Czemu Moderowi udało się w Anglii, a Jóźwiakowi nie? "Był za mocno nagrzany na transfer"
Rok gry Jakuba Modera w barwach Brighton zbiegł się w czasie z odejściem Kamila Jóźwiaka z Derby County. Spróbujmy znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu pierwszy radzi sobie bardzo dobrze w solidnej drużynie Premier League, a drugi kompletnie rozczarował w jednej najsłabszych ekip Championship.
Sezon 2019/20 należał do nich. Ofensywnie grający Lech Poznań Dariusza Żurawia został wicemistrzem Polski ze stratą tylko trzech punktów do Legii. Kamil Jóźwiak był jednym z jego liderów w ofensywie. Do "wiatru", który od dawna robił na skrzydle, w końcu dołożył liczby. Skończył rozgrywki z ośmioma bramkami i czterema asystami.
Odkryciem wiosny był jednak rok młodszy Jakub Moder, który wygryzł ze składu nieprzydatnego Karlo Muhara. Zawodnik, który poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Odrze Opole, strzelił pięć goli i zaliczył pięć asyst.
Latem, a właściwie jesienią (okno transferowe przesunęło się przez pandemię koronawirusa) obaj podpisali kontrakty z nowymi klubami. Jóźwiak we wrześniu przeniósł się do Derby County za 4,3 mln euro. W Lechu do dziś nie zobaczyli większości z tej kwoty, bo okazało się, że klub z Pride Park ma ogromne problemy finansowe.
Moder kosztował Brighton & Hove Albion aż 11 mln euro i został najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii Kolejorza. Podpisał umowę w październiku, ale został jeszcze w Poznaniu do grudnia, by pomóc w łączeniu występów w Lidze Europy z Ekstraklasą. Na południe Anglii na stałe przeniósł się dopiero z początkiem 2021 roku.
"Stał się ulubieńcem"
27 lutego minął rok od jego pierwszego występu w Premier League. Wszedł wtedy na sześć minut meczu z WBA. Potem dostał cztery minuty z Southampton, ale kolejne trzy spotkania grał już od początku. Wymagający taktycznie trener szybko docenił jego uniwersalność i wobec problemów kadrowych na lewym wahadle, zaczął wystawiać Polaka na pozycji, na której nie miał żadnego doświadczenia.
Od początku tego sezonu Moder gra już tam, gdzie lubi - w środku pola, a czasami nawet wyżej, jako ostatni pomocnik za napastnikiem. I choć nadal czeka na pierwszego gola w Premier League (ma za to dwa w krajowych pucharach), to jest dziś jednym z najważniejszych zawodników Brighton. W tym sezonie tylko pięciu zawodników rozegrało więcej minut od niego. Z pomocników gra zdecydowanie najwięcej.
- Jego niekończąca się energia, gra bez piłki, gra podaniami i wszechstronność sprawiły, że stał się kluczowym piłkarzem u Pottera i jednym z ulubieńców kibiców. Jego transfer to był majstersztyk właściciela klubu Tony'ego Blooma - pisze Sussexlive.co.uk. Więcej o dużej sympatii, jaką Moder cieszy się w Brighton, pisaliśmy TUTAJ.
W końcu się uwolnił
Tymczasem 200 mil na północ jego kolega z Lecha miał dużo bardziej pod górkę. Kamil Jóźwiak od początku grał w pierwszym składzie Derby, w debiucie zaliczył asystę, ale zespół pod wodzą Phillipa Cocu wygrał tylko jeden z pierwszych 15 meczu sezonu i Holender został zwolniony.
Grającym menedżerem został Wayne Rooney i choć początkowo wyniki uległy pewnej poprawie, to w ostatnich 15 kolejkach znowu Rams wygrali tylko jeden mecz i cudem się utrzymali - z jednym punktem przewagi nad strefą spadkową. Przypomnijmy, że mówimy o klubie, który przed sezonem celował nawet w awans do Premier League.
Jóźwiak w 41 ligowych występach uzbierał tylko jedną bramkę i cztery asysty. Coś było nie tak. Kibice zastanawiali się co, patrząc jak dobrze skrzydłowy radzi sobie w reprezentacji Polski. Jeszcze przed Euro 2020 chciał odejść, tym bardziej, że finansowe zaległości Derby sprawiły, że klub zaczynał nowy sezon z ujemnymi 12 punktami za fatalną sytuację finansową. Potem karę zwiększono o kolejne dziewięć punktów.
To sprawiło, że dziś nadal są na przedostatnim miejscu i zmierzają do League One. Jóźwiak opuszcza więc tonący statek, w którym i tak za bardzo nie pomagał. W tym sezonie grał już znacznie mniej i zaliczył tylko jedną asystę. Był bliski odejścia do Charlotte już pod koniec stycznia, ale wtedy odniósł kontuzję. Teraz w końcu opuści klub, w którym zostanie jego przyjaciel, Krystian Bielik, ale też zapewne najdłużej do końca sezonu.
Finał tej historii nie dziwi
Derby nie zobaczy nawet pensa z miliona funtów, które zapłaci za niego klub Karola Świderskiego i Jana Sobocińskiego. Kwota ta w całości ma trafić do Lecha, bo ten nadal czeka na ponad trzy miliony euro z umówionej kwoty sprzedaży. Moder wybrał więc nie tylko lepiej dla siebie, ale i dla klubu, z którego odchodził. Dlaczego historie dwóch reprezentantów Polski potoczyły się tak różnie?
- Jakoś mnie nie dziwi, że "Józiowi" nie poszło w drugiej lidze angielskiej. To nie było miejsce dla niego - mówi nam Dawid Dobrasz z "Głosu Wielkopolski", który dobrze pamięta okoliczności odejścia obu pomocników.
- Kamil nie ma żadnego dominującego atutu, żeby się przebić na tym poziomie. Nie jest wielkim dryblerem, nie notuje zbyt wielu liczb, nie dysponuje wyjątkową szybkością ani świetnym strzałem. Bardzo chciał już odejść, był za mocno "nagrzany" na transfer, a na stole nie było ciekawszych ofert. Spróbował, co rozumiem, ale nie dziwi mnie finał tej historii - tłumaczy.
I choć obaj mają tę samą agencję menedżerską, to wybór Modera był dużo lepiej przemyślany.
- On nie chciał odchodzić, ale przyszła oferta nie do odrzucenia. Miał te pół roku, by spokojnie przygotować się do życia w Anglii. Uczył się języka, przeprowadził się z dziewczyną, był na niego jasny plan w Brighton. Dodatkowo to dużo lepiej położone miasto i klub niemający problemów finansowych czy organizacyjnych - podkreśla Dobrasz.
Brighton to synonim spokojnie budowanej drużyny, ciągłości w pracy menedżera i odważnego stawiania na młodych piłkarzy. Derby to chaos na boisk i poza nim. Już chyba tylko siła woli Rooneya i jego wąskiej grupki piłkarzy może sprawić, że ten zasłużony klub znów cudem się utrzyma. Te okoliczności też bez wątpienia nie pomogły Jóźwiakowi.
- Jego odejście to smutna wiadomość. Wiem, że wielu z nas uważa go za słabego piłkarza i nietrafiony transfer, ale ja widzę to inaczej. Zawsze go ceniłem, ale nie był wystawiany na odpowiedniej pozycji i w odpowiednim otoczeniu - pisze na Twitterze jeden z kibiców Derby. Jest jednak w mniejszości.
Bliższa prawdy wydaje się jednak recenzja "Derby Telegraph": - Miewał przebłyski jakości, a na jego słaby początek w Derby złożyło się wiele czynników, jak choćby zmiana kraju w środku pandemii. Ale nie zrobił wystarczająco dużo i znamienny jest fakt, że odchodzi do MLS, a nie do europejskiego klubu.