Dyrektor Lecha o sukcesach i błędach w okienku. "To nam się nie udało... Trochę nas to dziwi" [NASZ WYWIAD]

Dyrektor Lecha o sukcesach i błędach w okienku. "To nam się nie udało... Trochę nas to dziwi" [NASZ WYWIAD]
Norbert Barczyk / pressfocus
Dawid - Dobrasz
Dawid Dobrasz18 Sep · 17:59
Tomasz Rząsa po zakończonym okienku transferowym udzielił wywiadu w programie "Poznań vs Warszawa". Dyrektor sportowy Lecha Poznań rozmawiał z dziennikarzami na temat zakończonego okienka, sztabu szkoleniowego oraz planów na przyszłość. Całość rozmowy można odsłuchać w programie na kanale Meczyki na YouTube.
Maciej Łuczak: Czy zostaną i kiedy zostaną przedłużone umowy z Mikaelem Ishakiem i Joelem Pereirą (obu piłkarzom kontrakty z klubem wygasają wraz z końcem sezonu - przyp. red.)?
Dalsza część tekstu pod wideo
Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań: To jedno z moich zadań, czyli kształt i budowa kadry Lecha. Oczywiście bierzemy pod uwagę wszystkie aspekty, takie jak liczba obcokrajowców, wychowanków, średnia wieku, ale też ważnym czynnikiem są kończące się kontrakty. Nie tylko w następnym roku, ale też kolejnym. To ciągły proces. Wiemy, że tym dwóm zawodnikom kończą się kontrakty i bierzemy to pod uwagę. W takiej sytuacji jedną stroną to jest klub i czego chce pion sportowy, a drugą, to jest to, czego chcą piłkarze. Nie chcę owijać w bawełnę, ale na ten moment nie mogę tego zdradzić.
Dawid Dobrasz: A zaczęły się już rozmowy czy jeszcze nie? Jest jeszcze czas.
Nie chcę w tym momencie zdradzać, ale absolutnie wiemy, że jest taka sprawa i staniemy na wysokości zadania.
Maciej Łuczak: Czy klub chciałby mieć rozwiązaną sprawę umów Ishaka i Pereiry do konkretnego terminu? Aby na przykład wiosną już wiedzieć, na czym stoicie. Czy to kwestie do podjęcia w trakcie sezonu, czy po jego zakończeniu?
Oczywiście zawsze byśmy chcieli wiedzieć wcześniej o wielu kwestiach i dokonywać transferów, jak w poprzednim okienku letnim, czyli w maju i czerwcu, żeby trener na przygotowania miał do dyspozycji całą kadrę. Jedno to są założenia, a drugie, to jest życie, które to weryfikuje. Podobnie jest tutaj. Pamiętamy, że kiedy Ishak przedłużał poprzednią umowę, to było pod sam koniec trwającego kontraktu. Ogłaszaliśmy to w listopadzie. Czy jest to możliwe? Absolutnie nie chce zdradzać, ale jeśli tamtym razem było możliwe, to może i teraz będzie.
Dawid Dobrasz: Tomek, ostatnio zaczynasz dni od rozmów z mediami. Kibice są zaskoczeni, ale wiem, że wspominałeś o aktywnościach medialnych po zakończonym oknie transferowym.
Tak, dokładnie tak to wygląda. Ciężko w trakcie okna mówić, co zamierzamy, co chcemy zrobić, a potem się tłumaczyć. Teraz okno transferowe jest zamknięte. Jest czas podsumowań i teraz to robimy. Robiliśmy to w zeszłym sezonie i robimy to teraz. Wychodzimy do mediów, mówimy, jakie były plany, co udało się zrealizować, a czego nie. No i pewnie podobnie ta aktywność medialna, którą określa nasz dział, będzie przed kolejnym okienkiem transferowym, gdzie będzie można podsumować rundę i zapowiedzieć transfery.
Mówisz, co się udało, co się nie udało. O to chcemy zapytać. Czy jesteś zadowolony, czy jest niedosyt? Są tematy, których nie udało się dociągnąć? I co się nie udało, bo ja zwrócę uwagę na brak sprzedaży Blazicia i Ba Loui. To są piłkarze, którzy na kontraktach "wiszą", a ja ich za często w kadrze meczowej nie widzę.
Tak, to prawda. To nam się nie udało, masz rację. Odnośnie Ba Loui, to były propozycje w trakcie okna transferowego, zwłaszcza na początku lub po rozpoczęciu ligi. Natomiast wtedy brakowało ludzi, jeśli chodzi o transfery przychodzące. Adriel przepracował okres przygotowawczy i to, co trener mówił na konferencjach, jest profilowo pasującym do tego, co chcemy grać. Był i grał w pierwszych meczach, został wykorzystany. Dlatego te oferty, kiedy mogliśmy dokonać transferu wychodzącego, już nam przepadły. A pod koniec okna tego nie udało się zrobić.
W przypadku Blazicia... nas to trochę dziwi. Wiedzieliśmy, jak kadra będzie wyglądać jeśli chodzi o środkowych obrońców. Liczyliśmy na renesans Milicia, wiedzieliśmy, że Pingot po udanej rundzie w Stali do nas wróci na ostatni etap wchodzenia do pierwszego zespołu. Przedłużyliśmy umowę z Bartkiem Salamonem i wiedzieliśmy, że Dagerstal od dłuższego czasu jest kontuzjowany. Ciężko tu określić datę powrotu i nie możemy liczyć na niego w pierwszej części rundy. Rozmawiając z Blziciem wspólnie podjęliśmy decyzję, że jest zielone światło na odejście. Stąd transfer Alexa Douglasa i bo liczyliśmy, że Blazić - kadrowicz - który był na Euro i rozegrał u nas wiele spotkań w ekstraklasie na niezłym poziomie, znajdzie sobie latem nowy klub.
Dawid Dobrasz: Może nie warto było szybciej odstawić Ba Loui? Może trener widział inaczej, ale to jest piłkarz z wysokim kontraktem, który zostaje w klubie.
Maciej Łuczak: Czy gdyby transfery przychodzące latem byłby szybsze, to Ba Loui mogłoby już w Lechu nie być?
Tak, zgadza się. Po prostu gdybyśmy mieli w tamtym momencie zawodników, to trener nie musiałby korzystać z gry Ba Loui, choć przypomnę, że Adriel wtedy wyglądał nieźle. W meczu z Pogonią dał dobrą asystę i pomógł zespołowi w zwycięstwie. Trener chciał korzystać z jego usług, a że nie mieliśmy kolejnych skrzydłowych, to tak to wyglądało.
Dawid Dobrasz: Jeszcze raz dopytam, a jesteś zadowolony z tego okna transferowego? Transfery początkowe dziwiły kibiców, ale końcówka była już mocniejsza - Walemark, Jagiełło czy Loncar. I czy jesteś zadowolony z tej kadry, czy można było coś dołożyć?
Podsumowując - tak, jestem zadowolony z naszego okna transferowego. Po udanych sezonach - mistrzostwach Polski, wspaniałej przygodzie w europejskich pucharach - w ostatnich rozgrywkach przyszło przesilenie i pewna formuła się wyczerpała. Mimo że w strategii dążymy do stabilizacji składu i chcemy pracować jak najdłużej jak najdużej z dającymi Lechowi jakość piłkarzami, to wiosną widzieliśmy, że przestało to funkcjonować. Nie potrzebowaliśmy rewolucji, ale ewolucji naszej kadry. Wiedzieliśmy, że Marchwiński czy Velde odejdą, ale potrzebowaliśmy zawodników do poszerzenia składu, którzy będą naciskać na podstawowych piłkarzy. Chcieliśmy młodych, dobrze przygotowanych motorycznych, ambitnych i głodnych sukcesów piłkarzy, którzy chcą coś wygrać z Lechem oraz zrobić kolejny krok w swojej karierze. I to nam się udało, bo udało się stworzyć kadrę młodszą, ambitniejszą i która potrafi pracować na tych parametrach fizycznych, na których chce pracować trener Frederiksen.
Mówisz o trenerze, to ja właśnie dopytam, jakie są według ciebie trzy główne cechy Nielsa? Według mnie trener wydaje się dość... chłodny.
Zachowawczy (śmiech). Poszedłbym w kierunku, że trener jest analityczny. Bardzo dobrze analizuje wszystkie kwestie związane z zarządzaniem szatnią, sztabem czy współpracą ze mną. Na pewno jemu to pomaga w trakcie meczu czy własnie w zarządzaniu drużyną w trakcie spotkania i po nim. Na pewno jest bardzo pracowity. Od rana do wieczora zajęty jest zespołem i całym pionem sportowym. Wspiera, pomaga i dobrze się komunikuje. Trzecia... która jest niezmiernie ważna - jest wymagający. Wymaga dużo od siebie, od zawodników oraz sztabu.
Maciej Łuczak: Zahaczyłbym o taką szerszą kwestię. Uruchomił się rynek wewnętrzny. Raków wziął najpierw Makucha, a potem Ameyawa czy Mosóra. Był też transfer Chodyny do Legii. Co pan sądzi o tym rynku i tych transferach? Jak Lech się do tego ustosunkowuje, do ruchów Legii i Rakowa, czyli klubów zbliżonych potencjałem do możliwości finansowych. Czy pan jest zainteresowany takimi piłkarzami, czy niekoniecznie?
Pierwsze co robimy, to patrzymy na nasz rynek. Pamiętajmy, że mamy bardzo dobrze funkcjonującą akademię, która dostarcza nam wychowanków i wiedzieliśmy, że "dopłynie" do nas świeża krew w postaci Kozubala czy Pingota. Wiemy, że Pingot jest blisko, ale Milić jest w świetnej formie. Absolutnie trener nie będzie się bał postawić na Pingota, chociażby na bazie 45 minut Maksa w meczu z Zagłębiem. To bardzo cieszy. Mamy też Michała Gurgula, który coraz lepiej sobie radzi. Sprzedaliśmy Marchwińskiego, ale mamy też Szymczaka czy wchodzących Gmura czy Mońkę. Napływ - jeśli mówi o rynku krajowym - mamy wychowanków. To jest numer jeden. Drugą kwestią, jeśli mówimy o celach transferowych na kolejną rundę czy sezon, to patrzymy na nasz rynek krajowy i szukamy Polaków. Natomiast, jeśli chcemy młodych, rozwojowych, głodnych sukcesów naszych piłkarzy, gdzie jest potencjał rozwojowy oraz jakość piłkarska czy motoryczna i aby wpasowali się w nasz klub, to dokonanie takich transferów jest bardzo trudne. Mogę zdradzić, że w tym okienku rozmawialiśmy bardzo mocno o dwóch pozycjach i chcieliśmy Polaków. Jednego na skrzydło, drugiego na inną pozycję. Niestety to się nie powiodło, nie mieliśmy takich pieniędzy, żeby dokonać tych transferów. Chcieliśmy też Enaliego, byliśmy bardzo zainteresowani i byliśmy blisko, ale na samym końcu nie mieliśmy tyle pieniędzy, aby zapłacić.
Paweł Gołaszewski: Zapytam o pieniądze, bo Transfermarkt podaje, że latem wydaliście prawie 1,5 mln euro. To jest kwota prawdziwa, czy nieprawdziwa?
Zależy, czy będziemy mówili o samych kwotach transferowych. Jeśli tak, to w tym okienku wydaliśmy ponad 10 mln złotych na transfery przychodzące.
To Transfermarkt nieco zaniża. Zapytam też o zimowe okno transferowe, bo to jest powoli przygotowywane. Zostały jakieś pieniądze w skarbcu i jakie są cele? I czy pan traktuje to okno, jako przygotowanie pod ewentualną grę w europejskich pucharach, bo latem jest trochę późno?
Na dzisiaj mam 28 zawodników w kadrze. Krystalizuje się pierwsza jedenastka, a zastępcy mocno naciskają. Na wielu pozycjach jest mocna rywalizacja i to nas mocno cieszy. Patrząc tylko na ten sezon, to mamy kadrę gotową do walki o puchar i mistrzostwo Polski. Nie będziemy musieli dokonywać żadnych ruchów, ale zobaczymy, co będzie z Ba Louą, Blaziciem, czy innymi transferami wychodzącymi. Liczymy, że tym razem się powiedzie. Natomiast do drugiej części pytania, czyli przygotowania do Europy, to patrzymy głównie na kończące się w lecie kontrakty.
Czy Lech musi zdobyć trofeum i grać w eliminacjach europejskich pucharaów, aby podjąć decyzję o wykupie Patrika Walemarka? Czy to jest element do spełnienia i czy stać Lecha na wykup tego piłkarza?
Absolutnie tak. Musimy być w pierwszej trójce i mieć perspektywę grania w europejskich pucharach. Wiemy, jaki jest nasz główny cel, ale przynajmniej musimy być w trójce. Liczymy, że po udanym sezonie może się zdarzyć, że będzie zainteresowanie naszymi piłkarzami i też mogą się zdarzyć transfery wychodzące.
Paweł Gołaszewski i Dawid Dobrasz: Czy za Antoniego Kozubala już coś wpłynęło na koniec okna? Na pewno nie powołanie (śmiech).
Oficjalnej propozycji nie dostaliśmy. Natomiast chcemy, aby Antek się dalej u nas rozwijał i chcielibyśmy, żeby w przyszłym sezonie pomógł nam również w europejskich pucharach.
Dawid Dobrasz: Kontuzja Hakansa. Czy wiesz coś wiecej?
Mogę powiedzieć, że są badania. We wtorek był w klinice poza Polską. W środę powinniśmy nieco więcej wiedzieć i wtedy będzie komunikat, jak długo Hakansa nie będzie z nami. Liczymy, że nie jest to aż tak poważny uraz (w środę klub poinformował, że Fin nie będzie dostępny przez sześć do ośmiu tygodni z powodu urazu podbrzusza - przyp. red.).
Zapytam o trenera Sindre Tjelmelanda. Asystent, który dawno nie miał tylu kompetencji co dwójka. Ostatnio słyszałem, że przed każdym meczem przegląda 400 dośrodkowań czy stałych fragmentów gry rywali, żeby przygotować materiał dla drużyny. Mógłbyś schrakteryzować tego trenera i bardzo wybija się w mediach klubowych?
Na dzisiaj jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy Sindre. Czekaliśmy długo, ale też jest to jedno z moich zadań, czyli budowa szabu ttrenerskiego. Było pare innych propozycji, spotykaliśmy się wraz z trenerem Nielsem z kandydatami. Dwóch-trzech bardzo ciekawych opcji nam uciekło i szukalismy kompromisu. Woleliśmy poczekać i przy Sindre zrobiliśmy to, wiedząc, że to jeden z bardziej utalentowanych trenerów w Skandynawii. Musieliśmy mocno powalczyć i nawet zapłaciliśmy za niego klauzulę...
Paweł Gołaszewski: Jak wysoką? Bo to rzadkość na polskim rynku.
Nie są to kwoty, co za Walemarka, ale coś trzeba było zapłacić. Nie są to powalające kwoty, nadal jest to młody trener, który się rozwija.
Maciej Łuczak: Tydzień temu postawilismy publicystyczną tezę, że mógłby on zostać kiedyś - w dłuższej perspektywie - pierwszym trenerem Lecha? Nie teraz, ale kiedyś.
Nie chcemy tak daleko wybiegać myślami, ale bardzo dobrze współpracuje z trenerem Nielsem i pozostałymi członkami sztabu. Na pewno to trener analityczny, dobrze analizujący mecze i treningi, potrafiący dobrze przekazać wiedzę podczas analiz zespołowych i indywiudalnych. Klarownie i jasno tłumaczy, a piłkarze dobrze to przyjmują. Czasami widać, jak trener chce coś przekazać, a zawodnik robi swoje. W przypadku Sindre, on zawsze trafia w "10" i to jest jedna z ważniejszych jego zdolności. Mimo młodego wieku i braku doświadczenia, potrafi przekazywać wiedzę. Uczy się języka polskiego. W sztabie też jest doszkolany w różnych aspektach języka.
Zapytam też, co teraz będziesz robił. Okno transferowe zamknięte, więc jak bedzie wyglądać twoja praca? Chyba że po tym łączeniu zamykasz laptopa i idziesz do domu?
Nie wiem, czy to kogokolwiek ucieszy, ale nie było teraz urlopu...
Nie było? Myślałem, że miałeś po oknie kilka dni.
Niestety nie miałem, chyba że 2-3 dni nad morzem to jest urlop, no to tak. Natomiast jeszcze nie było czasu z rodziną na dłuższy odpoczynek. Fajnie że pytasz, co będę robił. To szersza kwestia. Mamy grupę na kursie dyrektorów sportowych organizowanym przez PZPN, gdzie podnosiliśmy ten temat, bo nasza praca często jest sprowadzana tylko do transferów.
W przypadku Lecha Poznań, to kandydatów do transferów wyszukuje skauting i to oni są odpowiedzialni za proces przygotowania zawodnika do transferu. Dla mnie okno transferowe jest procesem decyzyjnym. Kiedy w komitecie transferowym zapadają decyzje, czy powiemy tak albo nie. Moja praca przede wszystkim zaczyna się teraz, bo jest to dbanie o pion sportowy i pośrednie zarządzanie zawodnikami. To kształt i budowa tej kadry oraz sztabu na letnie okno i rok 2026, a wchodzi w to też codzienna praca z trenerami i zarządzanie nim. Czym to jest? To codzienna wspópraca, plan na kolejny mecz, analizy przed i pomeczowe. To wszystko wchodzi w jeden pakiet stania na straży tego pionu, czyli czy praca w pierwszym zespole jest zgodna z tym, co chcemy robić i naszą strategią oraz filozofią gry. Czy zgodne są mieriniki z tym, co chcemy grać. Czy trendy w rozwoju ofensywnym, defensywnym, fazy przejściowe, są takie, jak byśmy sobie życzyli. Jeśli nie, to dlaczego i jak trzeba reagować.
Jak wygląda nasze przygotowanie motoryczne? Czy my, podnosząc tę intensywność, to podążamy w dobrym kierunku i jak możemy mocno pracować oraz jak się rozwijać. I przede wszystkim, jak to przekłada się na Akademię. Tam również ogromnny nacisk kładziemy na rozwój fizyczny naszych zawodników, aby przepaść nie tylko umiejętności, ale zdolności fizycznych czy motorycznych była jak najmniejsza. Dbanie o wchodzących młodych do pierwszego zespołu i kontrakty tych zawodników. Jest też współpraca ze skautingiem, czyli wyznaczanie celów transferowych, bo od poniedziałku zaczęła się praca skautingu na zimowe i kolejne letnie okno. Reasumując - dużo mówiłem, ale tych zadań dla dyrektora jest multum. Teraz zaczyna się ta praca i fajnie, żebyście wy, czyli ludzie odpowiedzialni za sport w Polsce, też brali to pod uwagę i o tym mówili. W Lechu i nie tylko tutaj, mierzmy się z podobnymi wyzwaniami. To ważne, żeby o tym mowić i to nagłaśniać.
Maciej Łuczak: Żeby zostawić przestrzeń na pracę, to ostatnie bardzo proste pytanie. Mamy sondę: "Krótka piłka: Lech Poznań mistrzem sezonu 2024/25: Tak, Nie czy za wcześnie na takie pytanie". Ja mogę za wcześnie zagłosować za pana.
Tak, tak, tak.
Dawid Dobrasz: Fantastyczny start Douglasa. Będzie rekord transferowy czy nie?
Tak, jak wielokrotnie rozmawialiśmy. Transfery z klubów zagranicznych to mają przychodzić i oddać Lechowi. Teraz braliśmy młodszych piłkarzy, takich jak Fiabema, Hakans, Hoffmann, Walemark czy Dogulas. Są to młodzi zawodnicy, którzy mogą zrobić krok na przód. U Alexa widzimy to już teraz i na dzisiaj to funkcjonuje i to był strzał w "10" na teraz. Na innych też liczymy, że będą się rozwijać, ale ich najwazniejszym celem jest podniesienie jakości pierwszego zespołu LEcha Poznań, a nie to, za ile ich będziemy sprzedawać. Teraz Sousa zaczął dobrze wyglądać, jest młodym zawodnikiem, to też słyszymy, że może będzie duży transfer. Nie o to nam chodzi w Lechu, ale jeśli chodzi o rekordy, to chcielibyśmy je osiągać za naszych wychowanków.
***
Całą rozmowę można obejrzeć w "Poznań vs Warszawa" od 18 minuty i 40 sekundy.

Przeczytaj również