Dziwaczne ryzyko Ten Haga. Zmiennik dalej niesprawdzony, a zaraz będzie kluczowy. Idealna szansa już przepadła
Sposób zarządzania bramkarzami przez Erika ten Haga dziwi coraz większe grono kibiców. Powoli można zastanawiać się, po co do Manchesteru United trafił Altay Bayindir, skoro wciąż nie zadebiutował, nawet w pucharze z trzecioligowcem. Tym bardziej że już niedługo będzie musiał wskoczyć między słupki.
Obsada bramki w Manchesterze United to temat budzący sporo wątpliwości. Najpierw dyskusje dotyczące przyszłości Davida de Gei. Potem transfer Andre Onany, który miał pomóc odmienić grę zespołu, ale wciąż nie pokazał wyczekiwanej umiejętności rozegrania nogami, a zaliczył kilka kosztownych wpadek. Teraz zarządzanie golkiperami przez Erika ten Haga. Kameruńczyk wyjeżdża na Puchar Narodów Afryki, a jego zmiennik dalej nie został nawet sprawdzony w warunkach meczowych.
Już niedługo trzeba będzie zaufać Altayowi Bayindirowi, choć wciąż nie powąchał on murawy w koszulce “Czerwonych Diabłów”. Fakt, że nie dostał okazji na zaliczenie debiutu, wygląda na niepotrzebne ryzyko. A niedawno była do tego idealna okazja, bo 20-krotni mistrzowie Anglii grali w Pucharze Anglii z trzecioligowym Wigan Athletic.
Już niedługo bez “jedynki”
Zawsze, gdy zbliża się Puchar Narodów Afryki czy Puchar Azji, rozpoczynają się wyliczanki piłkarzy z europejskich lig, którzy wyjeżdżają, żeby bronić barw swego kraju. Z Premier League za każdym razem wyrusza delegacja pełna świetnych piłkarzy. W poprzednich latach Manchester United nie miał specjalnego problemu z tego typu osłabieniami, ale tym razem straci dwóch zawodników: Sofyana Amrabata i Andre Onanę. Absencja tego drugiego może przysporzyć sporego bólu głowy Ten Hagowi.
Kameruńczyk był reklamowany jako jeden z kluczowych transferów dla budowy zespołu przez Holendra. Miał zapewnić drużynie większy spokój w rozegraniu i dodatkowe możliwości wprowadzania piłki do ataku, a także umożliwić przesunięcie linii obrony wyżej. David de Gea w tych aspektach, mówiąc delikatnie, kulał. Dlatego też ostatecznie nie przedłużono z nim umowy. Wymianę przyspawanego do linii bramkowej Hiszpana na proaktywnego finalistę ostatniej edycji Ligi Mistrzów określano jako transfer fundamentalny.
Na razie można mieć wątpliwości, czy plan wypalił. W przypadku Onany póki co częściej niż o efektywnej grze na przedpolu czy świetnym rozgrywaniu do przodu, mówimy o jego błędach. Nawet kilka świetnych występów nie jest w stanie całkowicie zmazać tych dużych plam. Faktem jest za to, że Ten Hag, znający go ze wspólnej pracy w Ajaksie Amsterdam, ufa mu i stawia na niego konsekwentnie. Korzystał z jego usług w każdym meczu Manchesteru United w bieżących rozgrywkach. Na wszystkich frontach. Nawet w Pucharze Ligi i Pucharze Anglii. Nie posadził go też na ławce po spotkaniu z Galatasaray w Stambule, gdzie dwie nieudane interwencje po rzutach wolnych Hakima Ziyecha kosztowały “Czerwone Diabły” stratę kluczowych punktów w walce o dalszą grę w Lidze Mistrzów.
Już niedługo Holendra do odsunięcia “jedynki” od składu zmusi jednak właśnie wyjazd Kameruńczyka na Puchar Narodów Afryki. Wyprawa 27-latka co prawda została już opóźniona, i to niekoniecznie z inicjatywy samego klubu, ale dzięki temu Onana może zostać tylko na dwa nadprogramowe spotkania. Jeżeli wraz z reprezentacją dojdzie do finału, najprawdopodobniej ominie cztery: trzy w Premier League (w tym z Aston Villą) oraz jeden w FA Cup. Trzeba będzie wówczas zaufać jednemu ze zmienników. A z tym trener United ma duży problem.
Drugi bramkarz do grzania ławy
Ten Hag, zasadniczo, nie lubi rotacji. Jeśli już ma w składzie pewniaka, to często gra nim do zajechania. Dobrze wiedzą o tym m.in. Bruno Fernandes, Lisandro Martinez czy, do poważnego spadku formy, Marcus Rashford. Menedżer nie przepada jednak również za dawaniem szans golkiperom numer dwa. Na Old Trafford próbował już dziwacznych rozwiązań z wypożyczeniami Martina Dubravki (zagrał zaledwie dwa mecze) i Jacka Butlanda (zero występów). Doliczając do tego dwa spotkania zaliczone przez Toma Heatona, mamy ledwie cztery szanse dla rezerwowych golkiperów od początku kadencji obecnego menedżera, choć w samych tylko krajowych pucharach “Czerwone Diabły” zaliczyły aż 15 meczów.
Holender niespecjalnie ufał bramkarskim “dwójkom” również w Ajaksie. Przez pierwsze dwa lata dawał Onanie odpocząć właściwie tylko we wczesnych fazach pucharów, przeciwko rywalom z lig amatorskich. Teraz, choć latem ściągnięto mu nowego zmiennika między słupki, zachowuje się podobnie. Kupiony z Fenerbahce Altay Bayindir jest na Old Trafford od prawie pół roku, a nie widzieliśmy go jeszcze w meczu o stawkę.
Wygląda na to, że w przypadku Ten Haga nie możemy mówić o “bramkarzu pucharowym”, ale do grzania ławy. Nie “zmienniku”, a “opcji ostatecznej”. Taka polityka to mocno nietypowe podejście. Naturalnie wszystko zależy od wewnętrznych ustaleń, ale każdy piłkarz chce grać. Trudno się dziwić, jeśli Turek, w obecnym położeniu, odczuwa frustrację. Nawet jeśli szansa debiutu zapewne wkrótce nadejdzie. Jego przełożony zachowuje się bowiem nielogicznie.
Dziwne decyzje
Wszyscy już od dłuższego czasu wiedzą, że Onana wyjedzie. Prawie każdy dostrzega konieczność otrzaskania jego konkurenta i dania mu możliwości wejścia w jakikolwiek rytm. Manchester United grał przecież niedawno z trzecioligowym Wigan. Wydawało się, że to idealny moment na sprawdzenie nowego nabytku, który dalej nie posmakował murawy. Holender miał inny plan. Chęć “zbudowania” Kameruńczyka to być może logiczne wytłumaczenie, ale przecież wiadomo, że i tak zagra w nadchodzącym meczu z Tottenhamem. Dlaczego więc nie wykorzystano konfrontacji z “The Latics”, aby sprawdzić Bayindira w warunkach meczowych? To trudno zrozumieć.
Nawet jeśli szkoleniowiec United zapewnia, że ufa wszystkim swoim golkiperom, widać, że to raczej słowa rzucane na wiatr. Inaczej nie bałby się skorzystać z usług drugiego z nich w konfrontacji z rywalami z League One. A jak pójdzie weryfikacja na poziomie Premier League, gdzie margines błędu w walce juz nie o tytuł, a o awans do europejskich pucharów, stale topnieje? Tutaj presja stoi na znacznie wyższym poziomie, więc podwójnie istotne jest wcześniejsze wprowadzenie zawodnika grającego na kluczowej pozycji do zespołu.
Zapewne w fanbazie “Czerwonych Diabłów” są już osoby, które tylko czekają na informacje o tym, że trener ich ukochanego klubu będzie chciał wypożyczyć krótkoterminowo nowego bramkarza, żeby zagrał w kilku spotkaniach. Ten Hag pokazał już bowiem takie rozwiązanie. Wspomnijmy chociażby casus Sergio Reguilona. Taki ruch okazałby się gargantuicznych rozmiarów absurdem.
To jednak tylko spekulacje. Faktem jest, że nikt właściwie nie wie, czego spodziewać się po Bayindirze. Ba, można wręcz zastanawiać się, jaką odgrywa rolę w składzie United? Podawacza piłek? Towarzysza Onany na treningach? Czy naprawdę ma szansę zagrać poza absolutnie wyjątkowymi okolicznościami? Na to ostatnie pytanie trudno dać twierdzącą odpowiedź.
Niemniej, niedługo Turek zapewne zostanie rzucony na głęboką wodę. Bez przetarcia. Bez testu. Bez możliwości przedstawienia się kibicom i zweryfikowania tego, co widzieli na mocno spolaryzowanych kompilacjach, ukazujących świetne interwencje i poważne błędy, które latem pojawiały się w sieci. A konieczność wystawienia go będzie dla Ten Haga raczej smutnym obowiązkiem, bo naprawdę trudno uwierzyć, że Holender darzy go zaufaniem. Kompletnie tego nie pokazuje. W efekcie najbliższe tygodnie spędzimy z wielką niewiadomą między słupkami United.