"To zgrupowanie jest jego życiową szansą". Od debiutu po pierwszy skład z Anglią u boku Lewandowskiego?
Adam Buksa może czuć się szczęściarzem? Pech jednych jest szansą dla innych. Przy brakach kadrowych Paulo Sousa ma w ataku minimum jedno miejsce obok Roberta Lewandowskiego. Przed nami nie tylko mecz z Albanią, a całe zgrupowanie, którego wygranym może być właśnie piłkarz grający na co dzień w Stanach Zjednoczonych.
W kontekście problemów, które dokuczają Paulo Sousie najwięcej mówi się o brakach w środku pomocy. I to zrozumiałe, ale ostatecznie wyjdą tam Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty i Kuba Moder. A kto przed nimi? Ktoś musi zagrać obok Roberta Lewandowskiego. Przecieki są takie, że będzie to sprawdzony już Karol Świderski.
A skoro tak, to pierwszą i niemalże jedyną alternatywą w ataku będzie Adam Buksa. Napastnik ma 25 lat, a nadal nie zadebiutował w reprezentacji Polski. Mimo powołania do kadry na mecze z Holandią i Bośnią nie pojawił się na zgrupowaniu, gdyż we wzmożonym okresie covidowym do Polski nie puścił go jego klub.
- Dla mnie to zgrupowanie to jego życiowa szansa. Wreszcie dojechał na kadrę, bo wcześniej przez pandemię pozbawiono go tej możliwości. Nie zdziwiłbym się, jak zapracuje sobie swoją postawą na dużo minut u Sousy i po dobrym pokazaniu się z San Marino zagra z Anglią, nawet w pierwszym składzie - mówi nam Janusz Michallik, 44-krotny reprezentant USA, obecnie ekspert telewizji ESPN.
Jego debiutanckie zgrupowanie może być od razu przełomem, bo po pierwsze - Sousa z niego skorzysta, a po drugie - Buksa jest w bardzo dobrej formie. Sezon MLS zaczął się w drugiej połowie kwietnia. New England Revolution jest na dziś liderem ligi i będzie nim jeszcze długo, bo ma komfortową przewagę nad rywalami. Drugie Orlando City traci do nich aż 14 punktów, ale ma dwa zaległe mecze.
Za to nas Adam Buksa ma na koncie dziesięć bramek, dwie asysty i jest kluczowym piłkarzem dla zespołu. W zeszłym regularnym sezonie MLS miał tych goli pięć i jedną asystę, czyli dorobek dokładnie dwa razy gorszy. Teraz Polak rozkwita jako napastnik, na co wpływ miały przede wszystkim dwie sprawy. Ale o tym już szerzej Janusz Michallik.
- Po pierwsze teraz jest lepiej wykorzystywany. Rozmawiałem z trenerem Revolution Brucem Areną. Między Bogiem a prawdą Buksie zajęło trochę czasu w zeszłym roku, żeby przystosować się do ligi. Mówi się o tym, że potrzeba się zaaklimatyzować, potrzeba czasu, inni mówią, że to brednie. W przypadku Adama potrzebne były czas oraz szczera rozmowa z trenerem.
Trener ze Stanów Zjednoczonych z meksykańskim pochodzeniem trzykrotnie był selekcjonerem USA, a w XXI wieku w MLS trenował tylko wielkie marki: New York Red Bulls, Los Angeles Galaxy i właśnie New England Revolution. Przed bieżącym sezonem doszło do spotkania Polaka z Areną, na którym trener przedstawił strukturę drużyny, do której Buksa pasuje i jest jej ważnym elementem.
- Bruce Arena powiedział mu, że chce go wykorzystywać jako typową ’’dziewiątkę”, mieć go gotowego do wykańczania akcji w polu karnym. Nie chciał, żeby przy posiadaniu piłki Adam był gdzieś przy chorągiewce, żeby zbyt często wychodził na pozycję. Usłyszał: ’’jesteś ’dziewiątką’, więc graj jak ona” - opowiada nam o kulisach Michallik.
Druga sprawa to otoczenie go dobrymi piłkarzami. Hiszpan Carles Gil stracił cały poprzedni sezon przez kontuzję. Teraz też ma uraz, ale grał przez większą część sezonu i to on był motorem napędowym. Zanotował dziewięć asyst, dołożył dwa gole, a do tego świetnie w ataku współpracował duet Buksa - Gustavo Bou.
- Adam gra dobrze jak ma dobre otoczenie. W tym samym czasie złapali z Gustavo Bou’em taką formę, że historia! Buksa dziesięć goli, a Bou aż 12 trafień. Są świetni w dwójce, to prawdziwy postrach w MLS. A do tego kapitan drużyny Carles Gil jest niemożliwy, zaczął sezon jak burza. To MVP całej ligi - charakteryzuje nam skład liderów MLS ekspert ESPN.
Dobrze słyszeć, jak dobrą opinię w Stanach Zjednoczonych ma Buksa. To piłkarz bardzo inteligentny, ciekawy świata, świadomy i wymagający od siebie wiele. Czy po tym jak przyleciał zza oceanu będzie potrafił pokazać swoje umiejętności także na poziomie reprezentacji? A czemu nie, takie zawodnika być może właśnie nam teraz trzeba.
- Potrafi się znaleźć w polu karnym, to wysoki chłopak. Nie boi się grać, wszędzie wsadzi nogę. Nie było akcji, żebym widział, że on odpuszcza. Jest takim pierwszym broniącym, jeżdżącym na tyłku i nie trzeba mu tego mówić. Nie ma konieczności mu tego przypominać, bo to jego DNA. Nie widzę w kadrze, zwłaszcza w ofensywie takich kompletnych zadziorów. Wiadomo, Lewandowski zawsze będzie próbował, zakładał pressing, ale też nie chcemy, żeby akurat on gonił nie wiadomo gdzie - mówi nam Michallik, który swoją karierę piłkarską kończył właśnie w New England Revolution.
Nie ma Krzysztofa Piątka, Arkadiusza Milika, Jakuba Świerczoka, Dawida Kownackiego, nie ma wysoko grającego Piotra Zielińskiego. Może to w takim razie znak, że Buksa będzie ważnym elementem składu? Najpierw z ławki z Albanią, potem z San Marino w pierwszym składzie, a z Anglią, tego jeszcze nikt nie wie. Chociaż nasz rozmówca w niego wierzy.
- Takich zawodników nam potrzeba. Jak jest ciężko, mija 30, 40 minut, ciągle nie mamy bramki, to on może dać power drużynie. Nie zdziwię się, jak po wrześniowych meczach kadry najgłośniej będzie właśnie o Buksie.