Zrządzenie losu kieruje Legią. Gwiazda "przypadkowo" trafia na Łazienkowską

Zrządzenie losu kieruje Legią. Gwiazda "przypadkowo" trafia na Łazienkowską
Wojciech Dobrzynski / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan PiekutowskiDzisiaj · 09:02
Vladan Kovacević blisko Legii Warszawa. W teorii wszystko się spina, bo Bośniak, za czasów gry w Rakowie, był jednym z najlepszych bramkarzy w Ekstraklasie. Rzeczywistość nie wygląda jednak aż tak kolorowo - o transferze golkipera przesądził nie poważny proces, ale przypadek. To wstyd dla klubu tej rangi.
Legia zaliczyła fatalny powrót do zmagań w Ekstraklasie. Sprawa jest prosta - z Koroną trzeba wygrywać, jeśli walczy się o mistrzostwo Polski. Warszawiakom, przez większość meczu grającym w osłabieniu, udało się wyrwać tylko remis. Nie sam wynik był jednak najbardziej palącym problemem.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kielczanie strzelili gola po wyraźnym błędzie Gabriela Kobylaka. Bramkarz stołecznych wrzucił na minę Rafała Augustyniaka, tego wyprzedził Nono, piłka trafiła do Adriana Dalmau, a Hiszpan strzelił gola. Nie był to pierwszy klops w wykonaniu 22-latka. Ze wszystkich golkiperów w lidze, którzy rozegrali przynajmniej pięć meczów, Kobylak ma piąty najgorszy wynik obronionych strzałów, odbija zaledwie 66,7% uderzeń. Lider tej klasyfikacji, Bartosz Mrozek, ma średnią 78,1%.
Niemniej, te niepokojące statystyki nie zrobiły na działaczach Legii większego wrażenia. Pomysł na sprowadzenie nowego bramkarza pojawił się dopiero w niedzielę. Gdyby Kobylak nie podjął najgorszej możliwej decyzji, Vladan Kovacević pewnie nie miałby szans na powrót do Polski. To żart, a nie zarządzanie poważnym klubem.

Dwoje do poprawki

Kobylak, jako się rzekło, od dłuższego czasu nie prezentował się zbyt dobrze. Szans otrzymywał sporo, ale zespół rzadko wychodził na tym na plus, jeśli wyłączymy z tego Ligę Konferencji, gdzie faktycznie stanął na wysokości zadania. W Ekstraklasie jednak stracił aż 11 bramek w siedmiu spotkaniach. To zawstydzająca wręcz statystyka, która z oczywistych względów stoi na drodze Legii w walce o mistrzostwo.
Oczywiście, defensywa stołecznych popełnia szkolne błędy, ale Kobylak jej nie pomaga. Mrozek, co zostało już przytoczone, broni z największą regularnością. Sławomir Abramowicz jest czwarty pod względem liczby interwencji, wyprzedzają go jedynie piłkarze środka tabeli. Kacper Trelowski robotę ma ułatwioną zważywszy na styl Rakowa, ale wciąż wypada docenić 75,6% skuteczności między słupkami. Każdy z bezpośrednich rywali warszawiaków ma więc bramkarza na poziomie ponad ligową przeciętną. Legia? Legia nie, co wynika albo z braku umiejętności, albo z poważnego kryzysu.
Kobylak był przecież w poprzednim sezonie wypożyczony do Radomiaka i, bez większego zaskoczenia, nie poradził sobie. Znów statystyki - ze wszystkich bramkarzy z przynajmniej pięcioma występami, to właśnie Kobylak miał drugą najgorszą średnią obronionych strzałów - 54,5%. Żeby jednak było ciekawiej, a dla Legii dramatycznej, zdecydowanie najsłabszy w takim zestawieniu okazał się Kacper Tobiasz - 52%.
Legia zignorowała więc nie tylko to, co działo się w bieżących rozgrywkach, ale również wcześniejsze syreny alarmowe. Machnięto ręką na oczywisty defekt, ani nie zmieniono trenera bramkarzy, ani nie ściągnięto nowego golkipera. Goncalo Feio początkowo stawiał na Tobiasza, ale ten znowu nie potrafił doszlusować do swojej najlepszej dyspozycji, a w sparingach grał tak źle (TUTAJ wypowiedź trenera), że Portugalczyk, z braku laku, postawił na wcale nie skuteczniejszego Kobylaka.
Niewykluczone, że taki stan rzeczy pozbawiłby Legię szans na mistrzostwo. Na szczęście jednak dla stołecznych, Kobylak, mający dwie opcje rozegrania, wybrał bramkę trzecią. Podał tam, gdzie podać nie mógł.

Transfer paniczny, transfer imponujący

Niemal od razu po meczu z Koroną przy Łazienkowskiej zrobiło się gorąco. Ruszono na pilne poszukiwania nowego bramkarza, w końcu zrozumiano, że tak dłużej być nie może. Finalnie zdecydowano się na Vladana Kovacevicia, chociaż transfer Bośniaka stał się skomplikowany już na samym starcie. Legia obstawiała przy wypożyczeniu 26-latka, ale to było dla Sportingu problematyczne ze względu na limit graczy wypożyczonych. Wśród tych znajdował się jednak Ruben Vinagre.
Portugalczyk zostanie wykupiony przez warszawiaków za rekordowe 2,5 mln euro (szczegóły TUTAJ). Tym samym Sportingowi zwolni się jedno miejsce na liście, a wypożyczenie Kovacevicia stanie się możliwe. W teorii "Wojskowi" upieką dwie pieczenie na jednym ogniu, więc można prężyć pierś po pochwały. W praktyce nie było to działanie planowane, lecz przypadek. Ciężko docenić proces, skoro niewiele za nim stało.
Sprowadzenie Kovacevicia podszyte jest wyłącznie paniką. Dodajmy przy tym, że gdyby Kobylak pomylił się nie z Koroną, ale na przykład w następnym meczu, czyli z Piastem Gliwice, to cały transfer Bośniaka nie byłby wart funta kłaków. Kluby uczestniczące w Lidze Konferencji mogą bowiem zgłaszać nowych zawodników tylko do końca 5 lutego. Sprowadzanie graczy po tym terminie staje się dla stołecznych (i Jagiellonii) nieco bezcelowe. Użyteczność takich piłkarzy ogranicza się wyłącznie do krajowego podwórka.
Jak będzie z użytecznością Kovacevicia? Czas pokaże. Do rozstrzygnięcia są dwie kwestie, o ile transfer rzeczywiście zostanie zrealizowany. Po pierwsze - Goncalo Feio informował, że dwa z trzech miejsc dla zawodników, których Legia może zgłosić do Ligi Konferencji, zajmą Wojciech Urbański oraz Juergen Elitim. Zostaje więc tylko jeden slot, a konkurencja spora - Wahan Biczachczjan, Kovacević lub, jakimś cudem, nowa "dziewiątka".
Druga kwestia rozbija się nie o papierologię, ale sport.
Bośniak długo pracował na wyjazd z Ekstraklasy, a gdy już do niego doszło, to po pół roku musi salwować się powrotem. To nie przypadek - chociaż 26-latek zaczynał jako pierwszy wybór w Sportingu, to z biegiem czasu został zepchnięty na drugi, a nawet trzeci tor, o czym TUTAJ szeroko pisał nasz dziennikarz Dominik Budziński.
BramkarzxGA Obronione strzały na mecz% interwencjiWpuszczone goleRóżnica xGA-gole
Kovacević2,942,266,85-2,06
Israel7,261,66649-2,26
Silva1,340,6666,710,34
Kovacević nie przegrał rywalizacji w sposób wyraźny. Franco Israel nie okazał się od niego zdecydowanie lepszy, Rui Silva zaś start zanotował dobry, ale to wciąż tylko start. Portugalczyk, awaryjnie ściągnięty z Realu Betis, wystąpił w raptem trzech spotkaniach. W Lizbonie postanowiono jednak nie czekać na rozwój wypadków, tym bardziej, że z Bośniakiem łączono spore nadzieje, którym nie sprostał. Sporting, owszem, potrafi kupować za spore pieniądze, ale nie tyczy się to golkiperów. To właśnie Kovacević był najdroższym, który trafił na Estadio Jose Alvalade. Jeśli Sporting skreśla go tak lekką ręką - w umowę z Legią ma być włączona opcja wykupu 26-latka - prawdopodobnie coś jest na rzeczy.
Niewykluczone, że to, co Kovacević pokazał w swoim ostatnim sezonie na Jasnej Górze. Bronił lepiej niż Tobiasz i Kobylak obecnie, lecz już nie rzucał na kolana, jak w poprzednich latach, kiedy to ligę zjadał. Po nieudanym epizodzie w Portugalii trzeba go odbudować. Nazwisko, jak na standardy Ekstraklasy, wciąż ma imponujące, pozostało przekonać się, czy wciąż idą za nim określone umiejętności. Niewielkie wątpliwości są uzasadnione.
Jacek Zieliński i Dariusz Mioduski ugotowali w zimowym okienku. Pytanie, czy potrawa okaże się lekkostrawna, wszak powstała nie z przepisu babci, ale wskutek czyszczenia lodówki. Produkty zaś nie są już pierwszej świeżości.

Przeczytaj również