Defensywny pomocnik? Tylko z nazwy. Strzela więcej niż Sterling, Aubameyang, Werner czy Firmino
West Ham United dość niespodziewanie znalazł się w ścisłej czołówce Premier League. I choć zasługi ma w tym cała drużyna, na pierwszy plan wybija się jednak postać Tomasa Soucka. Defensywnego pomocnika, który defensywny jest tylko na papierze. W rzeczywistości to najlepszy strzelec zespołu.
Utarło się, że zawodnik występujący na pozycji numer “6” powinien przede wszystkim bronić. Odzyskiwać piłki, rozbijać ofensywne zapędy rywali, a potem najlepiej oddać futbolówkę nieco bardziej kreatywnym kolegom. Jeśli faktycznie w każdej drużynie jest tylko kilku gości od grania na fortepianie, a reszta ma go nosić, to defensywny pomocnik należy raczej do tej drugiej grupy. Ale czasami ktoś wymyka się poza ramy.
Smykałka do strzelania goli
Soucek nie stał się bramkostrzelny dopiero w West Hamie. Już jako zawodnik Slavii Praga zaskakiwał. W 158 meczach rozegranych dla czeskiego klubu zdobył 40 bramek. W swoim najlepszym sezonie wpisywał się na listę strzelców aż 15 razy. Trafiał nie tylko na krajowym podwórku, ale i w Lidze Mistrzów. Tam pokonywał bramkarzy Interu czy Borussii Dortmund.
Do ekipy “Młotów” dołączył niemal dokładnie rok temu. Najpierw na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Wkomponował się jednak w zespół tak znakomicie, że włodarze klubu nie mieli wątpliwości. Trzeba wyciągnąć go na stałe. Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu Soucek podpisał więc z West Hamem czteroletni kontrakt. Slavia zarobiła kolejne 16,2 mln euro. Wcześniej dostała też 4,5 mln euro za wypożyczenie.
Niezastąpiony
Soucek to absolutnie niezbędny element w machinie Davida Moyesa. Tylko na początku przygody z londyńskim klubem zdarzyło mu się wejść z ławki (raz) czy nie dotrwać do końca spotkania (dwa razy). Żadnego z tych spotkań West Ham nie wygrał. Później jednak Czech wskoczył do podstawowej jedenastki i do dziś nie wypadł z niej - w meczach Premier League - choćby na sekundę. 29 ligowych spotkań z rzędu rozegranych od pierwszej do ostatniej minuty.
W tym czasie “Młoty” radziły sobie naprawdę nieźle. Wygrały 13 spotkań, podzieliły się punktami siedem razy i przegrywały tylko ośmiokrotnie. Zazwyczaj po prostu w meczach z wielkimi firmami: Chelsea, Manchesterem United, Liverpoolem, Arsenalem czy Tottenhamem. Zespół do minimum ograniczył wpadki z zespołami notowanymi nieco niżej. A ostatnio notuje serię kolejnych zwycięstw.
Skuteczniejszy niż Werner, Sterling i Aubameyang
Soucek na pierwszego gola w tym sezonie czekał do ósmej kolejki. W doliczonym czasie gry dał wówczas “Młotom” zwycięstwo z Fulham (1:0). A później worek z bramkami się rozwiązał.
- 11. kolejka - gol z Manchesterem United
- 12. kolejka - gol z Leeds
- 15. kolejka - gol z Brighton
- 17. kolejka - gol z Evertonem
- 20. kolejka - dwa gole z Crystal Palace
Dziś Soucek to najlepszy strzelec West Hamu. Ma na koncie siedem trafień i w tej wewnętrznej klasyfikacji wyprzedza Michaila Antonio (5) oraz Jarroda Bowena (5). Ale jeszcze ciekawiej jego dorobek prezentuje się w porównaniu z wielkimi gwiazdami Premier League. Kto ma bowiem mniej goli niż czeski defensywny pomocnik? Ano na przykład Raheem Sterling, Pierre-Emerick Aubameyang, Timo Werner, Roberto Firmino czy Riyad Mahrez. Tyle samo trafień uzbierali z kolei Sadio Mane, Marcus Rashford oraz Danny Ings.
Co jednak istotne, Soucek strzela naprawdę bardzo ważne gole. Rzadko trafia na otarcie łez. Raczej nie dobija też rywali już leżących na deskach. Bez jego bramek West Ham miałby dziewięć punktów mniej. Nie plasowałby się w czołówce, tylko gnieździł wśród drużyn z drugiej połowy tabeli.
Czech to prawdziwy wieżowiec. Ma 192 cm wzrostu i można by było pomyśleć, że tak świetny dorobek strzelecki zawdzięcza właśnie warunkom fizycznym. I w pewnym stopniu tak jest, bo Soucek znakomicie gra w powietrzu. O dziwo jednak głową zdobył tylko trzy gole w tym sezonie. Dwa razy wykorzystał dobre dośrodkowania z rzutu rożnego. Raz podłączył się do akcji i przeskoczył rywali. Ale czterokrotnie do siatki trafiał też nogą, najlepiej odnajdując się w polu karnym. Widać więc, że piłka naprawdę go szuka.
Nie zapomina o podstawowej robocie
Przy swojej skuteczności pod bramką rywala Soucek nie zapomina jednak o podstawowych obowiązkach. Ma przede wszystkim zabezpieczać środek pola. Błyszczeć w destrukcji. I tam też radzi sobie dobrze. Notuje średnio pięć przechwytów na mecz w Premier League. Niewiele mniej niż choćby specjalista w tej materii - N’Golo Kante. Gorsi są pod tym względem m.in. Granit Xhaka czy Rodri.
Co jeszcze rzuca się w oczy u Soucka? Częste dochodzenie do sytuacji. W bieżącej kampanii Premier League było zaledwie pięć spotkań, w których Czech nie oddał żadnego strzału na bramkę. Nieźle wyglądają jego statystyki udanych dryblingów (71.4%), co może nieco zaskakiwać. Wzrost nie jest jednak - jak widać - szczególnym ograniczeniem. Pomocnik West Hamu nie ma problemów z operowaniem futbolówką. Nie jest ona jego kulą u nogi.
Portal “Transfermarkt” wycenia go w tym momencie na 30 mln euro. Jeśli 25-latek dalej będzie w takiej formie, to jego kariera na pewno nabierze jeszcze konkretnego rozpędu. Dziś kolejna szansa na pokazanie się. Do Londynu przyjeżdża Liverpool. Będzie się działo.