Ekstraklasa traci swoje gwiazdy. Oni od dziś są do wzięcia za frytki
Gwiazdy Ekstraklasy bez klubu! Wydaje się, że polska liga straciła tych piłkarzy bezpowrotnie, co zawsze jest dużą stratą. O kogo chodzi i kto poza nimi znajduje się na liście zawodników z wygasłymi 30 czerwca kontraktami?
Kontrakty piłkarskie zazwyczaj podpisywane są do 30 czerwca danego roku. Kiedy umowa wygaśnie, gracz 1 lipca staje się wolnym zawodnikiem. Może wówczas bez żadnych przeszkód zmienić klub, z którym bezpośrednio negocjuje. Dla piłkarzy to rozwiązanie korzystne, gdyż dzięki niemu większa kasa trafia bezpośrednio do kieszeni. Kluby, zamiast wydawać fortunę na kwotę odstępnego, przeznaczają ją na premię za podpis lub tygodniówkę.
Z takiego rozwiązania prawdopodobnie skorzysta kilku zawodników, którzy błyszczeli w poprzednim sezonie Ekstraklasy. Ich kontraktów albo nie udało się przedłużyć, albo w ogóle nie było takich planów. Na ten moment nie wiadomo, gdzie trafią, ale warto mieć świadomość tego, kto znajduje się na liście do wzięcia.
Josue (Legia Warszawa)
W ciągu trzech lat Josue mocno zżył się z Legią, ale i samą Warszawą. Dla żadnego klubu w karierze nie rozegrał większej liczby meczów, nigdzie też nie strzelał i asystował tak często. W ekipie stołecznych Portugalczyk był prawdziwą gwiazdą oraz liderem, ale ostatecznie przyszedł czas na nowe wyzwania. Brak podpisania nowej umowy z 33-latkiem pozostaje swego rodzaju zagadką. Mówiono o trudnym charakterze zawodnika, o jego wymaganiach, o wątpliwości działaczy. Niezależnie od tego, co stoi za takim krokiem, to Ekstraklasa bezpowrotnie traci niekwestionowanego kozaka. Nie ulega wątpliwości, że Josue w Polsce już grać nie będzie.
Erik Exposito (Śląsk Wrocław)
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Erika Exposito na tej liście nie będzie, bo Hiszpan miał gotowy transfer do Umm Salal. Wszystko było przygotowane, Katarczycy poinformowali nawet o sprowadzeniu czołowego napastnika Ekstraklasy. Taki ruch nigdy nie został jednak zrealizowany, zawodnikowi Śląska Wrocław interes znowu wysypał się na ostatniej prostej, co jest już pewnym kuriozum. 28-latek będzie musiał prawdopodobnie zejść ze swoich oczekiwań finansowych, bo nikt nie zapłaci mu tyle, ile mieli na Bliskim Wschodzie. Niemniej nie powinien się martwić o brak zatrudnienia, jego łączny bilans w Polsce to 58 bramek i 24 asysty w 164 spotkaniach.
Yuri Ribeiro (Legia Warszawa)
Z byłym zawodnikiem Nottingham Forest bywało w Warszawie różnie, ale wydaje się, że w końcu się odnalazł. Nie wystarczyło to, aby otrzymać nową umowę, ale Portugalczyk powinien spać spokojnie. W poprzednim sezonie grał na tyle równo i regularnie, że może liczyć nie tylko na ewentualne oferty z Polski, ale też, jak się wydaje, przede wszystkim od drużyn zagranicznych. Yuri Ribeiro daje radę jako jeden ze stoperów, był też sprawdzany na wahadle. Co więcej, 27-latek ma w CV jeszcze Benficę oraz Rio Ave. To naprawdę konkretne karty przetargowe podczas negocjacji.
Dani Ramirez (ŁKS)
Hiszpan ciągnął ŁKS, przeszedł do Lecha Poznań, trafił do Zulte Waregem, sparzył się, wrócił do Polski i znowu był wyróżniającą się postacią łódzkiego klubu. Dziewięć zdobytych bramek i dwie asysty to wynik świetny, jeśli spojrzymy na poziom prezentowany przez łodzian. Warto oczywiście pamiętać, że większość opisanego dorobku 32-latka to uderzenia z rzutów karnych. Niemniej ofensywny pomocnik jest piłkarzem, który spokojnie znajdzie klub na poziomie Ekstraklasy. O ile sam tego będzie chciał, rzecz jasna.
Dani Pacheco (Górnik Zabrze)
Były zawodnik Liverpool rzekomo chciał zostać w Zabrzu na dłużej, lecz nie otrzymał propozycji nowej umowy. Ma na swoim karku już 33 lata, ale z drugiej strony w poprzednim sezonie był ważną dla Górnika postacią. Zaliczył przecież 26 występów, strzelił gola i miał trzy asysty. Gdy był do dyspozycji Jana Urbana, to zwykle zaczynał w pierwszym składzie. Teraz jednak Hiszpan będzie musiał poszukać sobie innego miejsca zatrudnienia.
Barry Douglas (Lech Poznań)
Trudno mówić o wielkim zaskoczeniu, bo w minionym sezonie Barry Douglas był fatalny. Nie zrobił nic, aby zapracować na nowy kontrakt w Lechu i faktycznie takowego nie dostał. Wydaje się, że 34-latek jest bardzo blisko zakończenia kariery, na najwyższym poziomie sobie po prostu nie radzi. Może dobrym pomysłem byłby powrót do Szkocji, w ojczyźnie nie było go przecież 11 lat. Opuścił wówczas Dundee United na rzecz pierwszej przygody z "Kolejorzem".
Boris Sekulić (Górnik Zabrze)
Sytuacja podobna do Daniego Pacheco. Boris Sekulić myślał o dalszej współpracy, ale na taką nie zdecydował się klub. Prawy obrońca jest więc wolnym zawodnikiem i już cieszy się zainteresowaniem ze strony drużyn cypryjskich. Nic dziwnego, w poprzednim sezonie 32-latek grał regularnie, był podstawowym piłkarzem Górnika Zabrze. Wygląda jednak na to, że zasłużony klub postanowił nieco odmłodzić kadrę, czego "ofiarą" stał się między innymi Słowak.
Ernest Terpiłowski (Widzew Łódź)
Po zmianie trenera Ernest Terpiłowski stracił miejsce w składzie Widzewa. Jeśli już grał, to grał mało, zaś końcówkę sezonu przezimował poza kadrą meczową. Tym samym w 17 spotkaniach strzelił tylko jednego gola, a klub nie miał wyraźnego powodu, aby przedłużać współpracę. 22-latek wciąż jednak może być ciekawym wzmocnieniem dla aspirujących drużyn Betclic 1 Ligi lub dołu tabeli Ekstraklasy. To piłkarz młody, z niezłą techniką. Potencjalnym kierunkiem jest oczywiście Ruch Chorzów, gdzie na skrzydłowego czeka Janusz Niedźwiedź, czyli pomysłodawca sprowadzenia go do Łodzi.
Miguel Luis (Warta Poznań)
Po spadku z Ekstraklasy stało się jasne, że Miguel Luis nie przedłuży umowy z Wartą. Portugalczyk, mający w swoim CV także Raków Częstochowa, pożegnał się z "Zielonymi" po dwóch latach. Jego ogólny bilans na najwyższym poziomie ligowym w Polsce to 76 meczów, osiem zdobytych bramek i cztery asysty, co jest bilansem przyzwoitym, jak na defensywnego pomocnika. O 25-latku mówiło się już w kontekście Korony Kielce, która wydaje się odpowiednią drużyną dla Miguela Luisa.
Patryk Janasik (Śląsk Wrocław)
Przez większość sezonu był podstawowym zawodnikiem Śląska. Tym samym jego odejście jest swego rodzaju niespodzianką. Z usług obrońcy zrezygnowano zaskakująco łatwo, a on sam, przynajmniej na ten moment, nie ma nowego klubu. Sytuacja powinna wyjaśnić się w najbliższych tygodniach, Patryk Janasik uzbierał łącznie 85 meczów w Ekstraklasie, a jego atutem jest, że może występować na obu stronach defensywy.