Ekstraklasa już na niego czeka. Materiał na super napastnika. "On to ma. Tego nie nauczysz na treningach"
Jeśli któryś piłkarz pierwszoligowy ma niedługo zrobić karierę w Ekstraklasie, a może i wyżej, to właśnie on. Karol Czubak, który przez ostatnie półtora sezonu strzelił na zapleczu 25 goli. - To materiał na super napastnika - mówi trener doskonale znający napastnika Arki Gdynia.
100 meczów i 44 bramki na szczeblu centralnym ma Karol Czubak, rywalizujący o koronę króla strzelców i awans do Ekstraklasy z Arką. Znając jego historię, nie można być zdziwionym - “Czubi” trafiał do siatki prawie wszędzie, gdzie grał. To nie jest jednak ten sam piłkarz, który pięć lat temu podbijał okręgówkę. Aktualnie to zawodnik dojrzalszy, lepszy, świadomy własnej wartości.
- Wydaje mi się, że tak - mówi, pytany o to, czy czuje się lepszym snajperem niż w ubiegłym roku. - Ciągle pracuję, czy indywidualnie, czy z drużyną, jak mamy treningi. Ale zostaję też po treningach. Myślę, że rozwijam się i idę cały czas do przodu. Moja świadomość, skuteczność też idzie do przodu.
Czubak, obecnie lider ataku Arki Gdynia i czołowy strzelec Fortuna I Ligi, wie, co mówi. Ubiegłe rozgrywki zakończył z 12 ligowymi golami. Teraz, po 21. kolejce, ma ich już 13. Ostatnio zaliczył hattricka w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Perspektywa minimum 20 trafień na koniec sezonu wydaje się więc realna.
“Kurde, skąd ten chłopak jest?”
23-latek przeszedł niełatwą drogę, by dziś być u progu bram Ekstraklasy. W wieku juniorskim nie trenował w żadnym dużym klubie. Osiągając pełnoletność, przebijał się w Jantarze Ustka, gdzie najpierw taśmowo zdobywał bramki w okręgówce (46 trafień w sezonie 2017/18), a następnie IV Lidze (23 trafienia). Dopiero w 2019 roku trafił do drugoligowej wtedy Bytovii, choć zainteresowanie większych drużyn pojawiało się już wcześniej. Testowano go w Śląsku Wrocław i Zagłębiu Lubin.
- Byłem świadomy, że testy mogą się nie udać - wspomina Czubak. - Nie oszukujmy się, pojechałem na testy z okręgówki do ekstraklasowicza. Nie mogłem się zbyt wiele spodziewać, a jedynie fajnie się pokazać na przyszłość, by mnie zapamiętali. W Śląsku parę spraw nie zagrało i postanowiłem, że zostanę w IV Lidze, mimo że wiele osób mówiło mi, że to już dla mnie za późno, że jak zostanę, to będę siedział w tej Ustce do końca życia. Ale postanowiłem to przełamać - dodaje.
Napastnik postawił na swoim i miał rację. Rok po testach we Wrocławiu wylądował w Bytowie. Ówczesnemu trenerowi pomorskiej ekipy Adrianowi Stawskiemu mocno zależało, by sprowadzić do siebie Czubaka.
- Chciałem go ściągnąć dużo, dużo wcześniej. Obserwowałem go jeszcze w meczach juniorskich - opowiada nam Stawski. - Zawsze mi się wydawało, że mam oko do piłkarzy. Karol mi się bardzo podobał. Mówiłem: nie no, to jest kawał zawodnika. Jako klub zapłaciliśmy za niego ekwiwalent. Nie mieliśmy wtedy za dużo pieniędzy, ale udało się zrobić "zrzutę". Mówiłem nawet, że jak nie będzie środków, to sam wyłożę ich część, by tylko przyszedł do Bytovii.
Nowy piłkarz bytowskiego zespołu natychmiast zrobił wrażenie w drużynie.
- W końcu, gdy udało się go namówić, przyjechał na pierwszy trening. Akurat zajmowaliśmy się stałymi fragmentami gry. Po treningu schodzimy, a Krzysiek Bąk i Deleu, czyli dwaj ekstraklasowi ligowcy, mówią do mnie: trenerze, kurde, skąd ten chłopak jest? Normalnie jakiś magnes ma.
- Co piłka się odbijała, to spadała mu pod nogi albo na głowę. Od poprzeczki - do niego. Wchodzi sześć osób na stały fragment, a piłka zawsze do niego, nie było sytuacji, by on nie dochodził do okazji strzeleckiej - wspomina Stawski.
Czubak wszedł do zespołu z drzwiami. W pierwszych sześciu kolejkach zdobył siedem bramek. Na finiszu rozgrywek miał ich 17, co pomogło Bytovii do końca bić się o awans szczebel wyżej. Odpadła dopiero po rzutach karnych w półfinale baraży.
Niechęć
- Żyliśmy tam jak rodzina. Trener Stawski stworzył z niczego zgraną ekipę. Chwała mu za to - wspominał “Czubi” w rozmowie dla “Weszło”.
- Trafił tutaj do fajnej szatni - zgadza się Adrian Stawski. - Trzeba przyznać, że naprawdę bardzo ciężko pracował na to, by grać. Grał u mnie jako młodzieżowiec, ale nawet jakby nim nie był, to i tak bym na niego postawił. Nasza współpraca była owocna. Strzelił przecież 17 goli w debiutanckim sezonie na szczeblu centralnym. Grał fantastycznie - podkreśla.
Latem 2020 r. po snajpera Bytovii zgłosił się Widzew. Czubak trafił na pierwszoligowy poziom po raz pierwszy w karierze. Łódź była jednak jedynym miejscem, gdzie ten bramkostrzelny zawodnik nie zdobywał regularnie goli. Nigdy na dłużej nie zadomowił się w podstawowym składzie, tylko dwa razy trafił do siatki. Nie pomagały mu w tym kontuzje, ale główny problem leżał gdzie indziej.
- To był dla mnie pechowy rok - tłumaczył piłkarz na łamach “Weszło”. - Doznałem trzech kontuzji. Mało grałem. Nie czułem zaufania u trenerów, w przeciwieństwie do wsparcia kibiców. Często nie byłem brany pod uwagę do gry. Wina niepowodzeń zawsze leży po dwóch stronach, ale nie wydaje mi się, żebym to ja jakoś mocno zawinił. Uważam, że bardziej była to niechęć trenerów do stawiania na mnie niż mój brak pracy na treningach czy brak zaangażowania.
Najlepszy strzelec Arki podkreśla, jak ważne jest dla niego zaufanie ze strony trenera. Mówi też o tym Adrian Stawski, znający 23-latka jako mało kto.
- Karol jest specyficzny. Z nim trzeba umieć pracować. Być cierpliwym. Nawet jak zagra słabszy mecz, to powinien dalej grać. On musi czuć od trenera duże wsparcie. Wtedy na pewno się odwdzięczy - zauważa szkoleniowiec.
Na spontanie
W Gdyni Czubak od razu dostał kredyt zaufania. Po podpisaniu kontraktu z Arką mówił, że ma coś do udowodnienia. - Pokażę, że nie znalazłem się tu przypadkiem - zapowiadał.
Pokazał. Znów trafnie przewidział przyszłość. Już w ubiegłym sezonie wyglądał świetnie, szczególnie wiosną, gdy arkowcy długo walczyli o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Teraz jest jeszcze bardziej skuteczny. Bardzo pomaga też drużynie w budowaniu akcji, pełni fundamentalną rolę w tym, jak wygląda żółto-niebieska ofensywa. Toczy mnóstwo pojedynków, haruje jak wół. Nie można go nazwać jednowymiarowym napastnikiem, nie jest typowym finisherem. Warto zauważyć, że to piłkarz wysoki, ale nadzwyczaj dobry technicznie jak na 193 cm wzrostu (futsalowa przeszłość się kłania). Do tego dysponuje dużą siłą, choć nie zawsze tak było.
- Szukałem w Bytowie takiego napastnika. Dużego, silnego, dobrze grającego tyłem do bramki. Aczkolwiek on na początku wcale tak dobrze tyłem nie grał. Mimo że był wysoki, to też wątłej postury. Słabszy fizycznie, często się przewracał. Fajnie się zastawiał, ale co kto go tylko lekko pchnął, to już leżał na ziemi. Zwracałem mu na to uwagę, dużo nad tym pracowaliśmy. Wdrożyliśmy mu taki program, by nadrobił fizyczne zaległości - opowiada Adrian Stawski.
Czubak rozwinął się we właściwym kierunku. Nadal to zresztą robi, starannie stawiając kolejne kroki na piłkarskiej drodze. Były trener z Bytovii podkreśla, że “Czubi” jest bardzo pracowity, choć nie wszystkie jego atuty są efektem ćwiczeń.
- Karol to “samorodek". Tego przewidywania, gdzie spadnie piłka, nie nauczysz na treningach. On to ma, to go na pewno wyróżnia. Ta czutka - słyszymy.
23-latek wyróżnia się też tym, że idzie własną ścieżką, która jak na razie mu się opłaca. Choć jego droga: okręgówka - IV liga - II liga - I liga wygląda wręcz modelowo, piłkarz przyznaje, że jej nie planował. “Spontan” okazał się właściwy.
- Zaplanowany rozwój? Wydaje mi się, że bardziej spontaniczny - wyjaśnia nam napastnik Arki. - W takich kwestiach, jak gdzie mam iść, czy jaki wybór klubu, decyzję podejmowałem zawsze sam. Choć wiadomo, że jest menadżer, który mi pomaga, ja się zawsze z nim skonsultuję, mamy bardzo dobry kontakt. On mi mówi: tu mamy takie opcje, tu takie. Myślę, że takie spontaniczne decyzje wyniosłem wyżej, do I Ligi, bo zawsze słuchałem siebie, a nie większości - uzupełnia.
Każdy, kto regularnie obserwuje występy Czubaka, łatwo przewidzi, że na poziomie pierwszoligowym jego droga się nie zakończy. 23-latek wydaje się gotowy do gry w Ekstraklasie. Co jasne, były już o niego pytania z innych klubów, nie tylko polskich. Piłkarz tłumaczy jednak, dlaczego jak na razie nawet nie myślał o zmianie barw.
- Były zapytania, bo trochę tych bramek strzeliłem, ale ustaliliśmy z agentem wspólną drogę, którą chcemy iść. Postawiliśmy za cel, by zrobić tutaj awans, więc nie chciałem się skupiać na innych aspektach, słuchaniu innych zapytań czy propozycji. Kasowaliśmy te zapytania dość szybko. Chciałem się skupiać tylko na tym, co tutaj w Gdyni i by tutaj wykonywać swoją pracę - mówi.
Arka czeka na powrót do Ekstraklasy trzeci sezon. Gole Czubaka będą kluczowe, by gdyńska drużyna osiągnęła upragniony cel. Sam zawodnik pozostaje optymistą.
- Od dawna miałem tak, że potrafiłem strzelać te bramki. W Łodzi nie mogłem się przełamać, ale gdy dołączyłem do Arki, wszystko wróciło na właściwe tory. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej - wierzy.
- W Bytowie nawet jak na treningach w małych "gierkach" Karol strzelił według niego za mało, to chodził nerwowy, że mógł zrobić coś jeszcze lepiej. Dla mnie to materiał na super napastnika - podsumowuje Adrian Stawski.