Fatalna forma legendy Liverpoolu. Flop w Arabii, bez gola od czterech miesięcy. Już są plotki o odejściu
Saudyjskie Al-Ahli pełne jest gwiazd ściągniętych z Europy w mijającym roku. Jedna z nich wyjątkowo jednak zawodzi. Roberto Firmino to dziś cień piłkarza z Liverpoolu. I niewykluczone, że zaraz znów zmieni klub.
Al-Ahli to jedna z tych drużyn Saudi Pro League, które z impetem weszły na rynek transferowy i rzuciły się na znane twarze europejskiej piłki. W każdej formacji pojawili się zawodnicy z przeszłością w topowych ligach Starego Kontynentu. Największe emocje wzbudziło pozyskanie duetu gwiazd Premier League: Riyaha Mahreza i Roberto Firmino.
Ponadto podobną drogę obrali Edouard Mendy, Allain Saint-Maximin, Franck Kessie czy sensacyjnie Gabri Veiga, nadzieja Celty Vigo, który był o włos od Napoli, ale finalnie wybrał górę pieniędzy na Bliskim Wschodzie. Al-Ahli pozyskało też duet obrońców z Serie A: Rogera Ibaneza oraz Meriha Demirala. Aż trudno uwierzyć, że ze wszystkich wymienionych piłkarzy to właśnie Firmino jest największym flopem. Na tyle dużym, że zaraz go w Al-Ahli prawdopodobnie nie będzie.
Najgorzej w karierze
Brazylijczyk wybrał ofertę saudyjskiego giganta po tym, jak wiosną zdecydował o odejściu po wielu latach z Liverpoolu. Wygasł mu kontrakt, postanowił poszukać nowych wyzwań. Przeprowadzka do Arabii Saudyjskiej, zważywszy na jego wiek (32. rok życia), nie była zaskoczeniem. Gra w innym klubie angielskiej czołówki nie wchodziła w rachubę, wspominane w mediach Juventus ani Barcelona finansowo nie miały szans z petrodolarami. Firmino pożegnał się z “The Reds” dwoma golami w dwóch ostatnich meczach ubiegłego sezonu Premier League. Wiosną był głównie rezerwowym, stracił też sporo minut z uwagi na kontuzje. Wszystko składało się w całość.
Legenda Liverpoolu została przywitana w Al-Ahli po królewsku. Na start napastnikowi wręczono trzyletnią umowę i opaskę kapitana. A ten przywitał się z nowym otoczeniem w najlepszy możliwy sposób. Na inaugurację ligi saudyjskiej zapakował hattricka i świętował zwycięstwo 3:1 nad Al-Hazem. Wydawało się, że razem z Mahrezem i spółką mogą prędko przenieść jakościową grę z Wysp Brytyjskich na Półwysep Arabski. Algierczyk faktycznie tego dokonał. Dziś ma na koncie osiem goli i siedem asyst. Saint-Maximin legitymuje się bilansem trzech bramek i siedmiu asyst. A Firmino?
Firmino nie strzelił już ani jednego gola. Ani jednego! W lidze - zero. W pucharze - null. Dorzucił jedynie trzy asysty. Na bramkę czeka więc od 11 sierpnia. 14 spotkań ligowych. To jego najgorsza passa w karierze.
Zsyłka
W klubie długo mieli cierpliwość do zawodzącej gwiazdy. Firmino grał w podstawowym składzie do końca października włącznie, niezmiennie jako kapitan. W końcu jednak odesłano go na ławkę rezerwowych. Opaskę przejął Kessie, a środek ataku obsadził 23-letni saudyjczyk, Firas Al-Buraikan. I strzela jak na zawołanie - jego łączny bilans wynosi dziesięć trafień, z czego sześć dla Al-Ahli. Jasne, to żaden przypadkowy piłkarz, 36-krotny reprezentant kraju, kupiony we wrześniu z 10 mln euro z Al-Fateh, autor 28 goli w dwóch poprzednich sezonach. Ale nie zmienia to faktu fatalnej dyspozycji Firmino.
Odkąd Brazylijczyk stracił miejsce w składzie, rozegrał 61 minut w pięciu meczach. Błyszczą inni, on pełni marginalną rolę. Nie wygląda na kogoś, kto latami był kluczowym elementem ofensywy elitarnego Liverpoolu Juergena Kloppa. Bieda z nędzą.
Sporo prowadzi do tego, że nieudana przygoda Firmino z Al-Ahli błyskawicznie dobiegnie końca. W mediach przewijają się informacje o rychłym odejściu wyblakłej gwiazdy. Jak podał dziennikarz Ben Jacobs z “CBS Sports”, 32-latek może zostać wypożyczony już w styczniu, prawdopodobnie do innego klubu Saudi Pro League. Al-Ahli jest otwarte na propozycje. Najchętniej dobiłoby targu z Al-Shabab, które jednak nie podjęło jeszcze decyzji. Zainteresowanie wykazuje przede wszystkim Al-Ettifaq Stevena Gerrarda, lecz jak dotąd ma związane ręce z powodów finansowych.
- To jasne, że musimy dokonać zimą wielu wzmocnień. Potrzebujemy lepszych piłkarzy. Oczywiście, znam Bobby’ego doskonale, jestem jego wielkim fanem - starał się trzymać dyplomacji Gerrard.
Kto go weźmie?
Na ten moment nie słychać nic o ewentualnym powrocie Firmino do Europy, nawet krótkoterminowym. Inna sprawa, że kluby potrzebujące napastnika, jak Manchester United czy Chelsea, naturalnie odpadają, a Real Madryt radzi sobie dzięki Joselu czy Brahimowi Diazowi. Jednocześnie kibice Liverpoolu dają do zrozumienia w mediach społecznościowych, że mocno tęsknią za legendą klubu, narzekając m.in. na Darwina Nuneza. Krótko mówiąc, na ten moment letnie rozstanie chyba nikomu się nie opłaciło.
Co więcej, Firmino musiał ostatnio zmierzyć się z rodzinną tragedią. W połowie listopada nagle zmarł jego ojciec, który dostał zawału serca podczas familijnej wyprawy do Dubaju. Strata najbliższej osoby z pewnością nie pomaga piłkarzowi w odnalezieniu rytmu zawodowego. Szczególnie, że był z nią blisko związany.
- Nie wszyscy bohaterowie noszą pelerynę. Niektórzy z nich nazywają się: “tata”. Mój ojciec, Jose, był moim bohaterem dzieciństwa, inspiracją i wzorem. Hojny, poważny, uczciwy, oddany rodzinie facet - pisał Roberto Firmino w swojej biografii.
Pozostaje liczyć, że 32-letni napastnik, mimo niesprzyjających okoliczności, wróci na właściwe tory sportowe. Nadal jest w wieku upoważniającym go do gry na wysokim poziomie, nawet jeśli miałaby to być “tylko” liga saudyjska. A może powrót do ojczyzny? Bo drzwi do szatni na Anfield są już raczej zamknięte na zawsze.