choć wizerunkowo to wciąż piąta siła w Europie, to już niedługo sportowo (oraz rankingowo) układ może się zmienić. Obecna sytuacja już teraz powoduje docinki i żarty, które choć niespecjalnie muszą interesować dojrzalszych kibiców, wpływają na odbiór ligi przez młodszych fanów. A jeśli Ligue 1 oficjalnie wypadnie z “wielkiej piątki”, w dodatku niedługo po stracie Lionela Messiego i Neymara, wizerunkowo może być to ogromny cios.
Przed francuskimi klubami bardzo ważny sezon. Spadek w rankingu może przypieczętować poważne zmiany. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że piąta lokata już niedługo będzie miała większą wagę. Teraz może rozstrzygnąć się, czy Ligue 1 osiągnie stabilizację jako “piąta siła”, czy może da się wciągnąć grupie pościgowej i w efekcie straci cenne miejsca w pucharach, uważane przecież niedawno za pewnik.