Demontaż rewelacji sezonu przed Ligą Mistrzów. Transfer kapitana rusza domino. Jeden z Polaków może odejść
Lens, czyli rewelacja poprzedniego sezonu Ligue 1, właśnie zderza się z brutalnymi prawami rynku. Szybki sukces daje profity jak gra w Lidze Mistrzów, ale też zapewnia rozbiórkę składu i sprzedaż symboli w postaci Seko Fofany. W tej grze nie ma miejsca na romantyczne historie: to prosta kalkulacja i wykorzystywanie momentu, który nadszedł.
Chyba nikt nie sądził, że Seko Fofana tak bardzo pokochał północ Francji, że będzie chciał zakończyć tutaj karierę. Owszem, jesienią poprzedniego roku rozpłakał się, widząc przyciemniony Stade Félix-Bollaert i 38 tysięcy odpalonych latarek w telefonie. Z dumą paradował w koszulce “Kapitan Seko” i numerem 2025. Podpisał nową umowę, ale od początku było jasne, że temat transferu wróci latem i że zarówno klub, jak i zawodnik staną przed dylematem. Lens nie śpi na forsie. Jeśli może kogoś sprzedać najdrożej w swojej historii, to po prostu to robi.
Letnia wyprzedaż
Wysokość ofert i to, jak bardzo zagraniczne kluby rzuciły się na Lens, pokazuje ich wspinaczkę i to, do jakiego miejsca udało wdrapać w ciągu trzech lat, czyli od Ligue 2 do Ligi Mistrzów. Mówimy o klubie, gdzie do 2021 roku najdrożej sprzedanym graczem był El-Hadji Diouf, który po mundialu w 2002 roku trafił do Liverpoolu. 19 lat później przeskoczył go 19-letni Loic Bade (Rennes), rok później wjechał Cheick Doucoure (Crystal Palace) za 22 mln euro, a teraz świat mówi o Fofanie, za którego Al-Nassr daje prawie dwa razy więcej. Zgrabnie przeszliśmy od momentu, gdy Arabowie kusili piłkarzy nasyconych, po 30-stce, do tych, którzy mają przykładowe 28 lat i pewną grę w Lidze Mistrzów. To dzieje się właśnie teraz.
A jednak trzeba Fofanę i Lens zrozumieć. Dla nich to ostatni moment, by zrobić “cash-out”. Kapitan już rok temu oparł się ofertom PSG, Rennes i Burnley - stąd ta wielka feta po meczu z Lorient, gdy przedłużył umowę. Wiedział, że Lens ciągle ma potencjał na więcej i to się sprawdziło. Joachim Marx, legenda klubu, przyznał ostatnio, że drużyna z poprzedniego sezonu była najlepszą w historii. Lepszą nawet od tej, która wygrała mistrzostwo w 1998 roku. Lens był tylko o punkt gorszy od PSG. Do Ligi Mistrzów awansował po 21 latach. A teraz musi pewnych piłkarzy sprzedać, bo tak po prostu wygląda rynek. Nie będzie lepszego momentu, by pozbyć się akcji, w które wcześniej trzeba było zainwestować.
Trajektoria Atalanty
Ludzie w Lens często mówią o tym, że wzorują się na Atalancie Bergamo. Że to stąd brali know-how, podobnie budowali struktury i przywiązywali ogromną wagę od scoutingu. Włosi w ciągu ostatnich sześciu lat sprzedali aż 11 graczy za ponad 20 mln euro. W tym czasie trzy razy grali w Lidze Mistrzów i trzy w Lidze Europy. Nie schodzili poniżej pewnego poziomu, cały czas budując markę drużyny, z którą warto robić interesy. Właśnie tą trajektorią idzie teraz Lens i siłą rzeczy musi sprzedawać, a potem szukać równie dobrych następców.
Dla klubu, który kupił Fofanę za 8,5 mln euro, oferta z Arabii jest darem losu. To też budowanie kanału tranzytowego: jeśli Fofana wypali, to za rok znowu ktoś zapuka. Siła finansowa Lens rośnie w takim tempie, że nie muszą szukać już napastników za 5 mln euro jak do niedawna. Mogą wydać 12 mln na Loisa Opendę, a potem licytować się z Lipskiem, by uzyskać trzykrotność tej sumy. To w pewnym sensie rozbiórka składu, ale na takim etapie budowy jest dziś Lens, że musi się z tym liczyć. Już rok temu odeszli Arnaud Kalimuendo, Cheick Doucoure, Gael Kakuta i przede wszystkim Jonathan Clauss, a mimo czarnych scenariuszy zespół nie podupadł. Udało się to dzięki mądrej rekrutacji. O tym, że Lens wie jak układać klocki, pokazał transfer Przemka Frankowskiego dwa sezony temu. Szefowie Lens mówili wtedy: szukaliśmy takiego gracza w MLS, bo w Bundeslidze musielibyśmy zapłacić trzy razy więcej.
Nowy środek pola
Lens bez Seko Fofany będzie drużyną pozbawioną kapitana i lidera szatni. 28-latek w poprzednich dwóch sezonach strzelił w lidze w sumie 15 goli i zaliczył sześć asyst, ale jego wkładu nie da się opisać liczbami. Często był graczem, który pchał ekipę w kluczowych momentach, szczególnie w meczach z dużymi rywalami jak z PSG, kiedy absolutnie nie czuł niższości w starciach z paryską śmietanką.
Lens musi przygotować się na to, że odejść może również lider obrony Kevin Danso, którego bardzo chce Rudi Garcia w Napoli. Oferty ma Facundo Medina, a jeszcze bardziej łakomym kąskiem jest bramkarz Brice Samba. Wyciągniecie go rok temu za 5 mln euro z Nottingham Forest okazało się strzałem w dziesiątkę. Francuz niedawno zadebiutował w reprezentacji, był w jedenastce sezonu “L’Equipe” i ciągle słyszy, że zasługuje na lepszą drużynę i miejsce do życia niż 35-tysięczne Lens.
Sprawą, która na pewno będzie przeciągana przez kilka tygodni, jest transfer Loisa Opendy, który strzelił w Ligue 1 aż 21 goli i po którego dwukrotnie zgłosił się Lipsk. Klub z Bundesligi szuka następcy Christophera Nkunku, ale na razie dwa razy, przy ofertach na 27 i 32 mln euro, usłyszał “nie”. Lens korzysta na tym, że ma 23-latka na kontrakcie do 2027 roku. Może licytować grubo, a w międzyczasie szukać alternatywy. W klubie liczą, że w nowym sezonie ciężar strzelania goli weźmie na siebie Adam Buksa - na razie przez kontuzję w ogóle w Lens nie zaistniał, a klub nie chce go sprzedawać, dopóki nie odzyska kwoty, którą włożył. Spokojnie w tym momencie wygląda sytuacja Przemka Frankowskiego. Łukasz Poręba z kolei może szykować się na wypożyczenie, bo środek pomocy właśnie przechodzi demontaż, a Franck Haise średnio widzi tam Polaka.
Pewne jest już to, że w nowym sezonie do wicemistrza Francji dołączy Stijn Spierings, 27-letni Holender, któremu skończył się kontrakt z Tuluzą. Coraz bliżej transferu jest Neil El Aynaoui z Nancy, a to też piłkarz środka pola. Hitowo zapowiada się przyjście Andy’ego Dioufa z Bazylei, który dogadał się z Lens w sprawie transferu i jeśli teraz porozumienia znajdą również kluby, to będziemy mieli trzeciego nowego gracza w tej samej strefie boiska. Francuzi za 20-latka mają zapłacić 15 mln euro, czyli najwięcej w historii. Kolejni na liście życzeń Haise’a są Denis Zakaria i Tiemoue Bakayoko, któremu skończył się kontrakt z Chelsea.
Lens widzi w tym okazję. Akurat w ich przypadku możemy zakładać, że znowu trafią.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.