Odmieniony Zieliński zaskoczył Włochów. Media wskazały kluczową rzecz. "Efekt EURO" [POLACY ZA GRANICĄ]
Doczekaliśmy czasów, gdy dwaj Polacy - piłkarze z pola - wychodzą naprzeciw Manchesteru City i Liverpoolu i nie pękają. Działo się w Anglii, działo we Włoszech z udziałem Szczęsnego czy Zalewskiego - zapraszamy na biało-czerwoną karuzelę.
Zacznijmy od tego, że pod kątem zdobywanych bramek były to wyjątkowo “suche” dni. Ale parę sytuacji trzeba odnotować.
WOKÓŁ GOLI
Moder chwalony po Anfield
Kilka dni po meczu z Walią spędzonym na trybunach, Jakub Moder zagrał od pierwszej minuty na Anfield. Roberto De Zerbi postawił na Polaka naprzeciwko Liverpoolu i raczej się nie zawiódł. Moder rozegrał solidne 83 minuty. Zaczął od udziału przy golu otwierającym wynik - to jego uderzenie zostało zablokowane, po czym kapitalnym strzałem popisał się Danny Welbeck.
Obecność polskiego pomocnika w polu karnym nie była przypadkowa, bo grał on dość wysoko, właściwie jako “dziesiątka”. Harował jednak na całym boisku, a do highlightsów trafiła sytuacja, w której skutecznie poradził sobie z samym Virgilem van Dijkiem.
Moder wykazywał aktywność i w grze do przodu, i do tyłu. Brighton wprawdzie przegrało 1:2, ale reprezentant Polski może być zadowolony z kolejnego po kontuzji dłuższego występu. Zapunktował w oczach trenera, który przyznał, że jest z niego bardzo dumny.
- Jakub Moder jest świetny. Wraca do pełni formy po ciężkiej kontuzji. Zagrał bardzo dobrze - dodał De Zerbi.
- Solidny. Żadnych znaczących błędów i miał kilka dobrych ruchów w ataku. Wspaniale jest widzieć, jak dostaje więcej minut - napisał z kolei lokalny portal Sussex Express, doskonale zorientowany w realiach drużyny Modera.
Oby tak dalej!
Czekał 1000 minut
Ponad tysiąc minut czekał na pierwszego gola w austriackiej Bundeslidze Aleksander Buksa. Młody napastnik WSG Tirol w końcu się jednak przełamał, trafiając do siatki przeciwko Austrii Lustenau (2:1). Pojawił się na boisku w 56. minucie, a cztery minuty później bezbłędnie egzekwował rzut karny. Jego brat Adam po przerwie na kadrę jeszcze nie grał. Dopiero dziś Antalyaspor rozegra spotkanie z Ankaragucu. Basaksehir Krzysztofa Piątka ma zaś zaplanowany mecz dopiero na najbliższy czwartek 4 kwietnia, a Fenerbahce Sebastiana Szymańskiego dzień wcześniej.
Przebudzenie Kittela
Sonny Kittel odpowiedział na krytykę za kiepską grę w barwach Western Sydney. Wypożyczony z Rakowa zawodnik zanotował gola i asystę w wygranym 3:1 starciu z Macarthur. W 65. minucie niepilnowany nie dał szans stojącemu między słupkami rywali Filipowi Kurcie:
W Szwajcarii debiutancką bramkę dla Lugano zdobył Kacper Przybyłko, który zimą trafił tam z Chicago Fire.
Odnotujmy jeszcze trafienie Adriana Cieślewicza dla TNS w Pucharze Walii (14. w sezonie).
INNE WYDARZENIA
“Lewy” się nie wstrzelił
Bez gola, za to z wyjątkowo zarobioną żółtą kartką. Robert Lewandowski nie powiększył dorobku bramkowego przeciwko Las Palmas (1:0), choć miał ku temu okazje. Najpierw trafił do siatki, ale sędziowie wskazali ofsajd. Później doskonale wyszedł do dośrodkowania, tyle że uderzył w poprzeczkę.
Kataloński Sport zwrócił uwagę, że “Lewy” miał prawo być sfrustrowany. Napastnik rozegrał 81 minut, a schodząc z boiska, ociągał się, przez co zarobił kartkę. Przypadku w tym raczej nie było, bo dzięki temu opuści najbliższy mecz z Cadiz CF, za to będzie “czysty” na zaplanowane na 21 kwietnia El Clasico.
Kiwior nie pękł
Jakub Kiwior utrzymał miejsce w składzie Arsenalu mimo powrotu do zdrowia Ołeksandra Zinczenki i Takehiro Tomiyasu. Mikel Arteta wystawił Polaka na Etihad w hicie Premier League z Manchesterem City. Kiwior na starcie sprawiał wrażenie nieco nerwowego, miewał problemy z przyjęciem piłki, sporo krwi napsuł mu też dynamiczny Bernardo Silva. Im dłużej jednak trwał mecz, tym był pewniejszy i bardziej skuteczny. W drugiej połowie prezentował się bez zarzutu, miał kilka ważnych interwencji, przyłożył rękę do czystego konta, zanim w 66. minucie zmienił go Tomiyasu. Kibice go chwalą.
Generalnie reprezentant Polski notował już w barwach Arsenalu lepsze spotkania, niemniej nie zawiódł, a Japończyk nie pokazał nic, co mogłoby przekonać Artetę do odsunięcia Kiwiora od jedenastki. Choć akurat w najbliższym starciu z nisko broniącym Luton Town (środa, 3 kwietnia) spodziewamy się obecności w składzie Zinczenki. Chyba że Kiwior wróci w ramach rotacji na środek defensywy? Zobaczymy, co wymyśli hiszpański menedżer, który w ostatnich tygodniach darzy Polaka sporym zaufaniem.
Część angielskich media pozytywnie oceniła wkład 24-latka w bezbramkowy remis na Etihad. Portal Football London zwrócił uwagę, że po trudniejszym początku Kiwior z biegiem czasu wyglądał coraz lepiej. Podkreślono także aktywność Polaka w ofensywie, gdzie w jednej z akcji mógł zaliczyć asystę, gdyby skuteczniejszy był Gabriel Jesus.
- Zajęło mu trochę czasu, zanim zorientował się, że Bernardo Silva schodzi z prawej strony, ale po pewnym czasie spisywał się dobrze. Miał przyzwoity wkład w ataku - napisano. - Zrobił wszystko, co w jego mocy, aby uciszyć Bernardo Silvę i solidnie spisał się w defensywie - to z kolei ocena redakcji NBC Sports.
Niektórzy dziennikarze byli bardziej krytyczni. Serwis 90min.com wręczył Kiwiorowi zaledwie “czwórkę” w skali 1-10. W Goal.com napisano zaś o “ciężkim dniu” lewego obrońcy. Można więc podsumować, że był to słodko-gorzki mecz reprezentanta Polski.
Wściekli Szczęsny i Bułka
Dwa miesiące, jedna wygrana, głównie remisy i porażki, dawno stracone szanse na Scudetto prawdopodobne odejście Maxa Allegriego - źle się dzieje w Juventusie. Gdy zgadzały się wyniki, można było argumentować, że to one są najważniejsze. Ale dziś w Turynie działa niewiele, co po porażce z Lazio (0:1) po golu w ostatniej minucie wyartykułował Wojciech Szczęsny.
- Scudetto było marzeniem, a nie celem. Odebrało nam to energię, ale nie powinno być usprawiedliwieniem dla negatywnych wyników - powiedział. - Każdy, kto nie wierzy w Scudetto i nie radzi sobie z presją, nie może grać w "Juve". Jeśli nie wierzy, to lepiej grajmy w piłkę na podwórku. Presja jest najlepszą częścią piłki, a w "Juve" jest ona ogromna - wypalił.
Podobną wypowiedź zaserwował po kolejnej porażce Nicei Marcin Bułka. Polski bramkarz nie gryzł się w język, komentując przegraną 1:2 z Nantes:
Podobną wypowiedź zaserwował po kolejnej porażce Nicei Marcin Bułka. Polski bramkarz nie gryzł się w język, komentując przegraną 1:2 z Nantes:
- W pierwszej połowie nie wszyscy grali tak, jakby chcieli wygrać. (...) Nie rozumiem kolegów, jestem sfrustrowany. Nie możemy tak grać, jeśli chcemy walczyć o wysokie cele. Chcę zostać na topie, mam nadzieję, że drużyna też. Musimy o tym porozmawiać - podkreślił. - Po dobrej pierwszej połowie sezonu, w drugiej gramy takie mecze. Coś tu nie gra. Musimy poradzić sobie z naszymi problemami, taka gra jest niedopuszczalna. To kolejny mecz u siebie, którego nie wygraliśmy - zakończył polski bramkarz.
Powodów do zadowolenia nie miał też Przemysław Frankowski, który wraz z Lens został pokonany w derbach przez Lille (1:2). Triumfował za to Radosław Majecki - Monaco rozbiło Metz 5:2, choć golkiper irytował się na błędy kolegów otwierające rywalom drogę do dwóch goli w ostatnim fragmencie spotkania.
Zalewski zmarnował szansę
Dobra wiadomość: po świetnym zgrupowaniu kadry Nicola Zalewski dostał szansę gry w Serie A od pierwszej minuty. Zła wiadomość: niewiele wskórał, by przekonać trenera do kolejnych występów w podstawowym składzie.
Bohater ostatnich meczów reprezentacji Polski pojawił się na skrzydle Romy w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Lecce. Był jednak mało widoczny w ofensywie i po upływie 64 minut zastąpił go Stephan El Shaarawy. Włoscy dziennikarze podkreślili, że Zalewski spisał się poniżej oczekiwań, nawet jeśli w jednej z sytuacji sędzia powinien podyktować rzut karny po faulu na 22-latku.
- Po raz kolejny nie miał żadnego wpływu [na zespół] - czytamy w serwisie Roma Today. - Brakowało pomysłów z jego strony - napisał portal Il Romanista, nazywając Polaka “niewidocznym”. - Dość nijaki, nudny występ - dodała redakcja Eurosportu. - Zupełnie inny niż w meczach reprezentacji - to opinia forzaroma.info, gdzie napisano o “frywolnym” występie i porównano go do świetnej zmiany El Shaarawy’ego.
Żadne z powyższych źródeł nie oceniło Zalewskiego wyżej niż na 5,5 w skali 1-10. No nie wykorzystał Nicola tej szansy.
“Polski gigant”i
Na sporo ciepłych słów zapracował za to Paweł Dawidowicz. Obrońca Hellasu rozegrał dobry mecz przeciwko Cagliari (1:1).
- Niemal bezbłędny występ w defensywie: wyłączył Lapadulę i zawsze był we właściwym miejscu o właściwym czasie - chwalił Eurosport, który dał mu notę 7. - Napastnicy rywala nie znaleźli sposobu, aby stworzyć zagrożenie, w czym duża zasługa polskiego “giganta”, który był bardzo skupiony i skoncentrowany - uzupełniła redakcja TuttoMercatoWeb.
Zieliński doceniony
Włosi docenili także wejście z ławki Piotra Zielińskiego. Napoli wprawdzie przegrało 0:3 z Atalantą, ale “Zielu”, który zameldował się na boisku w przerwie, zebrał pozytywne recenzje. W redakcji Eurosportu zauważono, że Polak wrócił odmieniony ze zgrupowania kadry, jakby uskrzydlił go awans biało-czerwonych na EURO 2024. Zielińskiego zgodnie uznano za jeden z nielicznych jasnych punktów drużyny. Niewiele zabrakło, by pomocnik cieszył się z gola, trafił jednak w słupek [od 1:34]:
Trio z trudami
Przed trudnym zadaniem stanął biało-czerwony tercet z Empoli. Bartosz Bereszyński, Szymon Żurkowski i Sebastian Walukiewicz mierzyli się z pędzącym po mistrzostwo Interem. Obyło się bez niespodzianki, “Nerazzurri” wygrali 2:0. “Bereś” może mieć do siebie pretensje za gola numer dwa, kiedy to zupełnie odpuścił krycie Alexisa Sancheza, a ten wpakował piłkę do siatki [od 2:25]:
Tym większa szkoda, że poza tym momentem doświadczony obrońca zdecydowanie dawał radę. Błysnął choćby doskonałą interwencją przy uderzeniu Benjamina Pavarda - również zobaczycie ją na powyższym wideo, tyle że kilkanaście sekund wcześniej. Mimo biernej pogoni za Sanchezem, Bereszyński i tak zebrał najwyższe noty spośród biało-czerwonych, w wielu miejscach oceniono go na 6. Według włoskich mediów Walukiewicz i Żurkowski spisali się przeciętnie, na ogół zbierając ocenę 5,5.
Debiut diamentu
Doczekał się! Utalentowany Karol Borys, który zimą zamienił Śląsk Wrocław na KVC Westerlo, zadebiutował w lidze belgijskiej. 17-latek dostał niespełna 20 minut w przegranym 0:2 spotkaniu z St Truiden. Pierwsze koty za płoty.
Dłużej, bo 56 minut, zagrał dla Club Brugge Michał Skóraś. Był to jego siódmy występ w lidze z rzędu (drugi kolejny od pierwszej minuty). Na dziś wydaje się, że to on, a nie inny były skrzydłowy Lecha, Jakub Kamiński, jest bliżej reprezentacji Polski. “Kamyk”, mimo zwolnienia z Wolfsburga Niko Kovaca, znów znalazł się poza kadrą meczową Wolfsburga.
Na koniec miłe wieści z USA. Mateusz Klich trafił do jedenastki kolejki MLS: