Drugoligowiec miażdży w Lidze Europy! Rozbił wielkiego faworyta. W kadrze stary znajomy z Ekstraklasy
Grają na drugim szczeblu rozgrywkowym, wygrali krajowy puchar, a zmagania w eliminacjach Ligi Europy zaczęli od zwycięstwa. Brzmi jak opis Wisły Kraków? Owszem. Ale tym razem chodzi nam o kogoś innego. Podobnym wyczynem popisał się bowiem rumuński Corvinul Hunedoara, który kilka dni temu rozbił w pył wicemistrza Węgier. I to na jego terenie.
Jeszcze dwa sezony temu grali w trzeciej lidze. Potem ich losy zaczęły toczyć się w iście filmowym stylu. Jako beniaminek poradzili sobie świetnie na zapleczu rumuńskiej ekstraklasy. Zajęli drugie miejsce, co w normalnych okolicznościach dałoby im awans, ale ten został unieważniony przez funkcjonujące przepisy. Corvinul jest bowiem klubem finansowanym ze źródeł państwowych.
Imponujący marsz po puchar
To jednak nie ze względu na wspomniany wynik piszemy dziś o nieszczególnie popularnej drużynie z równie mało popularnej ligi. Corvinul Hunedoara, klub z miasteczka liczącego około 80 tysięcy mieszkańców, dokonał czegoś znacznie bardziej wartego uwagi. Jako drugoligowiec wygrał Puchar Rumunii. W podobnym czasie poszedł zatem w ślady Wisły Kraków.
Droga po trofeum była dla Corvinulu wyjątkowo kręta, bo tamtejszy puchar ma dość specyficzny system. Zaczyna się od meczów eliminacyjnych, przechodzi w fazę grupową, a na koniec rozgrywane są ćwierćfinały, półfinały i wielki finał. Ekipa z Hunedoary zagrała zatem łącznie osiem spotkań. Wszystkie wygrała. Pokonała aż czterech rywali z najwyższego krajowego szczebla: Sepsi, CFR Cluj, Voluntari i Otelul.
Co warte podkreślenia, robiła to naprawdę przekonująco. W ćwierćfinale ograła Cluj, czyli jeden z topowych zespołów w Rumunii, aż… 4:0. Zdecydowanie bardziej wyrównanie było starcie finałowe, ale po konkursie rzutów karnych Corvinul ograł ekstraklasowy Otelul. Tym samym zdobył pierwsze trofeum w swojej historii.
W nagrodę, podobnie jak wspomniana już Wisła, zespół z Hunedoary zyskał możliwość uczestniczenia w eliminacjach Ligi Europy. W pierwszej rundzie, tak mogło się przynajmniej wydawać, trafił dość trudno, bo na wicemistrza Węgier - Paks FC. Klub ten nie tylko zajął drugie miejsce w swojej lidze, ale też zdobył krajowy puchar, pokonując w finale krajowego hegemona - Ferencvaros.
Sensacja? Mało powiedziane
Faworyt węgiersko-rumuńskiej rywalizacji był zatem oczywisty. Dwumecz rozpoczął się od rywalizacji na stadionie w Paks, a zgromadzeni w liczbie nieco ponad czterech tysięcy kibice z minuty na minutę coraz bardziej przecierali oczy ze zdumienia. Drugoligowy Corvinul zagrał bez absolutnie żadnych kompleksów i szybko zaczął robić swoje. Do przerwy prowadził już 2:0, a w drugiej połowie dołożył dwa kolejne trafienia. Bohaterem został 24-letni Marius Lupu, autor hat-tricka. Co ciekawe, kompromitacji wicemistrzów Węgier przyglądał się z trybun gwiazdor Liverpoolu, Dominik Szoboszlai.
O tym, jak bardzo sensacyjny był to wynik, świadczyć mogą choćby kursy bukmacherów. Za każdą złotówkę postawioną na Paks można było zgarnąć mniej więcej 1,30 zł. Za triumf Corvinulu - 8 zł. A przecież Rumuni nie tylko wygrali. Zrobili to w iście spektakularny sposób. Zmiażdżyli wyżej notowanego rywala i tylko jakiś kataklizm mógłby pozbawić ich awansu do kolejnej rundy. Rewanż już jutro na Węgrzech.
Corvinul musi postawić kropkę nad “i”, a potem może szykować się na kolejnego, już znacznie trudniejszego rywala. W drugiej rundzie czeka bowiem chorwacka Rijeka, aktualny wicemistrz swojego kraju. Warto natomiast wspomnieć, że rumuński drugoligowiec, tak jak i Wisła, w przypadku odpadnięcia z eliminacji Ligi Europy zagra w kolejnej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji.
W kadrze znajomy z Polski
Cała kadra Corvinulu wyceniana jest przez portal Transfermarkt na 5,51 mln euro. Dominują gracze z Rumunii, ale jest też kilku przybyszów z innych krajów. To Brazylijczyk, Nigeryjczyk i Holender. Ten ostatni, Desley Ubbink, w latach 2019-2021 reprezentował nawet Podbeskidzie Bielsko-Biała. W Polsce furory nie zrobił (dwa gole w 23 meczach), odszedł do Rumunii, przewinął się przez Holandię, po czym kilka tygodni temu dołączył do ekipy z Hunedoary. We wspomnianym meczu z Paks zagrał kilka minut.
Corvinul toczy więc z Wisłą korespondencyjną walkę o miano najlepszego drugoligowca w tym sezonie europejskich pucharów. Dla jednych i drugich to niewątpliwie piękna przygoda, ale będąca jedynie dodatkiem do celu głównego, jakim jest awans do krajowej elity.
Tak czy siak, trudno nie trzymać kciuków za takie ekipy. To niewątpliwy powiew świeżości. Dowód, że nawet w teorii zespoły z odległego szeregu mogą napsuć tym większym sporo krwi. Czy to w krajowych, czy europejskich pucharach.