Dołujący Pep Guardiola, młodzi gniewni i nieco straceni. Dla nich ten sezon Premier League będzie kluczowy
Start rozgrywek Premier League niesie za sobą nowe nadzieje i nowe wyzwania. Kto jednak stanie przed największymi? Pep Guardiola stoi na czele listy osób, dla których najbliższy sezon może być niezwykle istotny.
Czy po pierwszym, udanym sezonie bez presji w wykonaniu Masona Greenwooda i... Franka Lamparda, obaj zdołają zaliczyć kolejny na podobnym poziomie? A może rywalizacja w elicie zweryfikuje debiutującego w niej Marcelo Bielsę? Czego możemy się spodziewać po młodych “wilczkach” i graczach, którzy nieco przegapili szansę na wielki transfer? I wreszcie - co zrobi po sezonie Pep Guardiola? Wybraliśmy dziesięć osób, które będą miały najwięcej do udowodnienia w trakcie rozpoczynającego się dziś sezonu Premier League.
10. Mason Greenwood
Nastoletni Anglik to jedno z odkryć poprzednich rozgrywek. Wszedł do drużyny z przytupem, ale bez zbędnej presji. Plany były przecież zupełnie inne. Greenwood miał powoli poznawać wymagania Premier League i stanowić opcję rezerwową dla Ole Gunnara Solskjaera. Tymczasem po wznowieniu ligi w czerwcu Mason grał fenomenalnie. Z finezją, polotem i efektem wdarł się podstawowej jedenastki Manchesteru United. Zakończył sezon 2019./20 z 17 golami w 49 występach dla pierwszego zespołu.
Teraz Greenwood znajduje się w kompletnie innej sytuacji. Ciąży na nim wzrok kibiców i mediów, oczekujących kontynuacji dobrej passy. Zastanawiających się, czy młokos utrzyma świetną formę. Świeżo upieczony reprezentant kraju z pewnością nie będzie miał już takiego komfortu gry, jak rok temu. Zresztą, niech o tym, ile się od niego oczekuje, świadczy niedawna zmiana numeru. Na Wyspach uwielbiają dmuchać balonik, aby potem, często na wyrost, krytykować i wątpić. Niemniej jednak, mówimy o talencie najczystszej wody, który z pewnością da jeszcze wiele powodów do radości kibicom “Czerwonych Diabłów”.
9. Frank Lampard
Jak już wcześniej pisaliśmy, Chelsea wydaje się królową polowania w letnim okienku transferowym. Pokaźne wzmocnienia składu sprawiają, że Frank Lampard stoi dziś w innym miejscu aniżeli przed rokiem. Sytuacja wygląda podobnie jak z Greenwoodem. Wcześniej robił “swoje” bez wielkich oczekiwań. A teraz?
Po tym, jak Roman Abramowicz sypnął groszem i zapewnił menedżerowi pięciu graczy, którzy spokojnie mogą wskoczyć do podstawowego składu, należy postawić “Super Frankowi” jasny cel. Miejsce w czołowej czwórce na koniec rozgrywek to absolutne minimum. Rok temu legenda “The Blues” pracowała w warunkach braku “ciśnienia” na dobry wynik. Ale w najbliższym sezonie nie może zawieść. Władze klubu czekają na sukcesy.
8. Nicolas Pepe
Pepe zdążył otrzymać nawet łatkę największego niewypału transferowego w Anglii. Ściągnięty za 80 milionów euro z Lille iworyjski skrzydłowy miał problemy z odnalezieniem się w zespole prowadzonym przez Unaia Emery’ego. Dopiero po zatrudnieniu Mikela Artety zaczął z czasem grać lepiej. Ostatecznie dobił do wyniku 8 goli i 10 asyst na wszystkich frontach.
Pomimo tego, Pepe w dalszym ciągu nie osiągnął poziomu, jakiego od niego oczekiwano. Pierwszy sezon w Anglii można uznać za przejściowy, przygotowawczy. Teraz powinien regularnie okazywać wartościowe wsparcie dla Pierre’a Emericka Aubameyanga, który momentami w pojedynkę ciągnął ofensywę “Kanonierów” za uszy. Dotychczasowe przebłyski klasy Pepe pozwalają sądzić, że 25-latek zaprezentuje nam coś więcej, niż w ostatniej edycji rozgrywek.
7. Tammy Abraham i Mason Mount
Skoro był Lampard, to należy umieścić tutaj i jego dwóch młodych podopiecznych. W duecie, bo obaj będą zmagać się z podobnym wyzwaniem, czyli zdecydowanie większą konkurencją do miejsca w składzie. Timo Werner, Hakim Ziyech i Kai Havertz znacząco podniosą jakość ofensywy “The Blues”. To gracze na papierze zdecydowanie lepsi niż Willian czy Pedro, a zatem i zdecydowanie trudniejsi rywale do gry.
Abraham i Mount stoją więc przed wielkim wyzwaniem. Obaj pokazali się z dobrej strony w debiutanckim sezonie “Lampsa”, ale nie mieli statusu świętych krów. Najlepszy strzelec zespołu w poprzednich rozgrywkach został w końcu posadzony na ławkę przez nieśmiertelnego Oliviera Giroud. Czy młody szkoleniowiec dalej będzie ufał promowanym przez siebie wychowankom? Zapewne tak, bo przecież przy spodziewanej wyjątkowej intensywności sezonu rotacja jest konieczna. Tammy i Mason muszą jednak spłacić kredyt zaufania i udowodnić, że są zawodnikami na miarę nie tylko Chelsea odbudowującej się, ale i tej, która ma walczyć o wyższe cele.
6. Ryan Fraser
Gdyby trochę ponad rok temu ktoś powiedział fanom angielskiego futbolu, że Szkot wyląduje w Newcastle, to zapewne kazaliby mu się popukać w czoło. Tymczasem drugi najlepszy asystent Premier League z rozgrywek 2018/19 faktycznie niedawno podpisał umowę z klubem z "The Magpies". Po zakończeniu tamtego sezonu wydawało się, że to idealny moment na transfer wyżej. Sam zawodnik również podobno naciskał na zmianę barw. Ale koniec końców został w Bournemouth i wypełnił swój kontrakt. Przy okazji spadając z ligi.
Zaledwie jeden gol i cztery asysty filigranowego skrzydłowego okazały się ogromnym rozczarowaniem. Fraser nie zgodził się nawet na przedłużenie umowy do końca rozgrywek. Ewakuował się z pierwszym dniem lipca, ale rozczarowująca postawa na przestrzeni ostatniego roku nie pozwoliła mu znaleźć pracodawcy z ligowej czołówki. I to pomimo statusu wolnego zawodnika. Wylądował nad rzeką Tyne i to na St James’ Park będzie musiał pokazać, że naprawdę stać go na walkę o wyższe cele.
5. Wilfried Zaha
Zaha to casus podobny do Frasera. Również wydawało się, że sięgnie po niego jakiś czołowy klub. Ba, Unai Emery chciał go w Arsenalu, a po swoim zwolnieniu wyjawił, że Nicolas Pepe znajdował się na jego liście życzeń niżej od gracza Crystal Palace. Wychowanek “Orłów” pozostał na Selhurst Park tak jak Fraser zanotował znaczący “zjazd”.
Oczywiście wszyscy i tak dobrze wiedzą, że to zdecydowanie najlepszy piłkarz w kadrze Roya Hodgsona, ale powoli można zacząć zastanawiać się, czy nie przespał swojego momentu na wielki transfer. Cztery gole i pięć asyst z poprzednich rozgrywek to dorobek, który nie może go satysfakcjonować. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie znacznie lepiej - na przykład zaliczy double-double, jak rok wcześniej. O ile faktycznie pozostanie w Premier League.
4. Marcelo Bielsa
Popularny “El Loco” wprowadził Leeds United do Premier League po szesnastu latach przerwy. Jego ofensywny, szalenie wymagający futbol, dał wiele radości kibicom “Pawi”, ale w elicie Bielsa spotka się ze znacznie bardziej wymagającym zadaniem. Championship to inna para kaloszy. Znając jednak Argentyńczyka, należy się jednak spodziewać, że nie zmieni swej koncepcji.
Czy Bielsa, idący uparcie swoją drogą, na przekór całemu światu, zdoła zapewnić klubowi spokojny byt w lidze? Trudno to przewidzieć, bo grający odważnie beniaminkowie często zostają brutalnie sprowadzani na ziemię. Zresztą filozofia doświadczonego trenera nigdy nie przyniosła mu sukcesów. Pomimo tego, 65-latek nie przejmuje się krytyką, tylko brnie dalej, pozostając we własnym świecie. Teraz nadejdzie prawdziwa weryfikacja jego pomysłu na zespół “Pawi”. Na pewno będzie ciekawie. Bielsa doda tej lidze kolorytu.
3. Phil Foden
Foden od kilku lat jest konsekwentnie, powolutku wprowadzany przez Pepa Guardiolę do pierwszego zespołu Manchesteru City. W końcówce poprzedniego sezonu Anglik zaczął grać coraz częściej, przy okazji notując konkretne liczby, zarówno po stronie goli, jak i asyst. A teraz, gdy odszedł David Silva, powinien w końcu dostać szansę, na jaką czekał.
Utrzymanie miejsca w pierwszej jedenastce “Obywateli” to niełatwe zadanie. Konkurencja? Gigantyczna. Presja i parcie na sukces również. Ale kibice zespołu z Etihad z pewnością czekają na pierwszego wychowanka zespołu w erze szejków, który naprawdę zaistnieje w ich ukochanych barwach. 20-latek ma wielki talent. Udowodnił to doskonałą dyspozycją w czerwcu i lipcu. Jeżeli zdoła ją utrzymać, będzie grał sporo.
2. David de Gea
Hiszpan od mundialu w Rosji nie był sobą. Głosy krytyki płynęły właściwie z każdej strony. To nie przypadek. Golkiper Manchesteru United często popełnia kuriozalne błędy, a tym samym traci w oczach ekspertów i kibiców. Ole Gunnar Solskjær utrzymuje, że wciąż w niego wierzy, ale wychowanek Atletico Madryt może chyba zacząć drżeć o miejsce w składzie. Na Old Trafford powrócił bowiem Dean Henderson.
Henderson zaliczył bardzo udane dwa lata na wypożyczeniu w Sheffield United. Wyrobił sobie odpowiednią markę w lidze. Dostrzegł to selekcjoner Gareth Southgate. Anglik zapewne nie zadowoli się siedzeniem na ławce i będzie pracował, żeby zająć miejsce między słupkami w razie gorszej dyspozycji bardziej doświadczonego kolegi. De Gea nigdy nie miał tak mocnego konkurenta. Fani “Czerwonych Diabłów” z pewnością czekają z niecierpliwością, aby przekonać się, czy presja mu pomoże w powrocie do dawnej dyspozycji. Więcej o rywalizacji tej dwójki przeczytasz w tym miejscu.
1. Pep Guardiola
Kataloński menedżer zaliczył chyba jeden z najbardziej frustrujących sezonów w karierze. Utrata tytułu - i to z taką stratą - na rzecz Liverpoolu, porażka w półfinale Pucharu Anglii z niżej notowanym Arsenalem oraz odpadnięcie z Ligi Mistrzów z Lyonem pozostawiły w niebieskiej części Manchesteru uczucie rozczarowania. Teraz trzeba się odbić i udowodnić, że Pepa stać na odzyskanie prymu na krajowym podwórku, a także walkę o najwyższe cele w Europie.
Kontrakt Hiszpana wygasa wraz z końcem sezonu i to, jakie wyniki osiągnie, będzie zapewne kluczowe w kontekście jego przedłużenia. Nie chodzi tu tylko o klub, ale i jego samego. Czy dostanie coś, co przekona go do dalszej pracy w City? Czy w końcu dojdzie chociaż do nieosiągalnego półfinału Champions League? A może wygra całe te rozgrywki? No i oczywiście Juergen Klopp i jego “The Reds”, którzy wyrośli na nowych nemesis. Możliwe, że Guardiolę czeka najbardziej wymagający rok w jego karierze. Presja jest gigantyczna, a umowa obowiązująca jeszcze przez zaledwie dziewięć miesięcy na pewno nic nie ułatwia.
***
W tym miejscu przeczytasz o możliwym końcu Davida de Gei w roli bramkarza numer jeden United.
Tutaj z kolei dowiesz się, który nowicjusz może w nowym sezonie najbardziej błyszczeć w Premier League.