Coraz bliżej powrotu Zidane’a. Legenda czeka na telefon, ma jeden dylemat
W ostatnich latach mocniej niż piłką interesował się padlem, ale to jasne, że od teraz jego nazwisko znowu zacznie wirować w mediach. Zinedine Zidane już prawie cztery lata jest bezrobotny. Od zawsze mówiło się, że czeka na reprezentację Francji, a ta od 2026 roku wreszcie będzie wolna. Wszystkie sondaże są za “Zizou”, choć on sam jest tak wybredny, że może się wstrzymać i poczekać na telefon z zupełnie innej strony.
Kończy się pewna epoka we francuskiej piłce. Didier Deschamps ogłosił, że po mundialu w Stanach Zjednoczonych zakończy pracę w kadrze, co oznacza, że w sumie będzie w niej aż 14 lat. Nikt nie odbierze mu mistrzostwa świata w 2018 roku. Jego gablota to również dwa srebrne medale wielkich imprez (EURO 2016, MŚ 2022) i wygranie Ligi Narodów. Przede wszystkim był człowiekiem, który posprzątał reprezentację po czasach Domenecha i Blanca. Ten ostatni w 2012 roku mówił, że francuski system się zawalił i że gdyby Xavi i Iniesta byli Francuzami, to zostaliby w swoich wioskach. Deschamps nie tylko zatrzymał ten trend, ale wyznaczył nowy. Wykorzystał złote pokolenie francuskich piłkarzy i dziś z pewnością nie zostawia swojemu następcy spalonej ziemi.
Pan Niedostępny
Philippe Diallo, prezes francuskiej federacji, zapowiada, że nieprędko poznamy nowego selekcjonera, bo przecież Deschamps ma jeszcze przed sobą półtora roku. Nikt nie chce zaburzać mu przygotowań, ale tak naprawdę lista ewentualnych nazwisk nie jest długa. Francuzi od zawsze mocno przywiązani są do “swoich” ludzi, a wyjątkiem był Rumun Stefan Kovacs w latach 70. W ostatnim czasie żaden francuski trener nie zanotował gigantycznego wzrostu, więc selekcja kręcić się będzie wokół Thierry’ego Henry’ego, Bruno Genesio, Francka Haise’a i naturalnie Zidane’a. W ankiecie L’Equipe ten ostatni dostał 72 procent głosów. Francja ciągle kocha swoją ikonę i tęskni za tym, by zobaczyć ją na ławce. Zidane ostatni raz pracował jako trener w 2021 roku.
To jest ciekawy przypadek szkoleniowca, który nigdy nie pracował poza Realem Madryt. Co więcej, początek kariery trenera miał taki, że wygrał trzy Ligi Mistrzów z rzędu (2016, 2017, 2018), czego wcześniej nikt przed nim nie dokonał. Druga kadencja w Realu nie była tak udana, choć wygrał mistrzostwo i Superpuchar. Ma w CV aż 11 różnych trofeów. Jest jednym z nielicznych trenerów świata, który nie zdążył się jeszcze spalić. Zbudował taki pomnik i tak mocno zawiesił sobie poprzeczkę, że na swój sposób może być to trochę paraliżujące. Z drugiej strony: każdy szkoleniowiec świata chciałby mieć taki komfort, że co miesiąc dostaje oferty i za każdym razem stać go, by mówić nie. Zidane od prawie czterech lat gra niedostępnego.
Brak szacunku
Jego otoczenie mówi, że najbardziej gotowy na podjęcie nowej pracy był w 2021 roku. Francja przegrała w 1/8 finału EURO ze Szwajcarią, Mbappe nie strzelił karnego, a wokół kadry zaczęło być gęsto. Noël Le Graët, ówczesny prezes federacji, nie wyobrażał sobie jednak, by rok przed mundialem w Katarze zmieniać selekcjonera. Od zawsze był w bliskich relacjach z Didierem Deschampsem, a ten w 2022 roku potwierdził, że ciągle może wycisnąć z tej kadry dużo.
Francja dopiero po rzutach karnych przegrała finał z Argentyną, a Deschamps przedłużył umowę do 2026 roku. To wtedy Le Graët wywołał skandal, kiedy wyśmiał Zidane’a, mówiąc, że nigdy nie odebrałby od niego telefonu i jeśli dziennikarze chcą wciskać go na siłę, to niech zrobią mu program pt. “Zizou szuka klubu”. W pewnym momencie zrobiła się z tego nawet sprawa polityczna. Benzyny do ognia dolał też Kylian Mbappe, pisząc tweeta, że to wstyd i że tak nie traktuje się legendy. Ten krótki komunikat został wyświetlony 116 milionów razy.
Francuskie media też przeczołgały prezesa federacji, pisząc, że on i Deschamps zrobili sobie z kadry prywatny folwark. W 2023 roku główny stołek w FFF przejął Philippe Diallo, co od początku zapowiadało nowe wiatry i to teraz się dzieje. Zidane choćby z tego powodu może być bardziej otwarty na reprezentację. Zresztą wcześniej w kilku wywiadach mówił o braku adrenaliny i chęci zamknięcia pewnego cyklu. Jako piłkarz rozegrał 108 meczów w niebieskiej koszule z kogutem galijskim na piersi. Był mistrzem świata i Europy, a teraz na pewno chciałby powtórzyć to jako trener.
Zabawa w życie
W ciągu ostatnich lat świat często zastanawiał się, dlaczego ZZ tak mocno zakopał się pod ziemię. Dwa razy kręcił głową na oferty Manchesteru United, co w sumie na dobre mu wyszło, bo być może dziś byłby na miejscu Erika ten Haga. Mógłby łatwo rozproszyć magię swojego nazwiska i wystawić się na strzały krytyków. Dużo też zyskał tym, że zawsze grał w otwarte karty i mówił wprost, że nie weźmie klubu w Anglii, bo nie porozumiewa się płynnie po angielsku. Z tego też powodu odrzucił Bayern Monachium, gdzie dyrektor Max Eberl postawił to jako warunek konieczny. W międzyczasie kusiły go Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska. Była nawet oferta z Algierii, która liczyła, że zagra na sentymentalnej nucie piłkarza, który wychował się w Marsylii, ale od zawsze czuł się “Yazidem”, synem algierskich emigrantów.
Zidane w ostatnich latach często odwiedza Marsylię właśnie po to, by mieć częstszy kontakt z rodzicami. Od 2001 roku mieszka w Madrycie, choć często podróżuje z żoną Veronique, choćby po to, by odwiedzać swoich czterech synów. 22-letni Theo gra w Cordobie w LaLiga2. 26-letni Luca jest bramkarzem w Granadzie, też na tym samym poziomie rozgrywkowym. Najmłodszy Elyaz kopie w 3. lidze, a najstarszy 29-letni Enzo zdążył już zakończyć karierę, by poświęcić się rodzinie. Zidane Senior stał się już nawet dziadkiem. Razem z Enzo był latem na koncercie U2 w Las Vegas. Był też starterem w 24-godzinnym wyścigu Le Mans i bawi się życiem, będąc ambasadorem różnych marek.
Marzenie o Madrycie
Jego ostatni moment w reprezentacji Francji to oczywiście słynne uderzenie “z byka” Marco Materazziego. Włoch ostatnio przyznał, że od tamtego zdarzenia nigdy nie rozmawiał z “Zizou”, choć bardzo chciałby to zrobić. Zidane przepraszał kibiców za swoje zachowanie, ale nigdy nie skierował tych słów do Materazziego. Powrót do kadry, już w innej roli, byłby dla niego dopełnieniem pewnej historii. Tak, by ostatnie skojarzenie z Francją nie miało piętna tego nieszczęsnego wydarzenia z finału mundialu w 2006 roku.
Przyjaciele Zidane’a mówią, że nigdy nie miał obsesji poprowadzenia kadry, choć podskórnie o niczym innym nie marzy. Odrzucał dotąd wszystkie inne oferty, bo nie wydawały mu się interesujące pod względem wyzwania. Jedyna propozycja, która mogłaby na nowo rozpalić w nim ogień, a która nie jest ofertą z Francji, to oczywiście Real Madryt. Zidane dalej ma świetne relacje z Florentino Perezem. Był choćby na prezentacji Kyliana Mbappe latem, mieszka w tym mieście i gdy Carlo Ancelotti odejdzie, to siłą rzeczy “Zizou” obok Xabiego Alonso będzie najpoważniejszym kandydatem. Ten czas się zbliża. 2026 rok wreszcie powinien być rokiem powrotu Zidane’a.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.