Dziś jego transfer za wielkie pieniądze brzmi jak żart. "W lepszym klubie mógłby sobie nie poradzić"
Gdzie zniknął Lautaro Martinez? Napastnik Interu, któremu wieszczono wielki transfer za kilkadziesiąt milionów euro, od dwóch miesięcy nie przypomina poważnego piłkarza. Jego statystyki są fatalne, a symptomów poprawy nie widać.
W dzisiejszym, piątkowym wydaniu “The Sun” donosi, że na czele listy życzeń Manchesteru City znajduje się Lautaro Martinez. Angielski dziennik rzadko wprawdzie trafia w środek transferowej tarczy, ale sam fakt łączenia Argentyńczyka z jednym z najlepszych klubów na świecie każe się zastanowić, czy aby na pewno to byłby dobry ruch ze strony kupującego. Napastnik Interu od pewnego czasu jest bowiem cieniem samego siebie.
Fatalna forma
17 grudnia. Dwa i pół miesiąca temu. Tego dnia Lautaro po raz ostatni trafił do siatki w Serie A. Udało mu się pokonać bramkarza Salernitany. I na tym golu jak na razie zatrzymał się jego dorobek bramkowy w lidze w tym sezonie. Argentyńczyk zanotował następnie osiem “pustych przelotów”. Nie znalazł sposobu na golkiperów:
- Torino
- Lazio
- Atalanty
- Venezii
- Milanu
- Napoli
- Sassuolo
- Genoi
Z Atalantą i Genoą pojawiał się na boisku jako rezerwowy. Poza tym sześć razy grał od pierwszej minuty. Zawsze z takim samym, mizernym efektem. Ponadto napastnik “Nerazzurrich” wystąpił w trzech meczach Pucharu Włoch (razem 169 minut) i spotkaniu Ligi Mistrzów z Liverpoolem, w którym nieskuteczność Interu została boleśnie obnażona i w pełni wykorzystana przez przeciwnika. Lautaro trafił jedynie do siatki w Superpucharze Włoch. 12 stycznia, kiedy to wykorzystał rzut karny w starciu z Juventusem. Łącznie daje to 619 minut bez bramki (prawie 750 nie licząc “jedenastki’ przeciwko turyńczykom). Biednie, bardzo biednie.
- Lautaro aktualnie wygląda na gracza, który jest zmęczony sezonem. Jeśli chodzi o krytykowanie piłkarzy Interu za spadek formy, to on przewodzi w tym zestawieniu z racji tego, że w swojej grze bazuje w dużej mierze na dynamice, a jeśli jej brakuje, to jest zawodnikiem mało przydatnym zespołowi - zwraca uwagę Radosław Laudański z serwisu “Calcio Merito”.
Licząc od rozegranego 22 grudnia spotkania z Torino, Lautaro oddał w barwach Interu 23 strzały z gry. Osiem z nich było celnych. Co więcej, w niektórych meczach - z Napoli i ostatnio Milanem w Pucharze Włoch - Martinez ani razu nie uderzał w kierunku bramki rywala! To dla napastnika druzgocąca statystyka. Ale nazwy drużyn, przeciwko którym argentyński zawodnik “znikał”, nie są przypadkowe. 25-latek często ubiera pelerynę-niewidkę w ważnych momentach, w istotnych spotkaniach z silnymi zespołami. W pierwszej części sezonu było podobnie, bo choćby w Lidze Mistrzów Lautaro nie strzelił ani jednego gola.
Nie istnieje
Gdy dołożymy do tego widoczną - nie tylko w ostatnich miesiącach - skłonność napastnika Interu do marnowania niekiedy najbardziej banalnych sytuacji, możemy się zastanowić, czy obecna zapaść nie jest efektem kumulacji problemów natury mentalnej i sportowej. Bo dokładnie tak to wygląda. Jeden nieudany mecz napędza drugi, do tego dochodzą ogólne problemy całej drużyny (Inter nie strzelił gola od ponad 400 minut!) i mamy to, co teraz - cień poważnego piłkarza. Od kilkunastu tygodni Lautaro właściwie na boisku nie istnieje. Ewidentny kryzys, którego nie można sprowadzać wyłącznie do tezy, że bez Romelu Lukaku 25-latek nie radzi sobie z grą na najwyższym poziomie. Duet “LuLa” prezentował się wybornie, ale przecież Belg uciekł z Mediolanu latem, a przynajmniej do grudnia statystyki strzeleckie Martineza nie przynosiły mu wstydu. Zresztą do teraz nie są dramatyczne - 35 meczów, 12 bramek, średnio gol co 187 minut. Ogólnie to przyzwoite wyniki. Ale dziś fatalna forma Lautaro stała się jednym z głównych problemów trenera mistrzów Włoch, Simone Inzaghiego.
- Pamiętajmy, że mimo wszelkiej krytyki te 12 bramek nie pozwala na kamieniowanie go za ten sezon. Martinez powinien popracować bardziej nad regularnością, bo faktycznie ma skłonności do zacinania się i znikania w momentach, kiedy drużynie nie idzie. Spodziewam się tego, że wróci do formy wtedy, kiedy jego koledzy będą wyglądać lepiej - podkreśla Laudański.
Co ciekawe, w barwach narodowych Argentyńczyk nie zawiódł. Dostał powołanie na styczniowe zgrupowanie i w obu spotkaniach, w których wystąpił, trafił do siatki: najpierw z Chile, a następnie Kolumbią. Jakby krótki wyjazd z klubu dobrze mu zrobił i dodał nowych sił. To daje do myślenia. Ale w marcu prawdopodobnie nie dojdzie do powtórki, bo Inter niechętnie podchodzi do puszczenia Martineza na kadrę. “Albicelestes” mają już zapewniony awans na mundial, a “Nerazzurri” są u progu najważniejszych meczów w sezonie, wchodzą w decydujący etap batalii o Scudetto. Tuż po przerwie reprezentacyjnej zmierzą się z wciąż goniącym ich Juventusem. Może Lautaro uda się postawić na strzeleckie nogi?
Sufit?
A jeśli nie, to być może faktycznie Argentyńczykowi przyda się zmiana barw klubowych. Wprawdzie w ubiegłym roku podpisał nowy kontrakt z Interem, ale odpowiednia gratyfikacja finansowa powinna skłonić mediolańczyków do sprzedaży. Tylko im dłużej Martinez będzie nieskuteczny, tym szybciej będzie spadać jego wartość. Dziś kwota rzędu 80 czy 90 mln euro wydaje się absurdalna. Trudno oczekiwać, by Lautaro został zbawcą linii ataku Manchesteru City, jeśli od dłuższego czasu nie radzi sobie na poziomie Serie A.
- Uważam, że Inter jest dla niego dobrym miejscem, idąc wyżej mógłby sobie nie poradzić. W dniu dzisiejszym ciężko znaleźć lepszy i bardziej rozwojowy zespół, gdzie miałby regularnie pierwszy skład. Rozstanie mogłoby być dla niego bolesne, choć potencjał ma niewątpliwie wysoki, co udowadniał również w reprezentacji. Ale dar do robienia czegoś z niczego i błyszczenie na tle kiepsko dysponowanych kolegów posiada np. Alexis Sanchez, Lautaro w czarno-niebieskich barwach tego brakuje i być może dlatego nadal gra w Interze, a nie w czołowych klubach świata - zauważa Laudański.
- A za pieniądze, które chcą mediolańczycy za Lautaro, inni mogą kupić lepszych i bardziej rozwojowych napastników. Zaliczyłbym do tego grona nawet Victora Osimhena, który jeśli jest zdrowy i w rytmie meczowym, to zdecydowanie bardziej uwidacznia się u niego dar odwracania meczów - podsumowuje Radosław Laudański.
Przed Lautaro Martinezem zatem niezwykle istotne dwa miesiące. Gorzej niż w dwóch minionych być nie powinno.