Filar kadry grzeje ławę. Niepokojący sygnał z klubu, liczba minut zaskakuje

Filar kadry grzeje ławę. Niepokojący sygnał z klubu, liczba minut zaskakuje
Marcin Karczewski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot13 Nov · 15:05
Jeden z filarów reprezentacji Polski rozegrał od ostatniego zgrupowania mniej niż 100 minut. Inny piłkarz jeszcze mniej, a mimo to selekcjoner podaje go za przykład zawodnika, któremu kadra pomogła z grą w klubie. Nie zakrzywiajmy rzeczywistości - o formę kilku biało-czerwonych trzeba się obawiać. Są liczby, które mocno niepokoją.
Od trzech do siedmiu meczów mogli rozegrać kadrowicze od ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski. Na to obecne, do Portugalii, wielu przyjechało w rytmie meczowym. Z 28 powołanych 16 przekroczyło 70% możliwych do uzbierania minut. Na drugim biegunie są piłkarze z wynikiem mniejszym niż 50% - to siedem nazwisk, z czego szczególnie trzy warto wziąć pod lupę. To bowiem docelowo bardzo istotne elementy drużyny, a w obecnej sytuacji kadrowej dwóch z nich uznamy wręcz za niezastąpionych. Powiedzmy sobie wprost: jest to problem reprezentacji, wyraźny, nie do lekceważenia czy pomijania. Dlatego trudno zrozumieć niektóre wypowiedzi Michała Probierza, o których więcej poniżej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przejrzeliśmy wszystkich zawodników powołanych na listopadowe mecze Ligi Narodów pod kątem minut rozegranych w klubie od zakończenia ostatniego zgrupowania (16 października). Oto rezultaty:

Bramkarze

Marcin Bułka - 540 minut rozegranych z 540 możliwych do rozegrania = 100%
Bartłomiej Drągowski - 540/540 = 100%
Bartosz Mrozek - 360/360 = 100%
Łukasz Skorupski - 360/540 = 66,6%
Między słupkami jak zwykle nie ma powodów do zmartwień. Wszyscy powołani są “jedynkami” w swoich klubach. Gorszy wynik Łukasza Skorupskiego to efekt rotacji - “Skorup” broni w najważniejszych meczach Bologni, w tym wszystkich Ligi Mistrzów, a w Serie A niekiedy do bramki wskakuje rezerwowy, Federico Ravaglia. Co ciekawe, według Sport.pl to Drągowski sensacyjnie pojawi się na boisku przeciwko Portugalii. Byłby to jego pierwszy występ w kadrze od czerwca 2022 r. i trzeci w ogóle w karierze.

Środkowi obrońcy

Jan Bednarek - 441/450 = 98%
Bartosz Bereszyński - 436/450 = 96,9%
Kamil Piątkowski - 585/630 = 92,9%
Michał Gurgul - 285/360 = 79,2%
Sebastian Walukiewicz - 289/450 = 64,2%
Jakub Kiwior - 169/630 = 26,8%
Pewniak Bednarek. Lider i kapitan Sampdorii Bereszyński, w kadrze jako doświadczona polisa ubezpieczeniowa selekcjonera. Oszczędzony wyłącznie na połowę jednego z meczów Salzburga Piątkowski, grający w Lidze Mistrzów, gdzie ostatnio pozytywnie wypadł z Feyenoordem. Podstawowe ogniwo Lecha Poznań, 18-letni Gurgul, któremu statystyki popsuła niesłuszna czerwona kartka w Niepołomicach. Przy tej czwórce stawiamy duże plusy. Z kolei Sebastian Walukiewicz wystąpił w czterech z pięciu spotkań Torino w minionych tygodniach. Generalnie jest pierwszym wyborem, choć zdarzają mu się wizyty na ławce (jak z Romą, 0 minut) czy szybsze zejścia z boiska (połowa z Como, 64 minuty z Juventusem, zmiana kilka minut po żółtej kartce). Niemniej, dobrze, że zostawił za sobą kłopoty zdrowotne i wydaje się solidnym kandydatem do gry w kadrze. We Włoszech zbiera bowiem ogółem niezłe recenzje.
A czy u Kuby Kiwiora znów wypada bić na alarm? Ostatnio wrócił on do roli głębszego rezerwowego Arsenalu, a ledwo ponad 25% możliwych minut wygląda biednie. Z drugiej strony, od połowy października rozegrał… więcej niż połowę minut w obecnym sezonie. Były 43 minuty z Bournemouth, 36 z Liverpoolem i 90 w Pucharze Ligi z Preston, gdzie zanotował dwie asysty.
Po nim Polak nie podniósł się jednak z ławki w trzech meczach z rzędu (Newcastle, Inter, Chelsea), ustępując miejsca w hierarchii Ołeksandrowi Zinczence. A wiemy, jak zwykle wygląda na boisku Kiwior bez regularnej gry. Selekcjoner ma tutaj twardy orzech do zgryzienia - czy podobnie jak z Chorwacją po lewej stronie obrony postawić na niego, czy obudować Bednarka duetem Walukiewicz-Piątkowski.

Wahadłowi/skrzydłowi

Dominik Marczuk - 198/270 = 73,3%
Przemysław Frankowski - 225/360 = 62,5%
Michael Ameyaw - 224/360 = 62,2%
Nicola Zalewski - 386/630 = 61,3%
Tymoteusz Puchacz - 212/450 = 47,1%
Jakub Kamiński - 163/450 = 36,2%
Na wahadłach sytuacja jest przyzwoita. Największy optymizm można budować na liczbie minut Zalewskiego, bo wcześniej przyjeżdżał na kadrę bez gry w Romie, a zwolniony już Ivan Jurić widział go ostatnio w podstawowym składzie. Rezultat Nicoli byłby jeszcze lepszy, gdyby nie pauza wynikająca z powodów zdrowotnych w kolejce sprzed kilku dni. Frankowski nie zagrał z kolei przeciwko PSG, ale zanotował też dwa mecze po 90 minut (oba z golem) i jeden 45-minutowy. Ameyawowi bilans zepsuł niedawny uraz, z kolei Puchacz, mimo wyniku poniżej 50%, idzie w górę, bo zdołał wrócić do pierwszej jedenastki Holstein Kiel. Za to słabiej niż wcześniej radzi sobie Kamiński - w Wolfsburgu grał rzadziej, ostatnio jedynie jako dżoker, plus kłopoty z palcem jeszcze ograniczyły mu liczbę minut. Probierz powołał jeszcze Dominika Marczuka - on wprawdzie miał do rozegrania maksymalnie trzy mecze, ale na przełomie października i listopada uzbierał odpowiednio 90 i 83 minuty w play-offach MLS. Przyjechał więc w rytmie meczowym.

Pomocnicy

Bartosz Slisz - 540/540= 100%
Bartosz Kapustka - 583/630 = 92,5%
Mateusz Bogusz - 332/360 = 92,2%
Taras Romanczuk - 540/630 = 85,7%
Antoni Kozubal - 283/360 = 78,6%
Sebastian Szymański - 388/540 = 71,9%
Piotr Zieliński - 271/630 = 43%
Kacper Urbański - 99/540 = 18,3%
Jakub Moder - 72/450 = 16%
Slisz, Kapustka, Bogusz, Romanczuk, Kozubal - oni są kluczowymi postaciami swoich drużyn. Jasne, to kadrowicze dotychczas raczej z drugiego czy trzeciego szeregu, natomiast zawsze to dobrze, gdy selekcjoner ma do dyspozycji ludzi w formie.
W Fenerbahce z wyjściowej jedenastki rzadko wypada Sebastian Szymański, mający za sobą choćby 90 minut z Manchesterem United. Jose Mourinho cztery razy wypuścił go w bój od początku, a dwukrotnie wykorzystywał jako rezerwowego. Nie ma co też obawiać się o Piotra Zielińskiego, bo jego wynik poniżej 50% wygląda średnio, ale po rozłożeniu go na czynniki pierwsze wątpliwości trzeba odsunąć na bok. Jasnym jest, że Simone Inzaghi rotuje pomocnikami - “Zielu” rozegrał ponad godzinę z Juventusem i Arsenalem, ale z Napoli dostał jedynie osiem minut. Z kolei pierwszy po poprzedniej przerwie reprezentacyjnej mecz z Romą opuścił z uwagi na kontuzję. Możemy być spokojni o lidera i obecnego kapitana biało-czerwonych.
Niestety, zgoła inaczej wygląda sytuacja Urbańskiego i Modera. Szczególnie zaledwie 99 minut pierwszego z nich to niepokojący sygnał. Vincenzo Italiano dał zagrać 20-latkowi w jednym z czterech minionych spotkań ligowych. Pomocnik wszedł na 33 minuty z Lecce. Poza tym - bieda. Genoa, Cagliari, Roma - bez minut. Co więcej, Bologna zdobyła dziesięć na 12 możliwych w tym czasie punktów. Urbański pojawił się w pierwszej jedenastce wyłącznie w Lidze Mistrzów, 22 października, kiedy to dostał niewiele ponad godzinę z Aston Villą. 5 listopada z Monaco nie wstał już z ławki. To musi niepokoić, bo biało-czerwoni potrzebują go w optymalnej dyspozycji. Młody pomocnik stał się przecież jednym z najważniejszych punktów kadry.
U Modera zaś doszło do drobnej zmiany. W dwóch ostatnich meczach ligowych Brighton wszedł on z ławki w samej końcówce - odpowiednio w 87. i 90. minucie. Do tego dołożył, podobnie jak przed poprzednim zgrupowaniem, około 70 minut w Pucharze Ligi. Dobre i to, natomiast ze szczerym zdziwieniem można było słuchać konferencji Michała Probierza, który stwierdził, że “kadra może zawodnikom pomóc” i jako przykład podał właśnie Modera.
Nie zakrzywiajmy rzeczywistości - lepiej, że Moder rozegrał kilka minut w Premier League niż zero, ale, po pierwsze, nie sądzimy, by miało to jakikolwiek związek z powoływaniem go wcześniej do reprezentacji. A po drugie, bilans pomocnika dalej jest bardzo mizerny - 72 minuty w miesiąc. Sytuacja nieco lepsza niż w październiku nie oznacza sytuacji dobrej. Forma piłkarza Brighton to wciąż wielka niewiadoma, a jego poprzednie występy z orzełkiem na piersi nie napawały optymizmem. Niepodważalne umiejętności i talent to nie wszystko.

Napastnicy

Adam Buksa - 560/630 = 88,9%
Krzysztof Piątek - 393/540 = 72,8%
Karol Świderski - 120/360 = 33,3%
Bez Roberta Lewandowskiego, za to z wracającym Adamem Buksą, który urasta do miana faworyta, by zastąpić kapitana. Napastnik Midtjylland uporał się z problemami zdrowotnymi i ma na koncie sześć występów z rzędu w podstawowej jedenastce (jeden gol). Pamiętamy, jak skutecznie Buksa wszedł w buty “Lewego” na EURO przeciwko Holandii. Dobrze, że wrócił. Alternatywą pozostaje Piątek, który w samym listopadzie zdobył już dwie bramki. Mniejsza liczba minut wynika z tego, że niekiedy jest elementem rotacji w Basaksehirze.
Zaskoczenie może stanowić słaby wynik Świderskiego, on jednak zakończył sezon MLS jako dżoker Charlotte FC. Jego zespół odpadł w play-offach po rzutach karnych z Orlando City.
***
Jakie są z tego wszystkiego wnioski dla Michała Probierza? Selekcjoner znów będzie korzystał z piłkarzy bez regularnej gry w klubach - Polski nie stać bowiem na rezygnację z takich nazwisk jak Urbański, Kiwior czy Moder. Kwestia, ilu z nich zamelduje się w podstawowym składzie na Portugalię. Patrząc na to, jaką maszyną losującą są niektóre wybory trenera, nie zdziwi nas ani opcja maksimum (trzy), ani minimum (zero). Inna sprawa, że tej drużynie przydałaby się stabilizacja.

Przeczytaj również