FC Barcelona to przy tym pikuś. Najdziwniejsi sponsorzy koszulek piłkarskich. Jest polski akcent
Futbolem rządzą pieniądze. Współprace z zewnętrznymi firmami są codziennością właściwie każdego klubu. Niekiedy jednak podpisywane umowy są szczególne nie tylko ze względu na zawarte w nich sumy, ale przez to, co ląduje na koszulkach. W końcu kto z nas nie marzył o tym, aby biegać z gigantycznym logo Jagermeistera?
Ostatnio sporo uwagi poświęcono FC Barcelonie, która poprzez swoją współpracę ze Spotify, zaczęła reklamować The Rolling Stones (o szczegółach przeczytacie TUTAJ). Symbol legendarnego zespołu wylądował na koszulkach "Dumy Katalonii" i w takich właśnie strojach podopieczni Xaviego mają wystąpić podczas sobotniego El Clasico. Wstydu nie ma, bo charakterystyczny jęzor całkiem nieźle komponuje się z trykotami, a i nowa płyta muzyków, którzy najpewniej są starsi niż świat, prezentuje się lepiej niż chyba ktokolwiek przypuszczał.
Kolaboracja ta względnie się broni, co udowadnia tempo z jakim koszulki się wyprzedały. Krótko mówiąc - mogło być znacznie, znacznie gorzej, ale i osobliwiej, o czym przekonało się już kilka drużyn z całej Europy. W tym krótkim artykule przypomnimy wam kilka najbardziej zaskakujących współprac w historii futbolu.
Getafe - Burger King
Sama sieć fast foodów wydaje się kiepskim pomysłem na promowanie zdrowego trybu życia wśród piłkarzy, nawet jeśli zawodnicy też ludzie i z tego typu lokali chętnie korzystają. Większym problemem jest jednak to, jak koszulki Getafe swego czasu wyglądały. Umowa z siecią Bruger King została podpisana w 2009 roku i błyskawicznie stałą się powodem do żartów. Przyczyną wcale nie była warstwa wierzchnia trykotu, chociaż i tam daleko było od zadowalających wyników. Prawdziwa szydera wiązała się jednak z tym, co pod spodem - jeśli jakiś zawodnik hiszpańskiego zespołu miał ochotę celebrować gola naciągnięciem stroju na głowę, to jego twarz przemieniała się w uśmiechniętego Króla Burgerów z koroną na głowie.
- Wartości Burger Kinga, takie jak zabawa, wierność i autentyczność, utożsamiają się z duchem Getafe i ich bezwarunkową pasją - tłumaczyli przedstawiciele firmy w swoim marketingowym bełkocie.
Atletico Madryt - Columbia Pictures
O ile w zestawieniu tym każdy klub będzie miał opisaną jedną koszulkę, o tyle w wypadku Atletico Madryt można śmiało stworzyć osobny tekst. Columbia Pictures, jedna z największych wytwórni filmowych w Hollywood, która w ostatnich latach odpowiadała za sukcesy filmów o Spider-Manie z Tomem Hollandem w roli głównej, pająka w swoim CV trzyma od znacznie dłuższego czasu. Przekonał się o tym właśnie zespół z La Liga. Hiszpanie podjęli współpracę w 2003 roku i była ona ważna do 2005. W trakcie sezonu 2003/04 Atletico - gdzie występowali wówczas piłkarze pokroju Fernando Torresa - miało na swoich trykotach 16 (!) różnych logo poświęconych produkcjom Columbia Pictures. Wyglądało to jednak koszmarnie, chociaż do zdjęć pozowali Harrison Ford czy Will Smith.
Problemem okazało się wkomponowanie charakterystycznych elementów filmów w pasiaste stroje. Często przypominało to po prostu chałupniczą robotę. "Closer," "Anakonda", "Hell Boy", "Resident Evil 2", "Big Fish" oraz "Bad Boys 2" to po prostu gigantyczne logo na białym tle, które niedbale wklejono. Nieco lepiej prezentowało się "xXx 2: Następny poziom", zaś kultowy stał się wspomniany już "Spider-Man". Do piękna jest jednak niezmiennie daleko.
Widzew Łódź - Aflofarm
Polski rodzynek w tym zestawieniu, bo ogromu żartów, które firma Aflofarm powodowała za pośrednictwem swojego specyfiku, nie przebije chyba żadna współpraca na naszym krajowym podwórku. Widzew Łódź znajdował się wówczas w dużym kryzysie pod rządami Sylwestra Cacka. Wobec tego klub nie miał wybitnej pozycji negocjacyjnej, a na sponsorach zależało mu bardzo. Pomocną rękę wyciągnął znany producent leków z Pabianic, a gigantyczne i pospiesznie wycięte logo Braveranu wylądowało na koszulkach. Całość prezentowała się paradnie, a zasłużony klub zaledwie kilka razy wystąpił w takich trykotach, wszak umowa obowiązywała przez niespełna rok. Niemniej w historii i pamięci kibiców zapisał się chyba na zawsze.
- Nie daliśmy się nabrać na to, że reklamują Braveran i będą grali na stojąco. Punkty takie jak tutaj, na Widzewie, naprawdę cieszą, bo to był zawsze trudny teren dla nas - wypalił Jan Urban prowadzący wtedy Legię Warszawa, a marketingowcy Aflofarmu mogli tylko zacierać ręce.
Po czasie można stwierdzić, że jeśli ktoś na tej kolaboracji skorzystał, to byli to raczej pabianiczanie. - Już teraz można jednak stwierdzić, że Braveran zyskał większą popularność dzięki obecności na trykotach łódzkich piłkarzy. Widać to także poprzez wzrost zainteresowania na portalu społecznościowym Facebook. W dniu wejścia Aflofarmu do Widzewa liczba polubień oficjalnego profilu firmy wynosiła 340, dziś lajków jest 1218 i stale przybywa. Podobnie jest z profilem Braveranu. Suma polubień urosła z 88 do 1808! - czytamy w okolicznościowym tekście z 2013 roku na portalu "WidzewToMy".
Przy okazji, i pozostając w temacie, warto wspomnieć o tym, że na długo przed Widzewem podobnej współpracy podjęła się Wisła Kraków. Jeszcze w latach 90. "Biała Gwiazda" paradowała z logo Unimil, czyli polskiego producenta prezerwatyw. Stroje z Małopolski nie zyskały jednak tak kultowego statusu, jak miało to miejsce w wypadku łódzkiego zespołu.
West Bromwich Albion - West Midlands Health Organisation
Chociaż sama idea jest jak najbardziej słuszna, to wykonanie pozostawiało sporo do życzenia. W 1984 roku West Midlands Health Organisation wykupiło dwuletnią reklamę na koszulkach lokalnego West Bromwich Albion. Promowanie zdrowego stylu życia miało w tym wypadku zniechęcić do palenia papierosów, wobec czego na trykotach pojawił się charakterystyczny znak z jasnym przekazem. Współpraca trwała przez dwa lata i wśród kibiców angielskiego klubu wciąż cieszy się dużym uznaniem, jest postrzegana jako ikoniczna. Nie można przy tym z całą pewnością wykluczyć, że No Smoking nie miało swojego przełożenia - nawet jeśli mikroskopijnego - na nawyki Brytyjczyków. W latach 90. palaczami było już tylko 30% społeczeństwa w porównaniu do 45% z połowy lat 70.
Eintracht Brunszwik - Jagermeister
Jeśli mowa o znaczeniu historycznym, to w tym wypadku jest ono nadrzędne dla całej historii. Na początku 1973 roku reklamy na koszulkach piłkarskich nie były w Niemczech spotykane. Na taki krok zdecydował się dopiero Eintracht Brunszwik, który w marcu wspomnianego roku wystąpił w trykotach z olbrzymim logo Jagermeister podczas spotkania z Schalke 04. Producent likierów wyparł zupełnie herb niemieckiego klubu, jedynym znakiem był właśnie charakterystyczny złoty jeleń na ciemnym tle. Trzeba przy tym przyznać, że całość udało się skomponować ze smakiem, nawet jeśli absmak po czasie budzi fakt, że w świecie futbolu tak ochoczo promuje się alkohol, chociaż kultury te są ze sobą ściśle skorelowane od niepamiętnych czasów.
Niemniej najważniejsze jest to, że ruch ze strony Eintrachtu - poprzedzony długim sporem z DFB - rozpoczął rewolucję w całych Niemczech. Stopniowo coraz więcej drużyn sięgało po sponsorów, a do ligi trafiały niespotykane wcześniej pieniądze. Ekipa z Brunszwiku, mająca wówczas spore problemy finansowe, zgarnęła od razu 100 tysięcy marek. Co ciekawe, w kolejnych latach Jagermeister okazjonalnie powracał na koszulki "Die Loewen", natomiast nieudana okazała się próba przemianowania nazwy zespołu na Jagermeister Braunschweig.
Wiener Viktoria - Flowery Field
Tym razem nie trzeba cofać się do lat 70. XX wieku, bo o Austriakach zrobiło się głośno względnie niedawno, wszak w 2017 roku. Właśnie wtedy Wiener Viktoria zyskało nowego sponsora w postaci Flowery Field. To lokalny producent sadzonek konopi indyjskich, poruszający się w obrębie obowiązującego prawa. Przy okazji Flowery Field przyczyniło się do wsparcia inicjatyw społecznych ze strony drużyny z Wiednia. Od 2012 roku klub walczy z bezdomnością oraz uzależnieniem od narkotyków, a - jak podaje portal "Cannabisnews.pl" - 30% z tytułu przychodów ze wspomnianą firmą miało być przeznaczone na realizację wspomnianych celów.
- Nie chcemy ułatwić młodzieży dostępu do marihuany a wprowadzić marihuanę medyczną jako lek do austriackich aptek - powiedział szef Flowery Field, Alexander Kristen. Przeciwko tego rodzaju inicjatywnie nie protestował także legendarny Toni Polster, pełniący funkcję szkoleniowca Wiener Viktorii. Jedyny problem leży w tym, że same koszulki ekipy z Austrii prezentowały się co najwyżej przeciętnie, a niebagatelny wpływ na taki stan rzeczy miało umieszczenie na nich logotypów możliwie największej liczby sponsorów.
Palencia - Juan Francisco Martin
Na koniec małe nagięcie zasad, bo nie chodzi tyle o sponsora, co osobę odpowiedzialną za stworzenie projektu koszulek. W 2016 roku, w play-offach hiszpańskiej czwartej ligi, Palencia wystąpiła w strojach, które na myśl przywodzą nieudane stroje wrestlerów z WWF (Jorge Gonzalez) lub jeden z efektów nieprawdopodobnego snu Edgara Alana Poego. Na trykotach niewielkiego zespołu widniały bowiem mięśnie. Po prostu mięśnie, z których zdarto skórę. Prawdopodobnie głównym celem zaprezentowania czegoś tak dziwacznego było zwrócenie na siebie uwagi, co faktycznie się udało, bo Palencia wylądowała między innymi na głównej stronie "Marki".
Juan Francisco Martin, twórca powyższego dziwadła, ewidentnie potrafił odnaleźć się w nietypowych klimatach. Wspomniana już "Marca" podaje, że to on odpowiada też za "kelnerskie" koszulki Club Leonesa z sezonu 2014/15. Tu zdecydowanie nie ma przypadku.