Flop? Bzdura! Tak naprawdę jest jednym z najlepszych na świecie
Kiedy popełnia błąd, wylewa się na niego wiadro krytyki. Gdy rozgrywa kolejne kapitalne spotkania, przechodzą one bez większego echa. Wbrew pozorom Gianluigi Donnarumma naprawdę jest jednym z najlepszych bramkarzy świata.
PSG pozostaje jedyną drużyną, która w tym sezonie może sięgnąć po potrójną koronę z uwzględnieniem Ligi Mistrzów. O ile sukcesy na krajowym podwórku stanowią mały obowiązek paryżan, o tyle awans do półfinału Champions League trzeba uznać za niewątpliwy sukces. W niedawnym dwumeczu z Barceloną podopieczni Luisa Enrique naprężyli muskuły, bezlitośnie wykorzystując błędy i potknięcia rywali. Po zakończonej rywalizacji chwalono harującego w środku pola Vitinhę, decydującego Kyliana Mbappe czy Ousmane’a Dembele, który rozwiązał prywatne porachunki z Katalończykami. Niewiele dobrego można jednak było powiedzieć o Gianluigim Donnarummie. Zwłaszcza w pierwszym meczu mógł on spisać się lepiej przy przynajmniej dwóch akcjach bramkowych “Blaugrany”. Śledząc opinie ekspertów i kibiców, dało się dojść do wniosku, że PSG awansowało nie dzięki golkiperowi, a raczej pomimo jego obecności. Ale jeden nieco gorszy występ nie może od razu zdyskredytować Włocha, który na przestrzeni całego sezonu udowadnia, że jest prawdziwym fachurą.
Najlepszy w Europie
W miniony weekend PSG oficjalnie zapewniło sobie tytuł mistrza Francji. I trzeba otwarcie przyznać, że Donnarumma dołożył ogromną cegiełkę do zdominowania Ligue 1. W ostatnich miesiącach prezentował równą i przede wszystkim bardzo wysoką formę. W wielu spotkaniach musiał się wykazać, ponieważ obrona paryżan wcale nie przypominała monolitu. Milan Skriniar na razie nie gra tak dobrze, jak w Interze, Lucas Beraldo to melodia przyszłości, Lucas Hernandez miewa wahania, a Achraf Hakimi i Nuno Mendes raczej są nastawieni na grę do przodu. Pierwszą i zarazem ostatnią instancją w obronie pozostawał zatem mistrz Europy. Ze swoich zadań wywiązywał się bez zarzutu, a momentami wyrastał nawet na najjaśniejszą postać. Choćby w styczniu został niekwestionowanym bohaterem starcia z Lens, kiedy zatrzymał Przemysława Frankowskiego i spółkę.
- Włoch odegrał decydującą rolę w zwycięstwie PSG. Obronił rzut karny Frankowskiego, pozwalając drużynie utrzymać wynik. Przez cały mecz był bezbłędny - chwalili wówczas redaktorzy Footmercato.net. - Obronił rzut karny, cały czas był na posterunku, nie popełnił błędu w żadnej sytuacji. Zrobił, co do niego należało - wtórował portal Onefootball.com, wystawiając mu notę 7,5. - Wielki wpływ Donnarummy na zwycięstwo PSG. Zatrzymał Frankowskiego z 11 metrów, później był tam, gdzie powinien przy kolejnych próbach Wahiego i El Aynaouiego - dodało Le Parisien.
Liczby potwierdzają niesamowitą dyspozycję wychowanka Milanu. Według danych portalu FBref pozostaje on najskuteczniejszym bramkarzem spośród wszystkich drużyn w pięciu topowych ligach Europy. W tym sezonie ligowym ma najlepszy wskaźnik wpuszczonych bramek względem modelu oczekiwanych goli wykreowanych przez rywali. Przeciwnicy PSG wypracowali sobie 30,3 xG, ale Włoch wpuścił zaledwie 20 trafień. Wyjął 110 ze 130 piłek lecących w światło bramki. Średnio broni zatem ze skutecznością na poziomie 84,5%, ponownie najwyższą w Europie. Drugie miejsce w klasyfikacji obronionych strzałów celnych zajmuje Yann Sommer (81,4%), trzecie Michele Di Gregorio (80,9%). Żaden inny bramkarz nie przekracza poziomu 80%. To są fakty, które potwierdzają klasę 25-latka.
- Maignan radzi sobie dobrze w Milanie, ale nie powiedziałbym, że jest lepszy od Donnarummy. Gigio to najlepszy bramkarz świata, tak twierdzą wszyscy trenerzy, którzy z nim pracowali. Jego talent jest poza zasięgiem - chwalił na antenie DAZN Enzo Raiola, agent gracza PSG.
Europa nie da się lubić
Problem Donnarummy polega na tym, że regularne występy w Ligue 1 nie generują możliwie największego zainteresowania. Lud czeka przede wszystkim na poczynania paryżan na arenie europejskiej. I to właśnie tam bramkarzowi przydarzały się pamiętne wpadki. Trzy lata temu jego strata piłki rozpoczęła magiczny comeback Realu Madryt. “Los Blancos” odrobili dwubramkową stratę i zakończyli sezon jako królowie Europy.
Tamta sytuacja wzbudziła oczywiście pewne kontrowersje. Z jednej strony można było dopatrywać się błędu golkipera, z drugiej zastanawiać się, czy przypadkiem nie był wtedy faulowany. Kilka tygodni później Włosi przegrali z Niemcami 2:5 w Lidze Narodów i Donnarumma znów zachował się niepewnie przy wyprowadzeniu piłki. W pomeczowym wywiadzie zapytano go o to, dlaczego po raz kolejny stracił gola w podobnych okolicznościach. Piłkarz nie utrzymał wówczas nerwów na wodzy.
- Kiedy to miało miejsce wcześniej? Gdy zostałem sfaulowany z Realem Madryt? Jeśli chcesz wywołać kontrowersje, to w porządku. Jeśli chcesz mnie winić, dobrze, wezmę to na siebie. Jestem kapitanem i gram dalej z podniesioną głową - wypalił przed kamerami.
Ale w poprzednim sezonie Donnarumma znów przyłożył rękę do odpadnięcia PSG z najważniejszych rozgrywek. W dwumeczu o ćwierćfinał Ligi Mistrzów Bayern pokonał ekipę Christophe’a Galtiera 3:0. W pamięć mogła zapaść bramka Kingsleya Comana, przy której Donnarumma powinien zachować się znacznie lepiej.
W tegorocznej edycji europejskich pucharów bramkarzowi znów przydarzyły się małe faux pas. Mowa tu szczególnie o pierwszym spotkaniu z Barceloną, która wygrała na Parc des Princes 3:2. Katalończycy wykorzystali wówczas niepewną dyspozycję 25-latka. Teoretycznie nie popełnił on żadnego “babola”, jednak przy każdym z trafień mógł, a nawet powinien zachować się znacznie lepiej.
- Możesz mówić, co chcesz, ale Donnarumma jest ogromny, z rękami wyciągniętymi w powietrze ma trzy metry, ale nigdy nie wychodzi wyżej, zawsze trzyma się linii. Dlatego Christensen mógł swobodnie zdobyć bramkę - podkreślał Emmanuel Petit na antenie RMC Sport. - Donnarumma to jedyny bramkarz, który kiedy skacze, to jest mniejszy niż będąc na ziemi. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Gdy odrywa się od ziemi, nagle staje się mniejszy - wtórował Christophe Dugarry. - On nadal nie dodaje pewności siebie drużynie. Szczerze mówiąc, dotarcie do półfinału Ligi Mistrzów z takim bramkarzem, który tak bardzo się waha... dlatego zawodnicy z pola mają największe zasługi po tym awansie - dodał Jerome Rothen po rewanżowym starciu z Barceloną.
Błądzić jest rzeczą ludzką
Po słabszych meczach bez trudu można byłoby zrobić z Włocha nieudacznika. Na gorąco po wpadkach z Realem czy Bayernem pewnie niewielu uznałoby, że naprawdę mamy do czynienia z topowym bramkarzem i swego rodzaju ewenementem. Nie należy jednak zapominać, że w wieku 25 lat rozegrał on już ponad 400 meczów na seniorskim poziomie. Jeśli w przyszłości uniknie poważniejszych problemów zdrowotnych, to spokojnie powinien przekroczyć barierę tysiąca spotkań. Przy takim tempie eksploatacji nie da się ocierać o perfekcję w dosłownie każdym występie. To naturalne, że na przykładowo kilkanaście udanych interwencji przydarzy się jedna akcja, w której zawiedzie. Tak naprawdę jedyna wada Donnarummy polega na rozłożeniu akcentów w zależności od rangi spotkania. Kiedy już popełnia błąd, to raczej w hicie Ligi Mistrzów, a nie podczas ligowej młócki z Clermont czy Montpellier. I tu znajduje się pole do poprawy.
- Bycie bramkarzem musi być bardzo wyczerpujące. Wszystkie błędy są powtarzane i komentowane. Gigio to bez wątpienia jeden z najlepszych bramkarzy i wspaniały człowiek poza boiskiem. Kiedy napastnik lub pomocnik popełni błąd, nie ma problemu. Jeśli bramkarz popełni błąd, nagle wszędzie panuje chaos. Ja mam dużo wiary w Donnarummę - podkreślał “Lucho” na antenie stacji Sky Sports. - Praca z Luisem Enrique to dla mnie przyjemność. To trener, który zawsze sprawia, że jego zespoły grają lepiej. Jeśli popełnisz błąd, powie ci, że to normalne, bo jesteś człowiekiem, a nie robotem. Dla mnie taki sposób pracy ma o wiele więcej zalet niż wad. A bycie bramkarzem to najpiękniejszy zawód świata, ale też najtrudniejszy. Kiedy tylko przydarzy nam się pomyłka, sprawy szybko się komplikują - analizował sam zainteresowany w rozmowie z Le Journal Du Dimanche.
Teraz 25-latek stanie przed szansą na małą rehabilitację w Lidze Mistrzów. Czy pomoże wyeliminować Borussię Dortmund i wprowadzi PSG do finału? Tego nie wiemy. Ale nawet potencjalnie gorszy występ z BVB nie powinien wpływać na całościową ocenę jego nieprzeciętnych umiejętności. Liczby potwierdzają, że Włoch zasługuje na miano jednego z najlepszych bramkarzy w Europie. Ale nie jest robotem, więc czasem nawet jemu przytrafią się gorsze momenty. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. A Donnarumma robi dla PSG bardzo wiele.