Decyzja ważniejsza od jakiegokolwiek transferu. Tak FC Barcelona zabezpieczyła przyszłość na kolejne lata
Niedawno FC Barcelona doszła z Ronaldem Araujo do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu. Decyzja ta jest dla “Dumy Katalonii” ważniejsza od jakiegokolwiek transferu, którego mogłaby dokonać w nadchodzącym okienku. Zespół z Camp Nou nie znalazłby drugiego tak przydatnego obrońcy jak Urugwajczyk.
- Inne kluby złożyły mi oferty, ale moim celem było pozostanie w Barcelonie. Nigdy nie wątpiłem, że to jest moje miejsce. Dziękuję Bogu, że nadal mogę grać w najlepszym klubie świata. Podchodzę do tego emocjonalnie, bo wiem, ile przeszliśmy, ale wierzę w naszych młodych piłkarzy, wierzę, że w kolejnych latach odniesiemy wiele sukcesów - mówił Ronaldo Araujo w trakcie ceremonii przedłużenia umowy z “Barcą”.
Podczas przemowy 23-latek nie krył buzujących w nim emocji. Łzy w oczach były symbolem drogi, jaką przebył ten wciąż młody zawodnik, który przecież nie tak dawno temu grywał w średniaku ligi urugwajskiej, gdzie mógł jedynie pomarzyć o podboju Europy. Teraz o usługi środkowego obrońcy zabiegały wielkie marki z Premier League, wliczając w to Liverpool, Chelsea czy Manchester United. Angielscy potentaci mieli oferować mu złote góry i wyższą tygodniówkę. On jednak zdecydował się kontynuować karierę na Camp Nou, tam, gdzie po raz pierwszy uwierzono w jego gigantyczny potencjał.
Filar
Araujo rozgrywa dopiero drugi pełny sezon w seniorskiej drużynie Barcelony, jednak już trzeba uznać go za jeden z najpewniejszych, jeśli nawet nie najpewniejszy punkt defensywy “Blaugrany”. Urugwajczyk wielokrotnie pokazywał, że ma papiery na wielkie granie i powoli może odbierać Gerardowi Pique pałeczkę lidera linii obrony na Camp Nou. Oczywiście, 35-latek, kiedy już gra, to nadal prezentuje solidny poziom. Problem w tym, że coraz częściej doświadczonego zawodnika widzimy nie na boisku, a na L4, albo przy okazji afer dotyczących konszachtów z Luisem Rubialesem. Z kolei pozostali stoperzy Barcelony nawet nie próbują nawiązać godnej rywalizacji z Araujo. Eric Garcia mecze znakomite przeplata tragicznymi błędami, Clement Lenglet to chodząca katastrofa, a Samuel Umtiti korzysta z życia w klubie kokosa. Tak naprawdę gdyby nie reprezentant Urugwaju, to defensywa Barcelony przypominałaby latający cyrk obwoźny.
Już w poprzednim sezonie Araujo pod względem liczbowym nie ustępował Rubenowi Diasowi, który został wtedy wybrany MVP ligi angielskiej. W bieżących rozgrywkach stoper Barcelony dał się przedryblować rywalom tyle samo razy, co Virgil van Dijk. Pod względem średniej liczby wygranych pojedynków gracz Barcelony zajmuje drugie miejsce w pięciu czołowych ligach Europy. Żadną przesadą nie będzie stawianie 23-latka w jednym szeregu z najlepszymi defensorami świata. On już wymościł sobie placówkę w czołówce.
- Taki piłkarz, jak Ronald, jest potrzebny w każdej drużynie. Każdy potrzebuje gracza o takim profilu, z takim charakterem i siłą. On może być liderem szatni. Nawet starsi zawodnicy chcą się od niego uczyć - komplementował Dani Alves na łamach “Mundo Deportivo”.
Jedną z największych zalet Araujo jest właśnie mentalność i przygotowanie do bycia numerem jeden w tak wymagającym środowisku, jak Barcelona. Potwierdziły to dwa ostatnie starcia z Realem Madryt. W styczniu wspomniany Alves kompletnie nie poradził sobie z karkołomną misją krycia Viniciusa Juniora, obecnie jednego z najlepszych skrzydłowych świata. “Królewscy” wygrali tamto “El Clasico”. W kolejnym meczu Xavi Hernandez zdecydował się wystawić na prawej obronie Araujo. 23-latek kompletnie zneutralizował Viniego. Po meczu mógł wyjąć z kieszeni klucze, portfel i wychowanka Flamengo.
Śladami Polaka
We wspomnianym starciu z Realem Urugwajczyk wpisał się także na listę strzelców. I nie był to jednorazowy wyskok rosłego defensora. Tylko w ostatnich miesiącach trafiał on do siatki w starciu z każdą drużyną z czołowej czwórki La Liga. Przeciwko najlepszym błyszczą tylko najlepsi. W sumie Araujo ma na koncie cztery bramki w tym sezonie, pod tym względem żaden stoper w lidze hiszpańskiej nie jest tak skuteczny.
Od czasu przybycia do Barcelony Araujo strzelił już dwanaście goli. To imponujący wynik, jeśli spojrzymy na to, że mamy do czynienia z zawodnikiem stricte defensywnym. Tak naprawdę jest on jednak urodzonym napastnikiem, który dopiero kilka lat temu przebranżowił się na obrońcę. Podobną drogę z jednego końca boiska na drugi przebył niegdyś Łukasz Piszczek. Ale instynktu snajpera nie da się tak łatwo oszukać.
- Gdy miałem 16-17 lat trafiłem do drużyny Rentistas, największego klubu w Montevideo. Wtedy grałem jako napastnik lub ofensywny pomocnik. Mój trener, Sergio Cabrera, powiedział mi, że na tych pozycjach mogę nie odnieść sukcesu, ale mam ogromny potencjał do zostania wielkim obrońcą. Podkreślał, że muszę wykorzystać swoje warunki fizyczne, umiejętność w grze jeden na jeden. Tak zostałem obrońcą. Ale nadal lubię strzelać gole - przyznał Araujo w rozmowie na kanale “Barca TV”.
Miejsce na poprawę
Ronald jest skuteczny pod bramką rywali, pewny w pojedynkach z innymi napastnikami, znakomity w grze głową, ale te cechy jeszcze nie wystarczą, aby odnieść całkowity sukces na Camp Nou. Od lat w Barcelonie wymagana jest by nawet stoperzy operowali piłką na poziomie najlepszych szóstek, czołowych kreatorów. Do niedawna widać było, że właśnie gra z futbolówką przy nodze stanowi największy mankament w szerokim wachlarzu umiejętności Urugwajczyka.
- Filozofia gry Barcelony różni się od innych drużyn. Zrozumiałem to tuż po przybyciu do klubu. Na treningach piłka poruszała się w szalonym tempie, nie mogłem jej kontrolować tak jak inni, uciekała mi, popełniałem błędy. Mówiłem sobie, że nie mogę być piłkarzem Barcelony i nie potrafić zapanować nad futbolówką. Wkładam mnóstwo pracy, aby się poprawić - przyznał Araujo w rozmowie z dziennikiem “Sport”.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy widać, jak duży postęp poczynił w zakresie dystrybuowania futbolówką. Na początku kadencji Xaviego obrońcy zdarzało się wykonywać po kilka skandalicznie słabych podań na mecz. Zagrywał niecelnie, niedokładnie, mierzył bliżej trybun niż partnerów. Hiszpańska prasa informowała jednak, że trener Barcelony cały czas namawia Araujo, aby szlifował grę z piłką. 23-latek miał prosić sztab Xaviego o regularne podsyłanie mu kompilacji własnych podań. Uczył się na swoich błędach i to zaprocentowało.
Przyszłość zabezpieczona
- Odkąd przybyłem do Barcelony Ronald Araujo poczynił największy postęp, szczególnie jeśli chodzi o grę piłką. To dla nas pewne, że ma on wszystko, aby grać na Camp Nou przez minimum dziesięć lat. To bardzo dobry i jednocześnie bardzo pokorny piłkarz - chwalił Xavi na jednej z konferencji prasowych.
Barcelona, która wciąż nie wygrzebała się z demonów kryzysu, po prostu nie mogła sobie pozwolić na utratę takiego piłkarza. Nic dziwnego, że przy okazji prolongaty w kontrakcie Araujo zawarto zaporową klauzulę wykupu na poziomie miliarda euro. To jasny znak pokazujący, że ten zawodnik jest niemal bezcenny, niezastąpiony, opierający się grzechu pokusy. Gdyby “Duma Katalonii” utraciła go na rzecz którejś z angielskich ekip, Camp Nou równie dobrze mogłoby nie być remontowane, ale od razu wyburzone, by zrobić miejsce na miejski basen albo centrum handlowe.
Araujo jest pięknym przykładem na to, że piłkarskiej kariery nie definiuje czysty talent i otoczenie. Urugwajczyk do 17 roku życia liczył na to, że uda mu się zostać nowym wcieleniem Edinsona Cavaniego czy Luisa Suareza, a dziś jest jednym z najlepszych defensorów świata. Do pierwszego piłkarskiego zespołu trafił ze względu na matkę, która pełniła rolę kucharki w klubowej akademii. Teraz stanowi o sile FC Barcelony. Ta przygoda już stanowi materiał na dobry film, a to dopiero jej piękny początek.