Drugiego takiego piłkarza nie będzie już nigdy. Ronaldinho wciąż jest magikiem. Też za nim tęsknicie?
Ronaldinho dla wielu był katalizatorem zainteresowania futbolem. I trudno się dziwić. Brazylijczyk znów dał pokaz magii w ostatnim pokazowym meczu legend Barcelony i Realu Madryt. Aż łezka kręci się w oku, bo drugiego takiego piłkarza nie będzie już nigdy.
Sport budzi emocje, to wiadomo nie od dziś. A uczucie nostalgii jest obecnie w nim od samego początku. Wszyscy jesteśmy przecież ludźmi. Powiedzcie, że Ci z Was, którzy oglądali spotkanie legend Realu i “Barcy” sprzed paru dni, bądź choćby skróty z udziałem wyczynów “Ronniego”, z tęsknotą wrócili myślami do czasów, gdy magik z Brazylii budził respekt na murawie w każdym zakątku globu.
Zaraźliwy uśmiech
Nie można co prawda powiedzieć, że w dzisiejszej piłce nie widujemy obrazków, gdzie zawodnicy otwarcie pokazują radość z gry. Jednak chyba nikt nigdy nie dojdzie do poziomu, który widoczny był u Ronaldinho. Szczęście, jakie daje Brazylijczykowi kopanie futbolówki, zawsze stanowiło pewnego rodzaju inspirację. Uśmiech jest zaraźliwy, a wychowanek Gremio Porto Alegre kupił tym na początku kariery dosłownie wszystkich. Ta radość, satysfakcja i zabawa są w jego przypadku absolutnie nie do podrobienia.
Na każdym szczeblu kariery pokazywał, że dla niego liczy się przyjemność z gry. A kibice oraz cały piłkarski świat z podziwem spoglądali na jego wyczyny, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. To prawdziwa kwintesencja Ronaldinho, gracza, który samą swoją obecnością przyciągał uwagę milionów ludzi. Wszyscy wiedzieli przecież czego się spodziewać, a zawsze było na co popatrzeć.
- Piłka nożna ma sprawiać radość - stwierdził kiedyś ”Ronnie”. - Tu chodzi o drybling, zabawę. Zawsze dążę do tego, by ta gra stawała się piękniejsza. I to musi trwać.
Wypracowany szacunek
By wyliczyć wyczyny “R10” w samej tylko koszulce Barcelony, musielibyśmy napisać książkę, i to dosyć długą. Ronaldinho złotymi zgłoskami zapisał się na kartach historii jako jeden z najwybitniejszych zawodników globu. Tym zasłużył sobie na wieczny szacunek. I nic nie obrazuje lepiej tego niż owacje fanów największego rywala. Większość z Was pewnie wie już, o co chodzi.
19 listopada 2005 roku, po swoistym “one man show” przeciwko Realowi Madryt, Brazylijczyk dokonał czegoś, co w dzisiejszym świecie zakrawa o kategorię science fiction. “Ronnie” zrzucił “Królewskich” z fotela lidera, a kibice na stadionie zafundowali mu właśnie tzw. standing ovation.
Co w tym dziwnego? Mecz odbywał się na Santiago Bernabeu. Jak widać, prawdziwa klasa wymyka się podziałom, a fani zgromadzeni na madryckim obiekcie nie czuli frustracji, tylko podziw dla przeciwnika, która zdeklasował ich zespół. Zespół, który wyszedł na to spotkanie następującym składzie: Casillas - Roberto Carlos - Helguera - Ramos - Salgado - Beckham - Garcia - Zidane - Raul - Robinho - Ronaldo. To robi wrażenie, kolosalne wrażenie.
- Był pewien okres, kiedy nikt nie mógł konkurować z Ronaldinho. Był zrelaksowany, miejscami grał jakby od niechcenia. Jednak zawsze z uśmiechem na twarzy. To prawdziwy geniusz z piłką przy nodze. Kocham brazylijską piłkę, a on jednym z najlepszych w historii tego kraju - mówił David Beckham.
Jeśli zagłębimy się w research, prawdopodobnie znajdziemy wypowiedź każdej znaczącej w piłkarskim świecie postaci, która w praktycznie samych superlatywach wysławia się na temat “Ronniego”. Na taką opinię mogą zapracować sobie jedynie najlepsi z najlepszych. Zwłaszcza w czasach polaryzacji opinii, gdzie zawodnicy konkurują ze sobą o miano najlepszego na świecie, a ich fani przekrzykują się nawzajem, by dowieść, kto ma rację.
Przykładem, który od razu ciśnie się na usta jest odwieczne pytanie. Kto jest lepszy, Ronaldo czy Messi? Ronaldinho zdaje się wymykać tym bataliom i powodem stojącym za tym stanem rzeczy wydaje się być jego unikatowość. Drugiej takiej piłkarskiej osobowości, z tak ogromnym talentem oraz specyficznym nastawieniem nie znajdziemy.
Przykładem, który od razu ciśnie się na usta jest odwieczne pytanie. Kto jest lepszy, Ronaldo czy Messi? Ronaldinho zdaje się wymykać tym bataliom i powodem stojącym za tym stanem rzeczy wydaje się być jego unikatowość. Drugiej takiej piłkarskiej osobowości, z tak ogromnym talentem oraz specyficznym nastawieniem nie znajdziemy.
Mniej myśl, więcej graj
Pamiętacie ostatnie zamieszanie z posługiwaniem się fałszywym paszportem, które ostatecznie skończyło się dla “R10” odsiadką w więzieniu? Bardzo ciekawie skomentował wtedy całą sytuację jego adwokat, Adolfo Marin.
- On nie widział, że popełnia przestępstwo, bo nie zrozumiał, że dano mu fałszywe dokumenty. Nie jest zbyt bystry - podsumował Marin.
I jedyne, co chcemy tutaj podkreślić, to to, że Brazylijczyk nigdy nie należał do najinteligentniejszych piłkarzy. I można śmiało pokusić się o wniosek, że gdyby tak nie było, wielu fenomenalnych zagrań “Ronniego” po prostu byśmy nie obejrzeli. Sam zawsze podkreślał, że jego gra bazuje w większości na improwizacji. Głowa nigdy w grze mu nie przeszkadzała, co pozwalało cieszyć się każdą sekundą. Bez szacowania ryzyka, liczyło się tylko piękno gry oraz przekazywanie tej energii dalej. I to umożliwiało mu podejmować decyzje, które kończyły się golami przechodzącymi do historii, jak choćby tak bramka przeciwko Chelsea. Cudo!
Ronaldinho jest futbolowym ewenementem na wielu płaszczyznach. Dlatego mimo kontrowersyjnych przygód, nadal jest kochany przez obserwatorów piłki na całym świecie.
Tego się nie zapomina
Inspiracją do stworzenia tego materiału był oczywiście wspomniany już mecz legend Barcelony i Realu Madryt, gdzie “Ronnie” przypomniał światu, kto jest królem boiskowej magii.
Ten drybling, sposób gry i szeroki uśmiech przypomniał nam wszystkim, jak ważną i inspirującą postacią jest Brazylijczyk. Cały mecz obfitował w podobne zagrania. Jeśli je przeoczyliście, zerknijcieTUTAJ.
Drugiego takiego nie będzie
Piłka ciągle się rozwija, a boiskową finezję, powoli, lecz skutecznie wypiera nastawienie na wyniki. Trudno się dziwić, sport to przecież rywalizacja oraz wielkie pieniądze. Taktyka oraz odpowiedzialność stawiane są na pierwszym miejscu, a radość płynąca z gry straciła na znaczeniu. Świetnie było znów móc przyglądać się popisom jedynego w swoim rodzaju zawodnika. Zawodnika, który tak mocno zaistniał w świadomości fanów piłki nożnej. Ronaldinho już zawsze będzie niedoścignionym wzorem piłkarskiego “carpe diem”. I życzymy nam wszystkim, byśmy jeszcze nie raz mogli doświadczyć geniuszu magika z Brazylii.