Falstart faworyta EURO, dziwne decyzje trenera. Gwiazda Barcy zagubiona

Falstart faworyta EURO, dziwne decyzje trenera. Gwiazda Barcy zagubiona
John Spencer / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz22 Jun · 10:32
Mówią, że od przybytku głowa nie boli. Roberto Martinez ma jednak w Portugalii takie bogactwo piłkarzy wybitnych i ofensywnych, że na początek EURO 2024 trochę się w tym wszystkim pogubił.
Mistrzostwa Europy 2016 to jedyny wygrany wielki turniej w historii Portugalii (nie licząc Ligi Narodów). Sukces ogromny, ale osiągnięty w przeciętnym stylu. Również w Polsce dobrze pamiętamy, że Portugalczycy przez cały turniej wygrali tylko jedno spotkanie w podstawowym czasie gry i kto wie, gdzie byśmy byli gdyby nie tamten karny Błaszczykowskiego...
Dalsza część tekstu pod wideo
Po 2016 roku Fernando Santos z czasem miał do dyspozycji coraz więcej niezwykle utalentowanych piłkarzy światowej klasy, ale ani myślał zmieniać swojego pragmatycznego, przewidywalnego podejścia do futbolu i w końcu, po odpadnięciu w ćwierćfinale mundialu 2022 z Marokiem, został zwolniony. Ku uldze portugalskich kibiców.
Dość niespodziewanie na jego następcę wybrany został Roberto Martinez. Wciąż młody, ale już doświadczony Hiszpan przez sześć lat pracował w klubach Premier League, a przez kolejne pięć z reprezentacją Belgii, z którą zajął trzecie miejsce na mundialu 2018.
Martinez od razu "kupił" opinię publiczną. Otworzył kadrę na media, a sam potrafi bardzo ciekawie opowiadać o futbolu, czego wcześniej dowiódł jako ekspert telewizyjny. Był odwrotnością Santosa, również na boisku.

Wymarzony początek

Portugalczycy mają za sobą idealne eliminacje. Jako jedyny zespół w Europie zdobyli w nich komplet punktów (30 w 10 meczach). Strzelili najwięcej goli w Europie - 36. Stracili najmniej - dwa. Oddali najwięcej strzałów i strzałów celnych, mieli najwyższy wskaźnik xG. Pokonywali 9:0 i 6:0 Luksemburg, 5:0 Bośnię i Hercegowinę.
Były trener Evertonu odzyskał dla kadry Cristiano Ronaldo, który w kwalifikacjach strzelił 10 goli. Uwolnił ofensywny potencjał Bruno Fernandesa. Umiał wykorzystać Joao Felixa. A przecież miał też do dyspozycji Bernardo Silvę, Rafaela Leao, Diogo Jotę, Goncalo Ramosa, mocną drugą linię i defensywę. Według wszystkich "skarbów kibica", większe bogactwo wyboru mają tylko selekcjonerzy reprezentacji Francji i Anglii.
Do końca zeszłego roku wszystko szło po myśli Martineza. Aż przed EURO zaczął kombinować. Poprosił o rozegranie nie dwóch, a trzech meczów towarzyskich, w których dokonał aż 13 zmian w wyjściowych składach. Niespodziewanie zaczął też zmieniać ustawienie. Do marcowej porażki ze Słowenią doszła czerwcowa z Chorwacją. Ale najwięcej wątpliwości wywołał styl, w jakim Portugalczycy zaczęli turniej...

Głową w mur

Co prawda nie zaliczyli w pierwszej kolejce takiej wpadki jak poprzednia drużyna Martineza - Belgia - ale zwycięstwo z Czechami przyszło im w ogromnych bólach. Trener namieszał. Jako jednego z trzech stoperów wystawił nominalnie ofensywnego lewego obrońcę, Nuno Mendesa (choć miał na ławce Goncalo Inacio czy Antonio Silvę). Joao Cancelo - rozpisany jako lewy wahadłowy - grał jako jeden ze środkowych pomocników. Martinez chciał zagęścić środek, ale jak trafnie zauważono w analizie The Athletic, piłkarz Barcelony nigdy się w tej roli w pełni nie sprawdził. Z Czechami nie wniósł nic ani z przodu, ani w fazie bronienia.
Portugalczycy przez cały mecz bili głową w mur. Martinez na pomeczowej konferencji powoływał się na dowodzące ich przewagi statystyki, ale z 74-procentowego posiadania niewiele wynikało, a większość z 19 strzałów to były niezbyt groźne próby z dystansu. Defensywnie nastawieni Czesi długo skutecznie ograniczali pomysły rywali, ale trudno było nie odnieść wrażenia, że oni sami się ograniczali wystawiając tak głęboko Bruno Fernandesa, a w roli jednego z napastników Bernardo Silvę, który w 14 występach na MŚ i ME nie zaliczył jeszcze gola czy asysty.
Ostatecznie pomogli im rezerwowi i rywale. Oba gole dla Portugalii padły po błędach czeskiej obrony, ale też po wejściu na boisko Diogo Joty, Pedro Neto i Francisco Conceicao. Bramka 21-latka w doliczonym czasie sprawia, że razem z ojcem, Sergio, tworzą oni drugi duet ojca i syna, którzy strzelali gole na mistrzostwach Europy po Enrico i Federico Chiesie. A z ławki nie wstali nawet Joao Felix, Joao Neves czy Goncalo Ramos.

Nadal faworyci

36. w rankingu FIFA Czechy były najwyżej sklasyfikowanym rywalem, z którym w meczu o punkty grała Portugalia za kadencji Martineza. Miała łatwą grupę eliminacji, ma też relatywnie łatwą grupę na turnieju, a potem może mieć łatwiejszą połowę drabinki. To wszystko sprawia, że mimo tak nieprzekonującego początku, nadal trzeba ją stawiać w ścisłym gronie faworytów do medali.
Martinez ma już na koncie brąz mundialu z Belgią, ale im dłużej trwała jego kadencja, tym słabiej grało pokolenie "Czerwonych Diabłów", które też określano mianem złotego i dzisiaj jego praca z nimi nie jest oceniana jednoznacznie pozytywnie. Teraz wszystko mniej niż półfinał będzie klęską. Hiszpan zapewnia, że zaplanował wszystko tak, by drużyna osiągnęła szczyt formy w fazie pucharowej, gdy poziom trudności zdecydowanie wzrośnie.
Na razie cały czas cieszy się wysokim poparciem kibiców i - co równie ważne - Cristiano Ronaldo, który w meczu z Czechami miał najmniej kontaktów z piłką i najwięcej strzałów spośród Portugalczyków. 39-latek celuje w drugi triumf w swoich szóstych mistrzostwach kontynentu. Na razie ma już na koncie więcej zwycięstw w grupie niż w 2016 roku.

Przeczytaj również