Duże rozczarowanie w Jagiellonii. "Ludzie nie chcą być częścią najlepszej Jagi w historii"

Duże rozczarowanie w Jagiellonii. "Ludzie nie chcą być częścią najlepszej Jagi w historii"
Michal Kosc / pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski06 Nov · 17:47
Jagiellonia Białystok jest w absolutnie najlepszym momencie w historii klubu. Najpierw historyczne mistrzostwo Polski, później debiut w europejskich pucharach, obecnie świetne łączenie gry w Ekstraklasie i Europie. Ale jedna kwestia mocno trapi ’’Jagę”. Konkretnie: puste krzesełka na stadionie w tak wspaniałym okresie.
W 104-letniej historii klubu były momenty gorsze i lepsze, jak w przypadku każdej piłkarskiej drużyny, ale rok 2024 na Podlasiu jest abolutnie najlepszy, najpiękniejszy i pod wieloma różnymi kątami ’’naj”. Piłkarze, sztab i trener Adrian Siemieniec wspierani przez Łukasza Masłowskiego, Wojciecha Pertkiewicza i cały klub osiągnęli coś historycznego. Piłkarski Białystok nigdy wcześniej nie przeżył czegoś tak wielkiego.
Dalsza część tekstu pod wideo
W bieżącym sezonie Jagiellonia dokonuje czegoś, czego nie potrafił od lat żaden polski zespół. Komplet punktów w Lidze Konferencji i pozycja wicelidera ligi (mając tyle samo punktów co pierwszy Lech Poznań) to wynik, którego nikt nie miał prawa się spodziewać. Kryzys (sześć porażek z rzędu) został zażegnany, Adrian Siemieniec edytował styl gry drużyny, teraz jest bardziej wyrachowany, a za tym poszły wyniki.

Pięknie, historycznie, ale…

Na ostatni mecz poprzedniego sezonu Jagiellonia Białystok - Warta Poznań chętnych na zakup biletów była przytłaczająca liczba kibiców. Pomieściło się 22 021 osób, był to drugi wynik po stadionie Legii, którego pojemność wynosi o dziesięć tysięcy miejsc więcej (na spotkaniu Legia - Zagłębie Lubin pojawiło się wtedy 25 153 kibiców).
Stadion w Białymstoku pękał w szwach. A teraz przestało być tak kolorowo. Przed ’’Jagą” czwartkowy, prestiżowy mecz z Molde w Lidze Konferencji, a stan sprzedanych biletów na środę na godzinę 13:00 wynosił…10 321 miejsc. Jeśli sprzedaż nagle nie przyśpieszy, może skończyć się najgorszą frekwencją przy Słonecznej w bieżącym sezonie. Ludzie w klubie mówią, że oglądamy właśnie najlepszą Jagiellonię w jej historii, a ludzie… nie chcą być jej częścią.
Używając konkretów, frekwencja jesienią wyglądała tak:
Europejskie puchary:
Panevezys: 17 589
Bodo-Glimt: 19 447
Ajax Amsterdam: 19 553
Petrocub: 14 021
Ekstraklasa:
Puszcza Niepołomice: 17 157
Stal Mielec: 15 719
Cracovia: 17 078
Widzew Łódź: 13 076
Lechia Gdańsk: 15 101
Legia Warszawa: 20 029
Korona Kielce: 15 089
Ten temat poruszał już Adrian Siemieniec na konferencji po spotkaniu z Petrocubem, przypomnijmy, że był to historyczny debiut ’’Jagi” w europejskich pucharach u siebie:
- Mam refleksję, że po meczu mam niedosyt z dzisiejszej frekwencji. Chciałbym, by kibice zawsze przychodzili na Jagiellonię, a czasami to rywal wypełnia trybuny. Celebrujmy ten czas. Dziękuję tym, którzy przyszli, pozostałych zapraszam na stadion.
Wiele można zrozumieć: pogodę, środek tygodnia, częstotliwość meczów, a co za tym idzie - wydatków na bilety. Ale to historyczne czasy Jagiellonii, a frekwencja spada, co trudno było sobie wyobrazić widząc dziesiątki tysięcy świętujących mistrzostwo na rynku w Białymstoku do wczesnych godzin porannych…

Przeczytaj również