Czemu Probierz z nich nie korzysta? "To najlepszy środek pola w lidze"
Michał Probierz ciągle szuka nowych piłkarzy do reprezentacji Polski. Za jego kadencji w 15 spotkaniach sprawdził aż 14 debiutantów. Jednak może zastanawiać, dlaczego kolejnych zawodników nie szuka... w liderze Ekstraklasy?
Selekcjoner naszej kadry szuka głęboko. Czasami nawet bardzo zaskakuje, powołując do reprezentacji m.in. Mateusza Kowalczyka z GKS Katowice czy Maxiego Oyedele z Legii Warszawa. Pierwszy co prawda reprezentantem nie został, bo powołany był tylko na zgrupowanie i nie dostał szansy, ale drugi właściwie po nieco ponad 100 minutach w lidze zagrał w pierwszym składzie z Portugalią. Co łączy tych piłkarzy? Zdecydowanie młody wiek i perspektywy, bo obaj są z rocznika 2004. Jednak przecież wiemy, że to nie koniec szukania. Szczególnie na pozycji numer "sześć".
Co jest nie tak z Murawskim oprócz... wieku?
Największy problem w naszej reprezentacji jest z obsadą defensywnego pomocnika, czyli tzw. "szóstką". Od początku swojej kadencji Michał Probierz sprawdzał tam Patryka Dziczka, Tarasa Romanczuka, Bartosza Slisza, Jakuba Modera, Piotra Zielińskiego czy Maxiego Oyedele. I wciąż nie ma odpowiedzi, kto powinien tam grać. Właściwie każdy z piłkarzy miał lepsze momenty, jak Slisz z Walią, Moder z Francją czy Romanczuk z Holandią, ale to wciąż było za mało albo w późniejszym czasie pojawiały się problemy zdrowotne lub z regularną grą.
Dlatego naprawdę może zastanawiać, dlaczego selekcjoner nie patrzy w kierunku Radosława Murawskiego. Absolutnego lidera środka pola Lecha Poznań, który odżył w tym sezonie i jest w najlepszej formie, w jakiej był od swojego przyjścia do "Kolejorza" w 2021 roku.
Coraz większe grono ekspertów zaczyna zauważać świetną dyspozycję Murawskiego, który ewidentnie odżył po przyjściu do Lecha Nielsa Frederiksena i... odejściu Jespera Karlstroema. Sezon w składzie zaczynał Szwed, ale kiedy on został wytransferowany, to akurat zbiegło się to z porażką z Widzewem Łódź (1:2). Po tym spotkaniu do składu wszedł Murawski i miejsca już nie oddał. Wręcz z meczu na mecz gra coraz lepiej. Samemu Murawskiemu także dobrze robi to, że w składzie jest jedyną "szóstką", a obok ma kreatynie grających Kozubala i Sousę. A w reprezentacji miałby przecież podobnie, bo tam w to miejsce wskakują Szymański czy Zieliński.
Po ostatnim spotkaniu z Lecha z Cracovią (2:0) i kolejnej przerwie reprezentacyjnej, gdzie nawarstwia się brak silnego, agresywnego oraz dobrze grającego w odbiorze zawodnika, dziwić może, czemu selekcjoner nie spogląda w kierunku zawodnika lidera PKO Ekstraklasy?
Ktoś powie. Murawski jest za "wolny, jest za stary, to jest tylko ekstraklasa".
Ale moment. Do kadry za kadencji Michała Probierza powoływani byli już Taras Romanczuk czy Bartosz Salamon, czyli zawodnicy z rocznika 91, a Murawski jest z rocznika 94. Także grający w ekstraklasie.
Jasne, ktoś powie, to nie jest przyszłość, kadry, ale zanim ta "przyszłość" nadejdzie, to selekcjonera Probierza - czego mu nie życzymy - w kadrze może już nie być. A wspomniany Oyedele może być przyszłością, jednak jeszcze nie jest teraźniejszością.
Za Radkiem Murawskim stoi przede wszystkim doświadczenie, pozytywna weryfikacja na tle europejskich pucharów, gra w klubie z ambicjami i dużą presją. Dodatkowo Lech gra teraz atrakcyjną, szybką piłkę, gdzie Murawski wielokrotnie nie skupia się tylko na rozbijaniu akcji, ale także na ich przyspieszaniu. Dodatkowo 30-latek jest dobrym duchem drużyny. Od razu znalazł by swoje miejsce w kadrze.
Dlatego - ponowimy pytanie - dlaczego Michał Probierz nie korzysta z piłkarza w formie? Tym bardziej na pozycji, gdzie obecnie mamy największy deficyt. A Murawski... przecież nie ma debiutu w kadrze, więc selekcjoner mógłby dopisać do swojej listy kolejnego piłkarza, któremu dał szansę. A przecież widzimy, że trener lubi na to patrzeć.
Może chodzi o wzrost? Bo Murawski ma 173 cm wzrostu, ale tu już szukamy argumentów zdecydowanie na siłę.
Serce środka pola Lecha też ma daleko do kadry?
O ile u Murawskiego konkurencji na pozycji defensywnego pomocnika nie ma wcale, o tyle nieco wyżej w środku pola już jest ona spora. Jednak też trudno będzie zrozumieć, jeśli przy kolejnych powołaniach na liście oprócz "Muriego" zabraknie Antoniego Kozubala.
Dzisiaj środek pola Lecha Poznań to szybko bijące serce tej drużyny. Wręcz być może jest to najlepszy środek w lidze, gdzie oprócz wspomnianego wyżej zawodnika prym wiodą Sousa i właśnie Kozubal. Właściwie ten drugi ma na dzisiaj wszystko, żeby w przyszłości zrobić dużą karierę i pójść śladami Jakuba Modera, jeśli chodzi o naprawdę duży transfer do ligi TOP5.
"Kozi" przechodzi modelową ścieżkę wychowanka Lecha, gdzie w poprzednim sezonie został czołowym piłkarzem awansującego do Ekstraklasy GKS Katowice (dziesięć asyst w sezonie - najwięcej w lidze), a teraz jest wiodącą postacią pierwszej drużyny "Kolejorza".
I tu pojawia się kolejne pytanie, dlaczego Probierz nie widzi Kozubala w swojej drużynie? Nie mówimy - jak w przypadku "Murasia" - o ewentualnym nawet pierwszym składzie, ale o zawodniku, który mógłby być ciekawą alternatywą dla Szymańskiego, Zielińskiego czy nawet Urbańskiego. Piłkarzy lubiących grać w piłkę, a do takich ewidentnie zalicza się już jeden z liderów Lecha Poznań, bo tak można nazwać "Koziego". Jest to też zawodnik, którego cechuje odwaga, a na to zwraca uwagę trener Probierz.
Jasne, Kozubal ma jeszcze czas. Jest młody, rocznik 2004, a konkurencja jest spora. W meczu reprezentacji młodzieżowej z Niemcami nawet nie znalazł się w wyjściowym składzie kadry Adama Majewskiego, jednak trudno nie widzieć, że Kozubal z meczu na mecz rośnie. O ile w poprzednich oknach reprezentacyjnych trener Probierz nie chciał pozbawiać reprezentacji młodzieżowej piłkarzy, o tyle teraz U-21 skończyła już eliminacje i selekcjoner spokojnie może sprawdzać piłkarzy tam grających.
Kozubal jest ewidentnie jednym z nich. Tym bardziej dziwi, że stać nas na ignorowanie zawodnika grającego "pierwsze skrzypce" w liderze PKO Ekstraklasy.
Po Polsce szła plotka, że Michał Probierz znowu patrzy tutaj na wzrost (177 cm), który ewidentnie nie jest atutem Antka. Jednak umówmy się, że za fizyczność w reprezentacji narodowej powinni odpowiadać zdecydowanie inni piłkarze, a Kozubal jest typem zawodnika do "grania na fortepianie", a nie do jego "noszenia". Do tego drugiego idealnie pasuje wspomniany wyżej Murawski.
Listopadowe powołania na mecze reprezentacji już niedługo. Kozubal i Murawski utrzymują świetną formę praktycznie od początku sezonu i po prostu brak ich sprawdzenia będzie niezrozumiałym działaniem ze strony selekcjonera. Tym bardziej przy jego bardzo głębokich poszukiwaniach i poważnym braku na pozycji defensywnego pomocnika. A sam trener wskazywał, że przecież od tego jest właśnie Liga Narodów.