Drewno tylko na pierwszy rzut oka. Goni Haalanda, bije rekordy, nigdy nie grał w wielkim klubie

Drewno tylko na pierwszy rzut oka. Goni Haalanda, bije rekordy, nigdy nie grał w wielkim klubie
Mark Cosgrove / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan PiekutowskiWczoraj · 13:00
Wśród dziesięciu najlepszych strzelców tego sezonu Premier League jest tylko dwóch klasycznych napastników. Pierwszym Erling Haaland. Drugim Chris Wood - piłkarz, który nigdy nie zyskał uznania, na które zapracował.
Takich zawodników raczej się już nie produkuje. W związku z rewolucją taktyczną zmieniło się postrzeganie napastników. Coraz mniej jest typowych "dziewiątek", które koncentrują się niemal wyłącznie na zdobywaniu bramek. Oczekuje się zaś, że snajperzy będą mieli swój walny wkład w rozgrywanie, będą dorzucali asysty, a w razie konieczności wystąpią na innej pozycji.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie jest to rzecz najświeższa. Temat, podczas spotkania z Pepem Guardiolą, poruszył Luca Toni. Włoch, nie grający w piłkę od ośmiu lat, pół-żartem, pół-serio przyznał, że miał gigantyczne problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy. Powodem były zmiany, za które w dużym stopniu odpowiadał właśnie Guardiola.
- Pep, zrujnowałeś futbol. Przez to, że rozpowszechniłeś grę z wykorzystaniem fałszywych "dziewiątek", nie mogłem znaleźć klubu przez cztery lata. Na serio - rzucił rosły Włoch, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Z biegiem lat rozwiązania promowane przez hiszpańskiego szkoleniowca stały się powszechne, chociaż on sam w kolejnych klubach zaczynał postępować inaczej. Niemniej, jeśli spojrzymy na obecny układ sił w Premier League, to otrzymamy mało zaskakujące wnioski. Klasycznej "dziewiątki" nie znajdziemy w Liverpoolu, Arsenalu, Aston Villi, Brentford, Tottenhamie, Newcastle United, Wolverhampton, Southampton. Kwestią dyskusyjną są Crystal Palace, Chelsea, Brighton, Ipswich Town albo Bournemouth.
Wyjątków znajdziemy kilka, ale niekoniecznie w parze za nimi idą znakomite wyniki strzeleckie. Nie znaczy to jednak, że ich nie ma. Wybitnym przedstawicielem tego zagrożonego gatunku okazał się Chris Wood.

Wymierający gatunek

Wood nie jest obdarzony wyjątkową techniką. To piłkarz stworzony pod proste granie, ale w tym prostym graniu odnajduje się znakomicie. Przez całą karierę pokazywał, że najlepiej pasuje do systemu opierającego się na klasycznym, wyspiarskim podejściu do futbolu. Bieżący sezon jest tego najlepszym dowodem. Rosły napastnik, mierzący 191 centymetrów wzrostu, strzelił siedem goli w dziewięciu meczach Premier League. Nie dołożył do tego żadnej asysty - i żadna to wada.
32-latek świetnie rozumie rolę na boisku, którą przygotował mu Nuno Espirito Santo. Napastnika Nottingham Forest próżno szukać w statystykach, w których mogą błyszczeć inni wybitni atakujący pokroju Mohameda Salaha, Cole'a Palmera, Bryana Mbeumo albo Olliego Watkinsa. Wood nigdy nie był i nigdy nie będzie takim zawodnikiem. Nie musi.
- Jest pełen pewności siebie. (...) Jego głowy nie zaprzątają inne myśli. Wie, gdzie znajduje się bramka i nawet nie zastanawia się nad tym, aby podawać do innych osób. Po prostu chce oddawać strzały i dlaczego miałby tego nie robić, skoro znajduje się w formie swojego życia? (...) Jest nieprawdopodobny. Znajduje się w tych miejscach, w których nie myślisz o tym, czy trafisz, ale wiesz, że trafisz - ocenił zachwycony Alan Shearer.
Nowozelandczyk nie marnuje naboi. Z racji dość zachowawczego stylu Nottingham Forest doświadczony napastnik nie ma zbyt wielu okazji do zdobycia bramki, toteż jego umiejętność wykorzystywania większości sytuacji okazuje się na wagę złota. Nie ma przy tym nawet grama przesady. Ze wszystkich piłkarzy, którzy oddali przynajmniej dziesięć strzałów w tym sezonie, to właśnie Wood najczęściej trafia w bramkę (66,7%). Jeśli zaś chodzi o wskaźnik uderzeń w stosunku do trafień, to zajmuje drugie miejsce w Premier League (33%). Lepszy jest tylko Yoane Wissa (38%).
Wychowanek Waikato FC wyróżnia się też pod względem zachowania na boisku. Według Sofascore oddaje średnio 2,1 strzału na mecz. Kontaktów z piłką ma zaś przeciętnie 22,3. Uderzenia stanowią więc 9,4% wszystkich zagrań Nowozelandczyka. Wśród czołowych napastników Premier League tylko Erling Haaland jest wyraźnie bardziej efektywny.
PiłkarzKlubKontakty na meczStrzały na meczWspółczynnikLiczba bramek
Erling HaalandManchester City22,04,821,8%11
Chris WoodNottingham Forest22,32,19,4%7
Nicolas JacksonChelsea262,49,2%6
Danny WelbeckBrighton31,22,88,9%6
Ollie WatkinsAston Villa20,72,311%5

Legendy za plecami

Chris Wood nie jest przy tym piłkarzem jednowymiarowym. Pokazał to w ostatnim ligowym meczu swojej ekipy, przeciwko Leicester City popisał się dubletem. Obie zdobyte bramki były charakterystyczne dla Nowozelandczyka, a przy tym zupełnie różne. Pierwsze trafienie to efekt spokojnego przyjęcia w polu karnym, zastawienia się przed rywalem i uderzenia z półobrotu. Drugie polegało na wykorzystaniu długiego podania od bramkarza, przepchnięcia rywala i przelobowania głową wysuniętego golkipera "Lisów".
Żadna z sytuacji nie była szczególnie prosta, a mimo tego, gdy Wood już zbierał się do uderzenia, każdy miał w sobie kiełkującą pewność, że piłka do siatki trafi. Wykorzystywanie wszystkiego, co tylko można, to również rzecz typowa dla weterana. W bieżących rozgrywkach jego dorobek strzelecki jest znacznie lepszy (siedem) niż współczynnik bramek spodziewanych (3,7 xG). Pod tym względem plasuje się na trzecim miejscu w Premier League.
- To było piękne. Jest na boisku już od jakiegoś czasu, ale to jak radził sobie w tym meczu, jak strzelił, wciąż robi wrażenie. Dziękuję mu i mam nadzieję, że to jeszcze powtórzy - cieszył się Nuno Espirito Santo po meczu z Leicester City (3:1).
Portugalczyk raczej nie musi obawiać się o brak regularności ze strony swojego podopiecznego. Wood w istocie wrósł już w krajobraz angielskiej piłki, chociaż nie poświęca się mu zbyt wiele uwagi. Do Wielkiej Brytanii trafił jako 17-latek, zaczynał od WBA. W następnych sezonach grał dla FC Barnsley, Brighton, Bristol City, Milwall, Leicester City, Ipswich Town, Leeds United, Burnley, Newcastle United i wreszcie dla Nottingham Forest, gdzie trafił w grudniu poprzedniego roku.
Nigdy nie występował w prawdziwym potentacie Premier League, chociaż płacono za niego duże pieniądze. "The Clarets" wyłożyli około 15 milionów funtów, "Sroki" 25 milionów, natomiast "Tricky Trees" łącznie 18 milionów. Powód był jednak banalnie prosty. Wood strzelał zawsze, stał się synonimem gwarancji goli. Nie potrzebował do tego geniuszy dookoła, sprawdził się i w Championship, i w elicie.
W Premier League zdobył już 76 bramek, natomiast na drugim poziomie ma ich 78. Podczas swojej przygody z Burnley, ciągle broniącego się przed spadkiem, zawsze trafiał przynajmniej dziesięć razy w pełnym sezonie. Wynik ten jest w gruncie rzeczy niezwykły. Wood już w tym momencie ma więcej goli w Premier League niż Eric Cantona (70), Luis Suarez (69), Alexis Sanchez (63), David Beckham (62) albo Gianfranco Zola (59). A przecież zaczął w niej regularnie grać, gdy miał 27 lat. I nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Kolektywna pochwała

Nuno Espirito Santo przejął stery Nottingham Forest w grudniu 2023 roku. Od tamtej pory tylko Erling Haaland zdobył więcej bramek, z wyłączeniem trafień z rzutów karnych, niż Chris Wood. Różnica na korzyść Norwega nie jest przy tym gigantyczna, wynosi raptem dwa trafienia.
W "Tricky Trees" wypada jednak chwalić nie tylko napastnika i trenera.
Dobrym dowodem na to, jak fantastycznie radzi sobie zespół Forest, są nominacje za październik. Wood i Matz Sels zostali wyróżnieni w kategorii Piłkarza Miesiąca, natomiast Espirito Santo może zostać Trenerem Miesiąca. Aż trzech przedstawicieli z jednego klubu to rzadkość i w istocie żadna drużyna nie może z "Tricky Trees" konkurować. W październiku rozbili bank.
Nottingham Forest zajmuje siódme miejsce po dziewięciu kolejkach, to największa sensacja tego zespołu. Wood i spółka przegrali tylko jeden mecz, a jednocześnie są jedyną ekipą, która była w stanie pokonać Liverpool. Dzięki świetnej defensywie (mniej bramek stracili tylko "The Reds") i równie imponującym kontratakom, podopieczni Portugalczyka potrafią napsuć krwi każdemu. W obecnej sytuacji można ich tylko chwalić.

Przeczytaj również