Drudzy bramkarze coraz bardziej potrzebni. Kto ma najlepszego zmiennika w bramce? Kłopot Realu Madryt
Plaga kontuzji w Europie nie omija bramkarzy. Coraz więcej drużyn w tym sezonie było zmuszone wystawiać do gry swojego rezerwowego golkipera. To dobry moment, by sprawdzić, gdzie ta rywalizacja jest najmocniejsza, a gdzie mogą drżeć, gdy w bramce staje "dwójka".
Po tym jak stracił miejsce w bramce Liverpoolu, Jerzy Dudek w 2007 roku przeniósł się do Realu Madryt. Bohater pewnej nocy w Stambule miał na tyle mocne CV, że przez cztery lata spędzone w stolicy Hiszpanii był uważany za jednego z najlepszych drugich bramkarzy w Europie. Uzbierał jednak tylko 12 występów w barwach "Królewskich", w tym tylko dwa w La Liga. Wpuścił 18 bramek i jedynie trzy razy zachował czyste konto. Wybitny Iker Casillas był wtedy u szczytu swojej kariery, w ogóle nie łapał kontuzji, a Polak - co tu kryć - nie był dla niego równorzędnym rywalem.
Dzisiaj w Realu hierarchia też jest jasna. Thibaut Courtois jest niepodważalnym numerem jeden i - podobnie jak Casillas kilkanaście lat temu - jest jednym z najlepszych bramkarzy na kontynencie. Belg zerwał jednak więzadła krzyżowe jeszcze przed startem sezonu i straci niemal całe rozgrywki 2023/24. Aby go zastąpić, Real wypożyczył z Chelsea Kepę, ale Bask doznał urazu przywodziciela na początku listopada i dopiero wraca do pełnej sprawności.
Pod nieobecność Kepy w bramce Realu dobrze spisywał się Andrij Łunin. Ukrainiec to ciekawy przypadek. Gdy gra, prawie zawsze wypada dobrze. Ma lepsze liczby od Kepy (więcej czystych kont, wyższy procent interwencji), wyraźnie lepiej gra na przedpolu, ale w hierarchii Carlo Ancelottiego jest jednak niżej. Być może powinien rozejrzeć się za klubem, w którym będzie mógł liczyć na regularne występy. Chyba że - tak jak kiedyś Dudkowi - odpowiada mu status quo.
Gdy zapytałem użytkowników Twittera o najlepszego drugiego bramkarza w Europie, wielu wskazało właśnie na Łunina. Na pewno więcej niż na Inakiego Penę z Barcelony, który też ostatnio wskoczył do bramki wobec kontuzji Marca-Andre ter Stegena i mimo początkowych obaw, w meczach z FC Porto i Atletico Madryt spisał się bardzo dobrze. Pytanie, jak to będzie wyglądało w pozostałych meczach do końca roku, bo co najmniej tak długo ma pauzować "MAtS".
Na potrzeby tego artykułu porównałem wybrane statystyki najmocniejszych europejskich "dwójek". Pod uwagę brałem przede wszystkim liczbę goli, przed stratą których uchronił swoją drużynę bramkarz (liczoną jako PSxG - GA, czyli stracone gole oczekiwane po strzale minus gole stracone) oraz procent interwencji (liczony jako celne strzały na bramkę minus gole stracone). Brałem pod uwagę liczby z dwóch ostatnich sezonów.
Sprawdziłem też liczbę minut rozegranych w lidze przez te dwa sezony, bo tłumaczy ona pewne przypadki. Jak na przykład Peni, który do kontuzji Ter Stegena prawie nie wstawał z ławki rezerwowych. Nawet w Pucharze Króla bronił tylko w początkowych, łatwiejszych rundach.
Jak widać, lepsze "goals prevented" od Łunina w ostatnich miesiącach mają tylko Stefan Ortega (zmiennik Edersona w Manchesterze City), Peter Gulacsi (do kontuzji w zeszłym sezonie był pierwszym bramkarzem RB Lipsk, obecnie zmiennik Janisa Blaswicha), Bart Vebruggen (zeszły sezon w Anderlechcie, latem przeszedł do Brighton, gdzie rywalizuje z Jasonem Steele'em) i wyraźnie najlepszy pod tym względem Mattia Perin (zmiennik Wojciecha Szczęsnego w Juventusie).
Solidni i doświadczeni
Wielu internautów wskazywało mi właśnie na Perina jako czołową "dwójkę" Europy, bramkarza, który spokojnie mógłby grać regularnie w jednym z lepszych klubów Serie A. Doświadczony Włoch zaliczył kilka meczów z rzędu w pierwszym składzie "Juve" na początku zeszłego sezonu, a potem do końca wskakiwał do bramki raz na kilka tygodni. I zwykle nie zawodził. W obecnych rozgrywkach na razie zastąpił Szczęsnego w dwóch meczach.
Manuel Neuer stracił większość zeszłego sezonu przez uraz, którego nabawił się na nartach i w bramce Bayernu zastępował go ściągnięty awaryjnie na wiosnę Yann Sommer. Latem Szwajcar przeniósł się do Interu, gdzie zajął miejsce Andre Onany. A w Monachium pod koniec oczekiwania na powrót Neuera obowiązki przejął dotychczasowy, etatowy numer dwa, czyli Sven Ulreich. Razem pozostaną w klubie co najmniej do końca przyszłego sezonu, po tym jak obaj przedłużyli kontrakty.
Przed tym sezonem duże zmiany zaszły też w bramkach klubów Premier League. Manchester United i Chelsea mają po dwóch nowych bramkarzy, ale chociaż Andre Onana i Robert Sanchez na razie nie zachwycają, to Altay Bayindir (kupiony z Fenerbahce) i Dorde Petrović (przyszedł z New England Revolution) na razie nie doczekali się swoich szans. Serb zaliczył debiut z ławki w ostatni weekend, po tym jak uraz uniemożliwił dalszą grę Sanchezowi.
Plaga kontuzji w Anglii
Problemy z kontuzjami dotykały też w tym sezonie już bramkarzy, między innymi, Newcastle, Liverpoolu, West Hamu i Wolverhampton. Nick Pope - ostoja "Srok" - wypadł na długie miesiące przez uraz braku i niewykluczone, że zimą Eddie Howe ściągnie jakiegoś tymczasowego zastępcę, bo choć Martin Dubravka i Loris Karius są doświadczeni, to chyba nie gwarantują odpowiedniego poziomu. Mówi się m.in. o Davidzie De Gei, który od lata pozostaje bez klubu.
Krótsza niż zapowiadano była niedawna absencja Alissona Beckera. Brazylijczyk to prawdopodobnie najlepszy bramkarz w Premier League, ale jego zmiennik, Coaimhin Kelleher to nie ten poziom. Pokazują to liczby, pokazuje to też "eye test", choćby z meczu z Fulham (4:3) czy spotkań Ligi Europy, w których Juergen Klopp daje grać Irlandczykowi.
Wielu komentujących jako najlepszego zmiennika wskazało Keylora Navasa ze względu na doświadczenie i sukcesy Kostarykańczyka, ale w tym sezonie zawodnik PSG jest niedostępny z powodu kontuzji, a zmiennikiem Gianluigiego Donnarummy jest wypożyczony z Barcelony Arnau Tenas.
Navas zeszłą wiosnę spędził na wypożyczeniu w Nottingham Forest, gdzie z kolei zastąpił kontuzjowanego (i też wypożyczonego z Manchesteru United) Deana Hendersona. Utalentowany Anglik latem na dobre opuścił MU. Został sprzedany do Crystal Palace, ale przez kontuzję nadal nie gra. Numerem jeden jest tam obecnie Sam Johnstone, który... też nie skończył ostatniego meczu z powodu urazu.
Rotacja w bramce
Forest to klub, w którym rotacja zawodników jest ogromna. Nie omija to bramki. W zeszłym sezonie bramkę Forest zajmowali Henderson i Navas, ten z kolei zaczęli z Mattem Turnerem i Oddyseasem Vlachodimosem. Na początku bronił Amerykanin, potem Grek, a ostatnio znowu Amerykanin.
O ile Steve Cooper, menedżer Forest, wybiera numer jeden na podstawie formy, o tyle trener Brighton, Roberto De Zerbi, rotuje bramkarzami tak jak zawodnikami na każdej innej pozycji. W zależności od ustawienia, planu na mecz i rywala. Dlatego Bart Verbruggen umieszczony jest na naszej liście jako "drugi bramkarz" tylko dlatego, że ma w tym sezonie trzy mecze mniej od Jasona Steele'a. Generalnie jednak Brighton to jedyny klub w Premier League, a może nawet w ligach TOP 5, gdzie nie ma wyraźnego podziału na pierwszego i drugiego golkipera. Jest dwóch równorzędnych. W statystycznym porównaniu lepiej wypada młody Holender, ale najwyraźniej De Zerbi wysoko ceni grę nogami starszego Anglika.
Matt Turner trafił do Nottingham, bo choć był solidnym zmiennikiem Aarona Ramsdale'a, to Mikel Arteta chciał mieć w klubie dwóch równorzędnych bramkarzy na najwyższym poziomie. Tak przynajmniej deklarował po transferze Davida Rayi z Brentford. Z jego słów można było wnioskować, że w Arsenalu nastąpi rywalizacja "dwóch pierwszych bramkarzy" jak w Brighton, ale nowy nabytek szybko wywalczył miejsce w pierwszym składzie i posadził na ławce Ramsdale'a.
Dziś Anglik to najwyżej wyceniany i przez wielu najwyżej oceniany drugi bramkarz w Europie. Ma prawo czuć się rozczarowany nagłym zjazdem w hierarchii po udanym zeszłym sezonie, gdy wielokrotnie ratował drużynę świetnymi interwencjami. Tym bardziej, że Raya popełnia wiele błędów i w niczym nie przypomina pewnego, klasowego golkipera, który w zeszłym sezonie uchronił Brentford przed utratą pięciu dodatkowych goli. Od początku sezonu Hiszpan ma już więcej pomyłek i dziwnych interwencji niż Turner przez cały pobyt na Emirates.
A Ramsdale, choć zmiana sił też wyraźnie źle wpłynęła na jego pewność siebie, wyrasta na jedno z najbardziej gorących nazwisk na bramkarskiej giełdzie. Już jest łączony z Chelsea czy Newcastle, ale potencjalni kupcy muszą liczyć się ze sporym wydatkiem. Bo choć obecnie jest drugi, to chce z powrotem być pierwszy.