Drybler do odkurzenia. Największy zimowy transfer Ekstraklasy? W tle kontrowersje
Ma na koncie ponad 60 występów w Ligue 1 i grę na zapleczu Primera Division. Akim Zedadka o ostatnich miesiącach chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć. Algierczyk jest dotąd chyba najciekawszym nazwiskiem pozyskanym zimą przez klub z Ekstraklasy. Wiosną spróbuje przypomnieć się światu w Piaście Gliwice.
Jeszcze niedawno grał przeciwko najlepszym. Leo Messi, Neymar, Kylian Mbappe, Aurelien Tchouameni, Dimitri Payet. Lista piłkarzy, z którymi mierzył się podczas swojej kariery Akim Zedadka, robi wrażenie. I co ważne, Algierczyk nie był w tych spotkaniach jedynie statystą z ławki rezerwowych. On w tej lidze francuskiej rzeczywiście grał i to do pewnego momentu całkiem regularnie. Gracz o takim CV i doświadczeniu w naszej Ekstraklasie wciąż stanowi pewnego rodzaju zaskoczenie. Gdy jednak przyjrzymy się jego historii nieco bliżej, zrozumiemy, dlaczego 29-latek trafił właśnie do Piasta Gliwice.
Piorunujące wejście
Urodził się w Pertuis, na samym południu Francji, karierę zaczął w pobliskim Istres. Stamtąd szybko zawędrował na dosłownie drugi koniec kraju, do Lens, w którym zanotował kilka epizodów w pierwszym zespole, ale na dłużej się nie przebił. Grał w piątoligowych rezerwach, później pozostał na tym poziomie w Saint Remoise. Nie poddał się i szczebel po szczebelku próbował wrócić na właściwe tory. Po solidnych występach w trzecioligowym Marignane, latem 2019 roku wreszcie zgłosiło się po niego grające na zapleczu Ligue 1 Clermont.
Dla Zedadki to był przełom. W ciągu kilku tygodni wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie ekipy ze Stade Gabriel-Montpied. Już w debiutanckim sezonie był bliski awansu do elity, ale sprawy pokrzyżowała pandemia koronawirusa. Rok później Clermont wywalczyło historyczną promocję, a sam Zedadka w wieku 26 lat stanął wreszcie przed szansą na debiut wśród najlepszych. I w pełni z niej skorzystał - w sezonie 2021/22 zagrał w każdym ligowym spotkaniu, a tylko jednego nie rozpoczął w pierwszym składzie. Dzięki dobrej postawie i trzem asystom w czerwcu 2022 zadebiutował w reprezentacji Algierii, a chwilę później skusiło się na niego Lille.
- Jego wejście do Ligue 1 było piorunujące. Pomogła w tym odważna gra prezentowana przez Clermont Foot, które w swoim premierowym sezonie w elicie rzadko kiedy kalkulowało. W takich warunkach wychowanek Istres odnalazł się idealnie. Po przenosinach do Lille nie udało mu się już nawiązać do tamtej formy. Więcej w Ligue 1 pograł na wypożyczeniu w Auxerre, ale tam też wiodło mu się różnie. Przy całej jego trudnej sytuacji w Lille nie dochodziły jednak żadne głosy o braku profesjonalizmu czy ekscesach - opowiada nam Bartek Gabryś, ekspert ds. francuskiej piłki.
Dobry, acz dyskretny
Bo o ile debiutancki sezon w Ligue 1 w barwach Clermont Zedadka rzeczywiście miał świetny, o tyle jego dalsze losy już nie były tak kolorowe. W Lille w rundzie jesiennej sezonu 2022/23 grał w kratkę, więc wiosnę spędził na wypożyczeniu w Auxerre. Tam występował regularnie, ale nie uchronił swojej nowej drużyny przed degradacją. Wrócił więc do “Les Dogues”, lecz jesienią 2023 roku pojawiał się na boisku jedynie w rozgrywkach pucharowych. Nie chciał dalej pełnić marginalnej roli na Stade Pierre-Mauroy, dlatego zimą ubiegłego roku zdecydował się na zupełną zmianę otoczenia. Padło na Real Saragossa.
- Zedadka podpisał kontrakt na początku lutego, kiedy ówczesny trener Saragossy, Julio Velazquez, poprosił o zatrudnienie kogoś na prawy bok do gry w systemie 5-3-2. Nieco ponad miesiąc później ten szkoleniowiec został jednak zwolniony, a jego następca, Victor Fernandez, przeszedł na formację 4-3-2-1. Na domiar złego Zedadce w maju przytrafił się uraz mięśniowy uda i przez niego opuścił kolejne dwa spotkania - mówi w rozmowie z nami Pedro Luis, korespondent Diario AS w Saragossie.
Zedadka w Hiszpanii okazał się więc jedynie opcją awaryjną, a po zmianie szkoleniowca nie widniał w planach jego następcy. Pomógł wprawdzie ekipie z Aragonii utrzymać się na zapleczu La Ligi, ale to nigdy nie jest jej celem, bo od ponad dekady próbuje bezskutecznie powrócić do elity. Algierczyk latem musiał więc ponownie się ewakuować. Na Półwyspie Iberyjskim trochę się jednak odgruzował i choć na chwilę wrócił do rytmu meczowego. Zresztą na Romaredzie pozostawił po sobie raczej pozytywne wspomnienia.
- Akim w Segunda Division zanotował dobry, aczkolwiek dość dyskretny epizod. Dał się poznać jako szybki prawy obrońca, który lubi zapędzać się do akcji ofensywnych. Ma swoje umiejętności, ale nie był w stanie aż tak wpłynąć na grę całego zespołu. A kiedy zespół przeszedł na system z czwórką z tyłu, było mu znacznie trudniej, zwłaszcza przy stricte bronieniu - dodaje hiszpański dziennikarz.
Za miejską kroplówkę?
Ostatnie miesiące w Lille były dla niego swoistym deja vu z rundy jesiennej poprzedniego sezonu. Znów nie grał w Ligue 1, tyle tylko, że tym razem często siedział nawet nie na ławce rezerwowych, lecz trybunach. Dwa mecze w rezerwach sprawiły, że jego pozycja wyjściowa do zimowych negocjacji nie była najmocniejsza. Być może dlatego uznał, że marzenia o ponownym podboju Ligue 1 trzeba jednak odłożyć na bok i na początku stycznia podpisał półroczny kontrakt z Piastem.
- Zedadka jest bardzo ofensywnie usposobionym zawodnikiem, którego największymi atutami są szybkość i wybieganie. Ze swoją charakterystyką świetnie pasuje do często używanej przez Piasta formacji z wahadłowymi. Nie jest graczem, który ogranicza się do wychodzenia na pozycję i dośrodkowywania, potrafi również dobrze dryblować. Z obowiązków defensywnych - swoje zrobi - uważa Gabryś.
Choć niektórzy mogą mieć wątpliwości wobec formy fizycznej Algierczyka, największe kontrowersje wywołuje sam fakt zatrudnienia go przez gliwicki klub. A temu, według doniesień mediów, jeszcze kilka tygodni temu groziło karne odebranie licencji. Wszystko przez zadłużenie, które zdaniem różnych źródeł miało wynosić nawet 33 miliony złotych. Pomocną dłoń klubowi podała jednak prezydentka Gliwic, Katarzyna Kuczyńska-Budka, która w połowie grudnia zdecydowała się udzielić mu pożyczki w wysokości 14 milionów. Choć kibice mogli się uspokoić, nie wszyscy rozumieją, dlaczego mający problemy finansowe klub, zdecydował się na zatrudnienie kolejnego już (po Eirku Jirce) nowego gracza. Dlatego wiosną Zedadka będzie musiał udowodnić wszystkim, że jest wart tego ryzyka.
- Największą wątpliwością jest rzecz jasna to, ile czasu będzie potrzebował na dojście do optymalnego poziomu. Jeżeli już się to stanie, Zedadka powinien być ogromnym wzmocnieniem Piasta. Natomiast na ten moment jest to zawodnik, którego na wstępie trzeba nieco odkurzyć i dlatego jak najbardziej rozumiem znaki zapytania, które można wyczytać w komentarzach tego transferu - podsumowuje nasz rozmówca.