"Gdybyśmy mieli Lewandowskiego, wygralibyśmy EURO". A może i tak wygrają? Dania ma swojego "Lewego"
Przed fazą pucharową EURO 2020 Kasper Dolberg mógł uchodzić za najbardziej zapomnianego uczestnika turnieju. Aż tu nagle jego gwiazda nie po raz pierwszy zaświeciła pełnym blaskiem.
- Gdybyśmy mieli Lewandowskiego, wygralibyśmy to EURO - powiedział przed rozpoczęciem zbliżających się do końca finałów mistrzostw Europy w “Foot Trucku” legendarny duński bramkarz, Peter Schmeichel. - Mamy naprawdę dobrą drużynę. Nie tracimy wielu bramek, mamy solidną defensywę i bardzo dobrych pomocników, ale od dłuższego czasu duży problem stanowi dla nas strzelanie goli.
Pierwsze mecze reprezentacji Danii na EURO 2020 wydawały się potwierdzać słowa mistrza kontynentu z 1992 roku. Zanim Christian Eriksen doznał zawału serca w 43. minucie spotkania z Finlandią, Duńczycy nie potrafili przekuć ogromnej, boiskowej przewagi (64% posiadania piłki, 12 strzałów) w zdobycz bramkową. Kilka dni później scenariusz niejako powtórzył się w ich drugim meczu przeciwko Belgii. Mimo niezwykle energicznego początku Skandynawowie zdołali strzelić tylko jednego gola, co pozwoliło rywalom odwrócić losy spotkania po przerwie.
Nawet w trzecim, decydującym o wyjściu z grupy i ostatecznie wysoko wygranym meczu z Rosją (4:1), tylko jedną spośród czterech bramek dla Danii zdobył napastnik. Do Yussufa Poulsena, który, co trzeba mu oddać, wpisał się na listę strzelców również przeciwko Belgii, wyjątkowo uśmiechnęło się zresztą wtedy szczęście. Napastnik RB Lipsk wykorzystał po prostu koszmarny błąd Romana Zobnina i wpakował piłkę do pustej bramki.
Przed spotkaniem 1/8 finału z Walią Poulsen nabawił się jednak urazu. I na wielką scenę nieoczekiwanie wkroczył Kasper Dolberg.
Wielka szansa
Przed dzisiejszym, półfinałowym starciem EURO 2020 pomiędzy Danią a Anglią, aż trudno uwierzyć, że Kasper Dolberg przesiedział dwa pierwsze mecze tego turnieju na ławce rezerwowych. Przeciwko Finlandii selekcjoner Hjulmand postawił w ataku od pierwszej minuty, u boku Poulsena i Martina Braithwaite’a, na 22-letniego napastnika Kopenhagi - Jonasa Winda (ten nie zagrał od tamtej pory ani minuty). W roli rezerwowego, podobnie jak w drugim spotkaniu z Belgią, wystąpił tymczasem bardziej doświadczony Andreas Cornelius. Dolberg zadebiutował w mistrzostwach Europy dopiero w 61. minucie trzeciego meczu przeciwko Rosji, kiedy pojawił się na placu gry w miejsce świeżo upieczonego strzelca gola, Poulsena.
Jak pokazał dalszy przebieg wypadków podczas trwającego turnieju, tak jak wykluczenie z dalszego udziału w imprezie Eriksena otworzyło drogę do podstawowego składu Duńczyków dla prawdopodobnie największego odkrycia EURO 2020, rewelacyjnego Mikkela Damsgaarda, tak późniejsza kontuzja Poulsena stanowiła nieoczekiwaną, ogromną szansę dla Dolberga. Ten również nie zmarnował okazji.
Jak duży okazał się wkład 23-letniego napastnika francuskiej Nicei w dwa dotychczasowe zwycięstwa Danii w fazie pucharowej tegorocznych finałów mistrzostw Europy?
Warto przypomnieć, że pojedynek 1/8 finału pomiędzy Skandynawami a Walią lepiej rozpoczęli Wyspiarze, którzy osiągnęli przewagę w początkowej fazie gry i jako pierwsi stworzyli sobie okazję do objęcia prowadzenia (Gareth Bale uderzył tuż zza pola karnego obok bramki). Problemy Duńczyków w środkowej strefie boiska były na tyle duże, że jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa meczu Hjulmand zdecydował się na zmianę ustawienia, przesuwając Andreasa Christensena ze środka obrony na pozycję dodatkowego, defensywnego pomocnika. Dania zaczęła kontrolować grę, a potrafiący utrzymać się od początku spotkania przy piłce na połowie przeciwnika Dolberg wkrótce otworzył wynik spotkania za sprawą bardzo precyzyjnego strzału zza szesnastki.
- To było fantastyczne uderzenie! - podkreślał wtedy w telewizyjnym studio “BeIN Sports” nie kto inny jak Schmeichel.
Chwilę po przerwie, wykorzystując fatalny błąd Neco Williamsa, Dolberg podwyższył prowadzenie swojej drużyny, która rozgromiła ostatecznie Walię aż 4:0. Mimo powrotu do zdrowia Poulsena, 23-latek utrzymał miejsce w podstawowym składzie na ćwierćfinałowe spotkanie z Czechami, w którym jego kolejne trafienie pozwoliło Duńczykom zrobić to, czego nie zdołali dokonać w jednym z wcześniejszych meczów przeciwko Belgii. Tym razem Skandynawowie zeszli na przerwę z dwubramkową przewagą. Czesi byli w stanie ją następnie zmniejszyć. Ale już nie odrobić.
Pasmo nieszczęść
Dlaczego jeszcze historia Kaspera Dolberga jest jednak tak wyjątkowa?
Mimo ciągle młodego wieku duński napastnik to żaden anonim w świecie europejskiej piłki. Dolberg już jako niespełna 18-latek trafił z rodzimego Silkeborga do akademii Ajaksu, a swój pierwszy sezon w dorosłym zespole holenderskiego giganta zakończył z dorobkiem aż 23 strzelonych goli we wszystkich rozgrywkach, z czego sześciu w drodze do finału Ligi Europy. To efektowne trafienie ówczesnego nastolatka rozstrzygnęło wtedy losy zaciętego, półfinałowego dwumeczu przeciwko Olympique’owi Lyon.
Dwa kolejne sezony okazały się dla często rezerwowego w Amsterdamie Dolberga mniej udane, w związku z czym latem 2019 roku nieoczekiwanie zdecydował się on na transfer do Nicei. Klub z południowego wybrzeża Francji zapłacił za niego ponad 20 milionów euro. I nie pożałował. W skróconych rozgrywkach Ligue 1 zdążył zdobyć dwucyfrową liczbę bramek i zostać najlepszym zawodnikiem zespołu, który wywalczył sobie awans do fazy grupowej Ligi Europy. Duńczyk mógł zresztą szczególnie przeklinać moment wybuchu pandemii koronawirusa. Na początku 2020 roku, spośród zawodników poniżej 23. roku życia w pięciu największych ligach Europy, tylko Jadon Sancho i Erling Haaland notowali jeszcze lepsze od niego liczby goli i asyst. Z sześcioma bramkami i dwoma asystami Dolberg znajdował się wtedy na poziomie Kyliana Mbappe oraz Kaia Havertza.
Ostatni sezon stanowił już jednak dla niego rozczarowanie. Dolberg zmagał się z rozmaitymi problemami zdrowotnymi (od dwukrotnego zakażenia koronawirusem aż po atak wyrostka robaczkowego), przez które strzelił raptem sześć goli, z czego ani jednego na europejskiej arenie. Na domiar złego złodzieje włamali mu się do domu, kradnąc kosztowności i samochód marki Porsche.
Gwiazda
I kiedy wydawało się, że sezon 2020/21 - wraz z fazą grupową EURO 2020 - okaże się dla bardzo utalentowanego, duńskiego napastnika stracony, los jakby postanowił wynagrodzić mu wcześniejsze cierpienia. Warto odnotować, że od początku 2019 roku tylko Christian Eriksen (11) strzelił dla reprezentacji Danii więcej goli od zapomnianego przed turniejem Dolberga (9). Nie jest zatem tak, że o jego wysokich umiejętnościach nie przekonano się już wcześniej również na szczeblu międzynarodowym.
- W Kasperze mamy napastnika najwyższej klasy - stwierdził po efektownym zwycięstwie
nad Walią selekcjoner Hjulmand, który znowu postawił na Dolberga dopiero w wyniku splotu nieplanowanych zdarzeń.
Gdyby Robert Lewandowski był Duńczykiem, być może Skandynawowie rzeczywiście mieliby szansę sięgnąć w tym roku po mistrzostwo Europy. Kasper Dolberg pokazał na razie, że jest w tym narodzie wystarczająco dobry napastnik, by doprowadzić reprezentację do strefy medalowej wielkiego turnieju. Dzisiejszy półfinał EURO 2020 może dostarczyć zatem odpowiedzi na pytanie, ile tak naprawdę brakuje prześladowanemu ostatnio przez pech 23-latkowi do najlepszego atakującego na świecie.
EUROkupon
Być może Dolberg okaże się pierwszym zawodnikiem, który na tym turnieju znajdzie sposób na angielską obronę. Brytyjczycy bowiem jak dotąd nie stracili ani jednej bramki. Zachowywali czyste konto zarówno w fazie grupowej, jak i przeciwko Niemcom oraz Ukrainie w fazie pucharowej. Nie jest jednak tak, że defensywa ekipy Garetha Southgate’a to bezbłędna maszyna, nie do ogrania. Typujemy, że angielski mur wreszcie zostanie skruszony. Gola nie musi przecież strzelić Dolberg - “Duński Dynamit” to też wspomniani Damsgaard czy Maehle.
“Synowie Albionu” także bez problemu powinni znaleźć drogę do siatki rywali. Duńczycy potrafią popełniać błędy z tyłu, co wykorzystywali wcześniej Rosjanie, Belgowie czy ostatnio Czesi. Będący w gazie Raheem Sterling i Harry Kane tylko na to czekają.
Typujemy zatem, że obie drużyny strzelą gola w drugim półfinale EURO 2020. Nie pokusimy się o wskazanie drużyny, która wygra, bo spisywanie na straty Danii byłoby nierozsądne. Ale bramki z obu stron brzmią sensownie.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.