Czas na Zalewskiego w pierwszym składzie. Znamy ustawienie na mecz z Holandią
Rotterdam przywitał reprezentację Polski piękną pogodą i sielską atmosferą lokalnego AZS-u, na którego obiektach trenowali w czwartek Polacy. Wbrew pozorom nastroje są jednak kiepskie - po tym, co nastąpiło w środę i przed tym, co nas może czekać w sobotę. Zapraszamy na raport z Holandii.
W późnych godzinach nocnych polska kadra dotarła do Rotterdamu z Brukseli po bolesnej porażce 1:6 z Belgią. W środę na lekki trening wyrównawczy nie przyjechała cała wyjściowa jedenastka z tego meczu, a także Bartosz Bereszyński i Damian Szymański, którzy grali w drugiej połowie. Oni mieli o 11 trening regeneracyjny w hotelu.
Zajęcia na boisku też były zaplanowane na 11, ale opady deszczu sprawiły, że nie nadawały się do gry i trening na obiektach studenckiego klubu Rotterdam Student Voetbalvereniging Antibarbari przełożono na 15. Zabrakło też Jacka Góralskiego, który poleciał do Niemiec sfinalizować transfer do VfL Bochum (wrócił tego samego dnia) i Adama Buksy, który pojechał z doktorem Jackiem Jaroszewskim na badania stawu skokowego. W meczu z Belgią odnowiła mu się kontuzja i raczej nie będzie gotowy do gry w sobotę.
Selekcjoner nie planuje też korzystać z Arkadiusza Milika. - Nie jest w stu procentach gotowy i nie wiemy, na co możemy liczyć w jego przypadku. Na pewno nie zagra w tym meczu od początku. A czy usiądzie na ławce, to zależy od wyników badań Buksy i od ustaleń z Robertem Lewandowskim, który jest szykowany na pierwszy skład na wtorkowy mecz z Belgią - powiedział Michniewicz po treningu.
"Świder" nadal w formie
Wybór napastnika do pierwszego składu rozstrzygnie się więc między Karolem Świderskim i Krzysztofem Piątkiem. Po czwartkowej gierce więcej argumentów przemawia za Świderskim, który strzelił trzy gole. Grał z Piątkiem w jednej drużynie. Napastnik Fiorentiny zdobył jedną bramkę, a w ostatniej akcji gierki miał stuprocentową sytuację na ustalenie wyniku, jednak z bliska jego strzał obronił Kamil Grabara.
Gierka "biali" na "żółtych", po dziesięciu, toczyła się na nieco węższym boisku, gdzie skupiano się na rozgrywaniu piłki po ziemi i łapaniu rywali na spalone.
Biali wyszli w składzie: Frankowski, Kędziora, Kamiński, Pestka - Płacheta, Klich, Grosicki - Piątek, Świderski.
Skład żółtych: Cash, Wieteska, Kiwior, Kun - Michalak, Jóźwiak, Linetty, Zalewski - Milik.
Bramkarzami byli po połowie Szczęsny i Grabara. Skończyło się remisem 5:5, a gole strzelali Świderski (3), Pestka, Piątek, Milik (2), Michalak (2) i Zalewski.
Nie będzie trzech stoperów
Choć w niekompletnych składach, to oba zespoły grały w ustawieniu z czwórką obrońców i tak też prawdopodobnie zagramy w sobotę. Tak uzasadnia to Michniewicz:
- Gdybyśmy chcieli przejść na trójkę, to raz, że nie mamy kiedy tego przetrenować, a dwa, że musieliby zagrać co najmniej dwaj nowi zawodnicy bez doświadczenia - ktoś z trójki Kiwior, Kamiński, Wieteska. Dwie zmiany w linii obrony to za dużo.
Zapowiada się zatem to samo ustawienie, za to duża rotacja kadrowa. "Pierwszy garnitur" szykowany jest na wtorek i mecz z Belgią w Warszawie.
- Mecz z Holandią będzie dla nas bardzo ważny, ale jeśli mamy szukać punktów z silniejszymi od siebie, to na pewno ciut łatwiej będzie się grało na swoim stadionie i o tym też musimy pamiętać - tłumaczy selekcjoner.
Coraz więcej problemów
Wolne mają dostać m.in. Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak, który odczuwa skutki ciosu łokciem od Axela Witsela. Co prawda nie złamał nosa, ale ma obite kości policzkowe i opuchliznę. Kierownik drużyny Jakub Kwiatkowski zastanawiał się dziś, czemu w tej sytuacji nie interweniował VAR, bo to był atak na czerwoną kartkę.
Nie zastąpi go na pewno Krystian Bielik, który nie zagra ani z Holandią, a i szanse na jego występ we wtorek są niewielkie. Dopiero w piątek zacznie indywidualnie trenować z piłką. W czwartek miał indywidualne zajęcia z fizjoterapeutą Pawłem Bambrem. Selekcjoner zasugerował, że da też odpocząć Szymonowi Żurkowskiemu, który w środę przebiegł ponad 13 kilometrów i "dopiero jutro w pełni odczuje zmęczenie".
Gotowy do gry od początku nie jest też Kamil Jóźwiak, który nadal odczuwa skutki choroby. Wszystko wskazuje więc na to, że na skrzydle od pierwszej minuty zobaczymy Nicolę Zalewskiego, którego selekcjoner mocno chwali. - Ma dużo do zaoferowania, rozumie grę, ma fantastyczną technikę i to, co wczoraj pokazał - łatwość gry jeden na jeden - mówi.
Trzeba też odnotować, że gierkę z grymasem bólu i kostką obłożoną lodem skończył Matty Cash. Czekamy na informację, co z jego stanem zdrowia, bo jeśli będzie gotowy, to zagra z Holandią od początku.
"Ebi" pocieszyciel
Z boku zajęciom przyglądał się Euzebiusz Smolarek. 47-krotny reprezentant Polski przyjechał na trening na zaproszenie PZPN razem z synami, którzy byli rozczarowani, że nie zobaczyli na żywo Roberta Lewandowskiego. Sam wybiera się na sobotni mecz i z trybun oglądał też spotkanie z Belgią.
- Pierwsza połowa była naprawdę wyrównana, a w drugiej Polakom zabrakło sił. Ale popatrzcie też, z kim graliśmy. Belgia jest bardzo mocna, grała u siebie i ma niesamowitego Kevina De Bruyne. Takie mecze są potrzebne tej drużynie, niech te młode chłopaki czerpią z nich naukę i godnie nas reprezentują na mundialu. Nie będziemy tam bez szans - zapewnia "Ebi", który na co dzień mieszka w Rotterdamie.
Wieczorem sztab zasiądzie z zespołem do analizy porażki z Belgią. W piątek oficjalna konferencja prasowa i trening na De Kuip w Rotterdamie. Na koniec rozmowy po treningu z grupką dziennikarzy Czesław Michniewicz zaapelował: - Głowy do góry, to tylko piłka.
A my dodajmy: i tylko Liga Narodów.