"Endrick? Zaczekajcie, aż zobaczycie jego". 17-latek przebił Neymara, wielki transfer już klepnięty
Nie ma nawet 18 lat, a już został wybrany najlepszym atakującym ligi brazylijskiej. Za pół roku zamelduje się w Europie i spróbuje podbić Premier League. Kibice Chelsea mogą wyczekiwać przybycia Estevao Williana. “The Blues” “zaklepali” sobie niesamowicie utalentowanego zawodnika, który dołączy do młodego, rozwijającego się zespołu.
Gdy latem Chelsea ogłosiła pozyskanie 17-letniego Estevao Williana z Palmeiras, część kibiców mogła przecierać oczy ze zdziwienia. “The Blues” wyłożyli 34 miliony euro (plus ponad 20 w bonusach) na nastolatka, który wówczas miał na koncie zaledwie 23 występy w dorosłym futbolu. Brazylijczyk dołączył do długiej listy młodych, utalentowanych graczy skupowanych przez londyński klub po przejęciu go przez Clearlake Capital (naszą XI najciekawszych piłkarzy z tego grona znajdziecie TUTAJ), stając się najdroższym z nich.
Pół roku po ogłoszeniu transferu można już powiedzieć, że wychowanek Palmeiras daje coraz więcej powodów do ekscytacji. Już gdy go kupowano, widziano w nim wielką nadzieję. W ojczyźnie nazywany jest zresztą “Messinho”, co mówi samo za siebie. Dziś to już jednak pełnoprawny reprezentant “Canarinhos”, a także najlepszy atakujący oraz młody zawodnik ligi brazylijskiej w 2024 roku. Zapisał się też w jej historii jako najmłodszy gracz, który zaliczył udział przy 20 golach w jednym sezonie. Fani “The Blues” mają pełne prawo czekać z niecierpliwością, aż zawita na Stamford Bridge, gdy wreszcie skończy 18 lat.
“Endrick? Zaczekajcie na Estevao”
Choć Estevao pierwszy raz zagrał dla Palmeiras jeszcze w 2023 roku, to właśnie sezon 2024 należy uznać za jego debiutancki. W poprzednim zaliczył bowiem jeden występ, trwający niespełna kwadrans. Tym bardziej może imponować to, jak radził sobie na murawach brazylijskiej Serie A, choć jeszcze w piłce juniorskiej towarzyszyła mu łatka przyszłej gwiazdy. Szum medialny wokół młodziana trwał już od dłuższego czasu, choć przyćmiewał go starszy kolega z drużyny - Endrick. Widziano w nim materiał na zawodnika, który może pójść w ślady Neymara czy Viniciusa.
- Gdy w Palmeiras grał Endrick, cała uwaga skupiała się na nim. Już wtedy w drużynach młodzieżowych przebijał się jednak Estevao i zaczynały pojawiać się głosy mówiące: “Jak imponuje wam Endrick, to zaczekajcie na niego” - opowiada nam Wojtek Peciakowski, prowadzący portal Brazylijski Futbol. - Nazywano go “Messinho” jeszcze zanim zaczął pukać do zespołu seniorskiego. Bardzo mocno błyszczał na prestiżowym turnieju młodzieżowym Copinha i już wtedy oczekiwania wskoczyły na bardzo wysoki poziom. Te rozgrywki obserwują skauci wszystkich najmocniejszych klubów świata, na niego też szybko zwrócono uwagę. Oczywiście nie da się porównać jego i Endricka jeden do jednego, bo gracz Realu to napastnik o budowie “dzika”, a jego młodszy kolega jest zwinnym skrzydłowym w stylu Neymara, ale zwracano uwagę, że to ogromny talent. Jego pierwszy sezon rzeczywiście to potwierdził.
Oczekiwania były ogromne, ale utalentowany chłopak je udźwignął, szybko stając się liderem drużyny. W trwających do marca rozgrywkach ligi stanowej jeszcze siedział głównie na ławce, ale w lidze krajowej od razu łapał minuty, na stałe wskakując do podstawowej jedenastki w ciągu miesiąca.
Przebił Neymara, chwali go Ronaldo
Szybko przyszły nie tylko minuty, ale również liczby. 17-latek strzelił 13 bramek i zanotował dziewięć asyst w 31 meczach w Serie A, plasując się na podium jej klasyfikacji strzelców. Zadebiutował w reprezentacji i zaliczył w niej cztery występy w eliminacjach do mistrzostw świata. Wraz z Palmeiras do ostatniej kolejki walczył też o mistrzostwo, choć skończyło się finiszem na drugiej pozycji. Pobił również rekord Neymara, detronizując go jako najmłodszego zawodnika, który zanotował 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w jednym sezonie ligi brazylijskiej. Gwiazdor gratulował mu potem na Instagramie.
- Gratulacje za pobicie mojego rekordu. Obyś dalej błyszczał i oczarowywał wszystkich swą grą. Fruń.
Nowa nadzieja brazylijskiej piłki na koniec sezonu otrzymała dwa wyróżnienia: nagrody dla najlepszego młodego zawodnika ligi oraz jej najlepszego atakującego. Bardzo dobry drybler, dostarczający bramki i asysty, zarazem efektowny i efektywny, szybko zyskał duży respekt.
- Wyróżnia się przede wszystkim tym, że wszystkie jego działania na murawie zawsze do czegoś prowadzą, przynoszą wymierny efekt - charakteryzuje go Peciakowski. - W jego wieku to bardzo imponuje. Podobnie jak regularność, która też nie jest oczywista u nastolatków.
Prawoskrzydłowy oczarował szalejącą na punkcie futbolu ojczyznę. I już za pół roku stanie przed zupełnie nowym wyzwaniem. W to, że mu sprosta, wierzy nawet sam wielki Ronaldo.
- Estevao jest trochę jak Lamine Yamal. Niedługo będzie wielką gwiazdą. To bardzo obiecujący gracz, ma dopiero 17 lat. Myślę, że wystąpi na Klubowych Mistrzostwach Świata w barwach Palmeiras, a później przeniesie się do Chelsea - stwierdził legendarny napastnik w rozmowie z Give Me Sport.
- Minęła już ponad dekada od wypłynięcia Neymara. Naturalnie pojawili się Vinicius czy Rodrygo, ale nikt od tamtej pory nie zrobił takiego efektu “wow”, aż wypłynął Estevao. Liczby jego i Viniego w lidze brazylijskiej są po prostu nieporównywalne (Vinicius siedem goli i cztery asysty, Estevao trzynaście goli i dziewięć asyst - przyp. red.), choć Real Madryt przecież płacił za niego wielkie pieniądze. Teraz pora na weryfikację Estevao i sprawdzenie, czy to, co prezentował w ojczyźnie, okaże się miarodajne. Moim zdaniem to najlepszy nastolatek opuszczający Brazylię od czasów Neymara - ocenia Peciakowski. - Można go porównywać chyba tylko z Endrickiem, ale jak już mówiłem - to inny typ piłkarza. Pójdzie też za granicę w innej sytuacji niż Vini, bo zrobił więcej na krajowym podwórku.
“Flagowiec” nowych władz Chelsea
Do przenosin Estevao na Stamford Bridge zostało jeszcze pół roku. Będzie mógł bowiem oficjalnie trafić do Anglii dopiero w pierwszym okienku transferowym po 18. urodzinach. Chelsea nie zamierzała jednak czekać. Zapłaciła, zapewniając sobie pozyskanie go, na rok przed możliwą datą transferu. Nastoletni Brazylijczyk dołączył do zaciągu młodych piłkarzy, sprowadzonego (i wciąż sprowadzanego) przez zarządzającą klubem grupę Clearlake Capital. Stał się też jego najdroższym ogniwem, bo kosztował gwarantowane 34 miliony euro, a po spełnieniu odpowiednich warunków kwota ta może wzrosnąć do około 60 milionów.
- To materiał na “flagowy” transfer. W przeciwieństwie do większości ściąganych ostatnio do klubu młodych piłkarzy nie jest postacią anonimową dla szerszej publiki. Mówiło się o zainteresowaniu Realu Madryt czy FC Barcelony, jak to zresztą często bywa w przypadku talentów z Brazylii. Wyłożono na niego naprawdę duże pieniądze jeszcze zanim zaczął wykręcać świetne liczby w Palmeiras, ale ostatnie miesiące zdają się pokazywać, że to dobra inwestycja, bo ma za sobą znakomity sezon - mówi nam Patryk Smyk, redaktor naczelny portalu Chelsea24News, piszący również dla Angielskiego Espresso.
Zapłacona kwota, dobre liczby w brazylijskiej Serie A, komplementy Neymara czy Ronaldo i indywidualne wyróżnienia naturalnie sprawiają, że londyńczycy wiążą wielkie nadzieje z wychowankiem Palmeiras. Niemniej, należy mieć świadomość, że ten ogromny talent będzie potrzebował czasu na zaadaptowanie się w nowym klubie i zdecydowanie bardziej wymagającej lidze.
- Obawiać się można o to, że ma budowę “szczypiora”. Fizycznie może mu być trudno od razu wejść do europejskiej piłki, choć na tle rozgrywek w Brazylii nie uwydatniły się u niego żadne większe wady - zwraca uwagę Peciakowski.
- Mam nadzieję, że od razu dostanie do odegrania rolę w pierwszej drużynie. Nie spodziewam się oczywiście, że będzie błyszczał w Premier League, ale nie zakładam, że zostanie wypożyczony. Twarzą projektu Chelsea niemal na pewno będzie Palmer, ale Estevao może stać się kimś takim, jak Vinicius dla Realu - twierdzi z kolei Smyk. - To może być podobna przygoda. Vini też potrzebował czasu, żeby przystosować się do wymagań panujących w Madrycie i zakładam, że to samo czeka nowy nabytek “The Blues”. Wiążę z nim jednak duże nadzieje. Wydaje się bardzo dojrzały, szybko zaczął uczyć się języka, co dobrze o nim świadczy.
W środku super projektu
Przed startem rozgrywek z dużym zwątpieniem obserwowano ruchy Chelsea. Duże pieniądze płacone w poprzednich latach za często niedoświadczonych piłkarzy, przepełniona wręcz kadra, trener o zerowym doświadczeniu w samodzielnej pracy na najwyższym poziomie - mało kto spodziewał się, że “The Blues” spędzą święta na pozycji wicelidera Premier League z zaledwie dwoma przegranymi meczami po 17 kolejkach. Co więcej, robią to wszystko ze zdecydowanie najmłodszym składem w całej lidze. Średni wiek ich podstawowych jedenastek w pierwszych 16 kolejkach był o ponad dwa lata niższy, niż jakiegokolwiek ligowego rywala. To wręcz przepaść. Do tej pory nie wystawili w Premier League choćby na minutę żadnego gracza powyżej 27. roku życia. Myśl przewodnia to przyszłość i Estevao idealnie się w to wpisuje. Już zresztą, myśląc przyszłościowo, można analizować, gdzie wkomponuje się nowy nabytek.
- Zapewne miałby grać na prawym skrzydle, jak w Palmeiras. W Chelsea mają tam Noniego Madueke, który trochę jednak zawodzi, a także Pedro Neto - tłumaczy Smyk. - Wydaje mi się, że obecne rozgrywki są sezonem prawdy dla Anglika. Jeśli nie wejdzie na najwyższy poziom, to może zostać spieniężony, a jego miejsce mógłby zająć Estevao. Choć Brazylijczyk mówił też, że chciałby grać ustawiony centralnie, więc pojawia się również opcja rotacji z Cole’em Palmerem.
Grę w środku sugeruje też jego agent, Andre Cury.
- Może dostosować się do każdego stylu gry. Chelsea widzi Estevao w roli “dziesiątki”. To dla nas ważne. Może rozwinąć się jeszcze bardziej, grając ustawiony centralnie - cytował we wrześniu jego słowa portal Goal.
To, jak spisują się “The Blues” w aktualnych rozgrywkach, sprawia, że atmosfera dookoła klubu robi się coraz bardziej pozytywna. To pozwala również wierzyć bardziej w nastolatka, który za kilka miesięcy pojawi się na Stamford Bridge. Jeżeli utrzyma się ostatnia tendencja, to trafi na dobre środowisko do rozwoju.
- Teraz jest dużo lepiej. Ruchy transferowe wyglądają na bardziej przemyślane - zresztą wciąż na wylocie są zawodnicy ściągani w pierwszych okienkach po przejęciu klubu przez aktualnych właścicieli. Teraz przychodzą też gracze bardziej doświadczeni, znający realia Premier League, jak Neto, Jadon Sancho czy Tosin Adarabioyo. Taka mieszanka wydaje się zdecydowanie bardziej rozsądna - przekonuje Smyk.
Projekt Chelsea w obecnym wydaniu wygląda obiecująco. Estevao Willian może stać się kolejnym ekscytującym elementem, który zostanie do niego dołożony. Naturalnie przenosiny do Premier League będą stanowić weryfikację wielkich nadziei dotyczących “Messinho”, ale to gracz o ogromnym potencjale. Może potrzebować trochę czasu, natomiast“The Blues” kupili prawdziwą perełkę - co do tego zgodni są wszyscy, którzy regularnie ją oglądają. Teraz pozostaje tylko o nią odpowiednio zadbać. Cole Palmer pokazał, że w Chelsea można rozbłysnąć. Vinicius udowodnił, że słaby start może stanowić wstęp do wejścia na piłkarskie szczyty. I Estevao powinien widzieć w nich inspirację. Celuje bowiem w podobną półkę.
- Chcę zapisać się w historii. Chcę zostać najbardziej utytułowanym Brazylijczykiem w historii Chelsea. Chcę wygrywać tytuły i pokazać cały mój potencjał, wszystko co potrafię. To moja misja - cytował jego słowa portal Tribuna.
Za kilka miesięcy będziemy mogli się przekonać, czy nie rzuca słów na wiatr.