Niesamowite statystyki Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Juventusu rozpoczyna marsz po kolejny wielki sukces

Niesamowite statystyki Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Juventusu rozpoczyna marsz po kolejny wielki sukces
sbonsi / Shutterstock.com
Życie faceta zaczyna się po czter… po trzydziestce? Patrzymy na gościa, który nazywa się Cristiano Ronaldo i nie możemy wykluczyć, że tak naprawdę jest. Zdominowanie świata futbolu wziął sobie za cel już za małolata, ale wejść na szczyt, a na nim pozostać, to dwie różne sprawy. CR7 zaczyna dziś drogę po kolejne, z pozoru niemożliwe, osiągnięcie.
Cristiano Ronaldo ma już 36 lat. Trzydzieści sześć lat. To dla wielu z nas znak, że najlepsze lata jarania się futbolem się kończą. Że ikona tego pokolenia piłkarzy zaraz odejdzie na emeryturę. Jednak Portugalczyk dochodzi do końca kariery latami. Pewnym krokiem, bez spuszczania z intensywności.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie dziwne, ale imponujące, że Cristiano nie poszedł w śpiewkę brzmiącą: ’’Smak wina zależy od wieku. Im starszy jestem, tym bardziej mi smakuje”. Im starszy tym lepszy, ale na pewno nie oddany zabawom, używkom i zostaniu swoistym królem życia. A przecież mógłby, od zaraz. Rzucić restrykcje, poluzować dietę i grać dalej na wysokim poziomie jednocześnie nie odmawiając sobie przyjemności.
A on brnie w swoją doskonałość, ma w nosie pokusy. Poza tą dotyczącą zdobywania kolejnych goli. Chociaż, chociaż… ostatnio Wojtek Szczęsny w ’’Foot Trucku” opowiadał, że Cristiano potrafi podejść do diety bardziej zdrowo dla psychiki. Ale że skalą porównawczą był Robert Lewandowski, to trudno brać te słowa jako istotne.
Ronaldo imponuje swoimi liczbami po trzydziestych urodzinach. Statystyki Cristiano Ronaldo przed tą granicą prezentowały się tak: 718 meczów i 463 gole. Za to po zmianie kodu na ’’3” z przodu - 326 meczów, 300 bramek, a do tego w reprezentacji 49 bramek w 52 meczach! Oraz aż 13 trofeów dostawionych do gabloty.
Ten sezon to pokazanie siły długowieczności Ronaldo. Gra praktycznie wszystko, a jak nie gra to… do tego tematu jeszcze przejdziemy. W każdym razie występując od deski do deski pokazuje, że ma siłę na wielkie granie. Bieżący sezon to już 23 gole i 3 asysty.

Mr. Champions League już jest. A gdzie trofeum?

Jednak od dziś znów najważniejszym tematem staje się Champions League. Momentami wydawało się, ze Juventus nie wykorzystuje w pełni posiadania w swoich szeregach takiego piłkarza. W końcu Ronaldo przeniósł się do Turynu, by po latach dominowania w lidze włoskiej wygrać też Ligę Mistrzów. Juventus robił podchody pod trofeum w 2015 i 2017 roku.
W obu przypadkach na drodze ’’Starej Damy” stawali Hiszpanie. Począwszy od fazy grupowej po finał. W sezonie 2014/15 "Juve" w grupie nie mogło uporać się ze świetnym Atletico Madryt, ale patrząc na drabinkę, nie wyszło im na gorsze, że zajęli drugie miejsce w grupie. W półfinale odbyli zwycięską batalię z Realem Madryt, ale w decydującym meczu byli gorsi od Barcelony, która wygrała 3:1.
Za to w sezonie 2016/17 Juventus znów trafił do grupy z hiszpańskim rywalem, ale Sevilla nie była aż tak wymagająca jak Atleti i zajęła drugie miejsce w grupie, za mistrzami Włoch - rzecz jasna. Ćwierćfinał skrzyżował ich ponownie z Barceloną, ale Juventus zrewanżował się nie biorąc jeńców. 3:0 w pierwszym spotkaniu załatwiło sprawę, bezbramkowy remis w drugim, przejście Monako w kolejnej rundzie i w końcu wielki finał. Ale jego historię znamy - 2 gole Cristiano, 4:1 i ekipa z Turynu znowu obeszła się smakiem.
Ronaldo jako ’’Mr. Champions League: nie dopuścił Juventusu do sukcesu także w 2018 roku. I to ma zdecydowanie największą symbolikę spoglądając na wydarzenia z przyszłości. W 1/4 finału Real jadąc do Turynu jeszcze nie wiedział, że niejako oddaje swoją największą gwiazdę, oddaje legendę włoskiej publiczności. Cristiano nieprawdopodobnie wybił się, gdy z bocznego sektoru dośrodkowano mu piłkę i uderzył przewrotną pokonując Gigiego Buffona.
Szał radości Portugalczyka zdominował fakt, że kibice "Starej Damy" podnieśli się z krzesełek i zaczęli bić mu brawo. Jak się okazało - tym gestem przywitali go u siebie. Latem tego samego roku, chociaż nie mieli trofeum za wygranie Champions League, to w prezencie od klubu dostali ’’Mr. Champions League”, we własnej osobie. Od meczu z Porto ponownie wchodzi w życie narracja, że to szansa dla Juventusu, by zdobyć także puchar.

Naruszenie relacji Ronaldo-Pirlo

Jesteśmy w momencie, gdy relacje na linii Cristiano Ronaldo - Andrea Pirlo mogą być delikatnie napięte. Trener zdecydował się na zdjęcie Portugalczyka na kwadrans przed spotkaniem z Interem w Pucharze Włoch przy stanie 2:1 po jego dwóch trafieniach. Napastnik nie krył złości, schodził z boiska naburmuszony. Tak bardzo, że we włoskich mediach stało się to tematem numer jeden.
Wywołany do tablicy Pirlo skomentował to tak: - Cristiano nie ma w kontrakcie klauzuli, która zakazywałaby mi zdjęcie go z boiska. To normalne, że piłkarz chce pomóc drużynie. CR7 jest dla nas fundamentalnym zawodnikiem, który zawsze musi być na najwyższym poziomie. Tłumaczyłem mu, że by to osiągnąć, potrzebuje odpoczynku.
Umówmy się, że przede wszystkim pierwsze zdanie nie łagodzi sytuacji. Problem został zbagatelizowany, pewnie nie ucieszyło to Portugalczyka. A wszystko toczy się przy plotkach o zmianie trenera Juventusu w tle. Mówi się, że lato to idealny moment, by znów połączyć siły Cristiano Ronaldo i Zinedine’a Zidane’a. To byłby trenerski, transferowy hit. A nie wydaje się on niemożliwy, patrząc na męczący projekt ’’Zizou” w Madrycie.
Na dziś wielu kibiców pewnie wolałoby, by ławka trenerska w "Juve" tak żyła meczem i reagowała na wydarzenia boiskowe, jak miało to miejsce w finale Euro 2016. Wtedy, kiedy Cristiano Ronaldo musiał zejść z powodu kontuzji z boiska, po czym przeniósł się do strefy trenera Fernando Santosa i de facto to on dyrygował kolegami z drużyny. Santos nie wyrażał większego sprzeciwu… Jednak ten kultowy widok byłby zapewne nie do powtórzenia w Turynie.
Poza tematem przedwczesnego zdjęcia z boiska, w Turynie panują coraz lepsze nastroje. Co by nie mówić, mimo wątpliwości co do Andrei Pirlo jako trenera, po porażce z Interem w połowie stycznia Juventus wygrał sześć spotkań z rzędu, zdobył w nich 14 bramek i stracił jedną.
Dzisiejszy mecz z Porto zapowiada się jako kontynuacja tej passy. A czy możliwe jest dotarcie do finału Ligi Mistrzów, wreszcie z Cristiano Ronaldo na pokładzie? W tym zwariowanym sezonie szans Juventusowi nie zabieramy. Zwłaszcza mając CR7 w takiej formie. 12 lat temu umieścił piłkę w bramce Porto w taki sposób...

Przeczytaj również