Arsenal. Debiut Kiwiora pod hasłem: najmniej. "Nie potwierdził atutów, za które ostatnio był chwalony"
Półtora miesiąca musiał czekać Jakub Kiwior na debiut w pierwszej drużynie Arsenalu. Mikel Arteta dal mu szansę od pierwszej minuty w rywalizacji ze Sportingiem w 1/8 finału Ligi Europy, ale po meczu raczej nie przybyło argumentów za tym, żeby podobne decyzje podejmował częściej.
Spotkanie ze Sportingiem było okazją dla kilku zawodników Arsenalu z szerokiej kadry. Oprócz Kiwiora w podstawowej jedenastce zagrali m.in. Matt Turner i Reiss Nelson. Zespół wszedł w czas, kiedy rozgrywa mecze dwa razy w tygodniu więc rotacje są rzeczą naturalną.
Rotacje na Ligę Europy
Ustawienie się jednak nie zmieniło, Arteta od wielu miesięcy stawia na czterech defensorów, w tym dwóch środkowych. Partnerem Kiwiora był William Saliba. Z jednej strony młodszy od niego, a z drugiej znacznie bardziej doświadczony na poziomie Premier League i europejskich pucharów. Trener najwyraźniej uznał, że pełna wymiana bloku obronnego, czyli duet Rob Holding - Kiwior to byłoby za duże ryzyko.
W czwartkowy wieczór Kiwior z dwójki defensorów był znacznie mniej aktywny. Grał do 71. minuty, wtedy zmienił go Gabriel. Zaliczył znacznie mniej podań niż Saliba, który znacznie częściej był przy piłce. Kiwior miał z nią 49 kontaktów, dwa razy mniej niż partner z defensywy, chociaż też oczywiście spędził na boisku mniej czasu. Nie potwierdził w Lizbonie atutów, o których pisały angielskie media po występie w młodzieżowej drużynie przeciwko Chelsea, kiedy był bardzo chwalony za odważne i skuteczne rozgrywanie piłki.
Ze Sportingiem już na początku niezbyt dobrze podał do Bena White’a, który bezceremonialnie wybił piłkę na aut. Najczęściej zagrywał do Saliby, dokładnie piętnaście razy. Żadne z jego podań nie zainicjowało groźnej akcji, w zasadzie nie podejmował próby zaryzykowania, co też można zrozumieć w momencie, kiedy dopiero wchodzi do drużyny.
Bezpieczeństwo, niepodejmowanie ryzyka widoczne było jednak nie tylko w rozgrywaniu akcji. Nie był też aktywny w defensywie. To Saliba najczęściej pojedynkował się z Paulinho, napastnikiem Sportingu, a Kiwior nie zaliczył ani jednego przechwytu, wślizgu bądź wybicia piłki. Ani razu też nie faulował ani sam nie był faulowany. To był debiut to hasłem: najmniej.
Dwa gole
Sporo dyskusji oczywiście wywołała sytuacja, w której Arsenal stracił pierwszego gola. Miało to miejsce po rzucie rożnym i w sytuacji, w której Kiwior uchylił się od dośrodkowanej piłki, a nabiegający za jego plecami Goncalo Inacio wpakował ją kilku metrów głową do bramki. Sytuacja wygląda źle, niezbyt korzystnie, ale trzeba też wziąć pod uwagę, że najprawdopodobniej bramkarz Arsenalu krzyknął coś do Kiwiora, który po prostu zrezygnował z jakiejkolwiek próby interwencji. Turner natomiast zrobil trzy kroki do przodu, a później cofnął w kierunku bramki i nie zapobiegł utracie gola.
Przy drugim golu też nie można winić go bezpośrednio, ale na pewno nie pomógł. To przed niego wbiegł Pedro Goncalves po prostopadłym podaniu od Marcusa Edwardsa, kopnął na bramkę, co w konsekwencji dało możliwość dobicia strzału. Trochę zabrakło w tej sytuacji zdecydowania, siły fizycznej i wejścia w kontakt z przeciwnikiem.
Zmiana w 71. minucie wynikała jednak pewnie bardziej z tego, że Arteta chciał większej odwagi i pewności w rozegraniu piłki. Liczył też być może na większe zagrożenie w polu karnym rywali przy stałych fragmentach gry. Tu znów, podobnie jak w działaniach defensywnych, aktywniejszy był Saliba, który zakończył mecz z bramką, to on częściej stwarzał zagrożenie choćby po rzutach różnych.
Brak swobody
Po Kiwiorze było widać, że na razie w Arsenalu nie czuje się komfortowo. To na pewno nie był występ, którym cokolwiek przekreśli, zawalił, ale też na pewno nie dał do myślenia Artecie w kontekście poważniejszych wyzwań. Dawno nie grał, ostatni mecz o stawkę to polowa stycznia, co też może wpłynęło na zachowania na boisku. Ma za sobą debiut, po którym na pewno sam jest mądrzejszy i będzie miał też pewnie sporo informacji od Artety.
Czy wystąpi w rewanżu? Trudno stwierdzić, bo jakieś zmiany na pewno w porównaniu do Premier League będą. Pytanie, czy jeśli w pierwszym meczu przez większość spotkania odpoczywał Gabriel, to czy przy następnej okazji wolnego nie dostanie Saliba. Wtedy najprawdopodobniej kandydatem do XI będzie prawonożny Holding, a remis 2:2 nie daje możliwości, żeby w szerszym wymiarze dać szanse wielu zmiennikom.