FC Barcelona od dekady czekała na takie wzmocnienie. Niezbędne ryzyko. "Xavi może odetchnąć z ulgą"

FC Barcelona od dekady czekała na takie wzmocnienie. Niezbędne ryzyko. "Xavi może odetchnąć z ulgą"
Pressinphoto/Pressfocus
FC Barcelona dopiero na finiszu okienka transferowego dokonuje prawdopodobnie najważniejszego wzmocnienia. Klub wreszcie zabezpieczy pozycję, którą od dawna traktowano po macoszemu. Po latach zaniedbań kupuje prawego obrońcę z prawdziwego zdarzenia.
Mistrzowie Hiszpanii dość długo zwlekali ze sfinalizowaniem kolejnego transferu. W połowie lipca do Barcelony trafił Oriol Romeu, po czym następne tygodnie upłynęły jedynie pod znakiem plotek, domysłów i niepotwierdzonych doniesień. W końcu doszło jednak do konkretów. Drużynę Xaviego Hernandeza wzmocni Joao Cancelo. Portugalczyk powinien rozwiązać szereg problemów trapiących ekipę tymczasowo występującą na Estadi Montjuic. Na takiego piłkarza “Blaugrana” czekała od wielu sezonów.
Dalsza część tekstu pod wideo

Pięta achillesowa

W czasach złotej ery Barcelony miejsce na prawej obronie było zarezerwowane dla Daniego Alvesa. Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że najlepszym następcą Brazylijczyka okazał się on sam, kiedy wrócił do klubu w styczniu ubiegłego roku. W międzyczasie przez Camp Nou przewinęli się tacy zawodnicy, jak Aleix Vidal, Nelson Semedo, Oscar Mingueza czy Sergino Dest. Powiedzieć, że żaden z nich nie prezentował wymaganego poziomu, to właściwie nic nie powiedzieć.
O skali niedbalstwa włodarzy “Barcy” najlepiej świadczy fakt, że nadal opcją do gry na prawej stronie defensywy pozostaje Sergi Roberto. Z całym szacunkiem do 31-latka, jednak od dłuższego czasu odstaje on od reszty zespołu. Najlepiej widać było to choćby w ostatniej kolejce ligowej, gdy podopieczni Xaviego mierzyli się z Villarrealem. Alfonso Pedraza uwypuklił wszelkie braki kapitana Katalończyków, wygrywając z nim pojedynek za pojedynkiem. Prawy defensor zaprezentował się z tak fatalnej strony, że nawet trener miał już stracić do niego cierpliwość.
Można oczywiście krytykować samego piłkarza, jednak jego regres sportowy nie jest największym problemem z perspektywy Barcelony. Prawdziwy kłopot polega na tym, że w 2023 roku wciąż zdarzają się mecze, w których Xavi po prostu musi na niego stawiać. Przy absencji Ronalda Araujo i niechęci Julesa Kounde do gry bliżej bocznej strefy, szkoleniowiec nie miał dotąd żadnego innego wyboru. Gdyby Roberto musiał pozostać jedną z pierwszych opcji do gry, dalsza część sezonu mogłaby stanowić gehennę “Dumy Katalonii”. Z odsieczą przybywa jednak Joao Cancelo.

Najwyższy poziom

Nie ulega wątpliwości, że reprezentant Portugalii z miejsca stanie się najlepszym prawym obrońcą w kadrze Barcelony. W Katalonii od dłuższego czasu nie widziano na tej pozycji zawodnika, który dysponowałby taką techniką, wizją i smykałką do gry ofensywnej. Wszelkiego rodzaju statystyki potwierdzają, że Cancelo jest jednym z topowych bocznych defensorów w zakresie kreowania szans, progresywnych rajdów czy stwarzania zagrożenia pod bramką przeciwnika.
Choćby poprzedni sezon potwierdził wysoką jakość nowego nabytku Barcelony. Mimo wielu perypetii i zawirowań łącznie brał on udział przy 14 bramkach zdobytych przez Manchester City i Bayern Monachium. Byłby to solidny wynik, porównując go nawet ze zdobyczami skrzydłowych “Dumy Katalonii”. A przypomnijmy, że mamy do czynienia z zawodnikiem o bardziej defensywnej charakterystyce. Cancelo jest jednak jednocześnie solidnym obrońcą i maszyną do notowania asyst oraz kluczowych podań.
Jules Kounde czy Ronald Araujo mają swoje zalety, ale nigdy nie staną się piłkarzami, którzy będą potrafili pokazać pełnię potencjału, grając bliżej bocznej linii. W ubiegłym sezonie Xavi jedynie z braku innych możliwości musiał wystawiać tam Francuza lub Urugwajczyka. Na dłuższą metę wiadomo było jednak, że w końcu “Barca” musi naprawić swoje grzechy i sięgnąć po nominalnego prawego obrońcę. Nie da się wiecznie eksperymentować na żywym organizmie. Zwłaszcza, kiedy panaceum leży obok na srebrnej tacy.

Poskromienie złośnika

W przypadku Joao Cancelo nie można jednak skupić się wyłącznie na aspektach czysto sportowych. Portugalczyk to bez wątpienia świetny piłkarz, ale jednocześnie dał się poznać jako człowiek, z którym dość trudno współpracować. Nie przez przypadek zwiedził w karierze już sześć klubów, przy czym tylko w jednym przekroczył barierę 100 występów. Prędzej czy później wszędzie jego negatywne cechy usposobienia przysłaniały piłkarską jakość. 29-latek jest zawodnikiem, który potrzebuje ciągłego docenienia, aby móc prawidłowo funkcjonować. Kiedy Pep Guardiola opracował nową taktykę i odsunął go od pierwszego składu, ich relacje kompletnie się załamały. Obaj poróżnili się na tyle, że nawet półroczna separacja nie pozwoliła odbudować spalonych mostów. Po powrocie z wypożyczenia do Bayernu Monachium Cancelo nie rozegrał nawet minuty w barwach “Obywateli”. A warto jeszcze przypomnieć, że także w Bawarii zdążył pokazać charakterek.
- Kiedy Joao Cancelo gra, wszystko jest dobrze, kiedy nie gra, jest gorzej. Podczas jednego z treningów nie zrobił dobrego wrażenia, ale później odbyliśmy ważną rozmowę, wytłumaczyłem mu swój punkt widzenia i rozwiązaliśmy sytuację. Od tego czasu trenował na wysokim poziomie i jest gotowy do gry - mówił na początku marca Julian Nagelsmann, pytany o problemy z zachowaniem Cancelo. - Ostatnio Joao nie gra i nie trenuje tak, jakby sobie to wyobrażał. Ale to topowy zawodnik, który z pewnością będzie dla nas ważny w dalszej części sezonu - wtórował Hasan Salihamidzić.
Sam Cancelo nie ukrywa, że bardzo źle znosi rolę drugoplanową. On musi czuć się ważnym elementem zespołu, ponieważ w przeciwnym razie przemienia się w tykającą bombę z przyspieszonym zapłonem. W niejednej szatni poznano się na zbyt dużej porywczości wychowanka Benfiki.
- Każdy zawodnik jest w pewien sposób trochę samolubny. Jeśli ktoś powie, że nie chce grać, że nie chce czuć się ważny, to po prostu kłamie. Zgadzam się z Pepem Guardiolą, który powiedział, że muszę grać, żeby czuć się szczęśliwy. Nie chodzi o to, że deprecjonuję pozostałych piłkarzy. Sądziłem, że zasługuję na grę, a Pep sądził inaczej i tyle - stwierdził Portugalczyk na łamach "O Jogo".
Jego charakter sprawia, że można uznać ten ruch transferowy za ryzyko ze strony Barcelony. W obecnej sytuacji Katalończycy nie mają jednak prawa wybrzydzać. Lepiej mieć humorzastego, ale jakościowego Cancelo niż skromnego, lecz do bólu przeciętnego Sergiego Roberto. Szczególnie, że trudno byłoby znaleźć piłkarza, który bardziej pasowałby pod obecne potrzeby mistrzów Hiszpanii. Preferowana przez Xaviego taktyka z czterema pomocnika wymaga posiadania w składzie zawodników potrafiących robić przewagę na skrzydłach. Z lewej strony “Barca” wychowała sobie Alejandro Balde, ale prawa flanka pozostawała jej największym przekleństwem. Do teraz.

Defensywa jak z obrazka

“Barca” nie musi nazbyt mocno drżeć o postawę Cancelo, ponieważ ten prawdopodobnie będzie miał zagwarantowane miejsce w składzie. W Bayernie czy Manchesterze City jego konkurentami do gry byli Noussair Mazraoui, Benjamin Pavard, Kyle Walker czy John Stones. Xavi nie ma do dyspozycji aż tylu defensorów z wysokiej półki. Wystarczy przypomnieć, że w minioną niedzielę, z Villarrealem, szkoleniowiec musiał wystawić na bokach obrony Sergiego Roberto i Marcosa Alonso, co było jawnym proszeniem się o kłopoty.
Sprowadzenie Cancelo nie jest naturalnie długoterminowym rozwiązaniem problemów Barcelony z zabezpieczeniem prawej obrony. Na razie klub mógł sobie pozwolić jedynie na wypożyczenie zawodnika “The Citizens” bez gwarancji wykupu. Ograniczone możliwości finansowe sprawiają jednak, że nawet jeden sezon z takim piłkarzem należy interpretować jako mały sukces włodarzy z Camp Nou. W najgorszym wypadku Barcelona przez rok będzie miała topową opcję na prawą obronę. Jeśli dodatkowo Xavi nawiąże z Portugalczykiem nić porozumienia, współpraca ta być może będzie kontynuowana. Na razie trener może odetchnąć z ulgą. Przybycie gracza City sprawia, że już nie będzie musiał tak często stawiać na wątpliwej klasy półśrodki. Posiadanie na bokach obrony duetu Joao Cancelo - Alejandro Balde brzmi lepiej niż dobrze.

Przeczytaj również