Widzew Łódź dopiął transfer dużego talentu, poprzedni klub rozczarowany. Mocne oświadczenie wypunktowane

Widzew dopiął transfer dużego talentu, poprzedni klub rozczarowany. Mocne oświadczenie wypunktowane
Marcin Bryja / widzew.com
Reprezentant Polski do lat 18., utalentowany Dawid Tkacz z Górnika Łęczna, trafił do Widzewa. W Łęcznej są na tyle zdziwieni tym ruchem, że wydali nawet specjalne oświadczenie, w którym piszą o “głębokim rozczarowaniu”. Agent piłkarza odbija jednak piłeczkę. O co chodzi i dlaczego młody zawodnik w nowym sezonie będzie grał w Łodzi?
Widzew Łódź rozpoczął budowę kadry na kolejny, drugi z rzędu rok w Ekstraklasie. Łodzianie, którzy ligowy byt zapewnili sobie głównie świetnymi wynikami na jesieni, tym razem chcą uniknąć nerwowej wiosny i szybko zabrali się do roboty. Szukają wzmocnień m.in. wśród zdolnych młodzieżowców z pierwszej ligi. Poza Antonim Klimkiem z Odry Opole na testach medycznych w klubie pojawił się Dawid Tkacz. To 18-letni ofensywny pomocnik lub skrzydłowy z Górnika Łęczna, mający za sobą sezon z 30 występami na zapleczu i kontrakt wygasający z końcem czerwca. Po ukończeniu badań ogłoszono go już nowym nabytkiem Widzewa.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na pierwszy rzut oka nie jest to żadna niecodzienna sytuacja. Po nastolatka, który zaraz będzie miał kartę w ręku, sięgnął klub mocniejszy, z wyższej ligi. Wszystko składa się w całość.

“Głębokie rozczarowanie”

No, prawie wszystko. Informacja o testach Tkacza w Widzewie mocno zaskoczyła jego wciąż obecnego pracodawcę. Kilka godzin po ogłoszeniu testów klub z Łęcznej wystosował oficjalne oświadczenie, w którym wyjaśniono, że o badaniach 18-latka ludzie w Górniku dowiedzieli się z mediów społecznościowych, co “głęboko ich rozczarowało”. Pierwszoligowiec odsłonił też kulisy zamieszania wokół piłkarza ze swojej perspektywy.
- Górnik zaproponował zawodnikowi warunki nowej umowy już w grudniu 2022 roku. Strony szybko doszły do porozumienia w kwestiach dotyczących warunków kontraktu z wychowankiem klubu. Kością niezgody i kwestią, która przeciągała finalizację umowy była kwota odstępnego, na którą nalegał menadżer reprezentujący interesy Dawida. Klub nie był w stanie zgodzić się na zaproponowaną przez drugą stronę, zbyt niską w ocenie Klubu, kwotą odstępnego za którą Dawid mógłby zmienić w przyszłości barwy klubowe - napisano.
- Naturalną koleją rzeczy jest fakt, że za proces szkolenia Klub w przypadku odejścia wychowanka oczekuje odpowiedniego ekwiwalentu finansowego. W przypadku Dawida Tkacza Górnik Łęczna oczekiwał, że uda się zatrzymać wychowanka w Klubie i jednocześnie zagwarantuje sobie możliwość istotnego wpływu na ostateczne warunki finansowe ewentualnego transferu. Niestety w procesie negocjacji menadżer oraz rodzice Dawida pozostali nieugięci w tej kwestii, proponując zbyt niską zdaniem Klubu kwotę. Nie było na to zgody Górnika Łęczna, jednocześnie w związku z dobiegającym końca kontraktem Dawida Klub liczył się z faktem, że nasz wychowanek może podpisać nowy kontrakt w dowolnym momencie z innym klubem - dodano.
- Wyrażamy głębokie rozczarowanie faktem, że o testach medycznych Dawida Tkacza władze klubu oraz dział sportowy na czele z dyrektorem sportowym i pierwszym trenerem dowiedzieli się z mediów społecznościowych. Uważamy, że jako cała społeczności klubu przez lata staraliśmy się wpajać Dawidowi zupełnie inne wartości opierające się przede wszystkim na szacunku do innych ludzi oraz Klubu, którego jest wychowankiem - podsumowano.
Powyższe oświadczenie (całość TUTAJ) jest mocne, raczej konfrontacyjne, zarzucające piłkarzowi i jego otoczeniu nie do końca etyczne zachowanie. Może z niego wynikać, że to Tkacz zachował się nie w porządku, a klub do końca walczył o podpisanie nowej umowy, działając w dobrej wierze.

Feralna kontuzja

Agent 18-latka odbija jednak piłeczkę i przedstawia tę sytuację inaczej niż ludzie w Łęcznej. Zacznijmy od tego, że 27 maja, w 33. kolejce ligowej, piłkarz Górnika doznał kontuzji. Uszkodził łąkotkę.
- Dawida czekają dalsze badania oraz zabieg artroskopii kolana. Przerwa w grze trwać może od 3 do 10 tygodni, w zależności od wyników i przebiegu leczenia - głosił oficjalny komunikat.
Menadżer Tkacza zarzuca klubowi, że ten niespecjalnie interesował się jego losem, po tym jak udało się załatwić potrzebny zabieg u prof. Domżalskiego w Łodzi kosztem lokalnego leczenia w Łęcznej.
- Trudno informować o legalnych badaniach medycznych piłkarza w innym klubie. Zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy to Dawid jest kontuzjowany, leczy się i rehabilituje. Akurat w Łodzi, bo udało się przeprowadzić zabieg u profesora Domżalskiego. A aktywnej współpracy w tym zakresie ze strony Górnika nie było. Jedynie trener Ireneusz Mamrot wykazywał zainteresowaniem zawodnikiem, pisał do niego, kontaktował się, rozmawiał. A tak to przedstawiciele klubu ode mnie dowiedzieli się o zabiegu Dawida i że wszystko jest okej, a jego przerwa potrwa krócej. Trudno, by z kimś, kto unika sprawy tego leczenia, rozmawiać o jakichkolwiek szczegółach i badaniach medycznych - twierdzi reprezentujący 18-latka Marcin Michalak z agencji "INNfootball".
- Stanowisko klubu było takie, że klub ma najbardziej podstawową polisę ubezpieczeniową, z której nie da się pokryć odpowiedniego procesu leczenia. Górnik sugerował, by przeprowadzić wszystko w szpitalu w Łęcznej, ale trudno, by młodego zawodnika, reprezentanta Polski, nie przekazać w ręce najlepszych specjalistów, jeśli jest taka możliwość - dodaje.
Zabieg się powiódł, wszystko wskazuje na to, że 18-latek powinien być niedługo gotowy do treningów. Już w barwach Widzewa. Doszło więc do szybkiego wzmocnienia zespołu Janusza Niedźwiedzia.

Kość niezgody

Dlaczego Dawid Tkacz nie podpisał nowej umowy w Łęcznej? Zgodnie z tym co głosi oświadczenie klubu, problem stanowił brak porozumienia dot. klauzuli przyszłego wykupu piłkarza. Otoczenie zawodnika faktycznie dążyło do wpisania jej w nowy kontrakt, zaś kwota odstępnego miała wynieść kilkakrotnie więcej niż kwota ekwiwalentu przysługującego dziś Górnikowi z tytułu odejścia wychowanka na zasadzie wolnego transferu (kilkadziesiąt tys. zł).
- Ta klauzula miała zabezpieczyć zawodnika przed sytuacją, w której podpisałby on nowy kontrakt, nie zawierający takowej klauzuli. I wtedy ewentualny transfer z Górnika do Ekstraklasy byłby zależy od dobrej woli klubu, ale też i ekonomicznych możliwości klubów pozyskujących - podkreśla Michalak.
Strony nie mogły się jednak dogadać. Menadżer 18-latka uważa, że wtorkowe oświadczenie klubu zawiera informacje niezgodne lub nie w pełni zgodne z rzeczywistością. Jednocześnie odsłania kulisy finiszu negocjacji ze swojego punktu widzenia.
- Oczywiście, nasze rozmowy trwały długo. Po drodze zmieniała się też sytuacja z racji na zmiany w Górniku Łęczna. Były słabsze wyniki. Ogólnie raz było bliżej pozostania Dawida w klubie, raz nieco dalej. Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce 21 maja, po meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Nie doszliśmy wtedy do porozumienia ws. wspomnianej klauzuli, lecz obie strony ustaliły, że niedługo Górnik wystosuje finalną ofertę w tym zakresie - słyszymy.
Według przedstawiciela piłkarza oferta ta jednak nie nadeszła. Z klubu odezwali się dopiero 12 czerwca, już po informacji o testach medycznych w Widzewie.
- Nagle się okazało, że byłoby bliżej porozumienia, padła kwota [odstępnego], którą klub mógłby zaakceptować- tłumaczy Michalak.
Tyle że dziś Tkacz jest już w Łodzi. Agent podkreśla, że 21 maja oficjalnie poinformował klub o przynajmniej dwóch innych drużynach zainteresowanych zdolnym wychowankiem. Na Lubelszczyźnie nie powinni być więc zdziwieni testami medycznymi oraz podpisaniem kontraktu przez piłkarza z Widzewem.
- Zakładam, że w klubie mają problem z tym, że Dawid idzie gdzie indziej, bo spodziewali się jego pozostania. Szczególnie mając na uwadze ostatnią kontuzję - sądzi Michalak. - Być może w Łęcznej nie brali pod uwagę fiaska rozmów, szczególnie w sytuacji, gdy piłkarz jest kontuzjowany. A zwróćmy uwagę, że Serhij Krykun też odszedł za darmo do Ekstraklasy. To tak nikogo nie zabolało jak odejście Dawida. Jasne, Dawid to wychowanek, dłużej w klubie, ale straty finansowe są takie same - zauważa.

Widzew czeka

W oświadczeniu klubu uwagę zwraca jeszcze jedna, istotna sprawa. Na początku padają słowa o tym, że “strony szybko doszły do porozumienia w kwestiach dotyczących warunków kontraktu z wychowankiem klubu”. Później z kolei czytamy, że tego porozumienia nie było, bo na przeszkodzie stanął temat klauzuli w nowym kontrakcie. Być może więc chodzi o kwestię wyłącznie finansową, czyli tego, ile Tkacz miałby zarabiać w Łęcznej po podpisaniu świeżej umowy. To z grubsza ustalono już wcześniej. Wokół kwoty odstępnego powstał jednak pat.
- W tej sytuacji trudno było rezygnować z klauzuli, trudno takiego mechanizmu nie chcieć wprowadzić - kwituje Marcin Michalak.
Oświadczenie Górnika jasno mówi też o udziale rodziców Dawida Tkacza w negocjacjach. Zdaniem Michalaka to zupełnie naturalne, że mają oni ważny głos w tej sprawie. Piłkarz dopiero co bowiem osiągnął pełnoletność.
- Trwały po prostu normalne rozmowy, w imię najlepszego interesu zawodnika, konsultowane z rodzicami - przekazuje menadżer utalentowanego gracza.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Tkacz wylądował w Widzewie, a łodzianie zyskali ciekawego piłkarza ze statusem młodzieżowca, mogącego obsadzić kilka pozycji.
Górnikowi zaś ubył z kadry kolejny, po Krykunie, istotny zawodnik. Trener Ireneusz Mamrot stoi więc przed niełatwym zadaniem poukładania w Łęcznej klocków na nowo.

Przeczytaj również